Recenzje książek

LITERATURA POLSKA

LISTA WIELKICH MARZEŃ – Aneta Grabowska

(…) Sprytne dzieciaku, ale pamiętaj o tym, że marzenia są od tego, żeby je spełniać. I te małe, i te duże. Nikt za nas tego nie zrobi, same też się nie spełnią. To my każdego dnia mamy szanse na to, by przybliżyć się do ich realizacji, choćby odrobinę. (…)

Aneta Grabowska to młoda autorka powieści obyczajowych oraz utworów skierowanych do młodych czytelników. Prywatnie mama małej Zosi, ucząca się żyć z dala od miejskiego zgiełku, do którego przywykła.

Lista wielkich marzeń to powieść obyczajowa dla młodzieży.

PREMIERA KSIĄŻKI 01 STYCZNIA 2023

Wydawnictwo SKRZAT, stron 132

Uparciuch, co widelcem zupę zje! – tak Mateusz myślał o człowieku, który stał się jego inspiracją. Inspiracją do stworzenia LISTY WIELKICH MARZEŃ. Wszystko zaczęło się, gdy nastolatek został niańką dziadka. Jednego z tych, którzy od grzania kości wolą wyprawy nad jezioro. Poza tym złożył on Matiemu tę kłopotliwą propozycję, która narażała chłopaka na śmieszność. Na szczęście nie w oczach Mileny. Podróżować po świecie. Pomagać zwierzętom. Zostać superbohaterem. A co znajdzie się na twojej liście wielkich marzeń? Ile słów niesie cisza i jak zbliża ludzi? A także dlaczego należy otworzyć się na starsze pokolenia? Zwróć się ku marzeniom! Goń za nimi dzień po dniu! Bo czasem warto być upartym…

Gdyby ktoś powiedział mi, że czytając książkę dla dzieci, a właściwie to dla młodzieży, bo bohaterowie mają po 13 lat, większość czytelniczego czasu będę się wzruszała do łez, to pomyślałabym, że to żart.

A jednak Aneta Grabowska sprawiła, że w jeden wieczór zużyłam więcej chusteczek niż przez miesiąc.

Po literaturę dziecięcą sięgam wówczas, gdy spędzam czas z wnuczką, ale zanim zaczniemy razem czytać jakąś książkę, czytam ją sama, aby ocenić, czy jest ona odpowiednią lekturą dla ośmiolatki.

Tej książki nie przeczytałam, ja ją dosłownie pochłonęłam w jeden wieczór zaskoczona, że fabuła licząca zaledwie 132 strony wywołała we mnie tyle emocji. Autorka napisała książkę dla młodzieży, ale wplotła w treść tyle pięknych i ważnych wątków, że myślę, iż mogłaby zaskoczyć niejednego dorosłego.

Dominującym wątkiem jest kontakt między wnuczkiem a jego babcią i dziadkiem. To jak się ze sobą porozumiewają, jak odbierają siebie nawzajem, jest czymś pięknym. Wiem, że są tacy seniorzy, którzy nie mają dobrego układu ze swoimi wnuczętami, ja mam to szczęście, że wnuczki chętnie do mnie przychodzą i potrafimy ze sobą szczerze rozmawiać.

(…) Kiedy mężczyźni opuścili salon, Mateuszowi zrobiło się żal młodszego kolegi. Przypomniał sobie, jak sam nazywał go w ten nielubiany sposób, bo… przecież wszyscy tak na niego mówili i nikt nie przejmował się tym, czy mu to przeszkadza. (…)

Aneta Grabowska poruszyła w swojej książce również wątek pięknej przyjaźni między chłopcem a dziewczynką, ale wspomniała też o młodzieżowym mobbingu jakiego niektórzy doświadczają w szkole.

Czy temat adopcji może być trudnym dla trzynastolatki/trzynastolatka? Myślę, że nie, jeżeli jest przedstawiony szczerze i w sposób emocjonalny, to poruszy nawet tak młode serce.

(…) – No dobrze – podjął Antoni Dobroczyński. – Kiedy trafiłem do państwa Ziębów, moje życie całkowicie się zmieniło. W końcu czułem się potrzebny, ważny, a moje zdanie się liczyło. Rodzice Alinki nigdy nie dali mi odczuć, że jestem obcy czy gorszy od ich dzieci. (…)

Pięknie przedstawione zostało również empatyczne podejście do zwierząt, kiedy trójka młodych ludzi najpierw postanawia zaopiekować się znalezionymi w pustostanie szczeniętami, a następnie poszukiwaniem ich matki, która potrącona przez samochód ledwo żyje w jakimś rowie.

Składam głęboki ukłon w stronę autorki za przedstawienie problemu dyskryminacji i wplecenie w fabułę wątku samotnego tacierzyństwa.

