Monthly Archives: luty 2021
OKRUCHY – Magdalena Meldo
Magdalena Meldo to rocznik 1978. Swoją karierę pisarską zaczęła od książki „Okruchy” a ja mam nadzieję, że na tej książce jej wena pisarska nie zatrzyma się. Z pisaniem jej życie wiąże się od zawsze, jest bowiem dziennikarką, redaktorką w branżowych czasopismach i autorką dobrze przyjętych poradników dla branży beauty i FMCG.
Okruchy to współczesna powieść obyczajowa z nutką dramatu, romansu i baśniowej magii.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 GRUDNIA 2020
Aga i Kaj to nastolatkowie, licealiści. Są sąsiadami, przyjaciółmi i tak właściwie to znają się od zawsze, jednak z upływem lat tracili ze sobą kontakt. Dziecięca przyjaźń ma szansę odrodzić się na nowo, a nawet stać się czymś więcej, chociaż życie nastolatków nie jest usłane różami. Tajemnice rodzinne kładą piętno na tej znajomości, trudna sytuacja szkolna, zawiść rówieśników, walka o dominację sprawiają, że drogi tych dwojga rozchodzą się coraz bardziej. Czy uda im się odbudować relacje z dzieciństwa? Czy Aga i Kaj mają szansę na coś więcej niż przyjaźń? Jak na ich znajomość wpływają kontakty z rówieśnikami?
Początkowo myślałam, że jest to książka dla młodzieży. Jest to w pewnym sensie racja (w zapowiedziach wydawnictwa pisze, że jest to książka dla czytelników młodych powyżej 13-tego roku życia), ale moim zdaniem jest to powieść również, a może przede wszystkim dla i o dorosłych. Powieść dla i o młodzieży. Ale tak jak wspomniałam wcześniej i o dorosłych, których zachowanie często ma bardzo duży wpływ na to co robią i jak zachowują, a najważniej co odczuwają ich dzieci.
Patrząc na okładkę można pomyśleć, że to baśń lub książka z gatunku fantastyki, ale to jest mylne wyobrażenie, bo fabuła chociaż przeplatana krótkimi wątkami baśniowymi należy do współczesnych.
To świetnie połączenie powieści psychologicznej z romansem, dramatem i powieścią new adult.
I chociaż głównymi bohaterami są licealiści, to moim zdaniem w dużej mierze powieść dotyczy ludzi dorosłych, którzy często nie wiedzą, lub nie chcą wiedzieć tego, co dzieje się wokół ich dziecka.
Do debiutów podchodzę ostrożnie, nie krytykuję autora, kiedy uważam, że jego utwór przypomina bardziej grafomańskie wypociny niż literaturę. Każdy autor kiedyś zaczynał i nie zawsze były to super początki, wielu musiało się sporo nauczyć, aby ich książki stały się godne wyrafinowanego czytelnika.
Ale są debiuty, po przeczytaniu których mam ochotę zawołać: WOW! I myślę, że do nich należy właśnie ta książka.
Świetnie wykreowani bohaterowie, to połowa sukcesu autora. Jeśli chodzi o bohaterów tej książki to skupię się może na dziewczynie, z którą od początku połączyła mnie nić sympatii, chociaż muszę przyznać, że trochę w pewnym momencie się naderwała. A stało się to w momencie, kiedy przeczytałam fragment dotyczący bałaganu w domu. Wiem, że wiele nastolatek nie przykłada wagi do tego czy w domu jest czysto, czy bardziej przypomina on chlew niż normalny dom, ale myślę, że kreując osobowość głównej bohaterki autorka nie do końca była przekonana czy ma ona być całkowicie pozytywną postacią czy negatywną. A ten negatywny wizerunek osobowości dziewczyny nieco zakłócił mi wizję jaką odebrałam wcześniej. I trochę nie mogłam zrozumieć dziewczyny, która w swoim pokoju ma idealny porządek, a nie przeszkadza jej ogólny bałagan w reszcie mieszkania. Zazwyczaj to bywa odwrotnie, że nastolatkę trzeba nakłaniać do posprzątania swojego pokoju. Ale to tylko taka moja mała dygresja.
