komedia
POŻYCZANIE JEST SREBREM, A RABOWANIE ZŁOTEM – Catharina Ingelman – Sundberg
Catharina Ingelman-Sundberg urodziła się w 1948 roku w Szwecji. Studiowała historię, historię sztuki, etnologię i archeologię. Jest archeologiem podwodnym, dziennikarką i pisarką. Przez wiele lat pracowała dla Svenska Dagbladet, obecnie całkowicie oddaje się pisaniu. W 1999 r. została uhonorowana nagrodą literacką imienia Larsa Widdinga. Prawa autorskie do bestsellerowych „Seniorów w natarciu” sprzedano do 26 krajów, a zabawna opowieść o dziarskich emerytach doczekała się kontynuacji w postaci dwóch kolejnych tomów. Jej książki sprzedały się już w ponad 3 milionach egzemplarzy!
Pożyczanie jest srebrem, a rabowanie złotem to komedia kryminalna.
Emerycka Szajka powraca i to z wielkim BUM, bo obrabiają kasyno w Las Vegas. Piątka szwedzkich przyjaciół w wieku już bardzo zaawansowanym ucieka z domu starców, aby zamieszkać wspólnie w zakupionym przez siebie domu. Staruszkowie nie mogą pogodzić z się z sytuacją ekonomiczną wielu instytucji, a w szczególności domów spokojnej starości, i postanawiają zdobyć pieniądze dla tych biednych ludzi. Po powrocie do kraju, nie dane im jest zażyć spokojnej starości ponieważ dom w jakim postanowili zamieszkać sąsiaduje z domem zamieszkałym przez gang motocyklistów. Ale żeby tego było mało, to ginie część ich drogocennego łupu, więc nie pozostaje im nic innego jak kolejny napad na bank. Czy uda się im dokonać tego napadu? Czy chłopcy z gangu motocyklowego będą dobrymi sąsiadami? Czy zastępcom Robin Hooda uda się pomóc wszystkim, którzy tej pomocy potrzebują?
Kiedy przeczytałam pierwszą część przygód piątki seniorów Seniorzy w natarciu, obiecałam sobie, że każdą następną przeczytam obowiązkowo. Uwielbiam komedie kryminalne, a ta jest wyjątkowo zabawna i uwielbiam takie książki, w których optymizm życiowy przelewa się prawie przez całą fabułę.
Bohaterów tej książki – piątkę przyjaciół w wieku… dość zaawansowanym pokochałam od pierwszej części i myślę, że kto sięgnie po książkę, ten również pozytywnie odbierze tych wspaniałych staruszków, bo z nimi nie można się nudzić. Grają w karty, piją nalewkę z moroszek i przy okazji dobrze się bawią pomagając innym.
I chociaż wymyślone przez autorkę przestępstwa, w których biorą udział sympatyczni staruszkowie są bardzo nierealne, to sam opis ich wykonania i dedukcja jaką posiłkują się bohaterowie nie pozwala na zniknięcie uśmiechu w czasie czytania.
Autorka pokazuje, że starość wcale nie musi być tylko obrazem bólu i niedołężności, może być równie ciekawa jak młodość.
Cudowny pomysł jaki wprowadziła do swojej fabuły, polegający na wspólnym zamieszkaniu, bardzo mi się spodobał. Znam wielu seniorów, którzy cierpią na najgorszą chorobę starości jaką jest samotność, a mieszkają w dużych, często kilkupokojowych mieszkaniach. Gdyby tak ktoś wziął przykład z bohaterów książki, którzy wprawdzie uciekli z domu starców bo postanowili zamieszkać razem, ale zechcieli również zamieszkać z kimś w swoim wieku, przyjacielem, znajomym, krewnym, byłoby to dobrym rozwiązaniem dla wielu rodzin i dla samych seniorów. Może i wówczas wielu z nich wpadłoby na szalone pomysły, może nie koniecznie związane z przestępczością, ale z urozmaiceniem sobie życia.
(…) Odkąd uciekli z Domu Seniora Diament, zostali bliskimi przyjaciółmi i razem zaplanowali kilka napadów. (…)
No i miłość, która może człowieka spotkać w każdym wieku, a która oparta jest nie na seksie, ale na uczuciu i zwykłej czułości, czyż nie jest piękna?
