Recenzje książek

Daily Archives: 31 stycznia, 2018

LATAWCE – Agnieszka Lis

Agnieszki Lis, stałym czytelnikom mojego bloga przedstawiać nie muszę, ponieważ gościła na nim już kilkakrotnie i pewnie zagości jeszcze nie raz. Jeżeli ktoś jednak nie poznał tej autorki i jej twórczości, to zapraszam do wcześniejszych wpisów „Pozytywka”, „Samotność we dwoje”, czy „Karuzela”.

Agnieszka Lis  LATAWCE_Agnieszka Lis

Wydawnictwo CZWARTA STRONA rok 2018

stron 149

Latawce to dramat psychologiczny.

Grzegorz, od momentu rozstania rodziców, nie potrafi poradzić sobie z własnym życiem. Rozpad małżeństwa i wyprowadzenie się ojca z domu jest dla niego czymś trudnym do zaakceptowania. Dobry uczeń, z każdym kolejnym miesiącem staje się osobą wegetującą w szkole, a otaczający go świat emanuje tylko złem. Z czasem chłopak zaczyna coraz bardziej staczać się w swojej egzystencji i szukać pociechy w używkach, szczególnie narkotykach. Nadopiekuńcza matka, próbująca znaleźć ratunek dla ukochanego synka, nieświadomie popycha go coraz głębiej w ten trudny dla niego do zrozumienia świat, w pewnym momencie tracąc nad synem nie tyle kontrolę, co tracąc z nim rzeczywisty kontakt. Co musi się wydarzyć w życiu młodego człowieka, aby zrozumiał, że droga, którą kroczy nie jest tą właściwą? Dlaczego tak trudno znaleźć człowieka, który jest nie tyle pomocą, co zwyczajnym, przyjemnym obcowaniem z uzależnieniem i obojętnością wobec świata?

Wbrew pozorom, chociaż tytuł książki kojarzy się raczej z miłym i dziecięcym wspomnieniem, książka ta jest dość brutalna w swojej prostocie przekazu. Myślę, że określenie „brutalna” nie jest w tym przypadku czymś bardzo złym, ale użyłam tego określenia dlatego, że chciałam podkreślić jak bezsensowne i bolesne dla innych może być czasami zachowanie tych z pozoru najbardziej kochających osób.

Historia głównego bohatera porusza do głębi, i chociaż w niektórych momentach miałam ochotę wstrząsnąć tym chłopcem i porządnie mu przyłożyć, to z drugiej strony bardzo mi go było żal. Ale jeszcze bardziej wstrząsnąć miałam ochotę jego matką, której ślepa, nadopiekuńcza miłość nie pozwalała na to, aby chłopak poznał twardość życia. Miłość rodzicielska potrafi być okrutna, chociaż jako matka zdaję sobie sprawę z tego, że często zamiast dawać ukojenie, rani.

Biorąc książkę do ręki nie spodziewałam się tego, że poruszy ona we mnie tak antagonistycznie nastawione wobec siebie emocje. Znając już „pióro” autorki, domyślałam się, że nie będzie to lektura lekka, bowiem Agnieszka Lis należy do tych kobiet, które z powodu swojej bardzo wrażliwej i empatycznej osobowości, wyciągną na światło dzienne najboleśniejszy koszmar. I dobrze, że ktoś ma odwagę pisać, czy mówić głośno o tym, co często „nas nie dotyczy”. Jak wiele razy słyszymy o czyimś dramacie, i przechodzimy obok tego zbyt obojętnie, bo „nas to przecież nie dotyczy”.  Słysząc o czyimś dramacie, współczujemy nawet, ale za chwilę już nie pamiętamy, bo „nas to nie dotyczy”. A ileż takich dramatów rozgrywa się wokół nas?

Narkotyki to nie jest problem tylko tego, kto bierze. To problem wszystkich. Jaką mamy gwarancję, że nasze dziecko kiedyś po nie sięgnie? Jaką mamy gwarancję, że aby uciec „na chwilę” od problemów nie skorzystamy z okazji i… nie spróbujemy?

Moim zdaniem największym problemem głównego bohatera nie było uzależnienie od narkotyków, jego największym problemem było znienawidzenie otoczenia w momencie, kiedy jego świat zawalił się, bo rodzice postanowili się rozejść. Być może zabrakło wówczas kogoś, kto wytłumaczyłby temu dziecku istotę tego, że tak w życiu bywa, a on nie jest ani pierwszym, ani ostatnim, który musi przez to przejść. Z pewnością dla jego matki to również była ciężka do przeżycia batalia, ale ona musiała sobie z tym poradzić – bo była dorosłą.

