literaturapolska
KÓŁKO SIĘ PANI URWAŁO – Jacek Galiński
Jacek Galiński to poczatkujący autor książek, który wbił się na rynek czytelniczy wielkim BUM. Jest scenarzystą, studiował scenopisarstwo, jest sportowcem i miłośnikiem sztuk walki. Absolwent Warszawskiej Szkoły Filmowej i Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Laureat konkursu scenariuszowego „Wszystko zostaje w rodzinie” Akson Studio oraz konkursu na opowiadanie kryminalne w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. I tyle znalazłam wiadomości na temat tego autora.
Kółko się pani urwało to współczesna komedia kryminalna, w której główną bohaterką jest pewna starsza pani.
Zofia Wilkońska jest emerytką. Mieszka sama w starej warszawskiej kamienicy gdzie winda toczy się zamiast normalnie jechać. Pewnego dnia, po powrocie z zakupów, które staruszka zwykła robić w różnych sklepach często bardzo od siebie oddalonych, a zakupy zwykła robić ze względu na przystępne ceny produktów, seniorka zastaje swoje mieszkanie doszczętnie splądrowane. Drzwi praktycznie nie ma tam gdzie powinny być, a po mieszkaniu walają się różne rozrzucone przedmioty i ubrania. Przekonana o tym, że włamania dokonał sąsiad mieszkający na tym samym piętrze, udaje się do jego mieszkania gdzie odnajduje część swoich rzeczy i… trupa. Wkrótce seniorkę odwiedza dwóch dobrze ubranych mężczyzn z informacją, że wkrótce mieszkanie Zofii będzie własnością innego człowieka, ona musi tylko podpisać jakiś dokument. Chcąc pomóc „nieudolnej” policji, staruszka bierze sprawę w swoje ręce, czym bardzo naraża się nie tylko policji ale i gangsterom. Czy uda się pani Zofii rozwiązać sprawę? Czy każdy gangster to zły człowiek? Kim jest szef gangsterów, którzy chcą odebrać staruszce mieszkanie?
Jest włamanie, jest morderstwo, są gangsterzy i jest… trochę szalona, dość odważna i nieco lekkomyślna starsza pani, którą trudno zdenerwować, ale ona denerwuje wszystkich.
Cudowna komedia kryminalna, która rozbawi do łez. Trochę absurdalna, trochę nierealna, ale fabuła mocno kryminalna. Kiedyś znałam podobną staruszkę, ale daleko jej do bohaterki tej powieści.
Biorąc do ręki tę lekturę liczyłam na porządny relaks, ale moje emocje jakich doświadczyłam w czasie czytania przeszły najśmielsze oczekiwania.
Ktoś czytający poważne kryminały może powiedzieć, że fabuła jest mało realna i dość śmieszna w kontekście poważnego przestępstwa i że takich ludzi jak główna bohaterka nie ma. Może jest w tym odrobina racji, ale ważne, że człowiek czytając taką książkę czuje się w rzeczywistości bardzo zrelaksowany. Jeśli chodzi o mnie to momentami śmiałam się w głos, a łzy płynęły mi po policzkach. Były to oczywiście łzy śmiechu.
Ta książka to debiut, który moim zdaniem (i chyba nie tylko moim) debiut przez duże D. Oby tylko autor nie poszedł w ilość zamiast w jakość i kolejnych części nie zamienił w nudną produkcję masową co się niestety niektórym pisarzom zdarza. A po przeczytaniu kolejnej książki czytelnik ma wrażenie, że to już było, tylko nieco inaczej przedstawione.
Ta książka to kopalnia dobrego humoru, może trochę czarnego, może trochę zbyt ironicznego ale humoru, po który sięga się z przyjemnością.
Powieść porywa czytelnika od pierwszej strony, a zakończenie… zaskakuje. I chociaż są chwile, kiedy czytając o poczynaniach starszej pani, myślimy sobie, że są zbyt niedorzeczne i niewiele mają wspólnego z realnością, to nie można powiedzieć, że starsza pani nie podbija serc.
