LITERATURA POLSKA
TA DRUGA – Karolina Wilczyńska
Karolina Wilczyńska gościła już w moim małym świecie książek. Dla przypomnienia napiszę tylko, że jest kobietą, która prowadzi potrójne życie. W jednym jest prezesem własnej fundacji, trenerką i terapeutką, w drugim zwyczajną kobietą i matką, a w trzecim pisarką. Ale to nie wszystko, w wolnych chwilach haftuje, ozdabia przedmioty techniką decoupage i tworzy biżuterię. Jej pierwsza książka została wydana w roku 2006.
Wydawnictwo Replika rok 2012, 2015
stron 264
Ta druga to dramat, współczesna powieść psychologiczna.
Lena jest młodą, wykształconą kobietą , szczęśliwą żoną i matką, której do pełni szczęścia brakuje tylko chwili, kiedy z jej życia zniknie teściowa. Pewnego dnia, matka jej męża trafia do szpitala w stanie śpiączki. Lena chcąc odciążyć męża spędza przy łóżku kobiety-rywalki całe godziny. Nie jest pewna czy chce aby teściowa wyzdrowiała, ma do niej spore żale za to, że jest osobą zbyt ważną dla swojego syna i przez to on zaniedbuje ją – żonę. Któregoś dnia Lena będąc w domu teściowej odkrywa pamiętniki schowane w szafie i poznaje nie tylko tajemnicę swojej rywalki o uczucia do tego samego mężczyzny, ale również poznaje uczucia jakimi ta kobieta darzy ją – synową. Czy te informacje wpłyną na zmianę stosunków między tymi dwoma kobietami? Czy matka Tomasza obudzi się i wyzdrowieje? Jaki wpływ na dalsze życie Leny będzie miało odkrycie pamiętników teściowej? Mogłabym zadać jeszcze mnóstwo pytań, ale myślę, że kto chciałby poznać odpowiedzi na te i inne pytania, po prostu sięgnie po tę książkę.
Jest to powieść napisana dość specyficznie, jej koronnym tematem są przeżycia wewnętrzne głównej bohaterki, jej doznania, emocje i relacje głównie z teściową, mężem i córką. To pokazane jej (Leny) postrzeganie życia. To właśnie emocje związane z odbieraniem przez Lenę osoby teściowej są podstawowym elementem kształtującym fabułę tej powieści. Przekaz do czytelnika polega głównie na relacjonowaniu życia wewnętrznego młodej bohaterki.
Powieść ma formę pamiętnika, a raczej rozmyślań i wspomnień, napisana jest w dużej mierze w formie monologu wewnętrznego. Lena przebywając przy łóżku chorej rozkłada (dosłownie) na czynniki pierwsze każde zachowanie teściowej i niestety w każdym najmniejszym nawet przejawie dobrej woli widzi uknute przez nią fałszerstwo.
Sama jestem matką (także syna), jestem teściową i synową, dlatego czytanie tej książki nie było dla mnie łatwe. Wiele emocji kosztowało mnie dotarcie do końca tej opowieści, ponieważ nie mogłam zgodzić się z osądami Leny. W tym, co próbowała wmówić sobie (i przy okazji czytelnikowi) widziałam wiele podszytych ogromnym egoizmem postępowań. Niestety, ale ta młoda kobieta wydała mi się bardzo stronniczo myślącą osobą. Wychowana bez matki, nieznająca swojego ojca nie potrafiła zbliżyć się do kobiety, która chciała jej tych nieobecnych w jej życiu rodziców zastąpić. A ona… zamiast przyjąć tę miłość potraktowała ją jak rywalizację o męża; samolubnie przyjmując, że tylko on i ich córka mogą myć JEJ prawdziwą rodziną. Wiem, że wiele jest takich kobiet, wiem z autopsji. Pewna młoda kobieta w mojej rodzinie gotowa była zniszczyć łączące więzi syna z matką a nawet brata z siostrą. To przykre, kiedy ktoś chce zbudować własne szczęście na nieszczęściu innych ludzi.
Ta powieść jest trudna w czytaniu dla kogoś, kto nie potrafi się opowiedzieć po jednej ze stron. Autorka zafundowała czytelnikowi taką gamę emocji, głównie negatywnych, że po skończeniu książki długo nie mogłam się zabrać za przekazanie własnych myśli i za napisanie tych kilku zdań mojego odbioru tej lektury.