Polecam tę książkę zwłaszcza teraz, kiedy na dworze szaro, buro i ponuro, ona z całą pewnością rozpogodzi niejedno oblicze.
Fabuła być może boleśnie krytykuje politykę i zachowanie społeczeństwa wobec niektórych spraw, i uświadamia nam jak mało ważne jest to, że ludzie starzy często potrzebują towarzystwa na równi z dachem nad głową i ciepłą strawą, ale skoro nie możemy sami nic z tym zrobić, to może chociaż poczytajmy o fikcyjnej pomocy, którą postanowili zrealizować byli pensjonariusze domu starości.
(…) – Nie zapominajcie, że robimy to bezinteresownie. Musimy wkroczyć, skoro państwo jest niewydolne. Działamy jako przyjaciele i obrońcy biednych, jesteśmy Robin Hoodem dwudziestego pierwszego wieku. (…)
Ta książka wciąga niesamowicie, ciekawe osobowości bohaterów, wartka akcja i mnóstwo bardzo zabawnych sytuacji to tylko kilka atutów tej powieści.
Polecam całym sercem, może po przeczytaniu tej książki spojrzymy na los seniorów z innej perspektywy.
RAZ, DWA, TRZY…GINIESZ TY – Alek Rogoziński
Alek Rogoziński często gości w mojej biblioteczce, i chyba moim stałym czytelnikom przedstawiać go nie muszę, ale tak dla przypomnienia tylko napiszę, że z zawodu jest dziennikarzem a z pasji kryminalistą. Jako pisarz zadebiutował w roku 2015 i od razu podbił wiele czytelniczych serc. W mojej biblioteczce mam sporo książek tego autora, ponieważ… po prostu od czasu do czasu potrzebuję porządnego antydepresanta, a na Alku (to znaczy na książkach Alka) w tej kwestii jeszcze się nie zawiodłam. W czytelniczym światku autor został okrzyknięty Księciem Komedii Kryminalnej, czy ten tytuł nadano mu słusznie? O tym powinien się przekonać każdy samemu.
Raz, dwa, trzy… giniesz ty! to współczesna komedia kryminalna, której fabuła zabiera czytelnika w świat serialu telewizyjnego.
Bartek jest aktorem, który właśnie po wielu trudach otrzymał pierwszą większą rolę w superprodukcji. Agnieszka jest dziennikarką, która ma dość pracy w pewnym wydawnictwie i za namową koleżanki próbuje przenieść się do pisma zajmującego się show-biznesem. Jej pierwszym zadaniem jest napisanie reportażu z pewnego planu filmowego. Jednak w środowisku rywalizacji aktorskiej, i zakulisowych plotek, kobiety znajdują zamordowanego aktora. Oczywiście Agnieszka i jej przyjaciółka Oliwka nie zamierzają pozostawić kwestii rozwiązania zagadki kryminalnej tylko policji i… same zabierają się do poprowadzenia śledztwa. Czy uda się młodym dziennikarkom odkryć prawdę? Czy zamordowany aktor będzie jedyną ofiarą?
Kto przeczytał chociaż jedną książkę tego autora, ten wie, że nudzić się raczej przy jego książkach nie można. Jeśli chodzi o mnie to traktuję je jako swoiste antydepresanty, a tych jak wiadomo nigdy za wiele.
Ostatnio mam tak wisielczy humor, że szkoda gadać, czy kolejna książka tego autora poprawiła mi go? No cóż, sama tego tak do końca nie wiem, chociaż nie ukrywam, że momentami śmiałam się w głos.
Znam „pióro” tego autora bardzo dobrze, i wiem, że na nim zawsze można polegać, chociaż ostatnio mam tak paskudny nastrój, że trudno mi go czymkolwiek poprawić.
W książkach Alka spotykamy nietuzinkowych bohaterów, chociaż jak ktoś już miał w ręku więcej książek tego autora, to niektóre osoby może kojarzyć z poprzednich książek.
Nie potrafię się ostatnio skupić ani na czytaniu, ani na pisaniu, dlatego ta moja opinia będzie nieco chaotyczna.
Plusem fabuły tej książki jest to, że wchodzimy w środowisko artystyczne, a precyzując w środowisko aktorskie, w którym jak wiadomo nie wszyscy się kochają i czasami rywalizacja zawodowa może być dla drugiej osoby zgubna.
