wydawnictworeplika
POLSKA PIELĘGNIARKA – Leah Moyes
(…) Kilka razy w moim krótkim życiu znalazłam sposób na emocjonalne oderwanie się od tego, czego byłam świadkiem lub czego sama doświadczałam. Ta metoda przetrwania zaczęła się niedługo po okupacji niemieckiej. (…)
Leah Moyes studiowała antropologię i historię. Jest uznaną autorką kilkunastu powieści, w tym nagradzanej serii „Berlin Girl” i jej prequela „Polska pielęgniarka”. Między pisaniem a wykopaliskami archeologicznymi, świat jest jej placem zabaw. To tyle ile udało mi się znaleźć informacji o tej autorce.
Polska pielęgniarka to powieść z historią wojenną w tle poruszająca między innymi temat Lebensborn.
PREMIERA KSIĄŻKI 08 KWIETNIA 2025 – WYDAWNICTWO REPLIKA
Jest rok 1941 kiedy szesnastoletnia Aleksandra wychodząc do szkoły, nie zdaje sobie sprawy, że nigdy już nie wróci do domu. Wraz z innymi błękitnookimi blondynkami, wybranymi spośród uczennic, zostaje wywieziona ciężarówką w nieznanym kierunku. Dziewczęta słyszą tylko często powtarzane, nieznane im słowo: Lebensborn. Po drodze konwój zostaje zbombardowany. Nie wszystkie z zabranych z łódzkiej szkoły dziewcząt przeżyją bombardowanie, ale te cudem uratowane, zdane same na siebie, muszą przetrwać na wrogiej, niemieckiej ziemi. Dzięki pomocy młodego niemieckiego żołnierza – dezertera, docierają do Drezna, gdzie pomocy udzielają im przypadkowo napotkani ludzie. Aleksandra zostaje pielęgniarką w szpitalu. Udając Niemkę ma świadomość, że w każdej chwili może zostać zdekonspirowana. Dzięki znajomości kilku języków i szybkości uczenia się, szybko zdobywa zaufanie personelu i pacjentów. Kiedy na Drezno padają naloty dywanowe, dziewczyna wraz ze swoimi opiekunami i jedną z najbliższych jej innych dziewczyn uciekają z palonego miasta. Trafiają do Lipska, gdzie Aleksandra poznaje amerykańskiego, czarnoskórego żołnierza i początkowa nienawiść do aliantów zamienia się w pełne namiętności uczucie. Czy Aleksandrze uda się wrócić do Polski? A może po wojnie zamieszka w Ameryce u boku poznanego w Lipsku chłopaka? Jak Niemcy potraktowali polskie dziewczyny, czy okazali im jawną wrogość, czy wręcz przeciwnie, zaopiekowali się nimi?
Kiedy zobaczyłam w opisie książki słowo „Lebensborn” wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. I chociaż w fabule jest jedynie krótka wzmianka o tej organizacji, to muszę przyznać, że lektura bardzo mnie wciągnęła. Po napisaniu książki „Pamięć dla Heleny” temat Lebensborn stał mi się bardzo bliski i muszę przyznać, że warto sięgnąć informacji o nim, ponieważ wciąż wiele osób nie ma pojęcia o tym niemieckim programie.
(…) Przez chwilę starałam się przetrawić wszystko to, co powiedział Günter. Teraz to miało sens: badanie, specjalne paszporty, sztywne zasady dotyczące kontaktów z żołnierzami, rozmowa o Berlinie – miałyśmy zostać wykorzystane do rodzenia niemieckich dzieci. (…)
Historia Aleksandry jest dość nietypowa jak na realia wojenne, ale kto z nas wie, co działo się poza granicami Polski w czasie trwania drugiej wojny światowej.
Autorka w ciekawy sposób ukazuje Niemców zarówno oddanych ideologii nazistowskiej jak i tych, którzy jej nie popierali. Przedstawia również oddanie pracy w szpitalu, kiedy pacjentami bywali zarówno rodacy jak i teoretyczni wrogowie Rzeszy.
Główna bohaterka jest zwyczajną polską dziewczyną, ale jej odwaga, determinacja i opiekuńczość to z pewnością atuty jej osobowości.
Wojna pokazana w tej książce to głównie działania na terenie Niemiec. Podejście niemieckich żołnierzy do cywilów, skutki działań wojennych skierowane przeciwko wszystkim, zwłaszcza cywilom po zdobywaniu przez aliantów niemieckich miast i nienawiść obu stron do ludzi stojących po przeciwnych stronach.
Tyle się mówi o niemieckich obozach zagłady, o agresji niemieckich żołnierzy, a tak właściwie mało kto zastanawia się nad tym co musieli przejść Niemcy, którym ta wojna nie była mile widziana.
