LITERATURA POLSKA
TO SIĘ DA – Anna Sakowicz
Anna Sakowicz to polska pisarka urodzona w Stargardzie Szczecińskim a obecnie mieszkająca na Kociewiu w Starogardzie Gdańskim. Jej zawód wyuczony to polonistyka, jest również blogerką a jej pasją oprócz pisania jest kolekcjonowanie starych książek. Autorka ta gościła już w moich skromnych progach, kiedy dzieliłam się z moim czytelnikami opinią po przeczytaniu pierwszej z jej książek „Szepty dzieciństwa”.
Wydawnictwo Szara Godzina rok 2016
stron 300
To się da to druga, z trzech części opowieści kociewskiej, powieść z gatunku literatury kobiecej, której fabuła umiejscowiona została w czasach nam współczesnych w Starogardzie Gdańskim.
Joanna przebywa na rocznym urlopie zdrowotnym. Z zawodu jest nauczycielką, a w tym zawodzie urlopy zdrowotne są częste. Joasia mieszka u swojej cioci, którą rzekomo miała się opiekować. Staruszka jest jednak tak żywotna, że takowej opieki wcale nie potrzebuje, aczkolwiek goszczenie pod swoim dachem wnuczki swojej siostry i jej córki jest dla niej miłą odmianą w życiu. Joanna nie jest przyzwyczajona do bezczynności, więc bardzo szybko angażuje się w pomoc dzieciom przebywającym w miejscowym hospicjum, poznaje również pewnego lekarza i mimo oporów w stosunku do mężczyzn rozbudza w sobie coraz silniejsze uczucie. Ale… w końcu trzeba będzie wrócić do siebie, urlop zdrowotny dobiega końca, a przed Joasią trudne decyzje. Czy postanowi pozostać na Kociewiu? Czy doktorek zatrzyma ją przy sobie? I co o tym wszystkim myśli nastoletnia córka Joanny?
Książka jest dość specyficzna, napisana z dużą dawką humoru, fabułą dotyka wyjątkowo trudnych tematów. Autorka bardzo lekko i życiowo potraktowała związek homoseksualny i pisze o nim tak, jakby w naszym wciąż bardzo katolickim kraju, nie było to nic sprzecznego z poglądami wielu ludzi. Dla mnie to majstersztyk, pisać o sprawach tabu z taką lekkością.
Autorka porusza również temat choroby nowotworowej dotykającej dzieci. Jak wiadomo jest to temat trudny, a nawet można powiedzieć, że bardzo trudny, jednak w swoim wątku zmierza się z nim w taki sposób, że czytelnik odbiera tę nadzieję, która towarzyszy codzienności nie tylko osób chorych, ale przede wszystkim ich rodzin. Praca wolontariusza nie do końca wygląda tak jak to opisała, wiem to z doświadczenia, ponieważ jakiś czas pracowałam w gdańskim hospicjum, ale… dla kogoś, kto nigdy nie miał z tym styczności może to właśnie tak wyglądać. A to jest pozytywne przeświadczenie i niech tak zostanie.
Ciekawym dodatkiem do tekstu są wtrącane od czasu do czasu powiedzonka kociewskie, które dodają tej powieści autentyczności miejsca. A dla kogoś, kto chociaż raz był w Starogardzie Gdańskim opisy miejsc mogą być miłym wspomnieniem.
Czytanie przyspieszały wciągające dialogi, zabawne powiedzonka, czy humorystyczne wstawki przemyśleń głównej bohaterki dodawały fabule specyficznego „smaczku”. Jak dorzucić do tego ciekawe osobowości ludzi występujących w otoczeniu głównej bohaterki to mamy pełen obraz dobrej literatury kobiecej.