Były momenty, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę i wykrzyczeć, że nie będę jej czytała. Ale były i takie, kiedy nie mogłam odłożyć chusteczki, bo łzy same się cisnęły do oczu.
Z jednej strony nienawidziłam głównej bohaterki, a z drugiej współczułam jej. Żal mi było kobiety, która nie potrafi kochać tak zwyczajnie, którą zaślepia dążenie do wyjątkowo egoistycznie budowanego szczęścia.
Wciągnęłam się jednak w fabułę tak, że z każdą kolejną kartką z trudem odkładałam książkę na bok. Może to było spowodowane przeżyciami własnymi? A może po prostu czekałam na moment przełamania się głównej bohaterki, i szczęśliwe zakończenie. Czy było szczęśliwe… nie zdradzę, ponieważ chciałabym zachęcić do przeczytania tej powieści.
Tak jak wspomniałam wcześniej, nie jest to lektura z tych lekka, łatwa i przyjemna. Wzbudza wiele emocji, ale czasami warto poddać się takiej książce, która potrafi prowokować swoiste przemyślenia. Tej książki nie da się odłożyć ot tak; po przeczytaniu pozostają w głowie spisane w niej słowa, których nie można szybko zapomnieć.
Kiedy wzięłam tę książkę do ręki i spojrzałam na śliczną, zmysłową moim zdaniem okładkę, pomyślałam, że mam przed sobą kolejną powieść o trójkącie małżeńskim. O walce o miłość z tą drugą, kochanką męża. Byłam pewna, że jest to następna opowieść o zranionej kobiecie, zdradzonej przez miłość, oszukanej. W pewnym sensie nie pomyliłam się, tyle że tą „zranioną” okazała się kobieta, która chciała jedynie szczęścia dla żony swojego syna. Kobieta, która zamiast rywalizować, dawała z siebie wszystko, aby szczęśliwy był nie tylko jej syn, ale również osoba, którą wybrał aby przejść z nią przez życie.
Myślę, że książka wciągnie w swoją fabułę niejednego czytelnika i niejedną czytelniczkę. Jestem przekonana, że to nie jest książka tylko dla pań. Jeżeli znajdzie się jakiś mężczyzna, który odważy się po nią sięgnąć, znajdzie w niej wiele cennych uwag dotyczących relacji synowa-teściowa. Ktoś, komu nie są obce powieści psychologiczne z pewnością uzna tę lekturę za pewnego rodzaju perełkę. Autorka miała niesamowity pomysł decydując się na taką powieść.
Polecam również inną książkę tej autorki, która wywarła na mnie równie mocne wrażenie.
Dziękuję Wydawnictwu Replika za możliwość przeczytania tej książki i cieszę się, że na nasz rynek wydawniczy trafiają do czytelnika takie właśnie powieści.
WYSZEDŁ Z DOMU I NIE WRÓCIŁ – Iwona Mejza
Iwona Mejza gościła już na moim blogu, ale tak dla przypomnienia wspomnę, że urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Więcej na temat tej pisarki można przeczytać w jednym z wcześniejszych wpisów dotyczących mojej opinii o książce, która jest jej debiutancką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.
Wydawnictwo Oficynka rok 2013
stron 279
Wyszedł z domu i nie wrócił, to lekki kryminał, którego fabuła umiejscowiona jest w czasach nam współczesnych, w Oświęcimiu.
Rodzinna firma kamieniarska, otrzymałam zlecenie na wyremontowanie i przebudowanie starego grobowca. Grobowiec został zapisany w spadku pewnemu mężczyźnie i nowy właściciel postanowił trochę go odrestaurować. Według wszelkich danych, grobowiec ten miał być pusty, ponieważ jego wcześniejszy właściciel został pochowany w innym mieście. Jakie było zdziwienie kamieniarzy, kiedy po podniesieniu płyty i wejściu do środka znaleźli w nim trumnę, a w niej… szczątki dwóch osób. Wiadomość o niezwykłym odkryciu pocztą pantoflową obiegła miasto, ale policja dowiedziała się ostatnia. Oczywiście natychmiast wszczęto dochodzenie. Wynikiem śledztwa było powiązanie obecnego z innym śledztwem, które miało miejsce ponad dwadzieścia lat wstecz. Kim byli pochowani w grobowcu osobnicy? Co wspólnego z całą sprawą miało kilku bardzo wiekowych już mężczyzn? I kto właściwie odziedziczył grobowiec? Myślę, że na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdzie ten, kto zdecyduje się na przeczytanie tego kryminału.