Myślę, że ta książka zasługuje na uwagę, gdyby to zależało ode mnie to wyznaczyłabym ją na lekturę szkolną, bo dzięki tej niesamowitej lekturze być może wiele dzieci – nastolatków, inaczej spojrzałoby na niektóre sprawy.

Pięknie napisana, wywołująca ogrom emocji z pewnością spodoba się wielu czytelnikom i tym młodszym w wieku 11-14 lat i tym starszym, czyli ich rodzicom.

(…) Czy pomoc w nauce młodszemu koledze czyniła z niego superbohatera? Nie czuł się nim, więc chyba nie. „A może jednak?” – przemknęło mu przez myśl. Przecież to właśnie robią superbohaterowie – pomagają tym, którzy tego potrzebują. (…)

Świetnie wykreowane osobowości bohaterów w większości pokazanych w pozytywnym świetle, to moim zdaniem tylko jeden z wielu plusów tej niepozornej książeczki.

Jeżeli wśród bliskich, krewnych lub znajomych macie kogoś w wieku 11-14 lat to koniecznie podarujcie mu tę książkę. Myślę, że żaden młody czytelnik nie będzie nią zawiedziony.

Każdy ma przecież jakąś listę własnych marzeń, tylko nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak czasami łatwo można te marzenia spełnić.

Dziękuję Autorce za tę książkę, za mądrości w niej zawarte i za emocje których doświadczyłam w trakcie czytania. Mam nadzieję, że na rynku książek młodzieżowych jest takich lektur więcej.

OSTATNIA WIADOMOŚĆ – Magdalena Krauze

(…) Sama dobrze wiesz, że życie bywa nieprzewidywalne i czasem jest tak, że kiedy powinniśmy być silni, dość długo jesteśmy słabi. Na wszystko potrzebny jest czas. Musisz być cierpliwa i przede wszystkim musisz przestać się zadręczać. (…)

Magdalena Krauze mieszka na Opolszczyźnie i jest autorką powieści obyczajowych. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła jeszcze w szkole podstawowej. Zadebiutowała w roku 2019 i w pełni uwierzyła wówczas w motto, że „marzenia się spełnia”. Pisze głównie dla kobiet, co nie oznacza, że jej książek nie mogą czytać również i mężczyźni. Jest nadopiekuńczą domatorką, niepoprawną romantyczką i w dużej mierze optymistką. Kocha ludzi i jest zwolenniczką wybaczania i dawania drugiej szansy. Jest autorką bardzo poczytnych powieści, które wysoko są oceniane przez czytelniczki.

Ostatnia wiadomość to powieść obyczajowa.

PREMIERA KSIĄŻKI 15 LISTOPADA 2023

Wydawnictwo Mięta, stron 351

Jagoda i Przemek są małżeństwem z długim stażem, przez lata tworzyli idealną parę, jednak, gdy dzieci opuściły rodzinny dom w ich małżeństwie coś zaczęło się dziać, co spowodowało, że młodzieńcza miłość straciła swój blask. Jagoda poczuła się odtrącona przez męża, a Przemek coraz więcej czasu zaczął poświęcać na swoje pasje. I chociaż ona próbuje przywrócić iskrę w związku to niewiele te jej zabiegi dają pozytywnych efektów. Chcąc zmienić coś w swoim monotonnym życiu, razem z przyjaciółką zapisuje się na kurs krav magi, którego trenerem jest dawny znajomy jej przyjaciółki. Pewnego wieczoru, przypadkowo podsłuchuje rozmowę Przemka z tajemniczym mężczyzną i ta rozmowa wywraca życie Jagody do góry nogami. Kobieta staje przed dylematem: czy walczyć o gasnące uczucie, czy zacząć myśleć tylko o sobie i ułożyć sobie życie u boku innego mężczyzny? Co takiego usłyszała Jagoda zza zamkniętych drzwi jej mieszkania? Kim dla kobiety stanie się Jacek, czy będzie tylko trenerem krav magi czy może kimś bliskim? Czy Jagodzie uda się uratować małżeństwo? Jak daleko może się posunąć odtrącona przez męża kobieta?

To moja pierwsza powieść Magdaleny Krauze, która sprawiła, że nabrałam ochoty na więcej. Biorąc do ręki tę książkę, a nie znając jeszcze „pióra” autorki spodziewałam się lekkiej, łatwej i przyjemnej historii miłosnej (chyba zasugerowałam się śliczną okładką, która w pierwszej kolejności przyciągnęła moje oko) i przyznam szczerze, że momentami jest lekko i przyjemnie, a nawet nieco zabawnie, ale momentami emocje tak biorą górę, że trudno mówić o lekkości przekazu treści.

Historia przedstawiona w tej książce mogłaby się wydarzyć niejednej kobiecie i myślę, że wiele czytelniczek odnajdzie w niej cząstkę siebie.

