Daily Archives: 17 maja, 2012
Napisałam i co dalej? (2)
Książka napisana i kilkakrotnie przeczytana przez autora. Błędy poprawione po raz kolejny nie tylko przez samego autora ale również przez osoby zaprzyjaźnione, które zgodziły się przeczytać tekst i nanieść korekty.
Graficznie wszystko przygotowane, okładka też (pomógł znajomy, lub sam autor przygotował korzystając ze swojej wyobraźni i wykorzystał do tego jakieś zdjęcie) i co dalej?
Autor ma dwie możliwości.
- Znajduje w internecie adresy znanych wydawnictw, które wydają książki własnym kosztem (Pruszyński i s-ka, Zysk i s-ka, Wydawnictwo Amber, Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Muza), robi kilka kopii swojego dzieła, zanosi na pocztę i wysyła (oczywiście listem poleconym, żeby dzieło nie zaginęło gdzieś po drodze).
Inwestuje w papier, w tusz do drukarki, w znaczki i czeka cierpliwie na to, aż któreś z wydawnictw odkryje jego talent.
Czeka miesiąc, drugi, trzeci… aż wreszcie dostaje w swojej poczcie elektronicznej mail od jednego z wydawnictw. Serce mu skacze z radości do momentu zanim nie przeczyta treści listu, który standardowo brzmi tak.
Szanowna Pani/Panie XXXX
Pragnę Panią/Pana poinformować, iż nasz zespół recenzyjny zapoznał się z przesłaną przez Panią/Pana propozycją wydawniczą. Niestety, nie jesteśmy zainteresowani jej wydaniem, niemniej bardzo dziękujemy za przesłanie jej do naszego Wydawnictwa.
Gorąco pozdrawiam i życzę dalszej, owocnej pracy twórczej.
To może być jedyny list, ponieważ wydawnictwa nie mają obowiązku poinformowania autora o odrzuceniu jego tekstu.
- Znajduje tanią drukarnię i drukuje swoje dzieło sam.
Jedna z moich książek, która została uznana przez wydawnictwa, jako mało interesująca sprzedaje się jak przysłowiowe „ciepłe bułeczki” bez żadnej reklamy, bez billboardów.
Znalazłam w internecie tanią drukarnię i eksperymentalnie, własnym kosztem wydrukowałam 25 szt. Powysyłałam do znajomych maile z informacją, że ukazała się moja kolejna książka i jeżeli ktoś jest zainteresowany zakupem to proszę o kontakt. W ciągu dwóch dni dostałam zamówienia na 25 szt (a nie mam wielu znajomych), a w ciągu dwóch miesięcy poproszono mnie o kolejne egzemplarze, i tak w ciągu około 4 miesięcy rozeszło się prawie 100 moich książek. Bez księgarni, bez reklamy, bez wydawnictwa jedynie wśród znajomych i znajomych tych znajomych itd.
To dużo, czy mało?
Dla mnie to bardzo dużo, ponieważ przez wydawnictwa moja książka została potraktowana, jako mało interesująca. Nie chcieli jej wydawać, bo:
- Nie mam znanego nazwiska i nie jestem osobą publiczną (jak np. pani Danusia Wałęsa)
- Nie mogę sobie pozwolić na reklamę billboardową (jak np. pani M. Kalicińska)
- Nie mam dorobku pisarskiego
- Nie mam ani znajomego, ani krewnego w branży pisarsko-wydawniczej (jak np. pani…)
Nie każdy wie, że tak znani pisarze jak Mark Twain, Lewis Carroll, George Bernard Shaw czy Erich von Daniken właśnie sami finansowali swoje pierwsze dzieła, zanim zauważono ich talent. Światowej sławy autorka Joanna Kathleen Rowling , która zdobyła milony czytelników kilkanaście razy musiała przełknąć gorycz odmowy druku swojej pierwszej książki o Harrym Potterze.
Podsumowując dzisiejszy wpis, nie zraziłam się i nie schowała tekstu do szuflady, bo ktoś uznał moje dzieło za nic nie warte. Uważam, że jest tyle sposobów dotarcia do potencjalnego czytelnika, że warto spróbować wszystkiego. Nie liczę na sławę, ani na wielkie pieniądze, chcę tylko pochwalić się tym co lubię robić, a jeżeli sprawi to komuś radość to jestem usatysfakcjonowana w stu procentach.
A satysfakcja z tego co się robi to już krok do sukcesu.