Recenzje książek

Ida

JAK KAMIEŃ W WODĘ – Chevy Stevens

Książka przywędrowała do mnie jako upominek za konkurs rocznicowy u Kasi, która prowadzi blog Moja Pasieka. Początkowo nie pamiętałam od kogo książkę otrzymałam, ale Kasia na szczęście przypomniała mi. Co to oznacza „młody umysł”:)

wędówka książki

  Dziwię się, że Kasia, która ją do mnie wysłała pozbyła się jej, bo ja z czystą przyjemnością zatrzymałabym ją w swojej biblioteczce, aby kiedyś jeszcze do niej wrócić. Niemniej jednak będę starała się aby jak najwięcej osób z grona moich znajomych ją przeczytało.

Niewiele znalazłam informacji o kanadyjskiej autorce CHEVY STEVENS. Pisarka urodzona w 1973 roku dorastała na farmie, na wyspie Vancouver i nadal mieszka na terenie wyspy. Przez większość swojego dorosłego życia pracowała w sprzedaży, najpierw jako przedstawiciel upominków firm, a następnie jako agentka nieruchomości. Na akcjach otwartych domów, czekając na potencjalnych nabywców, spędziła wiele godzin wyobrażając sobie straszne rzeczach, które mogą się z nią stać. Jej najbardziej przerażający scenariusz, który rozpoczął się od uprowadzenia, był inspiracją dla jednej z jej książek.

Chevy Stevens lubi pisać thrillery, które pozwalają jej na połączenie jej dynamicznych zainteresowań  z rodziną, a szczególnie mężem, z jej miłością życia zachodniego wybrzeża. Kiedy nie pisze następnej książce, lubi przebywać w miejscowych górach na  campingu i razem z mężem i córką pływać na kajakach.

still missing       jak kamień w wodę

Świat Książki rok 2011

stron 367

Książka JAK KAMIEŃ W WODĘ, której tytuł oryginału brzmi STILL MISSING, to typowy thriller, który w momencie kiedy zacznie się czytać, nie pozwala na odłożenie książki i zapomnienie o niej chociażby na chwilę. Czytelnik zatapiając się w kolejnych stronach myśli tylko o tym, aby dotrzeć do końca książki. Z Annie, czyli główną bohaterką i narratorką bardzo szybko można się zaprzyjaźnić, chociaż chwilami potrafi być bardzo denerwująca (mam tu na myśli jej całkiem uzasadnione zachowanie).

Annie, młoda agentka nieruchomości pod koniec jednego dnia otwartego domu do sprzedaży, spotyka bardzo sympatycznego człowieka, zainteresowanego kupnem domu. Oprowadzając go po pomieszczeniach nie zdaje sobie sprawy z tego, że mężczyzna przyjechał do niej w zupełnie innym celu. Młody człowiek, przystawiając jej pistolet do szyi uprowadza ją do pustej chaty w górach, gdzie próbuje jej wmówić, że zrobił to tylko i wyłącznie dla jej dobra. „Świr” jak go nazywa Annie, więzi ją wyznaczając swoje reguły, i brutalnie egzekwując wręcz więzienne punkty własnego regulaminu korzystania z wszystkiego, nawet z toalety. Kilkanaście miesięcy spędzonych z człowiekiem, który okazując pseudo uczucie miłości, będącym jednocześnie brutalnym psychopatą doprowadza kobietę do skrajnej wytrzymałości. Tragedia, która jest następstwem codziennych gwałtów budzi w niej jednak siłę i małymi kroczkami Annie uświadamia sobie, że musi zrobić wszystko, aby uwolnić się od tego człowieka. Będąc już na granicy wytrzymałości psychicznej wykorzystuje okazję i… uwalnia się od swojego oprawcy.

Powrót do normalności, nie jest jednak taki prosty jakby się mogło wydawać. kobieta dręczona wspomnieniami nie potrafi sobie znaleźć miejsca wśród przyjaciół i rodziny, a jedyną osobą, którą darzy jako takim zaufaniem jest policjant prowadzący śledztwo.