To zgrabne połączenie powieści psychologicznej, romansu i dramatu i myślę, że takie właśnie połączenie jest magnesem przyciągającym do takich lektur.

Autorka w ciekawy, chociaż muszę przyznać, że w nietuzinkowy sposób przedstawiła rutynę małżeńską, która w pierwszym momencie doprowadziła do czegoś co zrujnowało kilkanaście szczęśliwych wspólnie spędzonych lat.

Główna bohaterka jest kobietą, która nie chce poddać się obojętności pojawiającej się w związku, początkowo próbuje wszystkiego, aby odbudować coś, co powoli przestaje istnieć. Nie rozumie zachowania męża, z którym już nawet nie potrafi rozmawiać.

(…) Przemek naprawdę przestał być tlenem, którym wcześniej oddychałam, Jeszcze niedawno biegłam do domu z ogromną przyjemnością, żeby tylko jak najwięcej czasu spędzić z moim mężczyzną, z moim przyjacielem i partnerem. Teraz… teraz odwlekałam te powroty. (…)

A on? Pogubił się w życiu, chciał zaimponować wszystkim oprócz żony, zatrzymać młodość i witalność, czy postawił na bezmyślność?

Czasami człowiek uciekając przed przemijającym czasem stara się coś sobie udowodnić. A gdy pojawia się w jego otoczeniu ktoś, kto pięknie potrafi karmić pochlebstwami, przestaje zauważać to, co w jego życiu jest naprawdę ważne.

Małżeństwo Jagody i Przemka przechodzi wewnętrzny kryzys, ale aby go pokonać oboje powinni to zauważyć. Niestety często jedna strona widzi i chce zmiany, a druga egoistycznie dba tylko o własne dobro.

Czytając tę książkę z jednej strony współczułam głównej bohaterce, a z drugiej kibicowałam jej w dążeniu do szczęścia. Ale czym tak właściwie było dla niej to szczęście?

Magdalena Krauze świetnie wykreowała osobowości głównych bohaterów, może trochę wyidealizowała jednego z nich, ale myślę, że zrobiła to dla lepszego odbioru fabuły jako całości.

(…) Po tym jak wróciliśmy ze spaceru, Jacek wszedł do mojego pokoju. Nie poruszaliśmy już trudnych życiowych tematów, po prostu mnie przytulił i trzymał w silnych ramionach przez dłuższą chwilę. Zanim wyszedł pocałował mnie delikatnie i czule. (…)

Mamy w tej powieści smutnie ukazany kryzys wieloletniego związku małżeńskiego, mamy piękny, zmysłowy romans z nutką erotyki i mamy bolesny dramat. To wszystko sprawiło, że czytałam tę powieść z wielkim zaangażowaniem w losy bohaterów.

Moją uwagę przyciągnął również wątek prawdziwej, szczerej przyjaźni. Myślę, że każda kobieta powinna mieć obok siebie kogoś, na kogo może liczyć w każdej sytuacji i komu może ze wszystkiego się zwierzyć.

Lekki styl jakim pisze Magdalena Krauze to plus tej powieści, a w połączeniu z często zabawnymi dialogami i ciekawą fabułą stanowi lekturę, którą czyta się z przyjemnością, mimo trudnych tematów w niej poruszanych.

POLECAM, szczególnie paniom, a mojej PRZYJACIÓŁCE dziękuję za cudowny prezent urodzinowy jakim mnie obdarowała z piękną dedykacją Autorki. Dzięki niemu (mam na myśli ów prezent) poznałam kolejną polską pisarkę, po której książki z pewnością sięgnę jeszcze nie jeden raz.

SPOTKAMY SIĘ WE ŚNIE – Jolanta Kosowska & Marta Jednachowska

(…) Kolejny sennik podkreślał, że jeżeli śni się o innym mężczyźnie niż ten, z którym się jest w związku, to oznacza, że osoba śniąca czuje się zaniedbana. Coś ukłuło mnie w środku. (…)
Zdjęcia z prywatnego albumu autorki bloga

Jolanta Kosowska urodziła się na Opolszczyźnie i prawie całe życie związana była z Wrocławiem, Opolem i Sobótką. Jest absolwentką wrocławskiej Akademii Medycznej i studiów podyplomowych na Akademii Wychowania Fizycznego. Z zawodu jest lekarką, specjalistką w trzech dziedzinach medycyny. Od kilku lat mieszka i pracuje w Dreźnie, a swój czas dzieli między pracę zawodową, podróże i pisanie powieści. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „Niepamięć”.

Marcie Jednachowskiej mogę napisać niewiele, chociaż poznałam ją osobiście i wiem, że jest córką Jolanty Kosowskiej a książka „Spotkajmy się we śnie” jest jej debiutem, chociaż podobno napisała już kilka książek. Kocha zwierzęta, a w szczególności konie, których kilku jest właścicielką. I to tyle ile mogę zdradzić. Dopowiem jeszcze, że jest bardzo sympatyczną osobą i jeżeli ktoś będzie miał okazję kiedyś być na spotkaniu z nią, to polecam.