(…) Wszędzie walały się naczynia. Te niedbale wrzucone do zmywarki wydzielały już odór nie do zniesienia. Reszta, poustawiana na każdym wolnym kawałku blatu przy zlewie, drażniła jej zmysł artystyczny (…)
(…) Wracając zajrzała przez uchylone drzwi do pokoju córki. Pomyślała, że dawno tu nie była. Zobaczyła idealny porządek i pokiwała z zadowoleniem głową. (…)
Zagłębiając się w treść, można wyczuć, że autorka ma doświadczenie pisarskie, bo jej styl jest lekki i przyjemny w czytaniu.
Autorka porusza bardzo poważne tematy dotyczące młodych ludzi. Między innymi licealną „falę” i hejt skierowany na konkretną osobą. Zjawisko bardzo często spotykane w szkołach.
(…) Roześmiały się jak stare wiedźmy. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Wyszarpnęły jej opaskę z włosów, porwały bluzkę, wyzwały i opluły. Walczyła z nimi, bezczynne przyjmowanie ciosów nie leżało w jej naturze (…) ale nie miała żadnych szans – jedna na trzy. (…)
Porusza również temat alkoholu i związanych z nim emocjami, zarówno tych pijących jak i tych, którzy muszą się z mim zmagać jako potencjalni obserwatorzy. I nie mam tu na myśli tylko nadmiernego picia któregoś z rodziców, chociaż ten problem został bardzo dogłębnie przedstawiony, ale myślę, że chociaż to wątek ważny, to na równą uwagę zasługuje również wątek alkoholowy dotyczący młodzieży-licealistów.
(…) Aga wzruszyła ramionami. Matka znowu wczoraj tłukła się w kuchni do późnej nocy, potem kłóciła z ojcem i w końcu zasnęła na kanapie. Rano zaspała i nie zdążyła zatrzeć śladów. Już od jakiegoś czasu ich zacieranie szło jej coraz gorzej. A może to Aga była coraz bardziej spostrzegawcza? (…)
Ciekawym zagadnieniem poruszonym w powieści jest również nastoletnia miłość, rozkręcona na podwalinach przyjaźni.
Myślę, że wielu czytelników zaskoczy to, jak wiele zostało przekazane w tak niewielkiej objętości książki.
To książka przede wszystkim o prostych uczuciach, które bywają bardzo wielowymiarowe. To opowieść o relacjach, w których trudno się odnaleźć. O niby normalnych rodzinach, którym czasami bardzo daleko do normalności, ale i o szkole, i uczniach, którzy muszą uporać się nie tylko z nauką, ale i rówieśnikami nie zawsze przychylnie nastawionymi. Ale głównie to opowieść o przyjaźni, która czasami bywa mocna a czasami byle wiatr może ją rozerwać na strzępy. To również historia pewnej młodzieńczej miłości, która choć jest na wyciągnięcie ręki, wydaje się bardzo daleka.
Jak dla mnie to ta powieść była zdecydowanie za krótka i po przeczytaniu jej czuję pewnego rodzaju niedosyt.
Ale to normalne, kiedy w jednym miejscu znajduje się świetne połączenie fabuły z nietuzinkowo wykreowanymi osobowościami bohaterów (a tu mam na myśli zarówno tych pierwszoplanowych, jak pozostałych) w połączeniu ciekawie skonstruowanych dialogów.
Polecam tę książkę zarówno młodym czytelnikom w wieku od licealnego wzwyż, ale myślę, że przede wszystkim polecam tę lekturę rodzicom młodych ludzi, chociaż myślę, że ktokolwiek nie sięgnie po tę książkę, nie będzie czuł się zawiedziony.
Dziękuję wydawnictwo AlterNatywne za propozycję przeczytania tej lektury i trzymam mocne kciuki, żeby trafiła do jak najszerszego grona czytelników.