To jest moja druga książka tej autorki; po przeczytaniu pierwszej wiedziałam, że z pewnością sięgnę po kolejne jej książki. Ten kryminał jest dość nietypowy i trochę przypomina mi książki innej dość znanej pisarki kryminałów, ale nie zdradzę jakiej ponieważ nie chcę tu robić dodatkowej reklamy. Ciekawie poprowadzone śledztwo jest przeplatane wątkami obyczajowymi, które nie wszystkie wnoszą coś do fabuły. Myślę, że tych opowiadań o… ( z życia jakiejś osoby) jest w tej powieści odrobinę za dużo. Nie wszystkie z nich są na tyle interesujące, żeby wciągnęły czytelnika.
Jednak sam wątek kryminalny, dotyczący niezidentyfikowanych kości oraz wątek niewyjaśnionej kradzieży w sklepie jubilerskim są intrygujące.
Pierwszą połowę książki czytałam spokojnie, mogę nawet powiedzieć że trochę monotonnie, ale druga połowa wciągnęła mnie na tyle mocno, że nie mogłam się od książki oderwać. Kiedy okazało się, że wiele kawałków tej kryminalnej zagadki zaczyna do siebie pasować, to już nie pozostało mi nic innego jak szybko przekonać się jak „wygląda” ta układanka w całości.
Wspomniałam wcześniej, że jest to kryminał trochę nietypowy. Pomijając wątki nie mające wiele wspólnego z tym głównym – kryminalnym, to muszę przyznać, że treść powieści okraszona jest pewną dawką humoru, która sprawia, że lektura nie jest ciężka w czytaniu. Wręcz odwrotnie czyta się ją lekko i szybko. Przyznam również, ze trochę pogubiłam się w postaciach i musiałam sobie zrobić małą ściągę, aby dobrze się orientować – kto jest kim. Ale kiedy już sobie zrobiłam taka tabelkę tu-policjanci, tu-starsi panowie, tu-reszta, to wszytko poszło gładko.
Myślę, że dużym plusem tej powieści są ciekawe dialogi i dość sympatycznie przedstawione postacie wyborowych policjantów, z komisarzem Ożegalskim na czele. Mnie przypadł do gustu zwłaszcza on, dlatego, że autorka ukazała go w bardzo pozytywnym świetle jako zagorzałego czytelnika, zwłaszcza kryminałów.
Kiedy pierwszy raz spojrzałam na okładkę, nie wiem dlaczego pomyślałam, że prawdopodobnie będzie to mroczny kryminał o kimś, kogo poszukuje policja. Wprawdzie w tej powieści jest poszukiwany człowiek, a na początku to nawet dwóch, których personalia są dla policji jedną wielką niewiadomą, to na szczęście niewiele mrocznych fragmentów odnalazłam.
Po raz pierwszy miałam okazję poznać miasto Oświęcim z innej strony. Do tej pory wielu z nas kojarzy się ono jedynie ze smutną historią wojenną i obozem koncentracyjnym. A tu, dzięki opisom wprowadzonym w powieść, można było spokojnie przespacerować się uliczkami tego miasta, poznać jego okolicę a nawet cmentarz, na którym pochowanych jest wielu zacnych i znanych ludzi.
I chociaż znalazłam w treści pewne sprzeczności, które rzuciły mi się w oczy, to uważam, że nie miały one wpływu na całość.
(…) Z głębi domu sączyła się delikatna muzyka – Wincenty stanowczo stwierdził, że rozpoznaje język włoski i chrapliwe ryki Drupiego. (…)
Trochę mi te ryki do tej delikatności nie pasowały, ale uznałam to za mało znaczące i skupiłam się na dalszym czytaniu.