Spotkamy się we śnie to powieść obyczajowa oparta trochę na iluzji snów.

PREMIERA 20 PAŻDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo NOVAE RES, stron 396

Oliwia jest młodą pisarką, autorką powieści romantycznych i chociaż pisanie idzie jej tak sobie to dziewczyna odczuwa niezadowolenie ze swojego życia. Przyczyną mogą być problemy rodzinne, a także brak sukcesów literackich. Jest w związku z Czarkiem, mężczyzną, któremu daleko do bohaterów romantycznych powieści. W ich życiu wieje chłodem i to nie tylko w codzienności, ale i w łóżku. Czarek zamiast spędzać czas z ukochaną woli przebywać w swoim biurze. Aby uciec od problemów dnia, Oliwia zaczyna eksperymentować ze świadomym śnieniem co przynosi jej zapomnienie tego co dzieje się na jawie. Kiedy w którymś ze snów dziewczyna spotyka tajemniczego Mirona, jej życie zmienia się diametralnie. Coraz częściej Oliwia czeka na wieczór i na to, aby móc zagłębić się w marzeniach sennych i pobyć w towarzystwie wyśnionego mężczyzny. Czy związek Oliwii i Mirona może zakończyć się czymś pozytywnym? Komu zwierzy się dziewczyna ze swoich snów i „znajomości” z tajemniczym mężczyzną? Czy ktoś oprócz Oliwii również dąży do świadomego śnienia i spotkania w śnie kobiety marzeń?

Po tę książkę sięgnęłam z kilku powodów. Lubię czytać powieści polskich autorek i autorów, lubię „pióro” Jolanty Kosowskiej i lubię analizować sny, tak więc pośrednio sam tytuł mnie zachęcił. Lubię również poznawać nowych autorów, a że książka jest debiutem Marty Jednachowskiej, więc miałam możliwość spełnienia kilku moich „lubię” 😉

Fabuła książki jest dość specyficzna, ponieważ czytelnik ma okazję przebywać zarówno w życiu realnym głównej bohaterki jak i w jej snach, które są nie tyle ciekawe, co odrobinę kontrowersyjne.

Powieść obyczajowa przeplatana jest różnymi wątkami, które mają różny wpływ na fabułę. Znajdziemy tutaj wątek romantyczny, dramatyczny a nawet namiastkę fantazji.

W snach człowiek może przenieść się w różne miejsca, może spotkać różnych ludzi, doświadczyć mniej lub bardziej ryzykownych sytuacji a nawet spotkać istoty nadprzyrodzone lub baśniowe, ale może również przeżyć coś bardzo emocjonalnego, co odbije się na jego samopoczuciu na jawie.

(…) – To my decydujemy o tym, co dla nas jest iluzją, a co prawdą. – Miron spojrzał na mnie znacząco. – Jeśli tutaj potrafimy się uwolnić, od tego co nas trapi, potrafimy to zrobić też w prawdziwym życiu. (…)

Historia przedstawiona w książce może wydać się nieco bajkową, ale autorki poruszyły w niej wiele poważnych życiowych tematów.

Już samo połączenie świata snów ze światem jawy jest nieco enigmatyczne, ale myślę, że wiele kobiet chciałoby w swoich sennych marzeniach spotkać kogoś takiego jak Miron.

Moją uwagę przykuły trzy z wielu wątków. Jednym z nich jest związek dwojga młodych ludzi, pozornie szczęśliwych, zakochanych, ale również funkcjonujących w tym związku bardzo dla niego ryzykownie. On, skupiony na rozwijaniu firmy, rzadko obecny w domu i ona, osamotniona, często spędzająca czas jedynie sama ze sobą lub z którymś z dwójki przyjaciół. Każde z nich zatopione emocjonalnie w swoim własnym świecie. Czy taki związek ma szansę na przetrwanie?

Drugim wątkiem jest przyjaźń, a właściwie to dwie przyjaźnie. Jedną jest przyjaźń między dwoma kobietami, ale również przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Dobrze jest mieć w życiu kogoś na kogo w każdej chwili można liczyć, ale czy nie bywa tak, że człowiek ufnie polegający na związku zwanym przyjaźnią nie zauważa symptomów innych uczuć? Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną zawsze jest bezinteresowna, czy może jedna ze stron delektuje się tą przyjaźnią licząc na więcej?

