GPS SZCZĘŚCIA czyli JAK WYDOSTAĆ SIĘ Z CZARNEJ D. – Magdalena Witkiewicz, Marzena Grochowska
Magdaleny Witkiewicz nie muszę chyba przedstawiać czytelnikom mojego bloga, ponieważ gościła ona tutaj wiele razy. Marzena Grochowska jest trenerem biznesu, z wykształcenia, pasji i zamiłowania. Wiceprezeska Polskiego Stowarzyszenia Kobiet Biznesu, autorka wielu projektów rozwojowych dedykowanych dla kobiet: Szminki, Płoty, Papiloty, Akademia Menadżerki, Akademia Mentorki; Nelumbo -program wsparcia w chorobie.
Wydawnictwo Od deski do deski
PREMIERA KSIĄŻKI 18 KWIETNIA 2018
stron 245
GPS Szczęścia, czyli jak wydostać się z czarnej D. to poradnik psychologiczny, książka dość nietypowa, ponieważ humorystyczne opowieści o mieszkańcach pewnej miejscowości przeplatane są radami psychologa/coacha.
Wincentyna Zwyczajna-Takajakty, redaktorka miesięcznika „Kobieta na Rozstajach” dostała się całkiem przypadkiem do pewnej miejscowości, która nazywała się Czarna Dupa. Ostatnio dość często słysząc od swojego szefa, że czeka od niej na materiał na miarę jedynki „New York Timesa”, trafiając do Czarnej D. Wincentyna pomyślała, że właśnie ta miejscowość przyniesie jej temat na wyczekiwany artykuł. Co takiego było w tym miejscu, że Wincentyna postanowiła o nim napisać? Otóż nie widać tu było niczego, co wskazywałoby na radość. Wszystko było szare, bure i ponure, ludzie chodzili smutni, zmęczeni, sfrustrowani. Nikt nie był tu szczęśliwy. Dlaczego? Odpowiedź jest oczywiście zawarta w książce.
Ta książka to lektura, którą moim zdaniem powinien przeczytać każdy, komu wydaje się, że jego życie częściej niż powinno, znajduje się w Czarnej D.
(…) Czarna D. to metafora tych najgorszych chwil w życiu, które są wpisane w nasz życiowy scenariusz. To te dni, kiedy uważamy że świat się skończył i słońce już nigdy nie zaświeci.(…)
Ale… muszę napisać od początku. Zaczęło się od tego, że pewnego dnia otrzymałam kartkę, na odwrocie której znajdował się tajemniczy napis. Nie wiedziałam, od kogo jest ta przesyłka, ponieważ na kopercie nie było nadawcy, ale po odczytaniu napisu, zaczęłam się zastanawiać nad działaniem sił nadprzyrodzonych, które najwidoczniej wiedziały o tym, że od jakiegoś czasu rządzą mną pewne negatywne myśli.
Po jakimś czasie nadeszła kolejna przesyłka, tym razem większa. Pomyślałam: na Gwiazdkę za wcześnie, urodzin teraz nie mam, Zajączek był już dosyć dawno, więc CO TO?
Po odpakowaniu okazało się, że otrzymałam książkę, która… stała się moim przewodnikiem życia.
Któż z nas nie miał w życiu dni, kiedy wydawało mu się, że nagle świat się zawalił, albo, że jego świat ulega degradacji? Myślę, że wielu jest takich ludzi, ale czy każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że tak naprawdę Czarna D. to tylko stan naszego umysłu? Jak często sami siebie popychamy w dół, nie starając się nawet odrobinę na zaparcie się w sobie i powiedzenie DOŚĆ. W każdym z nas tkwi taki trochę malkontent, któremu wydaje się czasami, że nie da rady. Bycie optymistą nie zawsze bywa łatwe, zwłaszcza kiedy otaczamy się ludźmi, w których przeświadczeniu wszystko jest złe, ponure, trudne do zaakceptowania.