Spoglądając na nieszablonową okładkę, można odnieść wrażenie, że sięga się po książkę lekką, łatwą i przyjemną. I chyba się z tym zgodzę, ponieważ śmiało mogę tę lekturę do takich zaliczyć, nawet te trudne tematy, takie jak brak pracy, starość, choroba czy stalking, który również został w tej powieści wspomniany czyta się tę książkę ze sporym zaangażowaniem. Głowna bohaterka została przedstawiona w sposób bardzo pozytywny, chociaż trochę spontaniczny i od pierwszych stron powieści byłam w stanie ją polubić na równi z jej niesamowitą córką i równie ciekawą ciotką.
Ta część, jest drugą z opowieści kociewskich, ale można ją czytać oddzielnie. Jeśli chodzi o mnie to mam już zarówno pierwszą jak i trzecią i z pewnością w najbliższym czasie powrócę do Joanny i jej kociewskiego życia.
Polecam tę książkę nie tylko paniom lubiącym ciekawe babskie opowieści i cieszę się, że w swoich zbiorach mam kolejne części. W tej niesamowitej lekturze wielu znajdzie coś dla siebie. Pomijając dramatyczny wątek hospicyjny, mamy tu również szczyptę (no może trochę więcej niż szczyptę) romansu, sporo wątków psychologicznych, a nawet odrobina ciekawej sensacji.
Powieść trafiła w moje ręce dzięki hojności sponsorów i wymianie książkowej na czwartym spotkaniu miłośników książek w Sopocie: „A może nad morze z książką”.
Dziękuję wydawnictwu Szara Godzina za możliwość przeczytania tej powieści i zachęcam do niej tych, nie tylko tych, którzy lubią taki gatunek.
Polecam również inną książkę Anny Sakowicz, którą do tej pory przeczytałam i cieszę się, że w moich zbiorach posiadam jeszcze trzy książki tej autorki.
ZGINĘ BEZ CIEBIE – Robert Ostaszewski
Robert Ostaszewski urodził się w 1972 roku w Ciechanowie, obecnie mieszka w Krakowie. Jest polskim felietonistą, prozaikiem, krytykiem literacki, doktorantem IFP UJ, a także redaktorem naczelnym Portalu Kryminalnego oraz redaktorem FA-artu i Dekady Literackiej. Ponadto jest autorem kikuset tekstów publikowanych między innymi w Gazecie Wyborczej, Tygodniku Powszechnym, Res Publice Nowej, Nowych Książkach, Odrze. Jest Współautorem dwóch powieści kryminalnych „Kogo kocham, kogo lubię” (2010, z Martą Mizuro), „Sierpniowe kumaki” (2012, z Violettą Sajkiewicz). Prowadzi bloga poświęconego literaturze „Mania literatury”, zajmuje się również prowadzeniem warsztatów z kreatywnego pisania w Studium Literacko-Artystycznym na UJ.
Wydawnictwo MUZA rok 2016
stron 363
Zginę bez ciebie to współczesny kryminał psychologiczny, którego fabuła umiejscowiona została w Ciechanowie.
Zostaje znalezione ciało córki wiceprezydenta miasta. Wszystko wskazuje na to, że dziewczyna popełniła samobójstwo, chociaż nikt nie zna przyczyny tego desperackiego kroku. Ojciec samobójczyni nakazuje policji nie wnikać w tę przyczynę i jak najszybciej zakończyć sprawę. Co też się staje oficjalnie, ale podkomisarzowi Konradowi Rowickiemu sprawa ta nie daje spokoju i postanawia wbrew nakazom i groźbom zwierzchników wybadać, co się tak właściwie wydarzyło w życiu dziewczyny. Jego dość odważne dociekania przynoszą szokujące odkrycia, za które niestety przyjdzie zapłacić nie tylko podkomisarzowi ale również bliskim mu osobom. Co takiego się wydarzyło, że zdesperowana dziewczyna brutalnie kończy swoje życie? Co wspólnego ze śmiercią córki wiceprezydenta mają inne samobójstwa ciechanowskich nastolatek? I dlaczego wiceprezydentowi tak bardzo zależało na zatuszowaniu tej sprawy?
Ktoś kto przeczytał powyższe pytania z pewnością będzie chciał poznać odpowiedzi na nie.