Kto mnie zna i wie czym się zajmuję, wie, że mam do czynienia ze starszymi ludźmi i nierzadki mi jest dość abstrakcyjny tok myślenia i rozumowania seniorów, którzy często wiele spraw widzą jakby innymi oczami niż reszta ludzi. Czasami jest to irytujące, a czasami śmieszne, ale… kiedyś każdy z nas prawdopodobnie dożyje do takiego wieku, w którym już nic nie będzie normalne.
(…) Bo cóż. Mój morderca wyglądał… całkiem dobrze. Jak na mordercę oczywiście. Było to dla mnie bardzo ważne. Jeżeli doszłoby do ostateczności, w co jeszcze nie do końca wierzyłam, to wolałabym zginąć z rąk porządnego zbira, a nie byle chłystka, prymitywa, idioty. Najważniejsze momenty życia – narodziny, małżeństwo, a więc i śmierć – należało spędzać w odpowiednim towarzystwie. (…)
Świetne dialogi w połączeniu z nietuzinkową osobowością głównej bohaterki to tylko część plusów tej powieści. Mnie ujęły przemyślenia staruszki, często tak absurdalne, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Dobrze, że lubię czytać w samotności, bo pewnie wyglądałabym jak osoba mocno pijana. Tok rozumowania seniorki był czasami bardzo trudny do zaakceptowania, ale nie pozbawiony swoistej powagi zamieniającej go w oczach czytelnika w wielkie pokłady humoru.
(…) Nie jestem osobą przesadnie religijną i nie wiem, dlaczego akurat tej mojej modlitwy wysłuchał Najwyższy, zwłaszcza że nie pamiętam, żebym w ogóle się o to modliła. Nie mogłam się dostać do tej kieszeni Małej Stopy, więc kopnęłam go ze złości w dupę. A on jęknął. Tak właśnie! Jęknął. A przecież jako zupełnie nieżywy trup powinien zachować całkowite milczenie. (…)
Jeżeli jeszcze kogoś nie przekonałam aby sięgnął po tę książkę, to trudno, ale rzadko się zdarza, że w jednej powieści jest tak kompatybilne połączenie osobowości bohatera z wciągającą, pełną niespodziewanych zwrotów akcji fabułą i ciekawymi, pełnymi humoru dialogami.
Polecam, bo to książka lekka, łatwa i bardzo przyjemna i myślę, że chociaż pani Zofia jest osobą, z którą nie chcielibyśmy mieć zbytnio do czynienia na co dzień z powodu jej dość osobliwego (złośliwego) podejścia do życia, to można ją łatwo polubić.
A za namową znajomych, którzy już są po lekturze drugiej części, zamówiłam i ja tę kolejną, i jak znam siebie, to jak się pojawią następne, to również wejdę w ich posiadanie. To jest książka, do której z pewnością człowiek kiedyś wróci.
SZCZĘŚCIE Z PIERNIKA – Tomasz Betcher
Tomasz Betcher urodził się w 1981 roku. Jest pedagogiem, socjoterapeutą, praktykiem Terapii Skoncentrowanej. Od ponad dekady pracuje z młodzieżą i dziećmi znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej. Jest z wyboru gdańszczaninem, a do pisania inspirują go podróże. Fascynuje się kulinariami, paralotniarstwem i historią Dywizjonu.
Szczęście z piernika to współczesna powieść obyczajowa z nutką świąteczną, której fabuła umiejscowiona została w Toruniu i Trójmieście.