Przychodzi taki moment, że jest za późno i na nic mają się wszelkie starania, ale chyba warto się zastanowić nad tym, dlaczego jest za późno? Dlaczego wcześniej nie został TEN problem dostrzeżony.

Autorka w piękny, zmysłowy sposób ukazała na podstawie postrzegań dwojga młodych ludzi wizję życia. Pozwolę sobie zacytować fragment rozmowy Anny – dziewczyny wywodzącej się z biednej, patologicznej (tak wywnioskowałam z treści książki) rodziny, z chłopcem z rodziny rozbitej, ale stabilnej finansowo (bohaterem książki), któremu tak właściwie niczego nie brakowało, oprócz tego, że nie potrafił zaakceptować danej sytuacji rodzinnej, nie potrafił zaakceptować siebie i świata go otaczającego.

(…) – Grzegorz, po co ty tutaj?

– Życie to bagno, nie myślisz?

– Myślę, że trzeba z niego zrobić słoneczną plażę.

– Nie bardzo ona słoneczna. (…)

Różne wizje postrzegania świata nie zależą od kwestii materialnej, stabilnej rodzinnie, czy zawodowo, zależą wyłącznie od podejścia do życia i zaakceptowania go takim jakim w rzeczywistości jest. A główny bohater tego długo nie potrafił zrobić.

Ta lektura, to moim zdaniem apel. To wołanie o pomoc dla tych, którym można jeszcze pomóc nie czekając aż zdarzy się cud lub jeszcze większy dramat. Czy Grzegorzowi się udało?

Książka napisana została dość specyficznie, dialogowo. Czytelnik musi domyślić się głównego wątku fabuły poprzez wczytywanie się w krótkie dialogi, i przekazywane przez autorkę myśli. Często metaforyczne. Z pewnością po przeczytaniu tej historii, na długo pozostanie w głowie każdego czytelnika myśl nie tyle dotycząca głównego bohatera, czy jego matki, ale myśl dotycząca wszelkich problemów, z którymi nie zawsze potrafimy sobie poradzić.

Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale jeżeli ktoś zdążył już poznać styl i tematy, jakie porusza w swoich książkach autorka, ten z pewnością nie będzie zdziwiony. Odważne ukazywanie bólu, zarówno tego fizycznego jak i psychicznego, i wszelkich problemów jakie mają miejsce we współczesnym świecie, nie należy do łatwych ale dobrze, że są osoby, które nie boją się mówić o tym głośno. To lektura na jeden wieczór, ale na tych kilkudziesięciu stronach ukrytych zostało tyle emocji, że pozostaną one na długo po skończeniu książki.

Dla kogoś, kto jeszcze nie miał okazji poznać twórczości tej autorki, na końcu książki znajdują się obszerne fragmenty innych jej powieści, które serdecznie polecam.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość przeczytania tej książki. Wiele wzruszeń dostarczyła mi ta lektura, ale nie żałuję, że zdecydowałam się ją przeczytać.

Wydawnictwo Czwarta Strona

Polecam również inne książki Autorki, które do tej pory przeczytałam i czekam na kolejne.

Samotność we dwoje_Agnieszka Lis  Pozytywka - Agnieszka Lis  Karuzela_Agnieszka Lis

STULECIE WINNYCH – CI, KTÓRZY WALCZYLI – Ałbena Grabowska

Ałbena Grabowska z zawodu jest neurologiem-epileptologiem pracującym w Szpitalu Dziecięcym. Swoje imię zawdzięcza bułgarskim korzeniom. Przez wiele lat pisywała dla „Tele Tygodnia“, „Życia na Gorąco“, „Halo“ czy „Claudii“. Odpowiadała na listy do lekarza i prowadziła rubryki porad lekarskich. Na rynku wydawniczym zadebiutowała powieścią „Tam, gdzie urodził się Orfeusz“. Pisze książki dla dzieci i młodzieży oraz dla dorosłych. W 2014 była ambasadorką akcji „Solidarność kobiet ma SENS“. W roku 2015 jej powieść „Stulecie winnych – ci, którzy przeżyli“ została wyróżniona nagrodą „Pióro“ na Festiwalu Literatury Kobiet.

Ałbena Grabowska  Stulecie Winnych tom II_Ałbena Grabowska

Wydawnictwo Zwierciadło sp. z o.o rok 2015

stron 296

Stulecie Winnych – ci, którzy walczyli to drugi tom sagi o brwinowskiej rodzinie Winnych.