Książka jest dość mocnym, pełnokrwistym kryminałem, którego fabuła przyciąga już od pierwszych stron. Starannie przygotowana osobowość podkomisarza Rowickiego, człowieka który w „fabryce” jak określa komendę czyli swoje miejsce pracy jest dużym pozytywem powieści. Z tym policjantem, butnym a zarazem pozbawionym samokontroli można się bardzo szybko „zaprzyjaźnić” mimo iż nie przyciąga do siebie i potrafi zrażać ludzi dość skutecznie. Podkomisarz Rowicki to taki polski Harry Hole z powieści Jo Nesbø. Kto czytał, ten wie.
Jest to kryminał dość specyficzny, bowiem jednym z jego wątków jest świadomość istnienia jednej z bezwzględnych zabójczyń współczesnego świata – depresji, po której zawsze pozostaje jakaś trauma, szczególnie jeżeli choroba dotknęła kogoś bliskiego.
Rozdziały dotyczące wątku głównego, czyli nieoficjalnego śledztwa dotyczącego samobójstwa córki wiceprezydenta pisane w narracji pierwszoosobowej, przeplatają się z notatkami spisywanymi przez podkomisarza po utracie bliskiej mu osoby, która stała się ofiarą depresji. Co ciekawe, Zapiski depresjoholika pisane są w narracji trzecioosobowej, powstaje więc dość ciekawy kontrast.
Powieść poważna, smutna dotycząca trudnych tematów jest jednak od czasu do czasu zakropiona nutką specyficznego, żeby nie powiedzieć wisielczego humoru. Cięty język jakim posługuje się główny bohater nie jest ordynarny jak to bywa często w kryminałach policyjnych i to też chyba powoduje, że książkę czyta się z zaciekawieniem. Interesujące dialogi w połączeniu z ciekawymi osobowościami powodowały płynność w czytaniu, bo nie potrafiłam oderwać się od fabuły.
Tą książką autor udowadnia nam, że jest nie tylko dobrym kryminalistą, ale ma również duszę romantyka. Nigdy nie próbowałam pisać kryminału, bo najnormalniej w świecie ten gatunek mi nie wychodzi, dlatego jestem pełna podziwu, że autorowi udało się tak ciekawie połączyć kilka trudnych gatunków powieści. Pomijając wątek kryminalny, mamy tutaj bardzo wciągającą intrygę przeplataną doznaniami psychologicznymi, skandalem politycznym i brudną polityką w tle.
Myślę, że mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę nie tylko fanom dobrego kryminału. Tak jak wspomniałam wcześniej ta powieść to połączenie bardzo korzystnie oddziałujących na siebie gatunków literackich, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie.
CHWILA NA MIŁOŚĆ – Joanna Stovrag
Joanna Storvag pochodzi z Krakowa. Jest absolwentką slawistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego z czego część swojego wykształcenia zdobywała na Uniwersytecie w Sarajewie. Z zawodu i zamiłowania zajmuje się przekładem i nauczaniem języków południowosłowiańskich: chorwackiego, bośniackiego i serbskiego. Jest tłumaczem przysięgłym tych języków na Liście Ministerstwa Sprawiedliwości.
W czasie wojny na Bałkanach towarzyszyła Waldemarowi Milewiczowi w wyjazdach do ogarniętej wojenną zawieruchą Bośni i Hercegowiny jako tłumacz ekipy TVP. Ponadto jest pasjonatką podróży po Bałkanach. Wydała jako współautorka przewodnik „Chorwacja” z serii „Przewodnik praktyczny – polscy autorzy” (Wydawnictwo Pascal) oraz „Słownik Pisarzy Świata” (Wydawnictwo Zielona Sowa).
Wydawnictwo REPLIKA rok 2017
stron 347
Chwila na miłość to dramat wojenny, książka napisana na podstawie wspomnień Polki, która zostawiła w Sarajewie kogoś bardzo bliskiego.
