Recenzje książek

średniowiecze

WŁADCY CZASU – Eva Garcia Saenz de Urturi

Eva Garcia Saenz de Urturi urodziła się prawdopodobnie w 1972 roku. Jest hiszpańską pisarką, wykładowcą i dziennikarką radiową. Absolwentka optometrii, po studiach pracowała w branży optycznej, następnie zaczęła wykładać na Uniwersytecie w Alicante. Jest członkiem jury w konkursach literackich, współpracuje z rozgłośnią radiową Cadena Ser, prowadzi kurs internetowy Marketing dla Pisarzy, szkolenia z kreatywnego pisania oraz zajęcia z literatury i mediów społecznościowych. Jako autorka książek zadebiutowała powieścią „La saga de los longevos” (2012), później były „Los hijos de Adan” i „Pasaje a Tahiti” (2014). Wszystkie trzy powieści znalazły się wśród najlepiej sprzedających się e-booków w Hiszpanii. „Cisza Białego Miasta” (w Polsce 2019) okazała się fenomenem czytelniczym, zostały także sprzedane do niej prawa filmowe.

Władcy czasu to trzecia części „Trylogii białego miasta”, thrillera historyczno-kryminalnego, którego fabuła dzieje się współcześnie oraz w średniowiecznej Vitorii.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 LUTEGO 2020

Wydawnictwo MUZA.SA
stron 506

Jest rok 2019, nieznany autor publikuje powieść historyczną opartą na kronice opowiadającej losy hrabiego don Veli. Dziwnym zbiegiem okoliczności dochodzi do niewyjaśnionych morderstw, które swoje pierwowzory miały właśnie w średniowieczu, kiedy hrabia don Vela powrócił do Vitorii z niebezpiecznej misji. Policja stara się znaleźć sprawcę zagadkowych morderstw i nie tylko udowodnić winę, ale również odnaleźć autora książki „Władcy czasu”, która prawie natychmiast po wydaniu staje się bestsellerem. Śledztwo prowadzi do wieży Nagraro, miejsca od wielu pokoleń zamieszkałego przez pierwotnego dziedzica rodu. Czy potomek hrabiego don Veli jest autorem książki? Czy tajemniczy mieszkaniec wieży byłby zdolny do dokonania morderstw odwzorowanych na tych, jakich kiedyś dokonali jego przodkowie?

Przyznam szczerze, że nie czytałam wcześniejszych dwóch części „Trylogii Białego Miasta”, ale ta ostatnia zaintrygowała mnie na tyle, że chyba uzupełnię swoją ciekawość i sięgnę po wcześniejsze publikacje.

Autorka zabiera czytelników w dwa światy, w świat współczesny (rok 2019) z mocną stroną kryminalną zaczynającą się zagadkową śmiercią bogatego przedsiębiorcy oraz zbrodni dokonanych z wyjątkowych okrucieństwem i również wyjątkowym sprytem zbrodniarza, oraz w świat historii, świat średniowiecza (od roku 1192) z akcentem na losy hrabiego Diago Veli.

(…) – Tak a bohaterem książki jest Diago Vela, legendarny hrabia Vela. Od czasu jej wydania w mieście doszło do kilku zabójstw, przy każdym z nim mordercy stosowali średniowieczne modus operandi wzorowane na zbrodniach opisanych w powieści: hiszpańska mucha, zamurowanie żywcem, utopienie w beczce. (…)

Od początku czytelnik zaintrygowany jest wydarzeniami, zbyt podobnymi do siebie, a jednocześnie zbyt nieprawdopodobnymi. Czy wydarzenia mające miejsca w średniowieczu mają coś wspólnego z wydarzeniami mającymi miejsce we współczesności? Czy ktoś zaczyna zabijać na średniowieczną modłę?

(…) Niech Peńa porozmawia z córką i dowie się wszystkiego na temat historii rodziny. Potem niech skontaktuje się z kimś, kto zajmuje się drzewami genealogicznymi w Vitorii. Trzeba znaleźć motyw, a wszystko odsyła nas do przeszłości naszego regionu. (…)

Ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej, nie czytałam dwóch poprzednich części, dlatego troszeczkę czułam się zagubiona w fabule współczesnej, ale nie przeszkodziło mi to w czytaniu i wciągnięciu się w obie historie na całego.

Doskonale przedstawiona w powieści postać dwuosobowości jednego z bohaterów, momentami szokuje, a momentami wzbudza litość. Choroby psychiczne od lat są zagadką ludzkości, którą nawet naukowcy wyspecjalizowani w tej dziedzinie nie zawsze są w stanie wytłumaczyć. Postać jednego z bohaterów wydaje się początkowo psychopatą walczącym nie tylko ze swoim alter ego, ale walczącym z chorymi urojeniami władzy.

