Daily Archives: 8 czerwca, 2013
KAMIENICA PRZY KRUCZEJ – Maria Ulatowska
Maria Ulatowska urodzona w 1948 roku, jest młodą dorobkiem pisarskim, ale już bardzo znaną u nas polską pisarką specjalizująca się głównie w literaturze z gatunku powieść obyczajowa. Studiowała prawo na Uniwersytecie Warszawskim oraz bankowość na SGH. Pracowała m.in. w Stołecznym Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego, w PP „Moda Polska”, w Centrali Narodowego Banku Polskiego. Przez ostatnie 15 lat pracy zawodowej zajmowała się prawem dewizowym. Jest współautorką książki „Prawo dewizowe. Komentarz” (2000 rok). Przez kilka lat prowadziła też wykłady z tej dziedziny. Obecnie – na emeryturze. czytała od zawsze. To, że napisze książkę, wiedziała również od bardzo dawna. Na co dzień specjalistka od prawa dewizowego, dopiero na emeryturze znalazła trochę czasu i zrealizowała swoje marzenie. Mieszka w samym centrum Warszawy, ale najchętniej mieszkałaby gdzieś poza miastem… Na przykład tam, gdzie stoi dworek pośród sosen. Najbardziej bowiem kocha las, swoją rodzinę i psy. Może w trochę innej kolejności… Na koncie ma sześć powieści: „Sosnowe dziedzictwo”, „Pensjonat Sosnówka”, „Domek nad morzem”, „Przypadki pani Eustaszyny”, „Kamienica przy Kruczej” i „Całkiem nowe życie”.
Wspomniałam o tej autorce już wcześniej w jednym z moich wpisów dotyczących spotkania autorskiego https://ksiazkiidy.pl/2013/05/Spotkanie-z-Maria-Ulatowska/
Prószyński i S-ka rok 2012
stron 398
Po całym dniu bieganiny i pracy, które wypełniają mój czas każdego dnia chętnie wieczorami wpadałam na Kruczą 46, aby spędzić choć krótki czas z mieszkańcami tej nieistniejącej już kamienicy. Kilka osób dla których Krucza 46 była nie tylko sentymentalnym wspomnieniem wprowadzało mnie w nastrój zadumy. Losy mieszkańców tej kamienicy sięgają czasów przedwojennych, okresu II wojny światowej, zmian peerelowskich aż do teraźniejszości.
Czytelnik poznaje osoby takie zwyczajne, aczkolwiek jednocześnie niezwykłe. Takie, którym do szczęścia wystarczają cztery ściany własnego „M”, i takie, które chcą zaimponować.
Jedną z głównych bohaterek jest Antonina, czyli mała Tosia, od której historii narodzin na Kruczej 46 zaczyna się książka. Mimo szacunku dla tej osoby niestety nie poczułam do niej sympatii. Antonina jest kobietą dość trudną i ja jako kobieta nie do końca potrafiłam zrozumieć jej niektórych postanowień i zachowań.
Losy mieszkańców tej kamienicy różnie się potoczyły szczególnie w czasie II wojny światowej. Jedni tę wojnę przeżyli w Warszawie, inni musieli emigrować, a jeszcze inni nie przeżyli jej wcale.W książce zawarte są chyba wszystkie ludzkie uczucia: miłość, przyjaźń, solidarność, żal, ból i smutek.
Treść książki przeplatana jest pamiętnikami Magdaleny (biologicznej matki Antoniny), żony żydowskiego pochodzenia lekarza, Szymona, czyli ojca wspomnianej wcześniej Tosi. Zapiski Madzi często wyciskały z moich oczu łzy, no cóż sentymentalna jestem. Do czego musieli posunąć się rodzice, aby uchronić dziecko przed nienawiścią Niemców i to jak potoczyły się losy dziewczynki, o tym przeczyta ten, kto sięgnie po książkę.
Pani Ulatowska ma bardzo lekki styl pisarski, co mnie chwilami irytowało. Nie dlatego, że nie lubię takiego stylu, ale dlatego, że moim zdaniem nie lubię o rzeczach ważnych, trudnych, bolesnych, takich jak śmierć, jak obóz koncentracyjny, czy Powstanie Warszawskie czytać z nutą satyry, a tak właśnie niektóre wątki odebrałam.
Cała książka napisana w ciepłej, humorystycznej atmosferze wciąga od pierwszych stron, co powoduje, że czyta się ją wyjątkowo szybko. Ujęte w niej wątki historyczne są wspaniałą lekcją dla tych, którzy nie przeżyli tamtych czasów i tu mam na myśli nie tylko okres wojny, ale przede wszystkim lata powojenne, czyli te, kiedy życie Polaków zaczęło wracać do normy.
Polecam tę lekturę wszystkim, przede wszystkim lubiącym literaturę polskich pisarzy, ale również i tym, którym potrzebny jest relaks przy dobrej, spokojnej książce.
Spoglądając na okładkę książki, czytelnik domyśla się już, że jest to coś lekkiego, ciepłego i rodzinnego. To nie saga rodzinna, ale opisane życie kilku rodzin, zgodnie mieszkających w jednej z warszawskich kamienic, takiej jakich było tysiące we wielu miastach Polski.