Joanna, młoda studentka z Krakowa wyjeżdża na studia do Sarajewa. Zauroczona miastem i przebywającym w nim ludźmi bardzo szybko zyskuje sympatię innych studentów, w tym pewnego młodzieńca imieniem Sejo. Ich przyjaźń z czasem przeradza się w silniejsze uczucie ale… niestety… wojna na Bałkanach rozdziela ich na kilka długich lat. Młodzi nie rezygnują jednak ze swoich uczuć i robią wszystko, aby pozostać w kontakcie, mocno wierząc w to, że kiedyś los pozwoli ponownie im się połączyć. Czy ich marzenia się spełnią? Jak wpłynie na ich psychikę ta rozłąka i okrucieństwa wojny? Czy będą w stanie kiedyś być szczęśliwą rodziną?
Książka została napisana w pierwszej osobie, jest pamiętnikiem – wspomnieniami zakochanej dziewczyny. Fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, które autorka przedstawia opisując swoje zmagania z koszmarem wojennej zawieruchy w oblężonym Sarajewie. Kiedy skończyłam czytać tę książkę, to pomyślałam, że dla prawdziwiej miłości nie ma przeszkód. Zakochana kobieta jest w stanie zrobić wszystko aby spełnić swoje marzenie.
Autorka bardzo obrazowo oprowadza czytelnika po pięknym, malowniczym, tajemniczym a do tego pełnym kontrastów Sarajewie, przedstawiając zarówno otoczenie jak i mieszkających w tym mieście ludzi. Ich ciepło i przyjacielskie podejście do obcych jest wręcz nieprawdopodobne, a jednak wojna wielu z nich potrafiła zniszczyć, chociaż i wielu połączyła więzami szczerej przyjaźni.
Prowadząc czytelnika jakby za rękę, przez ten tak inny od naszego świata obszar pięknych miejsc, i życzliwych sobie ludzi ukazuje jak piękne a zarazem trudne potrafi być życie przepełnione gorącym uczuciem, chociaż w otoczeniu wielu przyjaznych ludzi. Jak bolesna jest rozłąka i tęsknota.
Dla nas, mieszkańców kraju, który już dawno przestał zmagać się z niedogodnościami wojny, oblężenie Sarajewa, stolicy Bośni i Hercegowiny przez siły samozwańczej Republiki Serbskiej oraz Jugosłowiańską Armię Ludową jest jak koszmar, który nas nie dotyczy. A przecież wojna ta uważana jest za najdłuższe i najbardziej krwawe oblężenie w historii Europy po II wojnie światowej. Wojna, w czasie której w Bośni i Hercegowinie zginęło około 100 tysięcy ludzi. My Polacy mogliśmy obserwować to tylko z ekranów telewizorów, niewielu było takich, którzy odważyli się wkroczyć w tę „paszczę lwa” chociażby niosąc pomoc tym, którzy tam zostali i żyli. A jednak byli tacy ludzie jak Joanna, którzy pomimo wielu trudności urzędowych, finansowych i transportowych odważyli się.
Ta powieść to piękne świadectwo na istnienie prawdziwej miłości, prawdziwej przyjaźni, poruszające najczulsze punkty świadomości. A przede wszystkim świadectwo odwagi i wiary.
Autorka w bardzo piękny sposób ukazuje nam życie na Bałkanach przed wybuchem wojny, płynnie przechodząc do tego trudniejszego obrazu, jakim były w czasie trwania oblężenia.
Ta książka to specyficzny przewodnik po Sarajewie, Mostarze i innych miejscach tak malowniczych, że trudno się oprzeć chęci pojechania tam i zobaczenia tego na własne oczy. Podobno wyobraźnia czyni cuda, ale gdybyśmy chcieli zobaczyć te piękne miejsca okaleczone przez wojnę, moglibyśmy mieć z tym problem, ponieważ większość ludzi stara się wyprzeć z pamięci złe obrazy. A jednak to prawda, ta wojna tam była i kiedy my zasypialiśmy w cieplutkich łóżkach tam ludzie marzli z zimna, bez prądu i wody, a dzieci ginęły od min w czasie beztroskiej zabawy.