(…) W naszym kraju mamy około miliona psychopatów czystej krwi i jakieś cztery miliony psychopatów zintegrowanych, funkcjonujących normalnie w społeczeństwie. Doskonali pracownicy, mili sąsiedzi, niewzbudzający podejrzeń. Ale to drapieżcy społeczni i rodzinni, którzy pozostawiają po drodze wiele ofiar. (…)

Myślę, że ciekawym zabiegiem literackim jest w tym kryminale postać policjanta będącego zarazem profilerem. Postać dość kontrowersyjna, chociaż wzbudzająca wiele pozytywnych emocji.

Patrząc na dwóch głównych bohaterów – hrabiego Diago Vela i na Krakena, czytelnik może zauważyć wiele łączących ich cech. Obaj bowiem są mężczyznami zdolnymi poświęcić wiele dla sprawy, którą się zajmują, a z drugiej strony są bardzo rodzinnymi postaciami.

Przeplatające się ze sobą historie są zarówno bardzo dramatyczne jak i niesamowicie intrygujące. Czytelnik tak właściwie nie ma czasu na nudę, bo ciągle coś się dzieje. Mamy kilka trupów, a ślady prowadzące do wyjaśnienia tych tajemniczych mordów, często zmieniają kierunek, pozostawiając wielką niewiadomą.

Myślę, że wielu czytelników będzie zaskoczonych zakończeniem śledztwa.

Polecam tę książkę zarówno miłośnikom tajemniczych historii jak i czytelnikom preferującym dobry kryminał. Mamy w tej powieści jednak o wiele więcej, ciekawe wątki romansu i dramatu, jak również sporą dawkę powieści obyczajowej. Jeżeli ktoś czytał dwie wcześniejsze części, tego z pewnością nie trzeba namawiać do sięgnięcia po tę ostatnią, ale jeżeli ktoś tak jak ja nie miał okazji wcześniej poznać współczesnych bohaterów tej lektury, to z pewnością po przeczytaniu „Władcy czasu” nie zawaha się przed sięgnięciem po „Ciszę białego miasta” i „Rytuały wody”.

Połączenie ciekawych osobowości bohaterów, z interesująca fabułą, daleką historią i ciekawymi dialogami, to jest coś co lubię.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej niesamowitej powieści, której fabuła z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci, bowiem jest to książka z tych, od których nie można się oderwać i chociaż powieść ma ponad 500 stron, to ja przyznam szczerze, nie wiem kiedy je przeczytałam, bo każde: „jeszcze jeden rozdział i na dzisiaj przerwa” kończyło się zdecydowanie dużo później.

WITELO MAG – Andrzej Nowakowski

Andrzej Nowakowski

Andrzej Nowakowski urodził się w 1952 roku, pochodzi z jednej z kaszubskich wsi, ale całe życie mieszka w Gdańsku. Pracuje jako nauczyciel języka polskiego w liceum. Pisarsko zadebiutował na pierwszym roku studiów zbiorem opowiadań, które publikowane były na łamach tygodnika „Litery”. Fragmenty jego powieści drukowane były między innymi w miesięczniku „Punkt” i kwartalniku „Migotania”.

Witelo Mag

Wydawnictwo OSKAR rok 2014

stron 319

Witelo Mag to powieść historyczna, której fabuła toczy się w średniowieczu.

Witelo pochodził ze starodawnego rodu Biesów. Jako siedmioletni chłopiec przeszedł inicjację na młodego mężczyznę i został oddany pod opiekę słowiańskiego boga Welesa, który od dawna był opiekunem jego rodu. Weles tak upodobał sobie chłopca, że nic nie mogło już zagrażać życiu Witelo. Ale nie tylko bóg Weles upodobał sobie młodego Słowianina, jednym ze szkolnych kolegów był również książę Władysław, dzięki któremu Witelo mógł kontynuować naukę w takich miastach jak Paryż czy Rzym. Zainteresowaniem młodego studenta, a później naukowca była przede wszystkim fizyka, matematyka i optyka, marzył on o skonstruowaniu lunety, która pomogłaby mu bliżej przyjrzeć się gwiazdom i planetom krążącym po niebie. W czasie swoich podróży zawiązał wiele ważnych i ciekawych przyjaźni, a także przeżył płomienny romans z piękną Małgorzatą pochodzącą z jednej z najmożniejszych włoskich rodzin – rodu Hauteville. Napotkał groźnych dla siebie wrogów, ale wszystko to nie było ważniejsze od tego, aby napisać dzieło o optyce i kiedyś wrócić do swojej śląskiej ziemi.