(…) W świetle księżyca i gwiazd widać było kontury samolotów. W oddali słychać było kolejne eksplozje – to była druga fala bombowców. „Nie przestaną, dopóki w Dreźnie nie zostanie kamień na kamieniu. Nikt nie przeżyje tego nalotu”. (…)
Drezno i opis jego zbombardowania skojarzyły mi się z Gdańskiem, miastem, które tak samo jak Drezno prawie przez cały okres konfliktu zbrojnego nie odczuło zbytnio tej wojennej zawieruchy, a zostało przez aliantów zrównane z ziemią tylko dlatego, że było niemieckie. Czym zawinili mieszkający w nim ludzie, czy tylko tym, że byli takiej a nie innej narodowości?
Pięknie pokazane w książce jest również rodzące się uczucie młodej Polki (z powodu sytuacji w jakiej się znalazła uchodzącej jako Niemka) i młodego amerykańskiego czarnoskórego żołnierza. Pozorni wrogowie potrafili odnaleźć w sobie pokłady czułości, chociaż przez kilka krótkich chwili mogli zapomnieć o działaniach wojennych i powojennych a skupić się na sobie i na tym co w normalnym czasie przeżywają młodzi ludzie.
Autorka równie pięknie przedstawiła przyjaźń między polską dziewczyną, a niemieckim żołnierzem. Przyjaźń nie uznającą wrogości jaką próbowali wszczepić im przywódcy państw. Przyjaźń czystą, bezinteresowną i szczerą.
Muszę przyznać, że powieść ta naładowana jest skrajnymi emocjami, to powieść o tym, jak daleko sięga nienawiść i do czego zdolny jest człowiek, kiedy instynkt i determinacja pozostają jedyną nadzieją na przetrwanie.
Bardzo zaskoczyło mnie zakończenie. Czy książka skończyła się dobrze, czy nie po myśli czytelnika przekona się tylko ten, kto sięgnie po tę lekturę.
POLECAM ją GORĄCO, szczególnie osobom lubiącym powieści z historią wojenną w tle. To opowieść pełna dramatyzmu, ale i nadziei rodzących się w trudnych czasem wręcz ekstremalnych sytuacjach. To połączenie dramatu wojennego i romansu. To z jednej strony historia bolesna, ale z drugiej ciepła i pełna empatii drzemiącej w ludziach. To powieść o miłości i bolesnych rozstaniach, ale to również opowieść o pięknych przyjaźniach i zaufaniu do drugiego człowieka.
Fabuła książki to wojna przeżyta przez młodą Polkę w odległym od jej miejsca zamieszkania niemieckim mieście, wśród ludzi równie przyjaznych jak najbliższa rodzina, chociaż również osób, które widziały w niej jedynie wroga Rzeszy.
Mnie ta powieść bardzo się podobała, więc myślę, że i innym się spodoba.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA, że mogłam poznać twórczość tej autorki i dziękuję, że mogłam przeczytać jej książkę w ramach współpracy barterowej.
KOREAŃSKI KONCERT UCZUĆ – Katarzyna Grabowska
(…) – Myślę, że nie można oceniać czyj ból jest większy. Każdy kto cierpi, koncentruje się na swoim bólu i on go przytłacza. I nieważne, co akurat się stało. Po prostu boli i to jest najważniejsze. Wtedy nie zaprząta się głowy sprawami innych. (…)
Katarzyna Grabowska jest absolwentką etnologii i stosunków międzynarodowych, doktorem nauk społecznych. Interesuje się kulturą i tradycją Dalekiego Wschodu oraz kolekcjonuje tradycyjne stroje orientalne. Od urodzenia związana jest z Łodzią, którą bardzo chętnie opisuje na kartach swoich powieści. Pisze książki z gatunku obyczaju, sensacji, a także romansu i fantasy.
Koreański koncert uczuć to romans, z muzyką koreańską w tle oraz pięknym zaproszeniem do miasta Łodzi.
