Recenzje książek

Leśniczówka-fragment-1

* 1 *

Dzieci zmęczone długą podróżą zasnęły. Młoda kobieta otuliła ramiona chustą z kolorowej wełny i cichutko zamknęła drzwi do pokoju, w którym spokojnie spała trójka jej pociech. Zostawiając na małym stoliku, jedną zapaloną świecę, wyszła do pomieszczenia kuchennego, zabierając ze sobą drugą. Wieczór był spokojny, cichy, pachnący sosnowym lasem. Kobieta otworzyła cichutko drzwi na taras i stanęła spoglądając na wiszący nad drzewami księżyc.

Las wyglądał groźnie, ale ona czuła się bezpiecznie otoczona tymi starymi drzewami. Gwieździste niebo układało dla niej piękne obrazy. Nie znała się na astrologii, chociaż kiedyś, dawno temu, brat uczył ją układu gwiazd. To była jego pasja. Ona nie przykładała do tego nigdy większej wagi. Dla niej gwiazdy układały się, w tylko dla niej zrozumiałe wzory. Dawno już nie czuła się tak bezpiecznie i spokojnie.

Dwie dziewczynki i chłopiec, wykąpane w letniej wodzie, w starej, stojącej na podwórku, zniszczonej, upływem czasu wannie, którą po przybyciu dokładnie wyszorowała piaskiem, zasnęły tak szybko, że nawet nie dokończyła opowiadania im bajki.

Co wieczór tak właśnie usypiała je.

Jej fantazja o pięknych królewnach i dobrych królewiczach nigdy nie miała końca.

Co wieczór śliczna księżniczka przeżywała wymarzone przygody u boku zakochanego w niej księcia, w baśniowym pałacu, który mieścił się w bezpiecznej krainie.

Dzieci uwielbiały przygody swoich bohaterów. Każdego wieczoru przytulała swoje pociechy całując je na dobranoc i głaszcząc delikatnie ich małe główki.

Uśmiechnęła się na myśl o swoich dzieciach, które dawały jej tak wiele radości w życiu, nawet w te smutne i bolesne dni, które musiała spędzać u boku ich ojca.

Na szczęście nie będzie już takich dni, kiedy bała się o siebie, czy o to, co zobaczą dzieci. Już nie będzie musiała zakładać słonecznych okularów idąc do sklepu. Okularów, które skutecznie zakrywały jej podpuchnięte czy posiniaczone oczy.

 

Ciszę nocy zaczęły nawiedzać przeróżne dźwięki. Gdzieś daleko zawył pies, a może wilk? Na drzewie za domem odezwała się sowa, dla której teraz dopiero rozpoczął się czas aktywnego życia. Delikatne krople letniego deszczu uderzały miarowo i powolutku o dach drewnianej werandy. W powietrzu zaczął unosić się zapach deszczu, zmieszany z zapachem mokrej ziemi oraz kołyszących się delikatnie, jakby w tańcu, sosen.

Kobieta usiadła w starym, bujanym fotelu i okryła się pledem. Przymknęła powieki. Zaczęła wsłuchiwać się w odgłosy nocy, dobiegające do niej ze wszystkich stron lasu. Chociaż sceneria wokół kojarzyła się z filmem grozy, ona czuła się nadzwyczaj spokojnie. Płomień świecy w pokoju dziecięcym zaczął powoli dogasać. Ciepły, letni wietrzyk pogłaskał ją po policzku. Postanowiła wrócić do domu i położyć się. Rano czekało ją kolejne starcie z jej trójką łobuziaków i dwoma owczarkami, których energia nigdy nie opuszczała. Weszła najpierw do pokoju dzieci i zgasiła świecę, a następnie udała się do salonu. Postawiła świecę na małym stoliku obok kanapy i jeszcze raz spojrzała w stronę lasu. Gdzieś pod wielką paprocią wpatrywały się w nią dwa maleńkie, żółte punkciki.

Zamknęła okno i położyła się.

Zasypiała myśląc o tym, co czeka ją tutaj w najbliższych dniach, w tej oazie spokoju, na tym pustkowiu. Z dala od cywilizacji i przemocy, z dala od jej mieszkania w bloku, z nowoczesnymi sprzętami, telewizorem, pralką, zmywarką, odkurzaczem, prądem, bieżącą wodą i bolesnymi wspomnieniami. To wszystko zostało daleko i wcale do tego nie tęskniła.