HISTORIA MAŁŻEŃSKA – Tomasz Kieres
Tomasz Kieres to pisarz, którego poznałam literacko dopiero w zeszłym roku, podczas czytania antologii Mazurskie lato. Z tego co zdążyłam się o nim dowiedzieć, to jest idealistą i niepoprawnym romantykiem, co odzwierciedla się w jego powieściach. Jego siłą i inspiracją, jest muzyka, a hale koncertowe są jego drugim domem. Jest weganinem i wierzy w siłę, która często tkwi uśpiona w każdym człowieku. Jest autorem sześciu książek i mam nadzieję, że wkrótce ukaże się kolejna jego powieść.
Historia małżeńska to współczesna powieść obyczajowo-psychologiczna z dawką romansu i dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI 10 LUTEGO 2021
Malwina i Alek to małżeństwo z dość długim stażem. Poznali się i zakochali w sobie w czasach studenckich i chociaż była to miłość od pierwszego wejrzenia, to przez cały okres małżeństwa czegoś w tej miłości było brak. Kiedy ich jedyna córka wyjeżdża na studia za granicę i na długo opuszcza rodzinny dom, Alek cieszy się na chwile tylko we dwoje, ale Malwina czuje z tego powodu pewien dyskomfort psychiczny. Ponad dziewiętnaście lat ich życie było przyporządkowane córce, a teraz znów mają zostać sami. Czy gdzieś po drodze ich małżeństwa zatracili dawną fascynację sobą? Czy najbliższy weekend po wyjeździe córki zbliży ich do siebie czy oddali? Czy odnajdą w sobie tamtą namiętność czy jednak uznają, że lata milczenia w pewnych sprawach całkowicie pogrzebały ich bliskość?
Przyznam szczerze, że kiedy czytam opis książki, w której bohaterami są dojrzali emocjonalnie i wiekowo ludzie, to coś mnie do tej książki ciągnie. Może to mój wiek, a może zbyt wiele na rynku czytelniczym jest powieści poświęconych młodym, pięknym, niezależnym i zagubionym uczuciowo młodym kobietom.
(…) Nie wierzył ludziom, nie wierzył w ludzi. A jednak od kiedy pojawiła się Malwina, zaczął po raz pierwszy patrzeć na przyszłość jak na coś namacalnego, coś o w miarę realnych kształtach. (…)
W tej powieści narracja jest podzielona, fabuła przeplatana jest wspomnieniami, wydarzeniami z przeszłości ze współczesnością.
(…) Kiedy pamięta się same dobre rzeczy, łatwej wierzy się wspomnieniom, Teraz byli tam i na chwilę oboje chcieli tam pozostać. Młodzi, niewinni, przed wszystkim, przed życiem. (…)
Czytając tę książkę cały czas zadawałam sobie pytania. Czy istnieje prawda „stare dobre małżeństwo”? I co ona oznacza? Czy to, że dwoje ludzi z pewnego rodzaju dorobkiem małżeńskim są dla siebie oparciem, są przyjaciółmi, czy tylko są uzupełniającym się ogniwem uczuć, kiedyś namiętnie gorących, a teraz pozostających raczej przyzwyczajeniem do siebie niż namiętnością?
Dwoje ludzi, których kiedyś połączyło gorące uczucie, w pewnym momencie swojego życia musiało tę miłość podzielić na więcej części, bo z dwóch powstało trzy. Czy można nadal kochać kogoś z taką samą siłą, gdy trzeba tę miłość rozdrobnić?
W wielu związkach przychodzi taki czas, że trzeba ograniczyć intymną stronę życia, bo przecież kiedy za ścianą śpi dziecko, nie można sobie pozwolić na pełnię erotycznych doznań. Czy takie ograniczenia mogą wpłynąć na ochłodzenie doznań?
Bohaterowie tej powieści przeszli długą drogę, która raz była prosta, a raz wyboista, ale nigdy nie zapomnieli w którym kierunku idą, chociaż pewnie nie jeden raz zdarzyło im się lekko zboczyć z tej drogi.