PREMIERA KSIĄŻKI 24 WRZEŚNIA 2024 ROKU
Jae Wong jest znanym nie tylko w Korei muzykiem, koncertującego po całej Europie zespołu OI4u. Wzdychają do niego miliony fanek, a on swoją urodą i głosem przyciąga je na koncerty zespołu. Podczas pewnego pobytu w Polsce, Jae będący ofiarą głupiego kawału kolegów z zespołu znajduje się na małym parkingu, gdzieś w lesie, bez dokumentów, bez pieniędzy i bez znajomości języka polskiego. Spotyka tam Sarę, studentkę anglistyki, która po nieudanym romantycznym weekendzie, podczas którego jej chłopak właśnie poinformował ją o zerwaniu postanawia wrócić do domu autostopem. Sara ma złamane serce, a Jae tak naprawdę nie doświadczył jeszcze prawdziwej miłości. Początkowo niezobowiązująca, nieco sztywna znajomość tych dwojga zamienia się w przyjaźń, która może kiedyś zamienić się w coś piękniejszego. Sara nie interesująca się muzyką koreańską nie wie, że na jej drodze właśnie stanęła gwiazda, a on nie ma zamiaru jej tego uświadamiać, ponieważ wreszcie chce poznać smak normalności. Czy uda się koreańskiemu chłopcu zachować anonimowość? Czy Sara dowie się, że kilka najpiękniejszych dni w swoim życiu spędziła w towarzystwie znanej całemu światu osoby? Jak zakończy się ta nietypowo zawarta znajomość?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i muszę przyznać, że po przeczytaniu książki byłam w stanie powiedzieć jedynie wielkie WOW!
Wielki świat i szara polska rzeczywistość. Wielkie uczucie i marzenie o miłości. Co z tego jest ważniejsze?
Czy bycie gwiazdą światowej sławy, pławiącą się w luksusie, bogactwie i uwielbieniu tłumów to nie jest przypadkiem złota klatka, z której pragnie się wydostać zamknięty w niej zwykły człowiek?
O tym przekonał się młody Koreańczyk, który w dzieciństwie poznał smak bólu, upokorzenia, biedy, głodu i dziecięcego strachu.
Główny bohater po dramatycznie przeżytym dzieciństwie, będąc w kwiecie wieku trafił na szczyt bogactwa i sławy, ale czy to sprawiło, że czuł się szczęśliwy?
(…) Kiedyś, gdy Jae Woong był dzieckiem, żył z dnia na dzień ciesząc się z najzwyklejszych rzeczy. Radość sprawiały mu promienie słońca i powiew wiatru na twarzy. Uwielbiał chłodne morskie fale i wodorosty plączące się wokół kostek. Może nie miał nic, ale był szczęśliwy. (…)
Życie zwykłego szarego człowieka, też może być bardzo szczęśliwe, chociaż wielu marzy o tym co udało się osiągnąć młodemu koreańskiemu mężczyźnie. Ale Jae Woong poznał smak prawdziwego szczęścia dopiero kiedy przypadkowo znalazł się w świecie, którego do tej pory nie miał okazji poznać.
Miłość jest uczuciem podstępnym, chociaż bardzo pięknym o czym przekonali się bohaterowie tej powieści. Miłość potrafi mamić marzeniami, ale potrafi również bardzo łagodnie, wprost, można nawet powiedzieć, że prostolinijnie wedrzeć się do czyjegoś serca.
Ta powieść jest typowym romansem, ale takim, który rozwinął się w nietypowych okolicznościach. Jest taką trochę bajką dla dorosłych, pełną wzruszeń i bogatą w emocje.
(…) Zrozumiał, że nie ma innego wyboru. Był gwiazdą, ale zależną od wytwórni. Bez niej nic nie znaczył. Kontrakt uniemożliwiał mu jakiekolwiek zmiany. Jeśli przeszedł już tak długą drogę, to mógł tylko iść dalej. Cofanie się byłoby przegraną. (…)
Ciekawie wykreowane osobowości bohaterów pięknie współgrają z fabułą, która jest może trochę przewidywalna, ale trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Nie brakuje tutaj dramatyzmu, dominuje spontaniczność w działaniu, ale jest również odwaga kierowana (moim zdaniem) emocjami.
Książka jest pięknie wydana, barwione brzegi, przyciągająca oko okładka, która nawet po wewnętrznej stronie przyciąga oko, ale co najważniejsze jest w tej książce, to treść.
Autorka w bardzo przemyślny sposób oprowadza czytelników po sferze uczuć pozwalając razem z bohaterami śmiać się i wzruszać. Pięknie pokazuje uroki Łodzi, miasta, w którym odgrywa się część fabuły. Spacerując razem z Sarą i Jae Woongiem uliczkami tego miasta poznajemy miejsca, które z pewnością wielu czytelników przyciągną turystycznie, ja dzięki tej lekturze już zaplanowałam sobie odwiedzenie Łodzi, którą pamiętam z lat dzieciństwa jako miasto dość smutne i bezbarwne. Ciekawa jestem jak obecnie się prezentuje.
Polecam tę książkę na każdą porę roku i każdemu kto lubi lektury pełne emocji. Jestem pewna, że polubicie Jae Woonga i Sarę i będziecie im kibicować do ostatniej strony.
Czy przypadkowe spotkanie, gdzieś na leśnym parkingu dwojga zranionych przez życie osób będzie dla nich miłym czy raczej zostawi po sobie smutne wspomnienie, przekonacie się jeżeli sięgniecie po tę lekturę.