Nie mogę powiedzieć, że ta książka należy do lekkich, łatwych i przyjemnych, ponieważ wzbudza wiele emocji. Trzyma w napięciu i chociaż wiedziałam jak skończy się ta historia dwojga młodych ludzi to i tak drżałam przy każdym trudnym wątku.
Wiem, że takie książki są tak samo potrzebne jak te, które się czyta wieczorem do poduszki z zamiarem porządnego relaksu. Podziwiam odwagę tej młodej kobiety, która podzieliła się z innymi swoimi dość intymnymi wspomnieniami, bo czyż walka z żywiołem wojny o miłość swojego życia nie jest czymś intymnym, czymś do czego zdolny jest tylko zakochany człowiek?
To już druga książka dotycząca wojny na Bałkanach, która tak bardzo mnie poruszyła i bezgranicznie wciągnęła. Wywołała sprzeczne uczucia, strach i nadzieję, że to się nie powtórzy, chociaż wiadomo, że takie wojny trwają nadal. Gdzieś daleko od nas, więc nas nie dotyczą. Czy tak jest naprawdę? Czy one nas naprawdę nie dotyczą?
Polecam tę książkę zarówno miłośnikom tematyki wojennej, jak i miłośnikom romansu. Z pewnością usatysfakcjonuje ona również pasjonatów podróży i czytelników preferujących książki psychologiczne. Myślę, że takich książek powinniśmy czytać więcej, może wtedy byłoby w nas mniej agresji a więcej empatii. Jeśli chodzi o mnie to oczywiście po skończeniu tej książki zaczęłam szperać w Internecie na temat oblężenia Sarajewa, szukałam informacji, zdjęć itp.
Dodam jeszcze, że książka nie kończy się tak jak wiele innych: „Podziękowaniem autora” (itp.) bowiem na końcu lektury umieszczono kilkanaście pięknych zdjęć, dokumentujących wiele fragmentów opisanych na kartach książki. Czytelnik ma więc obraz tego o czym pisała autorka. Muszę przyznać, że bardzo ciekawy i innowacyjny sposób na przekazanie tego, co się chciało przekazać, i z pewnością na dłużej zostanie w pamięci czytelnika.
Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Replika za możliwość przeczytania tej smutnej aczkolwiek pięknej i życiowej historii i cieszę się, że bohaterom udało się wrócić do normalnego życia.
KRÓLOWA ŚNIEGU – Anna Klejzerowicz
Anna Klejzerowicz bywa dość częstym gościem w moim świecie książek, ale tym osobom, które trafiły do mnie po raz pierwszy przedstawię tę autorkę, chociaż myślę, że jest ona znana czytelnikom lubiącym dobre kryminały. Jest gdańską pisarką, publicystką, fotografką, autorką książek kryminalnych i nie tylko. Przez wiele lat współpracowała z Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotografka i redaktorka publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji.
Wydawnictwo FILIA rok 2017
stron 271
Królowa śniegu to powieść kryminalna, której fabuła umiejscowiona została w czasach współczesnych, na terenie jednej z gdańskich gmin. Miejscu fikcyjnym.
Wyjątkowo mroźna i śnieżna zima to dla wielu mieszkańców małych miejscowości koszmar. Nie wszyscy jednak marzną w swoich skromnych domach, są ludzie, którzy dość intensywnie rozgrzewają się alkoholem. W okolicach miejscowości Kryszewo dochodzi do kilku zamarznięć drobnych pijaczków, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewne ślady odnalezione na miejscu zdarzenia oraz majaki jednego z cudem odratowanych. W okolicznych wsiach ludzie przypuszczają, że to kolejne spełnienie klątwy, ale nikt niczego nie chce powiedzieć. Felicja ściągnięta do Kryszewa przez swoją przyjaciółkę piastującą stanowisko radnej, próbuje na własną rękę rozwikłać zagadkę śmierci zamarzających osób. Czy dziennikarka a zarazem rzecznik prasowy miejscowości dojdzie do tego, kto i dlaczego zabija ludzi, a może zamarzają oni zamroczeni alkoholem, który odbiera im siły w dojściu do swoich domów? Jaką tajemnicę ukrywają mieszkańcy okolicznych miejscowości, i dlaczego nie chcą o niej mówić? Kim jest Królowa Śniegu, której się wszyscy boją?