O tym polskim uczonym niewiele można znaleźć informacji i być może, gdyby nie fakt, że książka jest bardziej zbiorem historycznych bitew i walk rycerskich na przykład z Mongołami, byłaby to całkiem ciekawa lektura odzwierciedlająca życie jednego z mniej znanych polskich uczonych. Tak naprawdę, to o samym Witelonie jest niewiele, autor skupił się głównie na historii Polski, Czech, Włoch czy Francji, na bitwach z wrogimi rodami, Templariuszami, czy Ukraińcami. Dla kogoś, kto interesuje się średniowieczem, panującymi wówczas władcami, czy chociażby znanymi rodami, z pewnością ta powieść będzie wyjątkowo ciekawym kąskiem. Jeśli chodzi o mnie, to odrobinę czuję się zawiedziona, spodziewałam się nieco więcej na temat samego uczonego jak wskazuje tytuł książki. Niewiele jest polskich uczonych, których nazwisko znane było w całej średniowiecznej Europie.

Witelo

Nie żałuję jednak, że sięgnęłam po tę lekturę. Odświeżyłam sobie dzięki niej wiadomości z historii Polski średniowiecznej, chociaż sposoby walk, natarć, odwrotów i tym podobne nie koniecznie mnie zainteresowały, w przeciwieństwie do życia i istnienia Witelo. Myślę, że gdyby autor bardziej skupił się na osobie uczonego zamiast na walkach Słowian z wrogimi sobie oddziałami, książka byłaby ciekawą biografią. Nie neguję tego co zostało umieszczone w fabule, ale jak dla mnie było trochę zbyt wiele walk, opisanych z wyjątkowo wyszukanym okrucieństwem. Trzeba przyznać, że obrazowość z jaką zostały przedstawione niektóre sceny zasługuje na „aplauz”, ale czy było to konieczne? Z pewnością tak. Autor miał jakiś zarys i chciał coś ważnego przekazać swoim czytelnikom, tylko mógł to zrobić w postaci dwóch odrębnych książek.

Nie czytałam poprzedniej powieści tego autora „Krew królów”, która niejako nawiązuje do „Witelo Maga”, być może gdybym wcześniej poznała wątki prowadzące do tej fabuły, byłoby mi łatwiej przejść przez tę lekturę.

Ciekawa okładka skojarzyła mi się z baśnią, ale jak zagłębiłam się w treść książki, dopiero wtedy zrozumiałam co, (lub kogo) symbolizuje ten wąż w koronie.

Z pewnością nie polecę tej książki osobom, które lubią powieści lekkie, łatwe i przyjemne, chociaż czyta się ją bardzo szybko. Treść podzielona na krótkie rozdziały często kontynuujących się wątków wciąga pod względem czytelniczym, zwłaszcza jeżeli wątki dotyczą osoby uczonego Witela. (Innych być może bardziej zainteresują walki rycerstwa)

Polecam jednak tę lekturę tym, których interesuje historia średniowiecza. W tej książce oprócz historii walk Słowian, czytelnik znajdzie ciekawy, dość specyficzny wątek miłosny, a także wątek sensacyjny, piękne opisy przyrody i miejsc, których już nie ma, jak na przykład paryski cmentarz niewiniątek.

Z pewnością jest to książka dla czytelników, którzy nie zadowalają się lekkimi lekturami, a wręcz przeciwnie, preferują literaturę poważną, z której czerpią nie tyle rozrywkę samego czytania co wiedzę.

Dziękuję Wydawnictwu Oskar za możliwość przeczytania tej powieści, dobrze jest czasami odświeżyć pamięć i poznać ludzi, o których nie zawsze uczą w szkołach.

Wydawnictwo Oskar

REJESTR ZŁOCZYŃCÓW – Magda Durda

Magda Durda

O autorce Magda Durda niewiele mogłam się dowiedzieć, szukając informacji w sieci, chociaż autorka ma już na swoim koncie i nagrody (konkurs Śląski Shakespeare za dramat „Gdy królewna smoka chciała”) i publikacje książkowe. Między innymi jest autorką „Psiastorii”, „Baśniąt”, oraz kilku dramatów. Przyznam, że z nazwiskiem pisarki zetknęłam się pierwszy raz, ale nie twierdzę, że ostatni. Ciekawostką jaką znalazłam jest informacja, że jej praca magisterska dotyczyła złodziei, ale więcej na temat samej autorki i jej pisania możecie przeczytać na stronie Zbrodni w bibliotece.