Ja nie potrafiłam się od niej oderwać, mam nadzieję, że i Wy nie będziecie mogli.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za cudowny prezent i dziękuję AUTORCE za tę pełną przygód i emocji podróż.
WNUCZKA FABERGE – Monika Raspen
(…) Carskich potomków witały zawsze wystrzały z armat: trzysta jeden dla carewicza, sto jeden dla carówny. Dziś nikt z podnieceniem nie liczył wystrzałów z armat. Maleńkie dziewczynki Romanowów przywitała głucha, złowroga cisza. (…)
Monika Raspen to młoda autorka trzech powieści z historią w tle. Mówi o sobie, że uwielbia wieś i kocha ciszę. Wychowana na opowieściach sir Davida Attenborough z szacunkiem podchodzi do natury, stara się żyć bardzo ekologicznie i w duchu zero waste. Uprawia ogród, ma w domu mnóstwo roślin, a wokół siebie zwierzęta – dwa psy, cztery kociaki, dwadzieścia dziewięć kóz i świnkę morską. Najlepiej odpoczywa przy czytaniu powieści historycznych i przy oglądaniu seriali kostiumowych. Uwielbia gotować, robić przetwory na zimę, piec ciasta i ciasteczka. Pisanie książek zawsze było jej wielkim marzeniem, ale ma jeszcze kilka marzeń, które pragnie zrealizować dzięki pisaniu…
Wnuczka Faberge to pierwszy tom serii Kobiety Romanowów, powieść obyczajowa z historią Rosji w tle.
PREMIERA KSIĄŻKI 14 STYCZNIA 2025
Jest rok 1902, do Petersburga przyjeżdża młoda ukraińska szlachcianka Irina Dumina. Uwiedziona przez księcia, wyrzucona z domu przez rodzinę próbuje znaleźć ojca jej mającego wkrótce pojawić się na świecie dziecka. Zamiast jednak na dwór księcia trafia do szpitala dla samotnych matek prowadzonego przez siostrę Annę. Jej nowonarodzona córeczka jednak umiera. W tym samym czasie caryca spodziewa się kolejnego potomka, cała Rosja czeka na carewicza, jednak żona Mikołaja II rodzi zamiast syna, dwie córki. Aby zła wiadomość nie dotarła ani do cara ani do społeczeństwa rosyjskiego, oficjalnie zostaje wydany komunikat, że żona cara poroniła. Dziewczynkami zajmuje się matka cara, jedną z bliźniaczek oddaje pod opiekę Irinie, nieświadomej tego, że jej biologiczna córka nie żyje, a drugą pod opiekę innej kobiecie. Czy car pragnący następcy tronu pogodzi się z sytuacją, że kolejny raz nie urodził się syn? Jak potoczą się losy Iriny? Kto tak właściwie rządzi Rosją?
Moje pierwsze spotkanie z twórczością młodej pisarki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, chociaż muszę przyznać, że początkowo odrobinę gubiłam się w postaciach, których autorka czytelnikom nie szczędziła.
Lubię książki z historią w tle, chociaż w tym przypadku autorka pozwoliła sobie na ubarwienie powieści fikcją literacką, myślę, że zrobiła to, aby książka była ciekawsza.
To nie jest powieść lekka, łatwa i przyjemna, ale muszę przyznać, że mimo tych małych pogubień w odbiorze wszystkich bohaterek i bohaterów, czytało mi się ją bardzo przyjemnie.
Lubię poznawać historię innych krajów i chociaż tutaj na potrzeby fabuły autorka nieco ją nagięła i przekolorowała, to sam fakt powiązań i koligacji rodziny Romanowów jest bardzo ciekawy.
Z całą pewnością fabuła wymaga skupienia i wiedzy historycznej, chociażby powierzchownej.
To opowieść o kobietach, zarówno tych wywodzących się z rodu Romanowów jak i innych Rosjanek, których życie bardzo się komplikowało, gdy odważyły się urodzić nieślubne dziecko, lub tych, które rodziły córki oczekując (głównie z pobudek politycznych) narodzin synów, tak jak żona cara Mikołaja II.
To również historia upadku Rosji, ale głównymi wątkami tej książki są jednak sprawy kobiet.
Mamy tutaj kilka bohaterek, których losy poznajemy w trochę chaotyczny sposób, ale muszę przyznać, że jednocześnie dość ciekawy. Każda z tych kobiet w jakiś sposób powiązana jest z carską rodziną.