Czytając książki tego autora ( muszę się do tego przyznać), działają na mnie dość dziwnie i jak zacznę którąś czytać, to przeważnie kończę tego samego dnia, bo czyta się je szybko i… może ktoś powiedzieć, że bez większego myślenia, bez zbędnych emocji, ale przyznam i TAK i NIE.
To prawda, że przy tego typu powieściach człowiek bardziej skupia się na humorze niż na fabule właściwej, i tak jak w innej książce zbrodnia może nami wstrząsnąć do bólu, to w książkach tego autora zbrodnia może i wstrząsa, ale jest tak opisana, że zamiast obgryzać paznokcie czekamy na ten moment swoistej dedukcji, która wpływa na rozwiązanie danej zbrodni.
Niespodziewane wątki, czy niecodzienne zachowania bohaterów są często tak zabawne, że człowiek zapomina iż czyta kryminał, a to bądź co bądź literatura poważna (powinna być).
(…) Do tego Ewa chlusnęła drinkami w twarz tylu osobom, że gdyby wylany przez nią tym sposobem alkohol zebrać z powrotem do butelek, to połowa gorzelni w Polsce nie miałaby co robić przez dobry miesiąc, jeśli nie dłużej. (…)
Muszę przyznać, że autor w ciekawy sposób przedstawia osobowości swoich bohaterów i nie ukrywam, że chociaż są i pozytywne i negatywne to jakoś nigdy nie mogę „zaszufladkować” danej osoby albo do tych tylko dobrych, albo do tych całkiem złych.
Nie można zaprzeczyć, że autor z przymrużeniem oka wchodzi w środowiska artystyczne, pokazując kulisy nie tylko polskiego show biznesu, ale również codzienne życie.
Książka jest lekka, łatwa i przyjemna chociaż muszę przyznać, że nie wywołała we mnie takich emocji jakich się spodziewałam. Ale humor mi poprawiła, to przyznaję z czystym sumieniem.
Polecam ją jako taki lekki jesienny przerywnik, który z całą pewnością rozjaśni trochę tę szaro-burość za oknem.
Autor pisze tak, że w trakcie czytania skala Twojego humoru skacze, ale fabuła nie zostaje na długo w pamięci. Może dlatego, że wątek główny to coś z zupełnie innego świata niż proza życia.
Ale jeżeli kogoś szare niebo, dżdżyste powietrze i jesienny smutek dopadną, to sięgnięcie po taką lekturę z całą pewnością wniesie odrobinę słońca.
Ta książka to poważne śledztwo w odrobine niepoważnej odsłonie. Zapraszam za kulisy, z całą pewnością nie zanudzicie się na śmierć.
ZBRODNIA PO IRLANDZKU – Aleksandra Rumin
Aleksandra Rumin… no cóż, niestety nie udało mi się znaleźć informacji o tej autorce, nawet wujek Google mnie zawiódł. Z okładki książki dowiedziałam się tylko, że autorka jest warszawianką z urodzenia i wyjątkową optymistką z ogromnym poczuciem humoru. Tajemnicza osoba, która pisze pełne humoru książki, ale czy jest to jej prawdziwe imię i nazwisko, czy pseudonim literacki…, tego niestety nie wiem. Jej znakiem firmowym jest wyjątkowe poczucie humoru, okraszone dużą dawką sarkazmu i celnym portretowaniem różnych nacji i grup społecznych. W bohaterach jej powieści z wielu rozpozna jakąś znajomą osobę lub siebie samego.
PREMIERA KSIĄŻKI 12 SIERPNIA 2019
Zbrodnia po irlandzku to komedia kryminalna, chociaż moim zdaniem ta książka jest specyficznym przewodnikiem po Irlandii, z dużą dawką humoru i wątkami kryminalnymi.
Biuro turystyczne „Hej Wakacje” organizuje tygodniowy wyjazd do Irlandii, ale tylko dla wybranych. Egzotyczne wycieczki to czasami dość niebezpieczne hobby, ponieważ statystyki ujawniają, że co roku kilkuset spragnionych wrażeń Polaków ginie podczas wakacyjnych wojaży. Zorganizowany po bardzo promocyjnej cenie wyjazd, kusi, ale czy można zaufać przewodnikowi. Niestety uczestników wycieczki spotyka kilka nieszczęśliwych wypadków, a pilot wycieczki najchętniej wróciłby do domu mając dziwne przeczucie, że coś w tym wyjeździe nie gra. Tomasz Waciak nie ma jednak czasu na dochodzenia, bo nie dość, że musi użerać się z irlandzką pogodą, to jeszcze wśród uczestników wycieczki ma dość roszczeniową starszą panią, a program wycieczki co chwilę ulega zmianom a ona sam albo zmaga się z zatruciami pokarmowymi albo z nieprzepartą ochotą, żeby strzelić sobie drinka. Albo trzy… Co spotka uczestników wycieczki? I czy w obliczu tragedii i wyjątkowo niesprzyjającej zwiedzaniu pogodzie, będą oni chcieli wrócić do domów?