Kalina jest młodą kobietą której marzenia opierają się głownie na własnej piernikarni. W pieczeniu pierników jest mistrzynią. Kiedy jej życie prywatne wali się strzępki z powodu dość przykrego zdarzenia jakie zafundował jej narzeczony, jej wiara w miłość zostaje mocno nadszarpnięta. Rafał próbuje ułożyć sobie życie na nowo i po wyjściu z więzienia po pięciu latach odsiadki, trochę nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Na szczęście ma przy sobie nastoletnią córkę Oliwię, która mimo zbuntowania i żalu do ojca o to, że kiedyś zostawił ją pod opieką apodyktycznej, nie stroniącej od alkoholu babki, kocha ojca jak nikogo na świecie, bo oprócz niego nie ma nikogo bliskiego. Co stało się z mamą Oliwi? Czy losy Kaliny, Rafała i Oliwi przetną się w jakimś momencie życia? Czy Kalinie uda się otworzyć wymarzoną piernikarnię?
Muszę przyznać, że ta książka trafiła w moje ręce bardzo niespodziewanie, ale chyba nie przypadkowo. Z radością mogę stwierdzić, że autor jest moim największym odkryciem literackim w tym roku i chociaż nie ma na swoim koncie pisarskim wielu książek, w moim domu znajdzie się miejsce na każdą kolejną powieść jego autorstwa.
Zachwyciłam się tą książką dlatego, że jest bardzo nietypowa jak na powieść świąteczną typu „Listy do M” czy „To tylko miłość” gdzie mamy dziesiątki bohaterów, dziesiątki historii i czasami wszystko nam się odrobine miesza.
Tutaj mamy troje głównych bohaterów, których losy są tak nieprzewidywalne, że trudno się domyślać kontynuacji wątków. To bardzo ciepła a zarazem wzruszająca książka o radościach i smutkach, o bólu spowodowanym utratą kogoś i bólu upokorzenia. To lektura o odnajdowaniu w życiu ścieżek, które mimo wyboistości prowadzą człowieka do miejsca zwanego „szczęście”.
Autor zabiera czytelnika do Gdyni i Torunia. Jedno z tych miast jest mi szczególnie bliskie, a drugie, dzięki tej książce z przyjemnością odwiedzę.
Bardzo ciekawie i wyraziście przedstawione zostały osobowości bohaterów powodując wyjątkową realność postaci zarówno pod względem charakteru jak i wyglądu zewnętrznego.
(…) Wiedziała, że Rafał nie jest jak inni ojcowie. Nie obrazi się, kiedy tak do niego powie, nie urazi go, gdy przeklnie. Miał rock’n’rollową duszę i nie wyglądało, żeby coś w tej kwestii się zmieniło przez ostatnie pięć lat. (…)
Ogromna wiedza na temat pieczenia piernika oprawiona legendami i różnego rodzaju ciekawostkami dotyczącego tego smakołyku jest nie tylko przyjemnym dodatkiem do fabuły, ale powoduje, że z przyjemnością, nawet taki laik kulinarny jak ja, ma ochotę coś upiec. Ciekawostką są przepisy dodane na końcu książki, które mam nadzieję (chociaż jeden z nich) w przyszłym roku, przed świętami wypróbować. Czytając tę książkę, można wprost poczuć zapach piernika unoszący się nad stronami. Cały czas bowiem towarzyszy przyjemne doznanie zapachu pierników, które przy odrobinie wyobraźni jest wręcz prawie realne.
(…) Wiesz, że w dawnych czasach zasobność piernikarskiego mistrza określało się na podstawie jego zapasów? Im więcej miał dojrzałego ciasta, tym był bogatszy. Najstarsze i najbardziej dojrzałe ciasto mistrzowie zachowywali na specjalne okazje: posag dla córki, albo na specjalne zlecenia. (…)
Fabuła książki rozbawia i wzrusza, przyznam szczerze, że czytając na zmianę uśmiechałam się i ocierałam mokre od łez oczy.
Jest romans w który wpleciona została zmysłowa erotyka, nie wprowadzająca jednak wulgarności, a wręcz łagodnie dominująca przy opisach rodzącego się uczucia i potrzeby bliskości drugiego człowieka.