Druga wojna światowa podzieliła rodzinę Winnych. Część z członków rodziny poszło walczyć z okupantem, a część (zwłaszcza na starsza, pozostała w Brwinowie). Ania i Mania (Marysia) to bliźniaczki, jedna z nich – Mania, po urodzeniu dwóch córeczek, którymi ich ojciec nawet nie zdążył się nacieszyć z powodu wybuchu wojny, pozostała w Brwinowie razem ze swoim ojcem i babci. Druga – Ania, wyszła za mąż za niedoszłego literata i wyjechała do Warszawy. Każda z nich na swój sposób musiała żyć w tej wojennej zawierusze. Żyjąc i parując w Warszawie, któregoś dnia Anna spotyka dawną koleżankę szkolną – Żydówkę, która poza piekłem getta próbuje znaleźć pomoc dla siebie i swoich dzieci. Niestety mąż Anny jest bardzo nieprzychylny tej znajomości, a wścibska sąsiadka dokłada do tego swoją cegiełkę i młoda Żydówka zostaje zastrzelona, pozostawiając pod opieką Ani swoją kilkuletnią córeczkę. Jak potoczą się losy Ani i jej „córeczki”? Czy wróci ona do Brwinowa, czy pozostanie w okupowanej Warszawie? I czy ułoży sobie życie z innym mężczyzną po dramatycznym widoku, jaki pozostał w jej pamięci po mężu?

Pierwszą część tej sagi przeczytałam dość dawno temu i nie ukrywam, że czytając tę, miałam sporo trudności w rozpoznaniu niektórych członków rodziny Winnych. Oczywiście dwie główne bohaterki pamiętałam, bo trudno zapomnieć dwie sympatyczne bliźniaczki, które dodatkowo przyszły na świat w bardzo dramatycznych okolicznościach. Co do reszty rodziny, zdarzały mi się spore luki w pamięci. Na szczęście autorka małymi kroczkami przypomina wszystkie osoby i im bliżej końca, tym łatwiej rozpoznawałam kolejnych, przy okazji poznając również nowych.

Tę pełną emocji historię czyta się dosłownie jednym tchem. Wojenne losy, przeplatane wątkami miłosnymi, przepełnionymi tęsknotą i cudownie ukazanymi więzami jakie mogą łączyć rodzinę, to z całą pewnością majstersztyk. Autorka w swojej powieści w dramatyczny sposób przedstawiła nie tylko życie podczas wojny, ale również to, które miało miejsce po wyzwoleniu. A silna rodzina jest w stanie pokonać wiele, kiedy nie brakuje w niej mądrych i kochających osób.

Na przykładzie rodziny Winnych, autorka ukazała życie wielu polskich rodzin, które często nie wróciły do swojej ojczyzny. Jedni z obawy przed represjami, inni z powodów czysto ludzkich, jakimi są uczucia miłości.  

Wiem, że jest trzecia część tej sagi i już nie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę, ponieważ zakończenie tej części jest tak niespodziewane, że aż korci aby dowiedzieć się tego co było dalej.

W tej powieści czytelnik znajdzie wiele wątków, które potrafią przyciągnąć. Myślę, że każdy kto sięgnie po tę powieść nie uzna czytania jej za stratę czasu. Proponuję jednak zacząć od pierwszej części, aby nie pogubić się w postaciach, których jest wiele.

Książkę czytałam bardzo szybko, chociaż trudne, często bardzo bolesne tematy poruszane w niej nie rzadko powodowały, że wzruszenie ograniczało moje pole widzenia i musiałam na chwilę odkładać książkę, aby opanować emocje. Ale bardzo pozytywne przesłanie towarzyszące fabule, z pewnością pozwoliło mi na spojrzenie na te niektóre wątki z nadzieją na siłę jaką daje rodzina.

Książka nie należy do tych lekkich, łatwych i przyjemnych. Z pewnością poruszy niejedno serce czytelnika. Polecam ją bardzo gorąco, chociażby dlatego, aby pamięć o tym co było nie zatonęła w teraźniejszości rzeczy mniej ważnych. Polecam tę książkę również dlatego, aby każdy zobaczył ile może zdziałać miłość w rodzinie, nawet wtedy, gdy ktoś rzuca jej pod nogi ciężkie kłody.

Polecam zacząć czytanie sagi od tomu I

Stulecie Winnych. Ci, któży przeżyli

Napisz do mnie
styczeń 2018
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/