Pozostaje jeszcze wątek snów, który z pewnością jest tym najważniejszym w fabule, ponieważ nakierowuje główną bohaterkę, sprawia, że kobieta zaczyna tęsknić za czymś, czego nie doświadcza w życiu poza snem. Czy można zakochać się w kimś wymyślonym? Czy można czuć emocje tak silne, że trzymają człowieka jeszcze długo po przebudzeniu? Myślę, że można i pewnie niejedna osoba tego doświadczyła.

(…) Dziwny dreszcz przebiegł moje ciało. Poczułam jego zapach. Pachniał zupełnie inaczej niż Czarek. Zupełnie inaczej niż jakikolwiek chłopak, który w przeszłości mnie przytulał. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Jakby setki motyli wzbiły się w moim brzuchu do lotu. (…)

Są sny, których w ogóle nie pamiętamy i są takie, które pamiętamy tak dokładnie jakbyśmy przed chwilą obejrzeli film. Od czego to zależy? Na to pytanie potrafią odpowiedzieć jedynie specjaliści zajmujący się pracą ludzkiego mózgu funkcjonującego w fazie odpoczynku i snu.

Tej książki nie da się czytać bez emocji, ponieważ są one obecne zarówno we fragmentach, w których opisywane są senne przygody bohaterki, jak również we fragmentach odnoszących się do codziennego życia tej kobiety.

Myślę, że ta książka wiele osób skłoni do refleksji. Czasami przejmujemy się czymś na co nie mamy wpływu, dostrzegamy rzeczy nieistotne, a nie widzimy tego co może być dla nas ważne. Bezgranicznie oddając się pracy zapominamy, że istnieje jeszcze inny, równie ważny świat, w którym powinniśmy uczestniczyć z takim samym zaangażowaniem.

Jak często nie potrafimy powiedzieć co jest dla nas ważne, a co ważniejsze. Jak często mylimy sprawy błędnie oddając się czemuś co tak naprawdę nie jest zbyt istotne.

To nie jest łatwa książka, chociaż napisana pięknym stylem. Przyznam szczerze, że znając „pióro” Jolanty Kosowskiej nie potrafiłam rozpoznać wszystkich treści przez nią napisanych, chociaż były momenty, w których styl Jolanty Kosowskiej był bardzo wyraziście dostrzegalny.

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Polecam tę książkę osobom, które lubią czasami zatracić się w fabule niezbyt przewidywalnej. Ta lektura taką właśnie jest. Do ostatniej strony nie jesteśmy w stanie odgadnąć, jak się zakończy. Jest tutaj coś zagadkowego, coś romantycznego, a nawet odrobina kryminału. Myślę, że wielu osobom ta książka się będzie podobała, a kto zna już powieści Jolanty Kosowskiej ten z pewnością sięgnie i po tę powieść. Mam nadzieję, że wkrótce przeczytam kolejną książkę Marty Jednachowskiej, bardzo ciekawa jestem jej indywidualnego podejścia do fabuły.

NIEDALEKO OD JABŁONI – Krystyna Śmigielska

(…) Im dłużej Joachim mówił, tym bardziej Obrębski był pewien, że przyjdzie mu zapłacić za grzechy, których przez lata nie był świadomy, a może nawet nigdy ich nie popełnił. Z pojedynczych słów wnioskował, o co tak naprawdę toczy się gra i w jakie bagno wdepnął. (…)

Krystyna Śmigielska jest nie tylko autorką książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych, ale również animatorką kultury. Na scenie literackiej zadebiutowała w 2006 roku opowiadaniem „Zbieracz grzechów”. W swoim dorobku pisarskim ma takie powieści jak „Berżeretka bez przepisów”, „Węszący Renifer”, „Skarb leśnego grobowca” jak również bajki dla najmłodszych czytelników opowiadające o cudownej lalce Tekli. Jej książki przedstawiają pozytywny i słoneczny obraz świata, nie są jednak pozbawione refleksji i wnikliwych obserwacji otaczającej nas rzeczywistości.

Niedaleko od jabłoni to powieść obyczajowa.

PREMIERA KSIĄŻKI 15 WRZEŚNIA 2023

Joachim, student pierwszego roku oddaje pracę, którą znalazł kiedyś wśród rzeczy swojej matki. Nie wie kto ją napisał ani jakie konsekwencje pociągnie za sobą oddanie tej pracy. Chłopiec nie wie o tym, że nieprzemyślany wygłup na uczelni zmieni życie nie tylko jego, ale też paru innych osób. I jak w kalejdoskopie z rozrzuconych bezładnie kawałków układa się zupełnie nowy obraz. Nagłej odmianie ulega też los pewnego wykładowcy. Obaj zmuszeni są do zmiany priorytetów i postawienia wszystkiego na jedną kartę. Kiedy Joachim zostaje wyrzucony z uczelni nie wie co ze sobą zrobić, nie ma zamiaru chwilowo informować rodziców o tym, ale nie ma również, gdzie się zatrzymać. Spontanicznie „wprasza się” do domu jednego z profesorów nie mając pojęcia jak to zmieni jego życie. Dlaczego oddanie przez studenta pracy dotyczącej badań nieznanego nikomu Szepszczurenki uruchomi lawinę negatywnych zdarzeń? Kim tak naprawdę jest profesor, który przyjął pod swój dach wyrzuconego z uczelni studenta? Czy więź między studentem a byłym profesorem się zacieśni czy stanie się kością niezgody?

Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki była taka, że cieszy mnie fakt, że wśród naszych rodzimych autorek/autorów są takie osoby, które nie idą za trendami mody, tylko piszą książki niestandardowe, zmuszające czytelnika do refleksji.

Długo zastanawiałam się co napisać o tej lekturze, której fabuła pełna jest niedopowiedzeń, tajemnic czy zagadkowych zdarzeń z przeszłości, które miały mocny wpływ na przyszłość głównych bohaterów.

Autorka przedstawia różne sytuacje rodzinne i społeczne, niby takie jakich możemy zauważyć wiele, ale nawet wiedząc o ich istnieniu udajemy, że ich nie dostrzegamy.

Kilka dość wyrazistych postaci to z jednej strony osoby szare, ginące w tłumie, a z drugiej prawdziwi bohaterowie, o których chce się czytać i którzy w większym lub mniejszym stopniu zapadają w pamięć czytelnika.

Głównym wątkiem powieści jest odnalezione rodzicielstwo przy którym nasuwa się pytanie, czym tak naprawdę kierowała się matka Joachima, że nie poinformowała jego ojca o istnieniu syna. Czy była to rozpacz po tym jak uznała, że jest z nią nieszczery? Czy było to emocjonalne i fizyczne upokorzenie jej? Czy było to zniszczenie uczucia spowodowane bezmyślnością zachowania tej drugiej osoby?

Wszystko zaczyna się od złożenia przez studenta pierwszego roku jakiejś pracy, która była niewiadomego pochodzenia i o której tak naprawdę niewiele z fabuły się dowiadujemy. A szkoda. Myślę, że rozwinięcie tego wątku i wyjaśnienie czytelnikom czym ta praca tak zbulwersowała środowisko akademickie, że student i profesor musieli opuścić mury uczelni, pomogłoby wiele zrozumieć przeciętnej czytelniczce takiej jak ja. No cóż, nie należę do tego grona, które potrafi dokładnie czytać między wierszami czy też domyślać się czegoś o czym nie mam zielonego pojęcia i temat owej pracy nurtował mnie do końca powieści.

Moim zdaniem autorka postanowiła wybudować mur niedopowiedzenia i zapewne zrobiła to w konkretnym celu. A może po prostu zabrakło jej pomysłu na rozwinięcie tego wątku.

(…) – Dzięki Bogu, że cię złapałem – mówił szybko, na jednym wydechu. – Słuchaj i rób, co ci każę. Sprawa jednak nie jest zakończona i możemy mieć obaj kłopoty. W kuchni, w dolnej szafce stojącej przy oknie schowałem tę cholerną zieloną teczkę. Nie może zostać tam ani chwili dłużej. Weź ją i wynieś z domu. Zrób z tym świństwem, co tylko chcesz. Spal, podrzyj na kawałeczki i rozsyp nad autostradą, zjedz, no nie wiem… Nie chcę jej więcej widzieć, słyszysz? – Westchnął głęboko. – I dobrze by było, żebyś dzisiaj spał gdzie indziej, tak będzie bezpieczniej. (…)

Na uwagę natomiast zasługują ciekawie przedstawione wątki odnoszące się do relacji między synem a biologicznym ojcem przypadkowo odnalezionym po dwudziestu latach i kontakt między synem a ojczymem, który był z chłopcem od chwili, kiedy ten znajdował się jeszcze w łonie matki.

Myślę, że chłopak miał w życiu wiele szczęścia, bo trafili mu się dwaj mężczyźni, którzy nie rywalizowali o uczucia syna, sami dając mu nie tylko wsparcie materialne, ale potrafiący traktować go z szacunkiem, w którym miłość jest podstawą.

(…) – Pewnie masz rację. Teraz to wszystko inaczej wygląda, ale wtedy taka informacja po prostu zwaliła mnie z nóg. Sprawdzałem swój akt urodzenia. Wszystko było w porządku. Nawet mi nie przeszło przez myśl, że ojciec od początku był przy nas, że opiekował się tobą jeszcze w czasie ciąży. To prawdziwe bohaterstwo, czekać na narodziny dziecka innego faceta. (…)

Mamy w tej powieści również ciekawie przedstawiony wątek pseudo macierzyństwa, w którym dużą rolę odgrywa traktowanie lalki o wyglądzie niemowlęcia jak żywego dziecka. Intrygująco pokazana więź między człowiekiem a lalką (chociaż nie wiem, czy można to nazwać więzią) może okazać się dla wielu złudną. Czytając tę książkę cały czas zastanawiałam się nad tym, na ile ta więź była zbliżona do prawdziwej, czysto emocjonalnej, a na ile była potrzebą materialną nie zbędną do robienia czegoś czym zajmowała się Filipa.