Zakończenie książki jest tak zaskakujące, że trudno mi było uwierzyć w to, kto doprowadził do tego koszmaru.

Książka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Napisana w większej części monologicznie, gdzie każdy rozdział jest kolejną sesją u psychoterapeuty, tylko w niewielu miejscach zawiera przytaczane przez Annie dialogi. Czyta się tak, jakby czytało się pamiętnik tej kobiety, w którym zawarte są najdrobniejsze szczegóły brutalności, strachu, bezradności i nadziei.

Polecam tę lekturę osobom o mocnych nerwach, lubiącym wątki kryminalne. Ten wspaniały thriller potrafi wyciągnąć z czytelnika najgłębsze empatyczne uczucia, podnieś poziom adrenaliny i zastanowić się nad tym, do czego może być zdolny człowiek.

PENSJONAT SOSNÓWKA – Maria Ulatowska

maria ulatowska2

Maria Ulatowska, to młoda stażem pisarka polska, o której pisałam już w swojej recenzji KAMIENICA PRZY KRUCZEJ. Książki pani Marii wpadły w moje ręce po raz pierwszy, kiedy to postanowiłam pójść na spotkanie autorskie organizowane w jednej z gdańskich bibliotek. Nie będę się rozpisywała na temat tej pisarki, bo kto zechce, to przeczyta sobie na wcześniejszym wpisie.

pensjonat sosnówka

Pensjonat Sosnówka, to trzecia z książek pani Ulatowskiej, która trafiła w moje ręce. Zresztą przyznam szczerze, że na specjalne moje zamówienie, ponieważ delikatnie podsunęłam moim dzieciom „co ewentualnie mogłyby mi sprezentować z okazji Dnia Matki”.

Wszystkie książki Mari Ulatowskiej mają jedną cechę wspólną – czyta się je szybko, łatwo i przyjemnie.

Pensjonat Sosnówka, to kontynuacja Sosnowego dziedzictwa, czyli losów Anny Towiańskiej, która odziedziczyła po rodzicach stary budynek na Kujawach, położony w przepięknej okolicy nad jeziorem w otoczeniu sosnowego lasu. Anna zakochała się w tym miejscu od chwili, kiedy je zobaczyła i postanowiła wyprowadzić się z Warszawy, gdzie dotychczas mieszkała i urządzić w tym bajecznie pięknym miejscu pensjonat, głównie dla zapalonych wędkarzy. Przy pomocy mieszkających w Towianach osób, i poleconej jej przez nowego przyjaciela brygadzie budowlanej braci Koniecznych, wyremontowała budynek i urządziła tak, aby każdy kto przyjedzie chociażby na krótki pobyt, był zadowolony. Jej marzenie się spełniło i Sosnówka, (tak właśnie nazwała swój pensjonat) cieszyła się dzięki rozreklamowaniu nie tylko przez przyjaciół i znajomych, ale także przez media sporym powodzeniem.

Anna dzięki swojemu urokowi osobistemu oraz odziedziczonej leśniczówce w której postanowiła zamieszkać, zyskała nie tylko wielu przyjaciół, ale nawet uczucie, które zaowocowało… tak właściwie to niech każdy zainteresowany przeczyta sobie o tym sam.

W książce poznajemy wielu ludzi i tak właściwie, patrząc na te osoby z perspektywy lektury, to nie ma wśród nich nikogo, kogo można by nie polubić. Nawet postaci negatywne przedstawione w powieści w jakiś sposób zdobywają jednak sympatię czytelnika.

Pensjonat Sosnówka, to tak właściwie „bajka nie tylko dla dorosłych”, ponieważ czytając ją, czytelnik jak gdyby przenosi się do innego wymiaru człowieczeństwa, przenosi się tam, gdzie ludzie są dla wszystkich mili i życzliwi, a pojedyncze incydenty negatywne bardzo szybko zapadają w niepamięć. Czytając książkę prawie cały czas się uśmiechałam, ponieważ styl pisarski pani Ulatowskiej jest dość specyficzny i nawet kiedy pisze ona o sytuacjach tragicznych, czy mrocznych pisze to tak, że czytelnik wie, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, Przyznam szczerze, że kilka razy ze wzruszenia zakręciła mi się łezka w oku, ale to taka moja nadwrażliwa natura.