Muszę przyznać, że książka od pierwszej strony wciągnęła tak, że już tego wieczoru, kiedy chciałam tylko zapoznać się z fabułą, przetrzymała mnie prawie do świtu. I chociaż był to środek tygodnia zapomniałam, że następnego dnia muszę wstać do pracy.
Po raz kolejny autorka udowodniła, że warto sięgać po jej książki. Mocna, nie tylko pod względem kryminalnym powieść, jest jednocześnie czymś w rodzaju dokumentu publicystycznego. Opisane w niej środowisko ludzi mieszkających w małych miejscowościach, a często wręcz w osadach wiejskich, w których króluje brud, głód, ubóstwo i pijaństwo to wypierane przez nasze społeczeństwo obrazy. Niby wiemy, że gdzieś tacy ludzie istnieją, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić, po części dlatego, że ci ludzie nie chcą przyjąć pomocy jednocześnie wegetując na zapomogach.
Ta powieść jest dość mocnym kryminałem społecznym, w którym oczywiście na pierwszym planie jest wątek grozy i sensacyjnej zagadki, ale na drugim planie są wyraźnie ukazane problemy społeczne, które często łączy wspólny byt i solidarność.
Malowniczo ukazana zima, wiejskie krajobrazy, które zachwycają i jednocześnie wieją grozą, to z pewnością piękny dodatek do tej powieści towarzyszący fabule. Momentami wręcz czułam przenikliwe zimno opisywane przez autorkę, tak realistycznie została opisana zimowa aura.
Ciekawe dialogi i bardzo interesująco przedstawione osobowości bohaterek i bohaterów to kolejne plusy, które mogę dopisać do listy pochwał tej książki, która swoją fabułą i odnośnikiem do jednej z najbardziej znanych baśni Hansa Christiana Andersena potrafi mocno wbić się w świadomość. Jak wiadomo, w każdej niemal baśni walczy dobro ze złem, tak i w tej powieści autorka pięknie tę walkę przedstawiła i muszę przyznać, że chociaż bardzo zaskoczył mnie koniec książki, to nie potępiłam winnego (czy winnych). Czułam nie tyle więź z tymi ludźmi, co dosłownie im współczułam, jednocześnie podziwiając odwagę i determinację. To nie tak, że każdy czyniący zło, jest do szpiku kości złym człowiekiem.
Myślę, że autorka podjęła bardzo trudny temat opisując to środowisko, ale poradziła sobie z tym niewiarygodnie. Książka zmusza do refleksji, i chyba nie szybko uda mi się zapomnieć fabułę tej powieści. Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością należy do tych, przez które zasypiasz do pracy bo nie możesz oderwać się od czytania, przejeżdżasz swój przystanek (jeżeli czytasz w pojazdach komunikacji miejskiej) i nie widzisz po powrocie do domu niczego co powinnaś zrobić, bo twój wzrok pada tylko na czekającą książkę, która samą okładką ściąga twój wzrok.
No właśnie, jeśli chodzi okładkę, to jestem pewna, że przyciągnie ona niejednego czytelnika, tajemnicza, groźna i jednocześnie fascynująca. Za nią można spodziewać się tylko mocnych wrażeń.
Polecam tę lekturę szczególnie miłośnikom dobrego kryminału, ale również osobom preferującym książki publicystyczne czy psychologiczne. Miłośnicy powieści obyczajowej też znajdą w niej coś dla siebie. Jest nawet wątek miłosny. Ciekawi ludzie, zwłaszcza główna bohaterka Felicja, aż proszą się o kontynuację i mam nadzieję, że autorka będzie miała to na uwadze zastanawiając się nad kolejną powieścią.