Uważam, że warto sięgnąć po tę powieść. Nawet wybredny czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie. Jest tam intryga kryminalna (i to niejedna), jest odrobina romansu, jest humor i stare tajemnice. Do tego czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Polecam.
Polecam również inną książkę tej autorki, którą miałam okazję przeczytać wcześniej i mam nadzieję, że jej kolejne książki będą równie ciekawymi lekturami.
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej książki. Lekka, łatwa i przyjemna, a do tego bardzo wciągająca. Czy można chcieć czegoś więcej dla dobrego relaksu?
Dobry kryminał = Oficynka
NA SKRAJU NOCY – Paweł Jaszczuk
Paweł Jaszczuk urodził się w 1954 r. w Ostródzie, jednak od lat losy swoje związał z Olsztynem. Jest absolwentem Politechniki Gdańskiej. W roku 1992 rozpoczął pracę w Miejskim Zarządzie Dróg, Mostów i Zieleni w Olsztynie. W roku 1998 został zastępcą dyrektora MZDMiZ, a od lutego 2001 r. pełni funkcję dyrektora tej instytucji. Członek Związku Literatów Polskich. Zadebiutował w 1983 r. na łamach miesięcznika „Warmia i Mazury” szkicem literackim pt.: Próba uchwycenia przedmiotu. Swoją prozę publikował ponadto w: „Wiadomości Kulturalnych”, „Kamenie”, „Tak i Nie”, „Morzu i Ziemi”, „Odgłosach”, „Autografie”, „Naszej Wsi”, „Głosie Młodych”, „Dzienniku Pojezierza” i „Literackiej Polsce”. Jego powieści i opowiadania były czytane w odcinkach w Radiu Olsztyn, a w 1989 r. w II Programie Polskiego Radia zrealizowano słuchowisko Prywatka. W roku 2005 otrzymał, podczas II Festiwalu Kryminału w Krakowie, prestiżową nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej książki kryminalnej lub sensacyjnej wydanej w 2004 roku – za powieść Foresta Umbra.
Wydawnictwo Szara Godzina rok 2015
stron 251
Na skraju nocy to thriller psychologiczny, którego fabuła umieszczona jest w starym domu, na peryferiach jednego z polskich miasteczek.
Joanna jest młodą dziewczyną po dość dramatycznych przejściach. W poszukiwaniu pracy wynajmuje pokój u starszej pani. Ponieważ widoki na pracę są chwilowo bardzo małe, w zamian za mieszkanie podejmuje się opieki nad staruszką, która z racji wieku i po przebytej chorobie, obecnie jest w dość kiepskiej kondycji zdrowotnej. Dziewczyna uciekając od bolesnych wspomnień z przeszłości i ukrywając bolesny sekret nie spodziewa się, że dom w którym postanowiła się zatrzymać na jakiś czas, kryje tych sekretów o wiele więcej. Mieszkańców kamienicy łączy jakaś dawna tajemnica związana z zaginięciem dziewczynki i szokującym morderstwem dokonanym na mężu pani Blanki, u której Joanna wynajmuje pokój. Czy dziewczynie uda się odnaleźć spokój w tym nietypowym domu? Czy wyjaśnią się sekrety skrywane skrzętnie przez dziwnych mieszkańców? I kim jest osoba odwiedzająca prawie każdej nocy właścicielkę wynajmowanego mieszkania?
Taki rąbek tajemnicy może pozwoli komuś na zainteresowanie się tą książką. Przyznam szczerze, że nie przepadam za tego typu fabułami, w których tak właściwie przez cały czas nie wiadomo o co chodzi. Niby czytelnik w pewnych momentach powinien się bać, ale… zamiast strachu czuje znudzenie.
Nie miałam okazji czytać jeszcze żadnej z książek tego autora i po przeczytaniu tej muszę się bardzo zastanowić, czy chcę jeszcze poznać inne jego utwory literackie. Ta książka wydała mi się trochę dziwna, nie dlatego, że nie przepadam za thrillerami ale dlatego, że w pewnym momencie trochę się w niej pogubiłam. Tajemnica domu, zaciekawiła mnie, ale przedstawienie tej całej skrzętnie skrywanej przeszłości dotyczącej niejednego mieszkańca chyba okazała się dla mnie niezrozumiała.