Autor porusza w swojej książce również trudny temat dramatu walki w chorobie nowotworowej. Jest to nie tyle walka z samą chorobą, co walka z sobą, walka, która pokazuje najbliższym wewnętrzną siłę złudnie ubraną w pozytywnie nastawienie, w optymizm, który widoczny jest na zewnątrz, a gasnący w środku. Wzruszająca historia młodej kobiety, młodej matki, umierającej na białaczką, rozmiękczy nawet najtwardszego człowieka.
(…) Na szczęście Oliwia ulegała czarowi roztaczanemu przez matkę, głównie dzięki uśmiechowi Alicji i jej wesołym oczom. Roztaczany przez nie blask gasł, kiedy kobieta myślała, że nikt nie widzi, a wtedy na jej twarz wpełzał ponury cień rzucany przez śmierć. (…)
Moim zdaniem książka należy do tych, których fabuła na długo zostaje w pamięci czytelnika i myślę, że niejedna osoba z przyjemnością do niej kiedyś wróci. Przynajmniej ja wrócę na pewno. Polecam nie tylko na święta.
KOLORY ZŁA. CZERWIEŃ – Małgorzata Oliwia Sobczak
Małgorzata Oliwia Sobczak mieszka w Sopocie. Na co dzień zajmuje się badaniami naukowymi oraz pracami rozwojowymi w dziedzinie nauk społecznych i humanistycznych. Ukończyła kulturoznawstwo i dziennikarstwo. Jest członkinią Stowarzyszenia Kochamy Żuławy. W 2015 roku opublikowano jej pierwszą książkę – postmodernistyczną baśń Mali, Boli i Królowa Mrozu. W swoich utworach łączy nurt egzystencjalny z realizmem magicznym. Inspiruje się twórczością autorów takich jak Julio Cortázar i Majgull Axelsson. Natchnienie czerpie z muzyki, bez której nie wyobraża sobie życia. Obecnie pracuje nad mrocznym trójmiejskim kryminałem z gatunku urban-noir.
Kolory zła. Czerwień to mocny polski kryminał, którego fabuła umiejscowiona została głównie w Sopocie, współcześnie i w latach dziewięćdziesiątych.
PREMIERA KSIĄŻKI 4 WRZEŚNIA 2019
Na sopockiej plaży pies przypadkowej spacerowiczki znajduje ciało młodej kobiety. Wezwana na miejsce policja stwierdza utonięcie, ale jest coś co szokuje nie tylko panią z pieskiem, ale również policję. Nieboszczka bowiem ma wycięte usta. Kilkanaście lat wstecz doszło do podobnej zbrodni, której ofiarą stała się córka znanej w trójmiejskich kręgach prawniczych sędziny. Czy tych dwóch morderstw dokonała ta sama osoba? Czy obie młode kobiety znały się i czy obie miały powiązania z trójmiejską mafią? Kto i dlaczego pozbawił ich ust? Młody i bardzo dociekliwy prokurator próbuje rozwikłać zagadkę śmierci dziewczyny, dogłębnie węsząc wokół zbyt szybko zakończonego kilkanaście lat wcześniej śledztwa. Czy to możliwe, aby zbrodnię sprzed lat zatuszowano?
Muszę przyznać, że kiedyś do nowych nazwisk podchodziłam dość sceptycznie i nie przekonywały mnie nawet rekomendacje znanych pisarzy na okładkach. Dzisiaj każdy nowy autor/autorka są dla mnie wyzwaniem.
Ta książka mnie po prostu wcisnęła w fotel, kiedy zaczęłam ją czytać, nie miałam pojęcia, że aż tak mnie pochłonie jej fabuła, która balansuje między latami dziewięćdziesiątymi i rokiem 2013, a sama jej lokalizacja, czyli Trójmiasto, w szczególności Sopot i Gdynia, to już dla mnie znak, że książka warta przeczytania.
