Mhairi McFarlane
MIŁOŚĆ NA PÓŹNIEJ – Mhairi McFarlane
Mhariri McFarlane to urodzona w Szkocji w 1976 roku autorka bestsellerowy powieści z listy „Sunday Timesa”. Studiowała filologię angielską na Uniwersytecie w Manchesterze. Po studiach zajmowała się dziennikarstwem. Obecnie skupia się na pisaniu komedii romantycznych, które cieszą się zarówno uznaniem mediów jak i czytelniczek. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 powieścią „You Had Me At Hellou” która ma zostać wkrótce zekranizowana, pisarka jest również autorką scenariusza. Obecnie mieszka w Nottingham.
Miłość na później to powieść obyczajowa z nutką dramatu, szczyptą romansu, dawką humoru i odrobiną wzruszeń.
PREMIERA KSIĄŻKI 01 WRZEŚNIA 2021
Laurie jest odnoszącą sukcesy prawniczką, która od ponad osiemnastu lat żyje w szczęśliwym związku z Danem. Gdy mężczyzna jej życia nagle postanawia ją zostawić, a w bliższej przyszłości zostać ojcem dziecka innej kobiety, Laurie jest zdruzgotana. Dramatu dodaje również fakt, że oboje pracują w tej samej kancelarii prawniczej. Przypadek sprawia, że pewnego dnia młoda prawniczka zostaje uwięziona w popsutej windzie z kolegą uważanym w pracy za prawdziwego playboya. Ona chce zemścić się na byłym a on pragnie pokazać przed szefostwem jak bardzo jest stabilnym uczuciowo człowiekiem, co może pomóc mu awansować. Laurie zmęczona szerzącymi się w firmie plotkami na temat jej rozstania z Danem wchodzi z Jamiem Carterem w układ udając przez kilka miesięcy parę, bardzo zakochanych w sobie. Jednak ten dość prosty plan zaczyna się nieco komplikować, kiedy mężczyzna zabiera swoją „dziewczynę” w rodzinne strony i kiedy Laurie łapie się na tym, że czuje do niego coś więcej niż tylko obojętność. Czy uda im się przekonać wszystkich wokół o swojej „miłości”? Jak zareagują pracownicy biura i szefostwo na ten dość osobliwy romans? Jak zakończy się uknuta przez nich intryga?
Biorąc do ręki tę powieść liczyłam na lekką, łatwą i przyjemną lekturę, która pozwoli mi na chwilę relaksu. Czy książka taka jest musi przekonać się każdy sam. Bo dla jednych powieść może być właśnie lekką, a dla innych nie. Fakt, że nie potrafiłam się od niej oderwać przez kilka wieczorów, świadczy chyba na korzyść książki.
Początek odrobinę mnie przynudzał, ale nie należę do tych, którzy odkładają książki przed dotarciem do ostatniej strony.
(…) Sama nadal ni w ząb nie rozumiała, co właściwie zaszło. Co zrobiła nie tak? Od tygodni nieustannie zadręczała się tym pytaniem. Usiłowała zrekonstruować przeszłość i odkryć, w którym momencie Dan przestał ją kochać. (…)
Był moment, kiedy użalanie się głównej bohaterki nad sobą i ciągłe wspominanie „byłego” nieco mnie irytowało. Ale jak mówi powiedzenie „im dalej w las, tym więcej grzybów” (tak, wiem ma się to do czytania jak pięść do nosa) tym fabuła zaczęła mnie bardziej wciągać.
Nie było nagłych zwrotów akcji (do czasu 😉) ale wydarzenia towarzyszące głównym bohaterom mogły nieźle mącić w sytuacji w jakiej się oboje znaleźli.
Ciekawie przedstawiony wątek pseudo związku, to z pewnością coś co zaskoczy wielu czytelników. Chociaż ktoś mógłby powiedzieć, że jest aż nazbyt przewidywalny, to autorka nieźle potrafiła w nim namieszać.
Wiem, że często trudno jest się otrząsnąć po tym jak człowiek staje nagle przed dylematem „żyć, czy być” bo po czymś co wydawało się szczęśliwym związkiem, który nagle został zniszczony nie jest łatwo przejść do kolejnego etapu życia, ale jak się czegoś chce, to można.
Czasami są ludzie obok nas, których nie doceniamy, stereotypowo odbierając ich na podstawie tego jak przedstawiają nam ich inni. Nie zagłębiamy się ani w ich życie prywatne, ani w ich osobowości myśląc sobie: są, bo są. Dopiero bliższe poznanie takiej osoby często otwiera nam oczy, że to co wszyscy starali się nam pokazać jest zupełnie inne. Tak było w przypadku Jamie Cartera, którego wszyscy w biurze widzieli jako kogoś, od kogo lepiej trzymać się z daleka, a nikt nie próbował nawet poznać go z tej innej strony.
(…) Bo przecież w oczach wszystkich właśnie miała romans z pierwszą biurową łajzą, ze znanym pożeraczem serc niewieścich. I widziała, jak bardzo ta wiedza wstrząsnęła Danem, zobaczyła to w jego spojrzeniu (…) Czy osiągnęła swój cel? (…)
Autorka w dość ciekawy sposób pokazała kobietę, która lata swojej młodości przeżyła u boku kogoś, kto w pewien sposób spowodował, że zamiast spontanicznej młodości tkwiła w stabilnym, prawie małżeńskim związku.
Czy rutyna jest w stanie zniszczyć związek budowany latami i przekształcany w ciepłe gniazdko z wygodnymi kapciami i kolacyjką podaną pod nos?
Myślę, że w każdym związku potrzebna jest odrobina szaleństwa, pikanterii i zmian, które pomogą zniweczyć tę rutynę.
Czy to, że rozpadł się długoletni związek Laurie i Dana nie było przypadkiem spowodowane taką „chorą stabilnością”?
Tę powieść czyta się bez nadmiernych skoków ciśnienia, raz jest zabawnie, raz wzruszająco. Z jednej strony jest to spokojna powieść obyczajowa, a z drugiej pełen ciekawych zwrotów romans.
(…) Właśnie przetańczyła z Jamiem całą piosenkę, ani przez chwilę nie zastanawiając się nad tym, czy są obserwowani przez Dana. Znowu wróciło pytanie Emily: Jak wyobrażasz sobie sukces? Teraz znała odpowiedź: Sukcesem był szacunek do samej siebie. (…)
Przyznam szczerze, że chociaż pierwsze 1/3 książki czytałam bez szczególnego zaangażowania się w fabułę, tak kolejne 2/3 dosłownie pochłaniałam, kibicując głównym bohaterom, których bardzo polubiłam.
Polecam tę powieść jako czysty weekendowy relaks. Teraz, kiedy wieczory robią się coraz dłuższe, taka książka przyjemnie umili czas.
To subtelna i podnosząca na duchu opowieść o tym, że życie szykuje dla nas czasem bardzo zaskakujące scenariusze. Znakomicie napisana, zabawna i skłaniająca do refleksji miłosna historia w stylu setek filmowych opowieści, której fabuła wydaje się wymyślona jak na scenariusz komedii romantycznej.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej książki i myślę, że nazwisko autorki na długo zapadnie w mojej pamięci.