Chociaż…, muszę przyznać, że postacie występujące w tej powieści: Joanna, pani Blanka Ptasznik, jej córka czy dość ekscentryczna Wiktoria, zostały przedstawione dość wyraziście, ale pozostałe osoby wydały mi się takie… mdłe, nijakie i nierealne.
Książka zaczyna się bardzo interesująco, wręcz wciągającą w fabułę, ale z czasem dochodzi do fragmentów, których równie dobrze mogłoby nie być, które nic ciekawego nie wnoszą do fabuły, a wręcz powodują pewien chaos. Czytając tę powieść cały czas miałam wrażenie mroczności, tak jakbym oglądała jakiś stary film, tak stary, że nie wszystkie obrazy były wyraźnie widoczne. Tak, ta książka to jest bardzo mroczny thriller, nie da się ukryć, ale czegoś mi w niej brakowało. Niby pomysł na fabułę ciekawy, ale chyba wena autora trochę spasowała, bo dobry thriller trzyma czytelnika w kleszczach strachu, napięciu, ciekawości co dalej, tu mi tego niestety zabrakło. Wydaje mi się, że na tak znanego autora, który ma na swoim koncie prestiżowe nagrody, ta powieść mnie nie powaliła na kolana. Wszystko było niby. Niby ciekawa fabuła, a gdzieś tam odbiegająca od sensacyjnej treści, niby ciekawi bohaterowie a nie potrafili wzbudzić we mnie żadnych emocji, niby ciekawe miejsce a jednak takie nijakie. A do tego trochę mało interesujące dialogi.
Cóż, wiem, że książka cieszy się sporym zainteresowaniem i ma wielu zwolenników, ja niestety do nich nie dołączę. Może przy kolejnej książce tego pisarza przekonam się, że jednak jego nazwisko reprezentuje dobrą literaturę. Nie zaprzeczam, że nigdy więcej nie sięgnę po książkę pana Jaszczuka, często jest tak, że jedna pozycja nie zachwyci a inne wręcz przeciwnie.
Patrząc na ciekawą moim zdaniem i mroczną okładkę, spodziewałam się czegoś mocniejszego, czegoś co nie pozwoli mi w nocy zasnąć. Mam jednak nadzieję, że to, jak odebrałam tę książkę jest tylko moim prywatnym odczuciem i nikt nie będzie się nim sugerował do tego stopnia, że skreśli tę powieść z tych, które mógłby przeczytać. Dlatego polecam ją szczególnie miłośnikom powieści psychologicznych z nutką horroru, odrobiną thrillera czy obyczajowości. Nie jest to książka z tych „lekka, łatwa i przyjemna” ale… myślę, że znajdzie swoich zwolenników. W tej pełnej tajemnic i dramatyzmu powieści z pewnością znajdzie się ktoś to uzna, że to lektura właśnie dla niego.
Powieść trafiła w moje ręce dzięki hojności sponsorów i wymianie książkowej na czwartym spotkaniu miłośników książek w Sopocie: „A może nad morze z książką”.
Dziękuję wydawnictwu Szara Godzina za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do niej tych, którzy lubią taki gatunek.
GDZIE JESTEŚ, LENO? – Joanna Opiat-Bojarska
Joanna Opiat-Bojarska pochodzi z Poznania. Z wykształcenia jest ekonomistką, jest absolwentką Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2011, groteskową i autobiograficzną powieścią „Kto wyłączy mój mózg”. Powieść ta jest dokumentem opisującym jej walkę z paraliżem ciała i chorobą autoimmunologiczną, która zakończyła się wygraną pisarki. Obecnie jest poczytną autorką kryminałów a na swoim koncie ma powieści z serią książek z dziennikarką śledczą Anną Rogozińską „Słodkich snów Anno” (2014), „Zaufaj mi Anno” (2015), serią książek z psycholog Aleksandrą Wilk „Gra pozorów” (2016), czy serią policyjną z podinspektorem Burzą-Burzyńskim i Młodym.
Wydawnictwo Replika rok 2016
stron 322
Gdzie jesteś Leno?, to pierwszy kryminał z serii o Burzyńskim i Majewskim. Ich pierwsze wspólne śledztwo, które umiejscowione jest w Poznaniu.