Skomplikowane zbrodnie i wnikliwi prowadzący śledztwo, to z całą pewnością atuty dobrej powieści. W tej książce autorka postarała się aby osobowości występujących w niej postaci były ciekawe i różnorodne, realistyczne i wieloaspektowe jednocześnie.
Muszę przyznać, że autorka bardzo dba również o szczegóły, z drobiazgową dokładnością potrafi opisać sytuację, miejsce lub osobę.
(…) Połyskliwy materiał kurtki przylepił się do pleców, tylko w jednym miejscu utworzył napompowany balon. Przemoczona czarna sukienka wysoko odkrywała nogi, opięte brudnymi, zapewne cielistymi, porwanymi rajstopami. Jedna stopa obuta była w krótki kozaczek na szpilce. Spod brunatnozielonego mułu, którym był pokryty, przebijał czerwony kolor. Druga stopa była naga i biała. (…)
Główny bohater, prokurator Bilski to osoba nietuzinkowa, która potrafi przyciągnąć czytelnika na równi z fabułą. Trochę dziwny, ale ambitny i bardzo dociekliwy człowiek, dla którego wykrycie mordercy, lub morderców staje się priorytetem. Przyznam się, że kibicowałam mu całym sercem, bo nie często mamy możliwość obserwacji pracy prokuratora. W większości kryminałach, sprawami zajmują się albo detektywi, albo policja.
(…) Z drugiej strony Bilski czuł, że ta sprawa nie mogła być tak prosta. Intuicja nadal mu podpowiadała, by iść tropem morderstwa sprzed siedemnastu lat, choć Ambroziak stanowczo zabronił prowadzenia jakiegokolwiek śledztwa związanego z śmiercią Boguckiej. (…)
Między wątki kryminalne autorka przemyciła różne inne wątki, w tym między innymi wątek psychologiczny dotyczący relacji rodzinnych między córką a rodzicami. I to niejeden. Mamy bowiem trudne dzieciństwo pod rządami apodyktycznego, władczego ojca, któremu nie wolno się było sprzeciwić pod żadnym względem, ale mamy również obojętność zapracowanych i zapatrzonych we własne kariery rodziców, nie zauważających dramatu własnego dziecka, i nie wnikających w jego (jej) życie, dziecka, które szukając akceptacji wkracza w złe towarzystwo, w środowisko zła.
Mamy również wątki psychopatyczne, w których ktoś upaja się zadawaniem bólu i cierpienia drugiej osobie.
Dla mnie ta książka nie jest zwykłym kryminałem, jest czymś więcej, czymś co wnika głęboko w umysł, który nie chce analizować tego o czym czyta, bo boi się każdego kolejnego kroku.
Jak to przystoi dobrej powieści kryminalnej, zakończenie mnie zaskoczyło. Chociaż gdzieś tam po drodze, co nieco się domyślałam, to finał okazał się dla mnie prawdziwą petardą.
Myślę, że takie książki jak ta pozostają na długo w pamięci i nie tylko z powodu ciekawej fabuły, ale z powodu połączenia wielowątkowości w jedną spójną całość. I chociaż mamy tutaj sporo wątków typowo obyczajowych, to właśnie strona kryminału trzyma wszystko w ryzach.
Polecam tę książkę nie tylko miłośnikom książek sensacyjnych, obok tej książki nie można bowiem przejść obojętnie i myślę, że zmusi ona do przemyśleń, (niekoniecznie dotyczących zbrodni) wielu czytelników. Jestem przekonana, ze właśnie zaczęła wschodzić kolejna gwiazda kryminalistyki i będę trzymała mocne kciuki, aby wzeszła jak najwyżej.
Dziękuję wydawnictwu W.A.B. za wydanie tej powieści, której propozycję przeczytania przyjęłam z lekkim wahaniem. Czekam na kolejne książki z tej serii, bo wiem, że warto czekać.