ORNAT Z KRWI – Krzysztof Beśka
Krzysztof Beśka urodził się 1972 roku w Mrągowie. Jest prozaikiem, dziennikarzem, autorem tekstów piosenek i słuchowisk radiowych. Jako pisarz zadebiutował w roku 2004, powieścią Wrzawa, następnie powstała powieść Bumerang (2007), którą krytyka zaliczyła do nurtu polskiej prozy, która ukazuje w krzywym zwierciadle nową, wolnorynkową rzeczywistość. Za Fabrykę frajerów (2009), wspomnienia ze szkoły wojskowej, otrzymał dwie nagrody: Wawrzyn –Literacką Nagrodę Warmii i Mazur oraz Wawrzyn Czytelników. Wydał też kryminały i powieści sensacyjne: Wieczorny seans (2012), Trzeci brzeg Styksu (2012), Ornat z krwi (2013), Pozdrowienia z Londynu (2013), Autoportret z samowarem (2015) i Dolina popiołów (2015).
Wydawnictwo Oficynka rok 2013
stron 578
Ornat z krwi to kryminał, którego akcja rozgrywa się we współczesnej Polsce.
Dziwnym zbiegiem okoliczności Ewa Rimmel, kobieta z grupy archeologów pracujących przy wykopaliskach w jednym z kościołów, oraz spotkany przypadkowo dziennikarz Tomasz Horn, nagle znajdują się w centrum wyjątkowo niebezpiecznych wydarzeń. Jacyś ludzie wyraźnie czegoś szukają w kościołach, posuwając się do brutalnych morderstw. Ludzie ci, również bez skrupułów wkraczają na tereny prowadzonych przez archeologów wykopalisk. Ewa i Tomasz, postanawiają przeprowadzić prywatne śledztwo i odkryć tajemnicę, która przez wieki ciąży na kościołach Malborka, Kwidzyna, Gdańska i Fromborka, a która związana jest od stuleci z osobą św. Wojciecha a także braci Mikołaja i Andrzeja Koperników. Finał prowadzonego śledztwa okazuje się całkowitym zaskoczeniem.
Książka napisana jest dość specyficznie. Rozdziały z fabułą prowadzonego śledztwa przeplatane są opowieściami/legendami opisującymi wędrówki i życie św. Wojciecha, czy też Mikołaja Kopernika i jego brata Andrzeja. Trochę mi te wstawki nie współgrały z fabułą teraźniejszości, i jak dla mnie nie były niezbędne dla lektury, ale autor widocznie miał inny pomysł w głowie i dzięki temu książka zyskała na grubości.
Treść podzielona jest na rozdziały, a te z kolei na krótkie podrozdziały, co powoduje, przynajmniej u mnie, że czytam może nie szybciej, ale dłużej. Wiadomo, zerknę na ilość stron następnego rozdziału i mówię: „okey jeszcze jeden rozdział, i kończę na dziś” a potem łapię się na tym, że z tego „jednego” zrobiło się kilka.
Nie rozumiałam jednak, dlaczego niektóre podrozdziały zatytułowane były współrzędnymi geograficznymi takimi na przykład jak: „54°38’N,19°53’E”. Jeżeli akcja toczyła się w większości w północnej Polsce, to po co komu takie dane, nic nie wnoszące moim zdaniem do fabuły?
Wątki współczesne, dotyczące prowadzonego śledztwa czytałam z zapartym tchem i muszę przyznać, że ciężko mi było się od nich oderwać. Autor prawie cały czas trzyma czytelnika w napięciu, i nie pozwala na to, aby domyślał się tego, co może się okazać. Ciekawie skonstruowane osobowości głównych bohaterów wspomagają jeszcze chęć zagłębiania się w lekturze. Chwilami miałam wrażenie, że czytam kolejną książkę Dana Browna, który również kluczył w życiu kościołów i księży. Tym razem jednak, nie chodziło tylko i wyłącznie o tajemnicę związaną z kościołem.
Natomiast wątki związane z opowieściami/legendami odrobinę mnie nużyły. Autor starał się używać jeżyka staropolskiego co nie zawsze miało taki efekt czytelniczy jakby się można było spodziewać. I początkowo, zastanawiałam się jaki związek mogą mieć te opowieści ze sprawą współczesną i przyznam szczerze, że tak do końca chyba tego nie zrozumiałam. Może kiedyś uda mi się spotkać autora tej książki i mi to wytłumaczy.
Natomiast bardzo przyciągnęła mnie okładka, która od razu skojarzyła mi się z powieściami Dana Browna. Spoglądając na nią czułam, że znajdę w książce momenty mrożące krew w żyłach i… się nie pomyliłam.
Mimo tych małych minusów polecam tę książkę, zwłaszcza osobom lubiącym kryminały, czy skrywane gdzieś głęboko tajemnice, i przede wszystkim osobom, które lubią opasłe tomiska.
Książka jest bardzo ciekawa i szybko się czyta, zwłaszcza komuś, kto zna większość opisywanych miejsc (tak jak ja).
Dziękuję wydawnictwu OFICYNKA za możliwość przeczytania tej książki, którą otrzymałam w pakiecie książek dzięki hojności sponsorów na spotkaniu w Sopocie „A może nad morze z książką 3”