Lena jest młodą dziewczyną, zwyczajną jak tysiące innych. Jest studentką anglistyki mieszkającą wspólnie z przyjaciółką i innymi studentami. Pochodzi z zamożnej rodziny i jest pełną optymizmu młodą osobą. Któregoś dnia wybiera się z przyjaciółmi do popularnego klubu nocnego z którego wychodzi około godz. 2 w nocy, sama i… ślad po niej znika. Zrozpaczona matka porusza niebo i ziemię, a właściwie to cały komisariat aby policja pomogła jej w odnalezieniu córki. Śledztwo przypada w udziale podkomisarzowi Przemysławowi Burzyńskiemu i (protegowanemu wysoko postawionego policjanta) Michałowi Majewskiemu, zwanego Młodym. Co stało się z młodą dziewczyną? Czy uda się policyjnym partnerom rozwiązać zagadkę zniknięcia? Co odkryją w trakcie prowadzonego śledztwa? Wiadomo, że tego nie zdradzę, ale mam nadzieję, że zachęcę do sięgnięcia po tę lekturę.
Powieść ta jest pierwszą powieścią tej autorki, która wpadła w moje ręce, ale mam nadzieję, że nie ostatnią. Coraz częściej przekonuję się o tym, że mamy sporo bardzo dobrych pisarek kryminałów. Wprawdzie trafiały mi się już powieści dotyczące zaginięć osób, ale myślę że ta i kolejne są potrzebne społeczeństwu chociażby dlatego, aby poznać wiele przyczyn zaginięć przypadkowych ludzi. Czytając tę powieść przypomniała mi się głośna trójmiejska sprawa, zaginięcia Iwony Wieczorek, również młodej, radosnej dziewczyny, która tak jak Lena opuściła w nocy, sama klub nocny (w Sopocie) i… przepadła jak kamień w wodę.
Przyznam, że spojrzenie na taką tragedię od strony policyjnej, daje czytelnikowi sporą wiedzę i chociaż śledztwo opisane w tej książce było trudne, graniczące z wyścigiem czasu to autorka postarała się aby powieść wciągnęła czytelnika i zrobiła to bardzo skutecznie. Narastające napięcie mogło wywołać zmienne emocje towarzyszące odkrywaniu kolejnych tropów. Odrobina humoru nie wpłynęła jednak na skupienie się na wątku głównym, tym poważnym śledztwie, w trakcie którego na jaw zaczęły wychodzić sprawy, pozornie nie mające związku z zaginięciem dziewczyny.
Ciekawym dodatkiem do kryminalnej fabuły jest wątek poruszający prywatne życie jednego z policjantów. Mężczyzny, który nie potrafi rozgraniczyć życia prywatnego od pracy. Pracoholika, stawiającego na piedestale obowiązki zawodowe i niszczącego relacje z rodziną. To słuszne wtrącenie takiego wątku, ponieważ myślę, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak często bezgranicznie oddając się pracy, poświęcają swoje rodziny, swoje prywatne szczęście.
W tej powieści w zaskakujący sposób ukazane zostały różne kierunki w jakie brnęło śledztwo, kolejni podejrzani, kolejne intrygi, kolejne dowody, a wszystko wciąż bardzo skomplikowane.
Trzeba przyznać, że autorka w ciekawy sposób przedstawia osobowości bohaterów, prawie każda z występujących osób jest „wyrazista”, nie ma tak zwanych ludzi „nijakich”, to z pewnością dodaje fabule urozmaicenia, tak jak wyjątkowo ciekawie przeprowadzone dialogi. Nie przepadam za brutalnością słowa w powieściach, ale tutaj nawet przekleństwa współgrały z pozostałymi słowami i nie raziły tak jak w niektórych książkach.
Nie mogę jednak pogodzić się z zakończeniem. Niby w ostatnim rozdziale czytelnik dowiaduje się, co spotkało tytułową bohaterkę, ale… śledztwo jak dla mnie nie zostało zamknięte, błędne ukazanie zakończenia dochodzenia, policjanci nie doszli do tego co stało się z zaginioną. Coś mi tu nie współgrało. No cóż, ale taki zapewne był zamysł autorki, żeby pozostawić jakieś niedomówienia.