(…) Agafia miała rację, mając środki i wpływy, Irina mogła zrobić bardzo wiele. Zaangażowała się w prace tajnego Bractwa Świętej Katarzyny i widziała, ile młodych kobiet w trudnej sytuacji potrzebuje pomocy. Z niechcianą ciążą bowiem kobieta pozostawała sama. Nawet gdyby jej życiu groziło niebezpieczeństwo, lekarz, który dokonałby aborcji, zostałby skazany na bezwzględne zesłanie na Syberię. Natychmiast. Bez sądu. Na osiem lat. (…)
Poznajemy również postać najsłynniejszego złotnika Rosji, Piotra Faberge, nie wiem czy jego historia jest przekazana na podstawie faktów czy jest wytworem wyobraźni autorki, ale z całą pewnością bardzo zaintrygowała mnie ta postać na tyle, że kibicowałam jego uczuciu do pewnej ważnej dla tej powieści i dla ówczesnej Rosji kobiety.
Urzekła mnie w tej historii postać Marii Fiodorowny – carycy wdowy, kobiety silnej i bardzo uczuciowej.
Akcja powieści rozszczepiona jest na kilka bohaterek, których losy poznajemy zarówno przez retrospekcje jak i ich życie w danym dla fabuły okresie. Wszystkie te kobiety łączy zarówno poczucie niesprawiedliwości jak i brak wolności osobistej stworzone przez ustalone ówcześnie normy i etykiety. Nawet ważne dla kraju kobiety musiały się im podporządkować i często będąc tak zwanymi bywalczyniami na salonach nie miały łatwej drogi do prawdziwego szczęścia.
(…) – Boże! Czy kobiety po prostu nie mogą rodzić dzieci i ich wychowywać? Świat byłby prostszy, gdyby każdy mógł tworzyć związek z kim chce, a samotna kobieta z dzieckiem nie byłaby potępiana, tylko wspierana. Mężczyzn za pozamałżeńskie dzieci jakoś nikt za bardzo nie potępia. (…)
A miłość? Miłość nawet jeżeli była, to nie była przesłodzona, ale często z ukrycia przed opinią publiczną musiała walczyć o swoje prawa.
Książka jest pięknie wydana, z pęknie barwionymi brzegami i fabuła jest bardzo ciekawa, ale szkoda, że ktoś zaniedbał dane w drzewie genealogicznym, które jest zaraz na początku książki i powinno być ułatwieniem dla czytelnika w rozróżnianiu połączeń pokrewieństwa carskiej rodziny. Jeśli chodzi o mnie to jestem dość drobiazgowo odbierającą fabułę książki czytelniczką, ktoś inny być może nawet na te uchybienia nie zwróciłby uwagi, ale ja… no cóż… trochę interesowałam się wcześniej carską rodziną i czuję się nieco zniesmaczona rażącymi błędami.
Ponieważ tak jak bardzo ucieszyłam się widząc to drzewo genealogiczne, nawet będąc świadomą, że niektóre postacie w nim umieszczone są fikcyjne, o czym wspomina sama autorka na wstępie, to rażące daty urodzin czy śmierci mocno mnie zniesmaczyły. Po zauważeniu na przykład daty śmierci cara Mikołaja III (1984 rok zamiast 1894 – czeski błąd, ale dość znaczny) car musiałby przeżyć prawie 140 lat, myślę, że nawet w Rosji jest to niemożliwe, zwłaszcza, że jego żona – Maria Fiodorowna zmarła w roku 1928, a w tej opowieści jest już wdową. No i daty urodzeń fikcyjnych córek Mikołaja II i Aleksandry Fiodorowny, zawsze wydawało mi się, że bliźniaczki rodzą się tego samego dnia, a tu…no cóż, w tej kwestii ktoś się wyraźnie nie popisał.
Ale dla osób, które nie są tak drobiazgowo podchodzącymi czytelniczkami/czytelnikami jak ja ta książka z pewnością będzie bardzo ciekawą lekturą. Nie twierdzę, że nie jest ciekawa, mnie sama fabuła bardzo wciągnęła i z przyjemnością sięgnę po kolejne tomy, bo jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterek.
Polecam zatem tę książkę zarówno miłośniczkom romansów jak i dramatów, oraz tym, którzy chociaż trochę interesują się historią. Wśród bohaterek miałam swoje faworytki i myślę, że inne czytelniczki również je w tej powieści odnajdą.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za cudowny prezent świąteczny jakim zostałam obdarowana właśnie w postaci tej książki, która jest tak pięknie wydana, że aż się prosi, aby ją komuś podarować, a Autorce gratuluję ciekawego podejścia do historii i pomysłu, aby ubarwić ją odrobiną fikcji. Dobrej lekturze to przecież nie zaszkodzi, jeżeli podchodzi się do niej nie jak do powieści historycznej a powieści inspirującej historią.