Autorka pisze bardzo lekko, często wplatając w fabułę powieści humorystyczne wątki, co powoduje, że chyba właśnie dlatego książka jest rodzajem relaksu pozbawionego surowego napięcia typowego dla pozycji kryminalnych czy sensacyjnych. To książka dla osób, które po ciężkim dniu pracy chcą odprężyć się i na chwilę zapomnieć o zmaganiach codzienności.

Mogłabym polecić tę książkę, zarówno nastolatkom, jak i paniom w „moim wieku”. Myślę, że niejeden pan również miałby z tej lektury czystą przyjemność, ponieważ pani Maria bardzo fachowo przedstawiła w niej wiedzę na temat studiów informatycznych, chorobie czy wędkarstwie.

Ale, żeby nie było tylko tak „och” i „ach”, mam pewne minusy, które odrobinę mnie „rozbroiły czytelniczo”. Na przykład słownictwo typu „ …jutro Anna wyjeżdżała do Warszawy…”, albo bardzo „dorosłe” słowa sześcioletniego Florka „…Chciała rozmawiać, ale ja jej nienawidzę!…Ona mnie zostawiła, Ona mnie nie chciała. Ja dla niej nic nie znaczyłem. Ona mnie nie kochała, bo przecież nie można chyba zostawić dziecka, które się kocha…”

Jednym słowem, książka akurat na letnie dni. Ktoś, kto ma ochotę na chwilę przenieść się nad kujawskie jezioro, aby odpocząć z dala od dużego miasta powinien po tę lekturę sięgnąć.

PŁACZ WILKA pisze się dalej

LAWENDA już w rękach czytelniczek, więc postanowiłam wrócić do PŁACZU WILKA https://ksiazkiidy.pl/2012/06/Placz-wilka-fragment.html , który zaczęłam pisać przed LAWENDĄ, która tak jakoś dziwnie mi zaprzątnęła umysł, że PŁACZ WILKA poszedł na chwilę „do szuflady”. Wróciłam jednak do niego, ponieważ w moich myślach znów zakiełkował pomysł dalszej fabuły. Chciałabym w tym roku wydać dwie książki, LAWENDA już wydana, więc myślę że z tą drugą uporam się do końca roku.

Napisałam wprawdzie (przed LAWENDĄ) dopiero około 30 stron A4, ale myślę, że nadrobię to bardzo szybko, tylko że… mam na półce w pokoju tyle książek „do przeczytania” które dostałam albo w akcji „wędrująca książka”, albo od moich podopiecznych, że kiedy patrzę na te pozycje, to już, już chciałabym je wszystkie przeczytać.

Mam trzy podopieczne, których mieszkania przypominają mini biblioteki (dlatego nie jestem zapisana do żadnej z bibliotek). Nie ma w nich tak właściwie żadnych nowości wydawniczych (bo panie mają lat 85+) , ale wiele tytułów dosłownie mnie przyciąga jak magnes. I tak, jak któraś z moich podopiecznych znajduje jakąś książkę, która ich zdaniem „powinna mnie zaciekawić”, to daje mi (DAJE NIE POŻYCZA), a ja odkładam na półeczkę i obiecuję, że wkrótce przeczytam.

Lato to dla mnie nie jest zbyt dobry czas na czytanie książek, bo ciągle jest coś do zrobienia w ogrodzie, i kiedy tak po pracy wracam do domu, a tu jeszcze trzeba podlać coś w szklarni i powyrywać lub poprzycinać w ogrodzie, to na czytanie pozostaje tylko czas w łóżku. Niestety nie jest to odpowiedni czas, bo po niecałej godzince czytania, bez względu jak ciekawa jest książka, moje oczy zaczynają „strajk generalny” i koniec.