Z natury jestem optymistką, przynajmniej tak widzi mnie większość moich znajomych. Staram się postrzegać kolory życia, chociaż czasami moje problemy rosną jak ciemne chmury burzowe. Duszę to jednak w sobie, i staram się nie pokazywać tego na zewnątrz. Do niedawna największą moją chmurą burzową był brak asertywności, który wciągał mnie w głąb tej Czarnej D. bo… nie miałam odwagi mu się sprzeciwić. Problemy innych ludzi były dla mnie ważniejsze niż moje samopoczucie i poświęcając się innym, nie potrafiłam znaleźć właściwej drogi do własnego szczęścia, tracąc własny zasięg kierowałam się zawsze w stronę innych.
(…) Bo ze szczęściem jest jak z zasięgiem. Czasem hula pełną parą, czasem je gubimy i wtedy jesteśmy bardzo nerwowi, czasem myślimy, że je mamy, a jednak je tracimy. Często to szczęście jest niezależne od nas – zdarza się tyle usterek, awarii, katastrof. (…)
Na przykładach życia wielu ludzi mieszkających w tytułowej Czarnej D., przykładach, które często mogą dotyczyć nas samych, autorki przedstawiły, jak wiele zależy od nas samych, od naszego podejścia do problemu, jaki nas zżera od środka. Często mówi się, że pozytywne myśli przyciągają pozytywne zdarzenia, a negatywne myśli problemy. To prawda. Przekonałam się o tym nie jeden raz, ale tak naprawdę, to dopiero ta książka uświadomiła mi jak bardzo jestem zagubiona w tych własnych myślach, jakim jestem tchórzem, który boi się siebie i swoich reakcji, decyzji, kroków.
Dzięki tym niby humorystycznym opowiastkom zrozumiałam, jak często myślałam i zachowywałam się podobnie jak mieszkańcy Czarnej D. A dzięki radom uzmysłowiłam sobie ile mogę zdziałać, nie krzywdząc innych a uszczęśliwiając siebie.
Myślę, że każdy z nas potrzebuje od czasu do czasu takiego uderzenia, które przywróci mu zdolność myślenia o sobie i za siebie. Zawsze uważałam, że dbanie o własne szczęście to egoizm, a przecież człowiek szczęśliwy uszczęśliwia innych. Nie trzeba patrzeć na kogoś z dystansem, bo jemu powodzi się lepiej, bo ma szczęśliwszą rodziną, bo jest bogatszy czy zdrowszy. Czy nie lepiej nauczyć się doceniać to, co się ma i pielęgnować to?
Jak już wspomniałam na początku, książka jest lekturą nietypową, ponieważ krótkie historyjki przeplatane są radami coacha, ale to nie wszystko. Co kilka kartek pojawia się w książce, strona MIEJSCE NA NOTATKI i przyznam się, że kilka takich „miejsc” zapisałam. Po przeczytaniu pewnych fragmentów dotyczących zarówno historyjki z „życia wziętej”, i porady coacha natychmiast zaczęłam dostrzegać siebie w pewnych sytuacjach życiowych i… musiałam to zapisać, oczywiście z puentą, jaka nasunęła mi się w sprawie zmiany.
Książka jest jeszcze nietypowa dzięki rysunkom Joanny Zagner-Kołat, które nie tylko utrzymane są w bardzo pogodnym stylu, co po prostu rozbawiające na równi z tekstem. Chociaż muszę przyznać, że w rozdziałach COACHA to tak właściwie nie ma nic zabawnego, ale za to jest spora dawka uświadamiających porad.
Pani Magdaleno, Pani Marzeno dziękuję za tę książkę. Postanowiłam zakupić kilka egzemplarzy dla moich przyjaciół, którym czasami wydaje się, że ich GPS zbyt często kieruje ich do Czarnej D. Jeśli chodzi o mnie, to z pewnością będę wracała do tej książki nieraz. Kto wie, może zacznę ją nosić w swoim plecaczku, aby w każdej chwili, kiedy mój GPS pokieruje mnie w złą stronę, zajrzeć i zawrócić, odnajdując ten właściwy kierunek.
Bardzo dziękuję wydawnictwu Od deski do deski za tę książkę, która otworzyła mi oczy na wiele spraw, i pozwoliła zrozumieć, jak powinnam ustawić swój GPS i skierować drogę na własne szczęście.