PEJZAŻ Z ANIOŁEM – Magdalena Kordel
Magdalena Kordel urodziła się w 1978 roku w Otwocku. Jest autorką, bestsellerowych powieści „Uroczysko”, „Sezon na cuda”, „Anioł do wynajęcia” oraz cyklu „Malownicze”. Podobno pisać zaczęła, by poradzić sobie z trudną przeszłością, ale szybko okazało się, że jej książki stały się balsamem dla duszy tysięcy czytelniczek i czytelników. Uwielbia podróżować, czytać i gotować. Razem z mężem i dwójką dzieci mieszka w Otwocku i kiedy tylko może, ucieka w Sudety, bo marzy się jej dom gdzieś wysoko w górach. Wie, jak ważne są marzenia, dlatego pomaga spełniać je innym.
Pejzaż z Aniołem to współczesna powieść obyczajowa z wątkiem świątecznym, której fabuła umiejscowiona została w pięknej górskiej miejscowości.
Adrianna jest młodą kobietą, która grudzień, a zwłaszcza święta najchętniej wykreśliłaby ze swojego życiowego kalendarza. Kiedy jeszcze żył ojciec dziewczyny, święta były piękne, wesołe, pachnące choinką, lecz po jego śmierci zmieniły się w koszmar. Jej matka nie miała ani ochoty ani potrzeby spędzania świąt z córką. I chociaż wokół dziewczyny byli przyjaciele, którzy nie pozwalali jej spędzać tych dni w samotności, to Ada najchętniej zamknęłaby się gdzieś na odludziu, aby przeczekać ten świąteczny czas. W tym roku postanowiła wynająć pokój z widokiem na góry i pojechać do Malowniczego, miejscowości w której mieszka jej przyjaciółka. Dziewczyna pragnie tylko jednego, spokojnego przeczekania tego gorącego okresu, ale jej natura nie pozwala na to i dziewczyna nie do końca świadoma tego co robi, zaczyna angażować się w przygotowania świąteczne. Czy uda jej się ominąć święta? Czy spotkani w Malowniczym ludzie pozwolą jej na zamknięcie się w sobie i spokojne celebrowanie ciszy?
Muszę przyznać, że jest to moja pierwsza książka z tą miejscowością w tle, chociaż wiem, że jest ich kilka i każda równie urocza jak ta.
Krótkie rozdziały, które zwodniczo kusiły ciągiem dalszym, czyli jak to u mnie zwykle bywa: „jeszcze jeden rozdział i…” kończyło czytanie długo potem.
Piękna zimowa biel otula czytelnika od samego początku, a wzruszenie przeplatane nutką humoru trzyma jak imadło.
(…) Kochany Bogu, proszę cię o trzy rzeczy: żeby ktoś mnie pokochał i żebym tak bardzo się nie bała, gdy jestem sama w nocy, i żeby mamusia mnie przytuliła. Chociaż raz. I jeszcze, tak dodatkowo, gdyby się dało, żeby tatuś żył. Chociaż to podobno za trudne nawet dla ciebie. Twoja Ada. (…)
Fabuła książki wzrusza, zaskakuje, szokuje. Opisane w niej smutne relacje między matką a córką, są przykładem na to, że nie zawsze macierzyństwo jest darem. Dla niektórych kobiet ciąża i dziecko są nie tyle przekleństwem co wielką uciążliwością i nie potrafią zmusić się do tego macierzyństwa, , nie potrafią zmusić się do miłości. Często te relacje odbijają się potem na dorosłym dziecku, bo trauma z dzieciństwa zostaje, a strach przed brakiem miłości również odbija swoje piętno.
Przyjaźń i otwarcie na drugiego człowieka czasami są w stanie zdziałać cuda. Autorka pięknie to opisuje w swojej książce, gdzie z twardej skorupy samotności i żalu obciążającego życie, dzięki ludziom ciepłym, życzliwym potrafi wydobyć się ktoś, kto zaczyna widzieć wokół siebie nie tylko pustkę, ale przede wszystkim drugiego człowieka.
(…) Ktoś, kto ma tyle smutku w oczach, potrzebuje od czasu do czasu odrobiny magii. Najlepiej zwyczajnej, codziennej, płynącej od życzliwych i troskliwych ludzi. (…)
Mamy w tej książce również cudowny wątek dotyczący seniora w rodzinie, kiedy jednym on przeszkadza, a inni z miłością przyjmują każdy kolejny z nim dzień. Niestety, ale w wielu rodzinach tak jest, że starszy człowiek, z roku na rok bardziej niedołężny jest tylko przeszkodą, wielu nawet nie pomyśli o tym, że ten senior potrzebuje nie tyle towarzystwa bo jego czas jakby się zatrzymał i nie pędzi już tak jak to było kilkadziesiąt lat wstecz, ten człowiek potrzebuje miłości bo jest pełnoprawnym członkiem rodziny i powinien być kochany tak samo jak małe dziecko.
Jak wspomniałam wcześniej, wiem że o malowniczym jest już kilka książek i chociaż nie przeczytałam wcześniejszych i trochę musiałam się domyślać, to można tę lekurę czytać jako oddzielna pozycję.
To słodko-gorzka lektura o przyjaźni, o więzach rodzinnych i o miłości, którą można spotkać nawet tam, gdzie człowiek się tego nie spodziewa. Znając siebie, pewnie nie minie wiele czasu, kiedy sięgnę po inne książki autorki i wrócę do Malowniczego i jego cudownych mieszkańców.
Polecam tę powieść nie tylko na święta i myślę, że wielu czytelnikom przyniesie ona swoiste tchnienie nadziei i wiary w ludzi, bo przecież nie tylko przed świętami powinniśmy być otwarci na drugiego człowieka.