Autor przedstawił w swojej powieści psychologiczny obraz ludzi żyjących w związku zbudowanym na gorącym uczuciu, którego lata rutyny i różnych codziennych obowiązków może i trochę ochłodziły, ale wystarczyła iskra i lekki powiew namiętności, aby ten ogień rozpalić na nowo. Czy udało się to bohaterom tej powieści?
Czy erotyka w dojrzałym wieku smakuje tak samo jak ta młodzieńcza? Czy seks po latach skromnej abstynencji może być jak fajerwerki?
Autor pokazuje również jak ważna w każdym związku jest szczerość wobec partnera/partnerki, choćby miała odkrywać najtrudniejszą prawdę, jest swoistym spoiwem, które łączy ludzi.
(…) – Zdaję sobie sprawę, że trochę to mętnie brzmi, ale to jest tak, że naszego wspólnego szczęścia nikt nam nie podaruje. To zależy od nas, ile my chcemy i jesteśmy w stanie zrobić dla niego. I gdzieś tam pewnie, oby jak najdalej, czekają na nas jakieś przeszkody, i to będzie ten wysiłek. (…)
Ukrywane latami tajemnice prędzej czy później poruszą najczulsze struny emocjonalności. I albo doprowadzą do nienawiści siebie, albo doprowadzą do nienawiści kogoś. Bez względu jednak na to, kogo będą winić, wywołają strach. A ten strach potrafi być okrutny, bo może zniszczyć człowieka doszczętnie i wracać jak bumerang bolesnymi wspomnieniami z dzieciństwa.
Czy Malwinie i Alkowi uda się odnaleźć w sobie ten żar, który kiedyś połączył dwoje zagubionych w niemiłych wspomnieniach młodych ludzi, czy uda się rozpalić tamten żar na nowo, aby buchnął ogniem miłości? Czy może rutyna i nuda codzienności zgaszą go na zawsze wzajemnymi żalami, pretensjami czy obojętnością i zamienią dawną miłość w całkowicie puste ognisko.
(…) Dzisiaj uzmysłowiło mu jedną rzecz: że oni też przed chwilą się poznali, a teraz prawie trzydzieści lat później, nie był w stanie powiedzieć, gdzie nagle to całe życie zniknęło i czy na pewno było ich. (…)
W małżeństwie czasami ludzie gubią się i odnajdują, ale to zależy tylko od tego, czy chcą się odnaleźć.
Świetnie przedstawione osobowości dwójki bohaterów, tak różnych emocjonalnie, to tylko dodatek do fabuły. Dwójki ludzi zupełnie inaczej zaangażowanych w związek, jedna z osób walcząca o utrzymanie tego żaru namiętności, a druga zagubiona w pewnego rodzaju negacjach.
Polecam tę książkę czytelnikom zarówno w młodym jak i dojrzałym wieku. Z pewnością wielu skłoni ona do refleksji, a może ktoś odnajdzie w niej siebie? Nie mogę stwierdzić, że jest to książka przeznaczona tylko dla pań, bo myślę, że wielu panów mogłoby ją przeczytać również.
Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej powieści jeszcze przed premierą. Chciałabym, aby takich książek było na rynku czytelniczym więcej, bo „wypowiadają się” one o prawdziwym życiu, bez otoczki wyidealizowanej fabuły.