Czy piękna kobieta, którą spotykają w lesie – tytułowa Królowa Śniegu jest żywym człowiekiem, czy tylko wytworem pijackich wyobraźni?
Dziękuję wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki i cieszę się, że wydaje tak dobre książki jak ta. Wiedziałam, że na twórczości Anny Klejzerowicz się nie zawiodę, ale przyznam szczerze, że ta książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie i zmusiła do wielu przemyśleń. Teraz pozostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na kolejne książki.
Polecam również inne książki tej autorki i przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnej.
DO TRZECH RAZY ŚMIERĆ – Alek Rogoziński
Aleksander Rogoziński zaczyna być częstym gościem na moim blogu, ale tym osobom, które nie czytały wcześniejszych wpisów przypomnę tego młodego (zwłaszcza duchem) pisarza. Urodził się w 1973 roku. Z wykształcenia jest filologiem, z zawodu dziennikarzem, z pasji kryminalistą, który tworzy kryminały. Przez lata związany z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. Od 2007 roku jego macierzystą bazą jest magazyn Party. Jako pisarz kryminałów zadebiutował w marcu 2015 roku powieścią kryminalną „Ukochany z piekła rodem”, w szybkim czasie zdobywając I miejsce na liście bestsellerów EMPIK.com. Jego hobby to muzyka i podróże, a marzeniem jest objechać cały świat, a na stare lata zamieszkać na jednej z wysp Morza Śródziemnego i tam do końca życia już tylko pisać.
Wydawnictwo FILIA rok 2017
stron 325
Do trzech razy śmierć to komedia kryminalna, której fabuła umiejscowiona została w teraźniejszości w pewnym dworku niedaleko Krakowa.
Róża Krull, poczytna autorka kryminałów zostaje zaproszona na zjazd pisarzy, spotkanie zorganizowane w tajemniczo położonej posiadłości. Przed wyjazdem dowiaduje się, że będą tam jej koleżanki „po piórze” nie wszystkie przez nią lubiane. Na miejscu dochodzi do dziwnych zdarzeń, i… do morderstw. Autorka kryminałów postanawia sama, a właściwie to z pomocą kilku wtajemniczonych osób rozwiązać sprawę zagadkowych morderstw, które wcześniej miały miejsce w jednej z jej powieści. Ktoś chce udowodnić pisarce, że fikcja może okazać się prawdą? Czy tajemnicze zniknięcie, które miało miejsce kilka lat wcześniej, pewnego bibliotekarza ma coś wspólnego z tym, co obecnie stało się w dworku? Dlaczego ktoś morduje pisarki? Oczywiście na te i wiele innych jeszcze pytań nie odpowiem, ale myślę, że zaintrygowałam na tyle, aby zachęcić do sięgnięcia po tę książkę.
Jak już wspomniałam w poprzednich wpisach, nie jest to pierwsza powieść tego autora, którą zdecydowałam się przeczytać. Znam poczucie humoru i zmysł kryminalny pisarza, dlatego z radością zagłębiłam się w tej lekturze.
Uwielbiam komedie kryminalne i chociaż nigdy nie przepadałam za powieściami Joanny Chmielewskiej, to z wiekiem chyba zaczyna mi się to zmieniać. Ta książka to specyficzne połączenie Agaty Christie – Joanny Chmielewskiej – Olgi Rudnickiej. Ktoś kto czytuje powieści którejś z tych pań, z pewnością wie, co mam na myśli. Intrygujące śledztwo w stylu Agaty Christie połączone z humorem pozostałych to nie może być nudna lektura. Jednocześnie trzeba przyznać, że jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna (jeżeli śmierci i morderstwa można do tego grona zaliczyć). Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów są tak obrazowe, że nie trudno sobie danej osoby wyobrazić. Fabuła, poniekąd poważna (bo morderstwo, intrygi, sensacja itp.) przeplatana bardzo zabawnymi dialogami jest jednym słowem powalająca. Myślę, że jak ktoś zacznie czytać to trudno mu będzie się oderwać od stron książki, przynajmniej w moim przypadku tak było.