Zimą mam więcej czasu na książki, chociaż przy świetle lampy dużo gorzej się czyta niż przy naturalnym, ale cóż taka kolej rzeczy.

 

P.S. Pierwsza RECENZJA „Lawendy” już się ukazała i dodałam ją do mojej stronki „RECENZJE” w bocznej szpalcie bloga.

DZIEWCZYNKA, KTÓRA WIDZIAŁA ZBYT WIELE – Małgorzata Warda

 M.Warda

Małgorzata Warda, urodziła się w 1978 roku i od swojego przyjścia na świat mieszka w Gdyni. To kobieta wszechstronnie utalentowana. Pisarka, która ma swoim koncie kilka bardzo interesujących książek, ale również malarka i rzeźbiarka. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku. Jest również autorką kilku tekstów piosenek zespołu „Farba”.

Zadebiutowała w 2004 roku „Bajką o laleczce” w zbiorze „Wesołe historie”, ale prawdziwy sukces przyniosła jej wydana w 2006 roku powieść „Ominąć Paryż”.

 książka M.Wardy

Pruszyński i S-ka rok 2012

stron 317

Dziewczynka, która widziała zbyt wiele to bardzo poruszająca powieść o przywiązaniu do siebie dwójki rodzeństwa, Ani i Aarona. Dzieci większość czasu spędzają z ciocią,  która opiekując się nimi ze względu na powracające depresje ich matki, oraz na jej próby samobójcze stara się zastąpić im normalny dom. Nie jest to jednak dla niej rzeczą łatwą, bo Gabrysia (siostra zmarłego ojca dzieci), jest typową kobietą, dla której liczy się jedynie sukces zawodowy. Dzieci stają się również przeszkodą w jej związku z pewnym malarzem, o dość mocno sadystycznym podejściu do ludzi. Chłopak ciotki wyjątkowo upodobał sobie Aarona i zarówno pod nieobecność Gabrysi, jak i w jej obecności udowadniał rodzeństwu swoją wyższość, która posunęła się nawet do…

Nie będę zdradzała.

Ania otoczona wyjątkową opieką brata tylko przy nim czuje się bezpieczna, co jednak powoduje, że Aaron odczuwa coś w rodzaju kajdan miłości, które pozbawiają go życia osobistego. O tym co dzieje się w domu ciotki dzieci nikomu nie mówią, ale im są starsze tym te wspomnienia zaczynają bardziej ciążyć im na sercach i w ich psychice. W końcu Ania nie wytrzymuje i aby zainteresować innych tym, co wydarzyło się po dachem ciotki, wymyśla oskarżenie, którym obciąża swojego brata. Desperacki krok jaki podjęła miał na celu jedynie uwolnienie Aarona od przeszłości. Co wymyśliła i jak się to wszystko skończyło, warto przeczytać samemu.

Książką Małgorzaty Wardy zainteresowałam się na spotkaniu „Kobiety pióra i pazura”, o której wspomniały w trakcie dyskusjach o pisaniu jej koleżanki pisarki.

Po przeczytaniu kilku pierwszych stron pomyślałam sobie, że jest to coś w rodzaju „Kwiaty na poddaszu”, ale im bardziej wgłębiałam się w treść tym silniej zaciskała się pętla czytania, aż w pewnym momencie nie potrafiłam oderwać się od kartek tej liczącej 316 stron lektury.

Książka napisana jest w dość specyficzny sposób, rozdziały stanowiące wspomnienia, coś jakby pamiętniki Ani czy Aarona, przeplatane są treścią z narratorem. Proste, a zarazem fachowe słownictwo dodaje fabule nutki grozy i mieszanych uczuć, zarówno tych pozytywnych jak miłość, przyjaźń, radość jak i tych negatywnych, czyli strachu, bólu, cierpienia czy tęsknoty.