DWUŚWIAT. Księga I. PRZEDWOJNIE – W.&W. Gregory
Myślę, że W.&W. Gregory to pseudonim. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat tego autora. Ale może kiedyś… Ktoś zapytał autora o to, gdzie by się udał, gdyby miał wybierać: żyć w Inco czy Floris. Odpowiedź jego jest z jednej strony prosta, z drugiej nieco skomplikowana: „To jest tak, jakby odpowiedzieć na pytanie: czy chciałbyś zginąć nocą, czy za dnia? Lub na przykład: wolisz stracić ojca czy matkę? Życie w każdej z obydwu krain ma swoje zalety, ale zdecydowanie więcej wad. Floris jest przaśne, kolorowe, zgodne z naturą, a zarazem uwsteczniające. Ludzie żyją rodzinnie, lecz są zniewoleni przez instytucję kościelną. Z kolei Inco jest czarno-białe, ostre, zimne, odarte z artyzmu. Jest też postępowe, choć w wielu obszarach zgubnie. Brakuje w nim smaku, relacji rodzinnych, prawa ludzi są ulotne. Rządzący obydwu krajów dbają tylko o swoje interesy, doprowadzając różnymi drogami pojęcie kłamstwa do arcymistrzowskiego poziomu. Gdybym jednak nie miał innego wyjścia, widziałbym dla siebie większą szansę we Floris. Tam jest więcej zakamarków, gdzie można się ukryć. No i Floriańczycy potrafią gotować, a ja lubię dobrze zjeść…”.
Dwuświat. Księga I – Przedwojnie, to powieść z gatunku science fiction.
PREMIERA KSIĄŻKI 23 GRUDNIA 2020
Wszechświat jest małą planetą podzieloną na dwie krainy. Jedną z nich jest rozwinięte technologicznie, ateistyczne Inco, a drugą barwna pod względem przyrodniczym Folris uzależniona od religii i związana z kultem bogini Patrii. Krainy te żyją w symbiozie, chociaż różnice kulturowe bardzo je dzielą. Rola mężczyzn w obydwu krainach jest inna, ale w Inco jest deficyt płci męskiej. W tej części poznajemy młodą mężatkę Jasmin, mieszkankę Inco, która nosi w sobie potrójną ciążę, a wszystkie jej dzieci są płci żeńskiej. Nie jest to powodem do radości i dumy, ponieważ za dziewczynki trzeba płacić wysokie podatki, natomiast potomek męski jest hojnie dofinansowywany przez państwo. Drugą bohaterką jest władcza kapłanka Ae, zamieszkująca Floris, osoba, przed którą nawet kapłani wyższego stopnia czują wielki respekt. Bezduszna, bezkompromisowa, okrutna – tak można ją określić w skrócie. Czy Jasmin uda się donosić ciążę i urodzić zdrowe dzieci? Jaki wpływ na życie mieszkańców Inco będzie miała zmiana rządu? Jakie tajemnice dotyczące swojej kariery ukrywa przed swoimi poddanymi kapłanka Ae?
Muszę przyznać, że do tego gatunku literatury podchodzę z dużą dawką sceptycyzmu. Nigdy nie przepadałam za science fiction, ale opis tej książki spowodował, że zapragnęłam ją przeczytać. I muszę stwierdzić, że była to decyzja dobra, której nie żałuję.
Poznawanie nowych nazwisk w świecie literatury, zawsze mnie pociągało i myślę, że to nazwisko na długo zostanie w mojej pamięci.
Powieść została napisana dwutorowo. Raz autor zabiera czytelników do Inco, ateistycznej krainy, technologicznie rozwiniętej, w której panuje dość ostry pod względem kontroli narodzin reżim. A raz zabiera czytelników do Floris, krainy mocno związanej z kultem bogini, w której ludzie poświęcają się pracy głównie na roli, nie przykładają wagi do wykształcenia, ale są bardzo emocjonalnie związani z rodziną.
W rozdziałach dotyczących Inco, towarzyszymy kobiecie, której mnoga ciąża jednopłciowa, czyli trzy dziewczynki, staje się nie lada problemem dotyczącym nie tylko jej jako matki, ale i jej najbliższych. Faworyzowanie mężczyzn i męskich potomków jest tak jawną dyskryminacją, że trudno sobie wyobrazić taki stan rzeczy. Chociaż… czy jest on aż tak obcy nam, w dzisiejszych czasach?