Rejestr złoczyńców

Wydawnictwo Oficynka rok 2014

stron 300

Rejestr złoczyńców to powieść wzorowana na zapiskach, której fabuła toczy się w średniowieczu około roku 1467. Pisana w pierwszej osobie, w formie pamiętnika.

Około roku 1860 podczas prac związanych z układaniem torów pod żelazną drogę konną natrafiono na miejsce pochówku zmarłych, domyślnie uważanego za cmentarz straceńców. Pomiędzy mogiłami znaleziono manuskrypt, pisany najprawdopodobniej przez jednego ze złodziei. Opisane w nim osoby i sytuacje mogły zostać uznane za ważne. Informacje dotyczące półświatka zamieszkującego ówczesny gród, przedstawione zostały nietuzinkowo i ciekawie. Spisane przez młodego złodzieja losy zarówno jego jak i jego przyjaciela, oraz znanych im osób zainteresowały media w związku z przypuszczeniem zaistnienia tak zwanego Rejestru Złoczyńców. Autor manuskryptu opisał między innymi życie i „pracę” zarówno ludzi spoza marginesu społecznego, jak również pracę i życie ówczesnego kata.

Muszę przyznać, że sięgając do tej lektury, początkowo miałam pewne trudności z czytaniem, ponieważ książka napisana jest dość specyficznym, aczkolwiek bardzo ciekawym staropolskim językiem. Długie rozdziały nie pozwalały mi na ten moment w czytaniu: „jeszcze jeden rozdział i kończę na dzisiaj”. Język jakim napisana jest powieść nastręczający mi w początkowej fazie czytania niemałe trudności bardzo szybko stał się „bardzo czytelny”.

Książka napisana z dużą dawką humoru, momentami jednak zawierała dość drastyczne opisy; lecz to tylko dodawało jej nutki sensacyjnej zgrozy. Losy złodziejaszków i rzezimieszków zamieszkujących ciemne dzielnice grodu, nierzadko również tereny cmentarne, wciągnęły mnie jak najlepsza powieść kryminalna.

W powieści bardzo mało jest dialogów, co odrobinę zwalniało moje czytanie. Jest za to sporo opisu osób przedstawionych przez autora manuskryptu. Muszę przyznać, że niemały dyskomfort czytania sprawiły mi obco brzmiące wyrazy i wyrażenia, których znaczenia musiałam szukać, aby lepiej odebrać fabułę książki. I tak na przykład, takie słowa jak: miazmaty (przestarzałe określenie oznaczające niezdrowe powietrze, zaduch), rezać (tu ze slangu więziennego – ciąć, kraść), gastrole (nie znalazłam wytłumaczenia), dusiołek (zły duch czyhający na wędrowców, aby w czasie snu „wydusić” z nich duszę) świadczą chyba o tym, że zbyt mało czytałam literatury staropolskiej. Myślę, że ciekawym rozwiązaniem byłby na przykład mały słowniczek na końcu książki, który ułatwiłby czytelnikowi zrozumienie wielu wyrazów.

Bawiło mnie natomiast podejście głównego bohatera do profesji, jaką zajmował się zarówno on jak i jego znajomi. Okradając innych nie widzieli w tym nic złego, wręcz przeciwnie uważali, że działają w dobrej wierze.

Spoglądając na dość ciekawą moim zdaniem okładkę można się spodziewać za nią powieści z gatunku „płaszcza i szpady”. Jednakże przecież w tamtych czasach nie żyli tylko możni rajcy i rycerze, dlaczego więc ten drugi, inny, a zarazem równie ciekawy świat mamy znać tylko na przykład z „Nędzników” – Viktora Hugo.

Tak jak wcześniej wspomniałam książka napisana jest z dużą dawką humoru, ale niestety nie mogę jej zakwalifikować do tych „lekka, łatwa i przyjemna”. Polecam jednak z czystym sumieniem każdemu, kto ma ochotę nie tyle pobyć trochę w środowisku średniowiecznych rzezimieszków, co oderwać się od szarej rzeczywistości obecnego świata. Nie uznałabym tej książki za kryminał, chociaż spora w niej dawka wątków sensacyjnych na to wskazuje. Cieszę się, że miałam możliwość przeczytania tej powieści, ponieważ z tego typu literaturą dawno się nie spotkałam.

Dziękuję wydawnictwu Oficynka za możliwość przeczytania tej specyficznej powieści.Oficynka

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/