Muszę jeszcze dodać słowo o okładce, bo każdy wie, że lubię dopasowywać treść do okładki. Jak dla mnie już sama okładka zachęca do sięgnięcia po tę książkę. Ciekawa, tajemnicza i zachęcająca. Lubię takie książki, które kiedy biorę do ręki to wiem, że chcę przeczytać. Chociaż… przyznam szczerze, wcześniejsza wersja okładki (chyba z roku 2013) bardziej do mnie przemawia. (Kto ciekaw może sprawdzić na stronie wydawnictwa)
Myślę, że z przyjemnością sięgnę po inne powieści tej pisarki. Polecam tę lekturę nie tylko miłośnikom kryminałów, chociaż jest to kryminał w pełnym tego słowa znaczeniu. Interesujące śledztwo, odrobina psychologii, szczypta tajemnicy i wciągający wątek zaginięcia a do tego ciekawy „spacer” po jednym z naszych najpiękniejszych miast – Poznaniu. Autorka porusza w swojej powieści zarówno współczesne problemy zwykłych ludzi, jak również narastający problem handlu żywym towarem i pornografią. Wielu czytelników znajdzie w tej powieści coś dla siebie. Ta historia mogła zdarzyć się w każdej rodzinie, w każdym mieście.
Jeżeli mój wpis nie przekonał do sięgnięcia po tę książkę, to proponuję zobaczyć trailer zapowiadający powieść. Obrazy mówią same za siebie.
Dziękuję Wydawnictwu Replika za możliwość przeczytania tej książki. Jak przystało na kryminał wyjątkowo wciągająca i poruszająca różne tematy. Czy można chcieć czegoś więcej dla porządnego relaksu?
KOBIETY Z ULICY GRODZKIEJ. HANKA – Lucyna Olejniczak
Lucyna Olejniczak urodziła się i mieszka w Krakowie. Pracowała jako laborantka medyczna, była pracownikiem katedry Farmakologii UJ. Jako pisarka zadebiutowała już na emeryturze, jej pierwsza książka powstała w roku 2007. Dużo podróżuje, lubi poznawać nowych ludzi, i łatwo się zaprzyjaźnia. Jest autorką takich książek jak: „Wypadek na ulicy Starowiślnej”, „Opiekunka, czyli Ameryka widziana z fotela” i „Dagerotyp. Tajemnicy Chopina”. Ma też na swoim koncie udział w antologii kryminalnej „Zatrute Pióra” oraz współpracę z „Lodołamaczem”, dla którego pisała cykl felietonów o Nowej Hucie. W roku 2014 na Festiwalu Literatury Kobiecej Pióra i Pazura w Siedlcach „Opiekunka…” otrzymała Nagrodę fundacji Age of Reading za książkę przedstawiająca problem wykluczenia.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka rok 2015
stron 343
Kobiety z ulicy Grockiej. Hanka to pierwsza część sagi o krakowskich kobietach, dramatyczna powieść psychologiczna, której fabuła zaczyna się w roku 1890.
W domu Franciszka Bernata, jednego z bogatych krakowskich aptekarzy przychodzą na świat bękarty, dzieci gospodarza, jednak nikt nie wie jaki los ich spotyka, ponieważ zaraz po urodzeniu znikają. To znaczy wszyscy wiedzą, gdzie te dzieciątka trafiają, ale jest to tajemnica poliszynela. Niestety Klementyna -żona aptekarza, nie ma tyle szczęścia, co młode służące, które zaspokajają chuć jej męża i każda kolejna ciąża kończy się dla niej albo poronieniem, albo śmiercią noworodka. Jednej nocy na świat przychodzą dwie dziewczynki, których ojcem jest aptekarz. Jedna z nich rodzi się w łożu żony gospodarza, a druga w piwnicznym barłogu. Niestety sytuacja lubi się powtarzać i dziecko pani aptekarzowej wkrótce po narodzinach umiera, dziecko młodej służącej cieszy się życiem, jednak jego matka, po długim i ciężkim porodzie sama żegna się z życiem. Akuszerka odbierająca te i wszystkie inne porody w domu aptekarza postanawia w tajemnicy zamienić dziewczynki ratując tym samym życie dziecku, i ku uciesze żony Franciszka, córeczka służącej wychowywana jest jako jej własna. Hanka, młoda dziewczyna, która tak jak wiele innych wykorzystana została przez gospodarza, zanim wyda ostatnie tchnienie przeklina swojego pracodawcę i wszystkich jego potomków. Biedna dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, że klątwa sięgnie także jej córki. Czy uda się komuś przerwać złą passę życia? Przez ile pokoleń będzie ona towarzyszyła potomkom Franciszka Bernata?