(…) Aby społeczeństwo nie zamieniło się w kraj amazonek, Rząd wprowadził dekret o kontroli płci. Według zasad w nim zawartych, jedna rodzina mogła posiadać maksymalnie jedną córkę. Synów mogłaby mieć do woli, ale to prawie się nie zdarzało. Jeśli danej rodzinie urodziła się więcej niż jedna dziewczynka, za każdą kolejną należało płacić wysoki podatek. Z kolei za każdego syna przysługiwały świadczenia socjalne tak wysokie, że mogłaby się z nich utrzymać wielka familia, łącznie z dziadkami. (…)
W rozdziałach dotyczących Floris, towarzyszymy głównie kapłance Ae, nad którą „wisi” tajemnica dotycząca jej dostania się na szczyt władzy. Ale poznajemy również pewną wielodzietną rodzinę, której silna rodzicielska miłość w obronie córki potrafi pchnąć człowieka do najgorszego czynu.
Jednym co łączy obie krainy jest rola mężczyzny, a właściwie to deficyt płci męskiej w Inco, a nadmiar jego we Floris, które mogą być zagrożeniem nie tylko dla władz rządzących w obu krainach.
Jeżeli ktoś oglądał film Mad Max pod kopułą Gromu z Melem Gibsonem i Tiną Turner, to z łatwością wyobrazi sobie rzeczywistość towarzyszącą tej powieści.
Niby fikcja, niby fantazja, ale nie brakuje w książce wątków thrillera, a nawet horroru. Autor nie oszczędza czytelnika, podkręcając ciekawość i nastrój grozy dramatycznymi opisami, pokazując jak bezduszny i okrutny potrafi być człowiek, zwłaszcza ten, który kryje się za zasłoną religii czy politycznej władzy.
(…) Kiedy się zorientowali, że kapłanka odpięła przymocowany do uprzęży duży zakrzywiony tasak i trzymając go w dłoni, wróciła w ich kierunku, zdążyli zrobić tylko przerażone miny. (…)
Zdając sobie sprawę z tego, że fabuła jest fikcją i to w dodatku sf, myślę, że mogłaby się wydarzyć w realu, bo czy człowiek myślał kiedyś o tak niewiarygodnej technologii? Czy gdyby nawet pięćdziesiąt lat temu ktoś powiedział nam, że będziemy rozmawiać przez komunikatory, w których będziemy nie tyle słyszeć, co również widzieć, to uwierzylibyśmy? Czy gdyby ktoś kilkadziesiąt lat temu powiedział, że normalne jedzenie zastąpi sztucznie produkowana żywność, w której będzie więcej chemii niż wartości odżywczych, to byłoby wiarygodne?
Ta książka to jednak obraz nie tylko wymyślonej rzeczywistości, tak różnej, że aż niepokojącej. To również obraz ludzi, ludzkich zachowań, odczuć, empatii lub jej braku. To obraz bardzo prawdziwej walki o władzę, która była, jest i będzie, często budowanej na bezwzględności wobec zwykłego człowieka i brutalności wobec przeciwnika.
(…) Kiedy wymieniał ostatnią dwójkę, Rita zawyła jak ranne zwierzę. Objął ją czule i zapłakał razem z nią. (…)
Jak wiele jest prawdziwości w tym, co przedstawił autor, kiedy matka musi walczyć o nienarodzone dziecko, nie tylko z prawem i głupimi przepisami, ale również z własnym sumieniem. Jak silna potrafi być miłość, która dla obrony mocnej strony uczucia zdolna jest do najgorszych czynów.
Wprawdzie jest to część pierwsza, ale myślę, że ktoś, kto sięgnie po ten tom, z niecierpliwością będzie oczekiwał kontynuacji. Mnie przynajmniej bardzo wciągnęła historia tych dwóch krain, chociaż momentami zaciskałam zęby w trakcie czytania opisów zbyt brutalnych, to przyznam szczerze, że polubiłam jedną z bohaterek – Jasmin i bardzo ciekawa jestem ciągu dalszego jej przygody, będącej w pewnym sensie altruizmem ucieczki ze świata luksusu i wygody. Jej postawa z jednej strony ukazała odwagę, a z drugiej wyjątkową empatyczność. Co zrobiła Jasmin? Tego dowie się tylko ten, kto sięgnie po książkę.