Spoglądając na okładkę książki nikt nie domyśli się, że w środku zawarte jest tyle cierpienia. Miła i w ciepłych kolorach przygotowana bardziej przypomina książkę dla nastolatek, spokojną opowieść o dziewczynce, tak jak o „Ani z Zielonego Wzgórza”. Jak bardzo jednak mylący potrafi być obraz, za którym ukryta jest wyjątkowa treść.

Przeczytanie tej książki zajęło mi zaledwie kilka dni, tak mnie wciągnął wątek rodzeństwa. Polecam tę książkę czytelnikom o mocnych nerwach i odważnym podejściu do życia. Książka trzyma w napięciu, ale wyzwala również w czytelniku zwyczajne ludzkie uczucia, a bardzo realistycznie opisane sytuacje, miejsca czy sceny dodają jej czytelniczego kolorytu.

  kobiety pióra i pazura2

Gdańsk 2013, KOBIETY PIÓRA I PAZURA – Małgorzata Warda wpisuje dla mnie dedykację w książce „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele”

ŚWIATY DWA W POGONI ZA LEŚNYM LICHEM – Katarzyna Georgiou

Kasia Gregoriau

Katarzyna Georgiou jest wrocławską poetką, autorką kilku tomików, między innymi Dychotomia Mojej Kobiecej Natury, oraz wierszy dla dzieci. Wiele lat spędziła w Kanadzie pracując jako nauczyciel wychowania przedszkolnego, oraz jako wykładowca kursów ECE w Seneca College Lab School. Jej poezja jest wyjatkowa, łącząca czytelnika z naturą duszy ludzkiej i naturą przyrodniczą.

Swiaty dwa

Wydawnictwo EUROSYSTEM rok 2013

stron 89

 

Światy dwa w pogoni za Leśnym Lichem, to książka niesamowita, żeby nie powiedzieć „magiczna”. Poezja przepleciona prozą. Na swoich 87 stronach zawiera więcej niż grube tomiska, mające po kilkaset stron. Ciepło bijące ze strof, zatrzymuje czytelnika, nie dając mu szansy na oderwanie się od słów napisanych ręką pani Katarzyny.

Kocham poezję, bo pozwala mi na wyciszenie emocji po ciężkim dniu.

Czytając książkę czułam zapach jaśminu i delikatne dotyki traw. Ta książka, to dwa światy – świat kobiety, jej uczuć, tęsknot, marzeń i wspomnień i świat życia natury: ptaków, drzew, słońca. To wędrówka przez cztery pory roku i wędrówka przez umysł kobiety. Takiej zwyczajnej, która kocha, czuje, płacze i żyje nadzieją, a zarazem kobiety magicznej.

W posłowiu książki pan Andrzej Ziemowit Zimowski napisał:

…Autorka opisuje bardzo delikatnie i intymnie „Światy dwa”, a więc powiązanie dwojga ludzi, wspomnienia, marzenia o powrocie tego, co było swojego czasu tak piękne.

I wreszcie pisze o tym najgorszym, o rozłące, która dla jednej ze stron stała się wielką tragedią…

Ta książka jest niesamowita, chociażby przez to połączenie poezji z prozą. Jest tak osobista, że chwilami miałam wyrzuty, że ją czytam. Pochłonęła mnie wczoraj całkowicie, na całe popołudnie, ale dzięki niej sen miałam spokojny. 

Każdy, kto kocha poezję powinien mieć ją w swoich zbiorach. To książka, której nie powinno zabraknąć na półce, chociażby dlatego, aby sięgnąć po nią w chwili, kiedy organizm potrzebuje wyciszenia, uspokojenia, refleksji. Książka dodatkowo wzbogacona jest przepięknymi ilustracjami przyrody, zdjęciami zrobionymi przez samą autorkę, które w bardzo interesujący sposób współgrają z jej treścią.

Polecam książkę każdemu, bez względu na wiek i zamiłowania czytelnicze, bo czasami warto zatrzymać się na chwilę, wziąć głęboki oddech i poczuć, że życie to nie tylko pogoń za niewiadomym sensem życia, to czas dla siebie, czas na zagłębienie się we własną duszę i otaczające nas piękno przyrody i żywiołów.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/