Przyznam szczerze, że książka bardzo mną wstrząsnęła i po przeczytaniu długo zastanawiałam się co o niej napisać. Ponieważ chciałabym zachęcić potencjalnych czytelników do sięgnięcia po tę lekturę, w końcu się zmobilizowałam.
Jest to opowieść o pięknym, magicznym Krakowie, w którym za murami często pozornej, fałszywej normalności, mają miejsce wielkie tragedie. To opowieść o bardzo trudnych relacjach rodzinnych, o ofiarach niespełnionych marzeń i bólu towarzyszącym na każdym kroku. Ale jest to również opowieść o sile i determinacji kobiety, która mimo upokorzeń, cierpień i rozpaczy walczy nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o młodsze rodzeństwo i o własne marzenia.
Ta lektura to zlepek różnych typów powieści, które ze sobą cudownie współgrają. Możemy znaleźć w niej wątek dramatyczny, wątek psychologiczny, kryminalny a także romans. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo napisać taką powieść, tej autorce się udało. Składam ukłon w jej stronę.
Tej książki nie da się czytać długo, wciągająca historia działa jak magnes, trzyma w napięciu, wywołuje sprzeczne emocje, ale przede wszystkim uczy tolerancji. Wiktoria, nieślubne dziecko aptekarza, mimo toksycznej miłości, jaką otrzymywała od ojca, w ostatnich chwilach jego życia wciąż przy nim trwa, chroni go przed światem, opiekuje się nim, dba o niego. Mogłaby nie robić nic, zemścić się za wszystkie krzywdy jakich doznała ona, jej matki (biologiczna i ta, która ją wychowała) i jej młodszy brat, ale empatyczne podejście do życia nie pozwala jej na to. W tej bohaterce jest tyle pokładów dobra, współczucia i zrozumienia dla innych, że nie można jej za to nie pokochać.
Myślę, że chociaż książkę czyta się szybko, lekko i płynnie, dzięki stylowi jakim pisze autorka, nie mogę tej powieści zakwalifikować do łatwych. Nie ukrywam, że w trakcie czytania miałam cały czas w pogotowiu chusteczkę, którą użyłam wielokrotnie. Ta historia wzrusza, ale i budzi negatywne emocje, z powodu roli, jaką odegrał w niej brutalny, oschły w uczuciach aptekarz. Cieszę się, że na mojej półce czeka już kolejny tom tej sagi.
Przedstawione w niej postacie są bardzo wyraziście opisane, zarówno ich wyglądy zewnętrzne jak i charaktery czy zachowania, momentami miałam wrażenie, że nie czytam a oglądam jakiś stary film. Lubię, kiedy potrafię tak dokładnie „zobaczyć” bohaterów o których czytam.
Polecam tę powieść każdemu, bo myślę, że zadowoli gusty wielu czytelników ze względu na narrację, ciekawe dialogi i niesamowitą fabułę, w której króluje tajemnica, szczególny dramatyzm postaci i pełne emocji odczucia. Proponuję zabrać się za czytanie w przededniu wolnych dni, ponieważ nie gwarantuję, że będzie możliwe odłożenie książki w trakcie czytania. Ta wciągająca historia mogła zdarzyć się wszędzie, a dodatkowo umieszczona w XIX wieku pozwoliła mi na zagłębienie się w losy bohaterek tak mocno, że po skończeniu jej, długo nie mogłam przestać myśleć o jej bohaterach: Hance, Wiktorii, Stefanku, pani Kasperkowej czy Klementynie.
Polecam również inną książkę tej autorki, którą przeczytałam dość dawno temu. Muszę przyznać się, że na półce „do przeczytania” czekają u mnie jeszcze trzy powieści tej wspaniałej pisarki. Mam nadzieję, że wkrótce znajdę czas na przeczytanie ich. A tymczasem czekam na kolejne części sagi Kobiet z ulicy Grockiej.