Jutro rozejrzy się po okolicy, postara się dokładnie obejrzeć dom i znaleźć kogoś, kto pomoże jej się tu urządzić tak, żeby dzieci nie zapomniały o cywilizowanym świecie. Przyjechali dzisiaj dość późno, więc nie miała okazji sprawdzić, dlaczego nie ma prądu i dlaczego w kranie tylko huczy zamiast wypuszczać wodę. Dzieci były zmęczone długą jazdą samochodem, zresztą ona też.

Jutro, zacznie życie od nowa.

Ma dopiero trzydzieści dwa lata, więc świat stoi przed nią otworem. Trzeba tylko znaleźć drzwi, otworzyć je, wejść i nie bać się rozpoczęcia wszystkiego od nowa.

Powieki kobiety powoli zaczynały się zamykać, robiąc się ciężkie, domagając się odpoczynku.

Jak dobrze…

Jak cicho…

Jak przyjemnie.

Wszystkie myśli oddalają się. Cisza.

 

– Emi! Emi! Chodź, pobaw się trochę ze mną. Przecież są wakacje, zobacz jak pięknie na dworze, Emi, proszę… – z ogrodu dobiegł błagalny głos małego chłopca.

– Nie mogę teraz. Mama robi orzechowe ciasteczka. Muszę pomóc.

– Nic nie musisz, chodź do ogrodu, proszę… – wołał chłopiec – Tak mi tu nudno samemu. Dlaczego dziś nie chcesz się ze mną bawić?

– Już ci mówiłam, że chcę pomóc mamie robić te orzechowe ciasteczka. Jak raz się pobawisz sam to przecież świat się nie zawali. Oli jesteś już dużym chłopcem, jak skończymy to do ciebie przybiegnę.

– Emi….Emi…Eeeemiii…

Głos chłopca oddalał się coraz bardziej aż w końcu zamilkł całkowicie. Znów zaległa cisza, ale nie na długo. Z werandy zaczęły dochodzić szepty, urywane, głosy i cichy szloch.

– Biedne dziecko, jak my jej to powiemy, jak jej to wytłumaczymy.

– I co z nią teraz będzie?

– Czy ona ma jakąś rodzinę poza nimi?

– Nie wiem! Ale dowiem się tego najszybciej jak będę mógł. Zadzwonię do Grzelaków, oni się przyjaźnili ze sobą, na pewno coś będą wiedzieli.

– Biedna mała, bieednaa małaa, bieeeeednaaaaa…

Głosy coraz bardziej oddalały się, tak jakby ludzie rozmawiający na werandzie odchodzili. Ona jednak wiedziała, że teraz nie odejdą. Teraz nie zostawią jej samej, coś się stało, coś złego, nie chcieli jej obudzić, to musiało być coś złego.

 

Obudził ją, jej własny, niemy krzyk. Coś głęboko w środku krzyczało, płakało. Coś strasznie bolało.

Kobieta usiadła na kanapie. Zrobiło jej się strasznie zimno. Cała się trzęsła i nie była pewna czy z zimna, czy spowodował to ten sen. Policzki miała mokre od łez. Cisza panująca dookoła potęgowała jego wspomnienie. Wstała i poszła do kuchni. W ustach miała tak sucho, że język przyklejał jej się do podniebienia. Na stole w butelce została resztka wody mineralnej. Wypiła ją tak szybko, jakby od kilku dni nie miała w ustach kropli wody.

To był tylko sen. Taki sam, jak śnił jej się wiele razy. Musiała kiedyś oglądać jakiś film i zostały jej w pamięci jego urywki.

Zapaliła świecę i poszła na werandę.

– Jak tu spokojnie, jak przyjemnie pachną sosny. Zegarek w jej telefonie komórkowym wskazywał piętnaście minut po godzinie trzeciej. Zaraz zacznie świtać. Za około trzy godziny dzieciaki zrobią taki hałas, że już nikt nie będzie pamiętał tej cudownej ciszy. Może uda jej się jeszcze zasnąć, chociaż na dwie, trzy godziny zanim wstaną.

Opatuliła się kocem i zamknęła oczy.

– Tylko na chwilkę. Tylko parę minut tu posiedzę i zaraz idę do łóżka – pomyślała i odpłynęła myślami w świat snu.



Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Komentarz w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Napisz do mnie
maj 2012
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/