Mogłabym o tej książce napisać dużo więcej, ale myślę, że wystarczy, jak napiszę POLECAM. Nie chcę spoilerować, dlatego nie będę opisywała fabuły dokładniej. Kto zagląda na mojego bloga, wie, że zawsze obiektywnie oceniam książki. Co do tej, to myślę, że zadowoli nie tylko fanów science fiction. A to, że 437 stron pochłonęłam prawie w trzy dni, chyba o czymś świadczy.
Dziękuję Wydawnictwu AlterNatywne za propozycję przeczytania tej książki. Myślę, że chociaż bardzo zachęcił mnie jej opis i tajemnicza okładka, gdybym zobaczyła książkę na półce w księgarni, to nie wiem, czy bym po nią sięgnęła. Dziś wiem, że nie żałuję, bo książka jest naprawdę warta przeczytania.
ŻĄDANIE MIŁOŚCI – Kristen Ashley
Kristen Ashley urodziła się w 1968 roku w Gary w stanie Indiana, a dorastała w małym miasteczku Brownsburg w licznej wielopokoleniowej rodzinie przy dźwiękach muzyki między innymi Glena Millera. Mieszkała w Denver i w Wielkiej Brytanii, a ostatnio osiadła w Phoenix. To amerykańska pisarka, której pasją poza pisarstwem są filmy, muzyka, dobre jedzenie i moda. W swoim dorobku ma książki takie jak: „Tajemniczy mężczyzna”, „Niepokorny mężczyzna”, „Idealny mężczyzna” oraz jedna z najnowszych książek „Wymarzony mężczyzna”. Jest autorką ponad sześćdziesięciu powieści, które zostały przetłumaczone na czternaście języków.
Żądanie miłości to współczesna powieść obyczajowa z dużą dawką humoru, romansu, erotyki, ale i też dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI 03 LUTEGO 2021
Josephine jest samotną kobietą w średnim wieku. Jej świat wywraca się do góry nogami, kiedy umiera najbliższa jej sercu osoba – babcia. Kobieta dziedziczy po ukochanej babci piękny dom i pokaźny majątek, staje się więc w okolicy dobrą partią na żonę. Babcia jednak przygotowała dla wnuczki niespodziankę, zapisała ją w testamencie pewnemu mężczyźnie, który… był już trzykrotnie żonaty, samotnie wychowuje trójkę dzieci, jest właścicielem klubu go-go i klubu bokserskiego. Początkowy szok zostaje jednak bardzo szybko zamieniony w coś innego. Jack okazuje się nie tylko dobrym opiekunem, ale i świetnym przyjacielem, a nawet czułym kochankiem. Czy związek Josephine i Jacka ma szansę na przetrwanie? Czy znajdzie się ktoś, kto podważy testament zmarłej? Dlaczego babcia postanowiła połączyć dwoje obcych ludzi i kim tak właściwie był Jack dla babci Josephine?
(…) – Na koniec – odczytała pani Bagiński – moją najcenniejszą własność, którą ukochałam ponad wszystko inne, to jest moją wnuczkę Josephine Dianę Malone, przekazuję niniejszym Jamesowi Markhamowi Spearowi. (…)
Książki tej autorki to lektury, po które sięgam z czystą przyjemnością. Znam już „pióro” K.A. na tyle, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć, „chcę przeczytać kolejną książkę”.
Jeżeli można określić tempo zdarzeń w książce na szybkie, to tak właśnie chciałabym powiedzieć o fabule tej powieści. Akcja książki jest szybka, choć można powiedzieć, że w wielu wątkach przewidywalna, z całą jednak pewnością nie pozwala na nudę podczas czytania.
Chociaż książka zaczyna się dramatycznie, nie brakuje w niej humoru, którym autorka obdarza czytelników w znacznej ilości. Jeśli chodzi o mnie, to przez ¾ książki śmiałam się, czasami nawet w głos, ale niektóre fragmenty fabuły wywoływały we mnie wodospady łez. Tak właśnie pisze K.A., miesza emocjonalnie w głowie i doprowadza do tego, że chociaż oczy szczypią od długiego czytania, nie jest się w stanie odłożyć książki „na później”.