W CIENIU PAŁACU ZIMOWEGO – John Boyne
(…) Kiedy po latach wspominam tamtą chwilę, smutno mi się robi na duszy i czuję ból w sercu na myśl, że nie spełniła swoich marzeń. Nie ona wyruszyła na podbój Petersburga i Pałacu Zimowego. Nie ona zasmakowała czarodziejskiego życia w bogactwie i luksusie. Tylko ja. Mały Georgij. (…)
John Boyne to irlandzki pisarz mieszkający w Dublinie. Urodził się w 1971 roku. Ukończył Trinity College w Dublinie, studiował również twórcze pisanie na University of East Anglia. Jest autorem trzynastu powieści dla dorosłych jak i dla młodszych czytelników, a jego powieści publikowane są w ponad 50 językach. Największą sławę przyniosła mu książka Chłopiec w pasiastej piżamie, która została nie tylko przetłumaczona na wiele języków, ale również zekranizowana, przeniesiona na deski teatrów oraz baletów i oper. Autor jest laureatem trzech nagród Irish Book Adwards, a także wielu innych międzynarodowych nagród literackich.
W cieniu pałacu zimowego to dramat obyczajowy z domieszką romansu oraz mocnym tłem historycznym Rosji.
PREMIERA KSIĄŻKI (wydanie drugie) 19 LISTOPADA 2024 (pierwsze wydanie 08 czerwca 2011)
Jako młody chłopak Georgij pochodzący z ubogiej rodziny mieszkającej w niewielkiej rosyjskiej wsi, dzięki odwadze trafia do carskiego pałacu w Petersburgu, i otrzymuje za zadanie chronienie carewicza. Będąc w służbie u cara Mikołaja II jest świadkiem podstępnej gry Rasputina i z wzajemnością zakochuje się w najmłodszej córce cara, księżniczce Anastazji. Nie dane mu jest jednak pałacowe szczęście i po tym, jak rewolucja zmusza go do ucieczki na Zachód, przez długi czas wiedzie tułaczy los emigranta, cały czas myśląc o ukochanej. Kiedy wreszcie udaje się mu ją odnaleźć dochodzi do tragedii i Georgij znów zmuszony jest do ucieczki. Tym razem jednak nie ucieka sam. Po latach mężczyzna wspomina swoje młode lata będąc szczęśliwym mężem Zoji i ojcem przedwcześnie zmarłej córki. Ile go to nauczyło i kim jest tajemnicza Zoja, z którą spędził późniejsze lata? Czy ucieczka z rodzinnego kraju pozwoliła mu na spokojne życie w miejscach, w których do końca swoich dni jest emigrantem?
Myślę, że o morderstwie carskiej rodziny słyszał każdy, kto chociaż trochę interesuje się historią. Głośno komentowana przez wielu śmierć całej rodziny Romanowów oraz ich najbliższej służby odbijała się echem przez wiele lat. Wielu spekulowało na temat tego, że tę tragedię ktoś nawet przeżył, ale ile jest w tym prawdy, a ile spekulacji nikt nie wie.
Pamiętam film, w którym jakaś kobieta podając się za najmłodszą córkę cara, Anastazję próbowała przekonać ludzi, że przeżyła tragedię w ostatniej chwili uciekając z Jekaterynburga. Może to właśnie zainspirowało autora powieści do stworzenia tej fabuły.
Książka została napisana dość specyficznie, dwutorowo. Towarzyszymy głównemu bohaterowi od roku 1918 aż do 1981, tak więc naprzemiennie czytamy o czasie spędzonym przez niego w pałacu cara by za chwilę przenieść się do jego późniejszego życia u boku ukochanej żony Zoji. Oboje uciekając z Rosji do końca swoich dni ukrywali się zmieniając nie tylko miasta, ale i kraje, w których się osiedlali.
(…) Uświadomiłem sobie w tym momencie, że moje życie przemija. Miałem pięćdziesiąt cztery lata; jak to możliwe? Przecież to było wczoraj, gdy po przyjeździe do Pałacu Zimowego, szedłem kapiącymi od złota korytarzami za hrabią Czarneckim na pierwsze spotkanie z carem. (…) Jak to się stało, że czas tak szybko zleciał? (…)
Narracja powieści jest w pierwszej osobie czasu przeszłego co sprawia, że czytając książkę ma się wrażenie, że albo czyta się czyjś pamiętnik albo słucha siedzącej naprzeciwko osoby.
Na tle wydarzeń historycznych dotyczących głównie Rosji, wydarzeń rewolucyjnych i zmian politycznych tego kraju czytelnik odkrywa sferę uczuciową zarówno Gieorgija jak i członków rodziny carskiej.
Córki cara Mikołaja II długo nie potrafiły zrozumieć nienawiści jaka ich otaczała, a przecież nie chodziło tylko o to, że w kraju panowała bieda a one żyły w luksusie. Wojna jaką toczyła Rosja pozbawiała wielu Rosjan złudzeń co do tego, że car toczy ją dla ich przyszłego dobra.