Jeden z głównych bohaterów szczególnie mnie zaintrygował. Młody mężczyzna, niezwykle mądry i przebiegły, który odważnie krocząc przez życie potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji.

Związek dwójki młodych ludzi, których najpierw połączyły ciekawość i przyjaźń, to związek nieco nietypowy dla młodego pokolenia, ale jednocześnie tak realny, że zagłębiając się w fragmenty odnoszące się właśnie to tego związku, mocno tym młodym kibicowałam.

Moim zdaniem nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna, chociaż muszę przyznać, że styl jakim pisze Krystyna Śmigielska jest ładny i przyjemny.  Ale wplecione w fabułę wątki nie do końca są lekkie i przyjemne.

Autorka porusza w swojej powieści również wiele spraw trudnych zarówno pod względem emocjonalnym jak i społecznym. Czytając tę książkę w pewnym momencie zaczynamy zastanawiać się nad tym, ile rzeczy w naszym życiu to dzieła przypadku, a ile jest wypracowanych przez nas, zwykłych ludzi, którzy czasami ulegając różnego rodzaju pokusom niszczą to co mogłoby im pozwolić na stabilne, spokojne życie.

Okładka jest nietypowa, myślę, że nie przyciągnie wielu czytelniczych oczu, ale wielu z nas wie, że w książce ważniejsze od okładki jest wnętrze książki i tekst jaki za nią znajdziemy. Myślę, że wiele osób sięgając po tę książkę ze zwykłej ciekawości z przyjemnością zgłębi się w jej fabule.

Dziękuję Autorce za możliwość przeczytania tej powieści. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to lektura dla każdego, ale zapewniam, że można w niej znaleźć wątki obyczajowe, psychologiczne, a nawet odrobinę romansu.

KRÓLOWA ŚNIEGU – Anna Klejzerowicz

(…) Ciepło jest. Królowa podnosi buteleczkę wprost do jego ust, zapach upaja. Czuje ciepło, spokój, bezpieczeństwo. Jak wtedy, dawno temu, kiedy tuliła go matka. Jeśli była trzeźwa. Ona – królowa – nadal się uśmiecha, kiwa głową. On zamyka oczy, jest mu dobrze, bardzo dobrze, błogo. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Klejzerowicz bywa dość częstym gościem w moim świecie książek, ale tym osobom, które trafiły do mnie po raz pierwszy przedstawię tę autorkę, chociaż myślę, że jest ona znana czytelnikom lubiącym dobre kryminały. Jest gdańską pisarką, publicystką, fotografką, autorką książek kryminalnych i nie tylko. Przez wiele lat współpracowała z Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotografka i redaktorka publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji.  

Królowa śniegu to powieść kryminalna, której fabuła umiejscowiona została w czasach współczesnych, na terenie jednej z gdańskich gmin. Miejscu fikcyjnym.

PREMIERA KSIĄŻKI (wydanie II) 24 STYCZNIA 2024

Wydawnictwo Purple Book, stron 278

Wyjątkowo mroźna i śnieżna zima to dla wielu mieszkańców małych miejscowości koszmar. Nie wszyscy jednak marzną w swoich skromnych domach, są ludzie, którzy dość intensywnie rozgrzewają się alkoholem. W okolicach miejscowości Kryszewo dochodzi do kilku zamarznięć drobnych pijaczków, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewne ślady odnalezione na miejscu zdarzenia oraz majaki jednego z cudem odratowanych. W okolicznych wsiach ludzie przypuszczają, że to kolejne spełnienie klątwy, ale nikt niczego nie chce powiedzieć. Felicja ściągnięta do Kryszewa przez swoją przyjaciółkę piastującą stanowisko radnej, próbuje na własną rękę rozwikłać zagadkę śmierci zamarzających osób. Czy dziennikarka a zarazem rzecznik prasowy miejscowości, dojdzie do tego, kto i dlaczego zabija ludzi, a może zamarzają oni zamroczeni alkoholem, który odbiera im siły w dojściu do swoich domów? Jaką tajemnicę ukrywają mieszkańcy okolicznych miejscowości, i dlaczego nie chcą o niej mówić? Kim jest Królowa Śniegu, której się wszyscy boją?

Muszę przyznać, że książka od pierwszej strony wciągnęła tak, że już tego wieczoru, kiedy chciałam tylko zapoznać się z fabułą, przetrzymała mnie prawie do świtu. I chociaż był to środek tygodnia zapomniałam, że następnego dnia mam obowiązki.