Główna bohaterka Róża Krull jest osobą, która od samego początku wzbudza sympatię, i myślę, że jak ktoś zdecydował się poznać tę pisarkę, to będzie chciał spotkać ją ponownie w kolejnej książce.
Autor ma doskonałe podejście do wyglądu poszczególnych osób. Często ironicznie opisując czyjeś odzienie lub ogólny wygląd sprawia, że czytelnik nie musi zamykać oczu aby wyobrazić sobie daną postać tak jak chciał ją przedstawić. I trzeba przyznać, że świetnie zna psychikę kobiet, chyba mało który mężczyzna potrafi tak humorystycznie a zarazem dosadnie wejść w tę dziedzinę, która nawet dla niektórych pań jest wciąż niezrozumiała. Jestem przekonana, że kobiety z kompleksami, po przeczytaniu tej powieści pozbędą się ich. Nie ma nic lepszego niż akceptacja siebie z wszystkimi swoimi zaletami i wadami, a jak już ktoś potrafi się z własnych wad pośmiać to jest lepiej niż dobrze.
Ponieważ akcja powieści została umiejscowiona w gronie pisarek, które jest mi dość dobrze znane, szybko zaczęłam przyrównywać poszczególne osoby do tych, które znam. Zabawnie, choć może odrobinę karykaturalnie opisane i przedstawione niektóre z nich, bardzo mi pasowały do niektórych, które zdążyłam poznać osobiście, szczególnie jedna, ale na ten temat nie będę się rozpisywała. Nie chcę narobić sobie wrogów. Potem ktoś powie, że zazdrość mnie zżera, że pomówienia itp.
Wszystko byłoby okej gdyby książka była grubsza. Skończywszy czytać tę powieść zadałam sobie pytanie: dlaczego często nudne go granic przyzwoitości powieści są opasłymi tomiszczami, a pogodne, ciekawe i wciągające są tak krótkie? Mam niedosyt i jestem z tego powodu trochę rozżalona. Takie powieści jak ta, to cudowny relaks, to oderwanie się od prozy i szarości życia działające jak dobra lampka wina. Myślę, że takich powieści powinniśmy otrzymywać więcej bo nie każda lektura, nawet ta najlepsza z tak zwanych „ambitnych” daje poczucie spokoju, pełnego relaksu i zadowolenia.
Niezbyt długie rozdziały były kolejnym moim problemem w czytaniu, ponieważ jak to u mnie zwykle bywa – jeszcze jeden rozdział i idę spać – kończyło się długo po tym jak pomyślałam to postanowienie. A potem… wiadomo… w pracy Zombie.
Jak dla mnie to książki tego typu, powinny polecać psychoterapeuci zamiast specyfików farmakologicznych, po których występuje cała gama skutków ubocznych. Po takiej terapii jedynym skutkiem ubocznym jest żal, że książka tak szybko się skończyła. Już samo określenie KOMEDIA KRYMINALNA powinno siać uśmiech, dlatego polecam tę powieść zarówno czytelnikom preferującym kryminały, jak i czytelnikom lubiącym dobry humor. Myślę, że ktoś, kto zdecyduje się sięgnąć po tę książkę, że będzie tego żałował. To cudowna uczta dla samopoczucia, a dobre samopoczucie równa się szczęśliwy człowiek.
Bardzo dziękuję Autorowi za możliwość przeczytania tej powieści i mam nadzieję, że zanim przejdę na emeryturę uzbieram całą kolekcję jego książek, bo wtedy będę mogła z czystym sumieniem czytać do woli, nie narażając się na to, że nawalę w pracy z powodu niewyspanej nocy. Teraz czekam na kolejne losy Róży Krull, oraz Joanny – bohaterki dwóch wcześniej przeczytanych powieści tego autora i polecam wszystkie książki, które udało mi się przeczytać.