Przez fabułę przewija się również postać Rasputina, człowieka, który potrafił zniewolić carycę, kobietę przecież mądrą, wykształconą i inteligentną. Był wręcz faworytem carycy czego nie mogli zrozumieć pozostali członkowie carskiej rodziny z carem na czele.
Fabuła książki napisana w tak specyficzny sposób jak przechodzenie z przeszłości do teraźniejszości jest na tyle ciekawa, że kończąc jeden rozdział już człowiek chciałby wiedzieć, co było dalej.
Prawie przez całą powieść przewija się również tajemnicza postać kobiety, z którą związał się główny bohater. Zoja będąca żoną Georgija jest prostą kobietą, ale w jej osobowości dostrzega się namiastki dostojeństwa.
(…) – Właśnie – westchnąłem. Pomysł, że pozwolą mi poślubić córkę cara, był absolutnie nierealny, jednak w głębi duszy wierzyłem, że car łaskawiej by się do mnie odniósł niż caryca. Oczywiście i tak nie miałoby to znaczenia. Nigdy nie zgodzono by się na nasz związek. Był to niezbity fakt, o którym oboje staraliśmy się nie myśleć. (…)
Mamy zatem w tej powieści spory kawał historii Rosji, mamy wątki dramatyczne, a nawet kryminalne i mamy piękny chociaż dość nieprzewidywalny romans.
Książki John’a Boyne maja to do siebie, że kiedy zacznie się je czytać, to trudno jest się oderwać od stron powieści. I tak też było z tą lekturą.
Myślę, że śmiało mogę napisać, że jest z tych powieści, przez które się płynie. Jest nieco nostalgiczna, wzruszająca i emocjonalna, chociaż momentami fabuła zdaje się być nieprawdopodobna i trochę nierealna, ale to przecież tylko książka, historia wymyślona na potrzeby pewnego rodzaju rozrywki czytelniczej.
To opowieść o odwadze, oddaniu i miłości, oraz o trudach życia zarówno rodzinnego jak i politycznego. Z żalem wspominane przez młodego Georgija układy z ojcem są wątkiem, który mnie bardzo poruszył.
To także pięknie pokazany portret rodziny carskiej, cara Mikołaja II, jego dość wyniosłej żony, córek i młodego carewicza, wszystko umieszczone w ramie czasowej tuż przed wybuchem rewolucji i końcem pewnej epoki w Rosji.
Polecam tę książkę zarówno miłośnikom powieści historycznych jak i tym, którzy lubią powieści obyczajowe z wątkiem romansu. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej książki w ramach współpracy barterowej, ale po powieści tego autora sięgam zawsze z prawdziwą przyjemnością.
PANNY NA WYDANIU. SAGA WARSZAWSKA. – Katarzyna Maludy
(…) Panny na wydaniu. Już czuło się atmosferę rywalizacji, zawoalowanej wojny podjazdowej, strachu i nadziei, Każda z matek czy opiekunek starała się szacować szansę swoich podopiecznych. Czy będą miały powodzenie, czy spędzą ten bal stojąc smętnie u ich boku? Czy to dziś spotkają tego kogoś, kto niedługo potem zawita w ich domu z prośbą, by mógł tam gościć częściej? (…)
Katarzyna Maludy lubi podróże, ale wędrówki tylko w przestrzeni jej nie wystarczają. Z wykształcenia jest polonistką i historyczką. Do niedawna dobrze się czuła w Warszawie, teraz uczy się kochać Wielkopolskę i Poznań. Prywatnie to mama i babcia. Uważa się za mola książkowego, ale zakochana jest również w fortepianie.
Panny na wydaniu, to pierwsza część Sagi Warszawskiej, połączenie romansu z powieścią obyczajową i dużą dawką historyczną.
Hrabia Hieronim Żarski znakomicie potrafił zarządzać ziemskimi majątkami, które powierzyły mu w opiekę rodziny Walewskich i Łączyńskich. Nie potrafił jednak zupełnie radzić sobie z kobietami, a tu aż dwie zwaliły mu się na głowę i ściągnęły kłopoty: panna Florentyna Glińska jest prekursorką feminizmu, przybyła z Paryża, by zorganizować pogrzeb sławnej Marii Walewskiej. Okazało się też, że rodzona córka hrabiego, Helenka, którą chciał umieścić w klasztorze, by zapewnić jej spokój i godne życie, musi wyjść za mąż, by odziedziczyć majątek. Cały ten chaos to zbyt trudne zadanie, by uczciwy, pracowity i prostoduszny hrabia Hieronim sobie z nim poradził. Na szczęście nie był z tym sam. Czy zarządca ziemski ugnie się przed miłością jaka spotka jego córkę? A może sam wpadnie w jej uniesienie? Czy jakaś kobieta sprawi, że oprócz pracy ważne stanie się dla hrabiego również coś innego, coś bardziej uduchowionego?