Wątki erotyczne są w fabule takim doprawieniem smaku dramatyczno-romantyczno-psychologicznej bajki dla dorosłych. I chociaż nie przepadam za erotykami, to uważam, że sekst w książce jest bardzo zmysłowy, aczkolwiek bywa czasami ostry, to nigdy nie jest wulgarny.
Główni bohaterowie są trochę skomplikowani. ONA teoretycznie piękna czterdziestopięciolatka, mądra, bardzo bogata, obyta światowo kobieta, zachowywała się czasami tak infantylnie jak niedojrzała emocjonalnie nastolatka. ON, doświadczony życiowo i zawodowo przystojny mężczyzna w średnim wieku, biznesmen, odpowiedzialny ojciec samotnie wychowujący trójkę dzieci jest czasami bardzo romantycznie usłużnym, a czasami wręcz irytująco władczy. Z jednej strony czule dotyka nadużywając (moim zdaniem) słowa „kochanie”, a z drugiej mało romantycznie podchodzi czasami do seksu, traktując swoją partnerkę bardziej jak rzecz niż kobietę.
(…) Nie było w tym krzty romantyzmu, ale w oczach uczestniczki tego aktu ten gest stał się najbardziej romantyczną z możliwych rzeczy. Każda kobieta na moim miejscu odebrałaby to tak samo. A jednak miałam w sobie jakąś niepewność. Coś się nie zgadzało. Coś trzeba było naprawić. (…)
Ogólnie jednak mogę powiedzieć, że jest to książka dynamicznie romantyczna, w której znajdziemy wątki nie tylko romansu i erotyki, ale również sensacji, psychologii i przede wszystkim mocno emocjonalnej odpowiedzialności za drugiego człowieka.
Bardzo ciekawie i nietuzinkowo przedstawione osobowości bohaterów, zarówno tych pierwszoplanowych jak i pozostałych, w połączeniu z zabawnym językiem narracji i dialogów, a także (może trochę mało realna, ale…) bardzo intrygująco poprowadzona fabuła, to połączenie, które pasuje jedynie do określenia „dobra książka”.
Polecam tę książkę zwłaszcza czytelnikom lubiącym romans z dodatkiem humoru i erotyki. Nie brakuje tutaj wzmianek sensacyjnych, ale przede wszystkim jest cudownie pokazana z punktu widzenia psychologicznego, świetna relacja kobiety niebędącej matką, z trójką dzieci swojego partnera. W wielu związkach nie zawsze dzieci akceptują kolejną osobę w życiu ich rodzica, tu autorka pokazała, że jest to nie tyle możliwe co wręcz osiągalne na wielu płaszczyznach emocjonalnych.
(…) Nigdy nie jest za późno na uchwycenie swojego szczęścia, bez względu na to, jak życie cię przeczołgało. Wiem, że się ukrywasz, że nosisz maskę. Wiem, dlaczego to robisz. Pora jednak wyjść z cienia, zrzucić przebranie. (…)
To wprawdzie typowy romans, ale też powieść o przyjaźni, odpowiedzialności za drugiego człowieka, o bezmyślności niektórych zachowań, i trochę o niesamowitych sprawach, których na co dzień nie mamy okazji doświadczać. Tu się naprawdę dużo dzieje, nie ma czasu na nudę.
(…) – Wiem wszystko o twoim ojcu. Wiem, co zrobił twojej matce i że robił to często. Wiem, że to widziałaś. Wiem, że kazał ci patrzeć. Wiem, że to było skrzywione i że to skrzywiło ciebie. (…)
Dziękuję Wydawnictwu AKURAT za możliwość przeczytania tej książki przed jej premierą, a kto nie czytał jeszcze powieści tej autorki to niech to szybko nadrobi, z całą pewnością nie zawiedzie się ani fabułą ani stylem jakim pisze autorka.