Książka ta jest drugą powieścią autorki, którą miałam okazję przeczytać i pewnie każdego kolejnego tytułu będę wypatrywała. Fabuła to cięta satyra na Polaków nie tylko przebywających za granicą, pełna obyczajowych introspekcji, bardzo wyrazistych postaci i najdziwniejszych przygód.
(…) Warszawa dopiero budziła się ze snu. Ulice świeciły pustkami, po chodnikach przemykali nieszczęśliwi posiadacze czworonogów oraz przedstawiciele lokalnej bohemy, zwani pieszczotliwie menelami, którzy wracali do domu po nocnych wernisażach pod chmurką. (…)
A jak przystało na kryminał to są i zbrodnie.
Ale ta książka jest również świetnym przewodnikiem turystycznym po Dublinie (i nie tylko), bowiem razem z uczestnikami wycieczki czytelnik ma okazję zwiedzić Irlandię. Każdy kolejny rozdział zaczyna się czymś w rodzaju planu wycieczki, jaki powinien zostać zrealizowany, ale jak to często bywa, nie zawsze okoliczności pogody pozwalają na tę realizację.
(…) Śniadanie. Wykwaterowanie. Przejazd do Blarney Castle, gdzie znajduje się słynny kamień – każdy śmiałek, który go pocałuje, otrzyma dar elokwencji. Spacer aleją cisową. Przejazd do Cork. Spacer po mieście, w czasie którego zobaczymy zbudowany w 1788 roku Targ Angielski, katedrę św. Findbara, browar Beamish and Crawford, starą dzielnicę hugenocką z placem Rory’ego Gllaghera, gmach opery, giełdę maślaną i Muzeum Masła oraz kościół św. Anny. (…)
Jest to cięta satyra, moim zdaniem z nieco przerysowanymi pod względem turystycznym sytuacjami, mało realnymi, ale w pewnym sensie prawdopodobnymi. Krytyczne przedstawienie turystów nie tylko z Polski, ale również z innych krajów Europy, pokazane zostało na tle malowniczych (teoretycznie) widoków, które często z powodu typowej irlandzkiej pogody – mgieł, ulewnego deszczu, silnego wiatru – pozostają tylko w wyobraźni zwiedzającego.
Ironiczny humor towarzyszy odbiorcom książki od pierwszej do ostatniej strony i dopiero w samej końcówce, autorka nieco szokuje, fundując czytelnikom chwile prawdziwego wzruszenia i odkrywając karty z zaskakującym zakończeniem. Myślę, że owo zakończenie właśnie, zaskoczy wielu.
Przedstawiając losy uczestników wycieczki turystycznej, o skrajnie różnych charakterach, autorka stworzyła historię, która bawi do łez i poprawia humor lepiej niż czekolada, a zderzenie ludzkiej mentalności z realiami miejskiej dżungli i irlandzkiej rzeczywistości staje się źródłem przezabawnych perypetii.
(…) Ciemną nocą z zaułka wyłoniły się trzy cienie i zatrzymały się przed wejściem do nowo otwartej kancelarii adwokackiej „Duda i Partnerzy” (…) Pół minuty później na miejscu drugiego w rządku „D” pojawiło się jaskrawe „P” (…)
Jeżeli szukacie lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej to ta książka jest właśnie taką.
Jeżeli wybieracie się do Irlandii, i nie wiecie czy warto tam pojechać, a jak warto, to co zwiedzić, to ta książka Wam doradzi.
Jeżeli macie ochotę pośmiać się i zapomnieć o szarościach dnia codziennego, to koniecznie sięgnijcie po tę lekturę. Każdy, kto nie jest przedszkolakiem i wczesnoszkolnym dzieciakiem, tego z całą pewnością ta książka nie zawiedzie.