PREMIERA KSIĄŻKI 07 MAJA 2024
Po książki z historią w tle sięgam z ogromną przyjemnością, od zawsze ciekawią mnie losy nie tylko Polski. A jeżeli bohaterką jest kobieta radząca sobie w życiu, to tym chętniej w taką fabułę się zagłębiam.
Nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki tej autorki, ale już wiem, że chętnie sięgnę po dalsze części SAGI WARSZAWSKIEJ.
Akcja powieści toczy się w Kiernozi, Walewicach i Warszawie. Autorka bardzo obrazowo pokazuje, jakie zmiany zachodziły w Polsce w pierwszym dwudziestoleciu XIX wieku. Towarzysząc bohaterom czytelnik ma okazję odbyć spacer po Ogrodzie Saskim, który zniszczony podczas insurekcji kościuszkowskiej zmieniał się z francuskiego ogrodu w park w stylu angielskim, a w akcję powieści wplecione są różne wydarzenia historyczne.
Fabuła książki odnosi się do wydarzeń w XIX wieku, kiedy dominacja Napoleona w Europie była dość znaczna, co oczywiście było na rękę Rosji będącej wówczas polskim zaborcą.
W tle wydarzeń dnia codziennego dworu w Kiernozi, autorka przybliża czytelnikom koszmar wojenny, a w szczególności dramatyczną niewolę jednego z bohaterów, który po klęsce pod Berezyną trafił jako jeniec pod rządy okrutnego Rosjanina.
Życie ówcześnie żyjących ludzi, nawet w dobrze sytuowanych dworach nie należało do lekkich i przyjemnych. Zwyczaje ogólnie przyjęte, szczególnie te dotyczące wychowania córek tak aby były dobrą partią dla potencjalnego kandydata na męża nie wszystkim się podobały.
Młoda Helenka Żarska oddana do klasztoru mogła spędzić życie w zamknięciu i pod srogą władzą siostry przełożonej według której nawet niewinny uśmiech był ciężkim grzechem karanym chłostą. Na szczęście ciotka dziewczyny zapisała w spadku majątek zarządzany dotychczas przez ojca Heleny przekazując ścisłe wytyczne co do dziedziczenia.
Ową ciotką była znana w kręgach zarówno bogatych jak i chłopów Maria Walewska, za młodu wydana za mąż za człowieka, którego ani trochę nie darzyła uczuciem, a która później rozkochała w sobie samego Napoleona zostając jego faworytą.
Historia młodziutkiej Heleny pokazuje jak dziewczęta i młode panny uzależnione były od rodziców, a w szczególności od ojców, którzy mieli decydujące zdanie na temat przyszłości córek.
Kobiety pragnące wyzwolenia, zdobywające wykształcenie lub chcące po prostu być samodzielnymi, postrzegane były przez społeczeństwo jako niemoralne, chociaż ich zachowanie z moralnością nie miało nic wspólnego.
(…) Wieczorami, kiedy potwornie zmęczona Florentyna kładła się spać i z tego zmęczenia zasnąć nie mogła, czytywała pamiętnik Marii Walewskiej. Przypominały jej się teraz słowa, którymi Marysia starała się usprawiedliwić swój romans z Napoleonem. Niech się pani nie lęka. Proszę tylko iść za radami gorących stronników ojczyzny. Czemu wątpi pani w dobro, które może pani wyświadczyć. (…)
Młoda dziewczyna zakochana w równym sobie wiekiem młodzieńcu mogła zostać zignorowana jeżeli w grę mogło wchodzić zawarcie związku małżeńskiego z pobudek majątkowych lub politycznych.
Florentyna Glinicka mimo dość młodego wieku, postrzegana była jako stara panna i nikogo nie obchodziło to, że w wielu kwestiach miała więcej racji niż mężczyzna. Ale tak ten świat wówczas funkcjonował.
Ta książka z jednej strony jest powieścią polityczną z mocną historią w tle, a z drugiej pięknym romansem, któremu kibicowałam od samego początku.
Bardzo ciekawa jestem jak potoczyły się dalsze losy Helenki i Florentyny, czy obie kobiety znalazły szczęście takie, na jakie zasłużyły.
Polecam tę książkę zarówno miłośniczkom romansów jak i czytelnikom preferującym powieści historyczne, bo ani jednego ani drugiego tutaj nie brakuje.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość poznania kolejnej polskiej autorki, obok książek której z pewnością nie przejdę obojętnie.