Po raz kolejny autorka udowodniła, że warto sięgać po jej książki. Mocna, nie tylko pod względem kryminalnym powieść, jest jednocześnie czymś w rodzaju dokumentu publicystycznego. Opisane w niej środowisko ludzi mieszkających w małych miejscowościach, a często wręcz w osadach wiejskich, w których króluje brud, głód, ubóstwo i pijaństwo to wypierane przez nasze społeczeństwo obrazy. Niby wiemy, że gdzieś tacy ludzie istnieją, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić, po części dlatego, że ci ludzie nie chcą przyjąć pomocy jednocześnie wegetując na zapomogach.

Ta powieść jest dość mocnym kryminałem społecznym, w którym oczywiście na pierwszym planie jest wątek grozy i sensacyjnej zagadki, ale na drugim planie są wyraźnie ukazane problemy społeczne, które często łączy wspólny byt i solidarność.

(…) Czułam, że intuicja mnie nie zawodzi, jednak nadal byłam w czarnej dupie. Nic, kompletnie, zero powiązań, nawet nie wiedziałam, czy Nowak miał halucynacje, czy może ktoś naprawdę pomaga pijakom zejść z tego świata. Tylko kto? I w jakim celu? Karząca ręka sprawiedliwości? Wcielona w złowieszczą postać z baśni Andersena? (…)

Malowniczo ukazana zima, wiejskie krajobrazy, które zachwycają i jednocześnie wieją grozą, to z pewnością piękny dodatek do tej powieści towarzyszący fabule. Momentami wręcz czułam przenikliwe zimno opisywane przez autorkę, tak realistycznie została przedstawiona zimowa aura.

Ciekawe dialogi i bardzo interesująco przedstawione osobowości bohaterek i bohaterów to kolejne plusy, które mogę dopisać do listy pochwał tej książki, która swoją fabułą i odnośnikiem do jednej z najbardziej znanych baśni Hansa Christiana Andersena potrafi mocno wbić się w świadomość. Jak wiadomo, w każdej niemal baśni walczy dobro ze złem, tak i w tej powieści autorka pięknie tę walkę przedstawiła i muszę przyznać, że chociaż bardzo zaskoczył mnie koniec książki, to nie potępiłam winnego (czy winnych). Czułam nie tyle więź z tymi ludźmi, co dosłownie im współczułam, jednocześnie podziwiając odwagę i determinację. To nie tak, że każdy czyniący zło, jest do szpiku kości złym człowiekiem.

(…) – Czyli nic nowego. – Radna westchnęła. – No widzisz, my się z tym borykamy od lat. To jest naprawdę problem społeczny! Beznadziejny, powiem ci. No bo co z tymi ludźmi zrobić? Nie nawykli do troszczenia się o własne życie. Za to są roszczeniowi. Niewykształceni, niechętni do roboty, z pokolenia na pokolenie dziedziczą patologię. (…)

Myślę, że autorka podjęła bardzo trudny temat opisując to środowisko, ale poradziła sobie z tym niewiarygodnie. Książka zmusza do refleksji i chyba nie szybko uda mi się zapomnieć fabułę tej powieści. Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale z pewnością należy do tych, przez które zasypiasz do pracy, bo nie możesz oderwać się od czytania, przejeżdżasz swój przystanek (jeżeli czytasz w pojazdach komunikacji miejskiej) i nie widzisz po powrocie do domu niczego co powinnaś zrobić, bo twój wzrok pada tylko na czekającą książkę, która samą okładką ściąga twój wzrok.

No właśnie, jeśli chodzi o okładkę, to jestem pewna, że przyciągnie ona niejednego czytelnika, tajemnicza, groźna i jednocześnie fascynująca. Za nią można spodziewać się tylko mocnych wrażeń.

Polecam tę lekturę szczególnie miłośnikom dobrego kryminału, ale również osobom preferującym książki publicystyczne czy psychologiczne. Miłośnicy powieści obyczajowej też znajdą w niej coś dla siebie. Jest nawet wątek miłosny. Ciekawi ludzie, zwłaszcza główna bohaterka Felicja, aż proszą się o kontynuację i cieszę się, że autorka pisząc tę powieść miała to na uwadze, bowiem Felicję Stefańską możemy spotkać jeszcze w kilku powieściach.

Czy piękna kobieta, którą spotykają w lesie – tytułowa Królowa Śniegu jest żywym człowiekiem, czy tylko wytworem pijackich wyobraźni?

Dziękuję wydawnictwu PURPLE BOOK za możliwość przeczytania tej książki. Wiedziałam, że na twórczości Anny Klejzerowicz się nie zawiodę, ale przyznam szczerze, że ta książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie i zmusiła do wielu przemyśleń. Teraz pozostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na kolejne książki.

Napisz do mnie
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/