Cieszę się, że wydawnictwo INITIUM zdecydowało się wydać tę świetną lekturę i mam nadzieję, że autorka nie poprzestanie na dwóch książkach, a kto nie zna jeszcze „pióra” tej autorki, to zapraszam do jednego z wcześniejszych wpisów ZBRODNIA I KARAŚ
KRÓLEWSKI SKARB – Jacek Dubois
Jacek Dubois urodził się w 1962 roku. Z zawodu jest adwokatem zajmującym się sprawami karnymi. Literatura to jego hobby. Swoje doświadczenie zawodowe, wzbogacone wytworami własnej wyobraźni, opisuje w książkach zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Jako pisarz zadebiutował w roku 2005 powieścią „A wszystko przez faraona”, która została nominowana do nagrody IBBY. Jest również autorem słuchowisk radiowych i felietonów, których publikacje znajdują się w czasopismach: „On”, „Zwierciadło”, „Home & Market”, „Gentleman”, „Les Echos de Pologne”, „Gazeta Finansowa”, „Edukacja Prawnicza”.
Królewski skarb to współczesna komedia kryminalna, której odbiorcami mogą (ale nie muszą) być młodzi czytelnicy w wieku 11-15 lat.
Z pewnej warszawskiej ekspozycji giną klejnoty koronacyjne królowej brytyjskiej. W trakcie ucieczki jeden ze złodziei postanawia zachować skarb dla siebie i ucieka z łupem do jednego z biurowców, w którym przypadkowo mieści się biuro mecenasa, który wcześniej bronił go w jakiejś sprawie. Policja zaczyna podejrzewać, że ów adwokat jest wspólnikiem złodzieja, ale dzieci adwokata nie wyobrażają sobie, że ich ojciec mógłby być wmieszany w przestępstwo. Zaczynają więc własne śledztwo, a kiedy królowa brytyjska wyznacza nagrodę dla znalazcy jej klejnotów, nic już nie jest w stanie zatrzymać małej Helenki, jej dwóch braci i przyjaciela, przed zamiarem złapania bandytów i odnalezieniem królewskiego skarbu. Czy dzieciom uda się udowodnić niewinność ojca-adwokata? Kto pomoże im w rozwiązaniu zagadki kryminalnej? I czy tajemniczy duch z lustra to tylko wymysł ich wyobraźni czy wspólnik dziecięcych detektywów?
Muszę przyznać, że dawno się tak nie bawiłam czytając książkę dla dzieci i młodzieży. Autor zadbał jednak o to, aby książka zainteresowała nie tylko młodych czytelników, ale również ich rodziców (a nawet babcie).
Młodzi bohaterowie zostali przedstawieni bardzo ciekawie zarówno wizualnie jak i pod względem osobowościowym.
Narratorką powieści jest Helenka (zwana Bezimienną), mała dziewczynka, córka pewnego adwokata, która ma głowę pełną pomysłów i należy do wyjątkowo wścibskich i odważnych dzieci. Jej kompanami są trzej chłopcy; dwaj to starsi bracia dziewczynki a jeden to przyjaciel z klasy.
Zupełnie niewinnie zaczynająca się historia kryminalna dzięki niesamowitym zwrotom akcji przemienia się w poważne śledztwo. Jednak dla młodych detektywów, którzy nie dopuszczają do siebie myśli, że ich ojciec może być wplątany w jakieś przestępstwo nie ma rzeczy nie-do-za-ła-twie-nia.
Żeby było ciekawiej, autor postanowił wpleść w fabułę trochę zjawisk paranormalnych, i tak dzieci zaprzyjaźniają się z duchem mieszkającym w lustrze windy znajdującej się w biurowcu, w którym pracuje pan adwokat.
Momentami jest bardzo zabawnie, ale jak na porządny kryminał przystało, czytelnik musi poczuć odrobinę dreszczyku strachu, zatem jest również trochę grozy:
(…) W miejscu, w którym byliśmy, było tak samo strasznie ciemno i wkoło pusto. Nie będę bujać. Miałam ochotę zrobić to samo co on, czyli uciekać stąd jak najszybciej do domu. Czułam jak po plecach zaczynają przebiegać mi zimne dreszcze. Spojrzałam na braci. Oni też mieli nietęgie miny, choć bardzo starali się to ukryć. (…)
Czytając ten kryminał, prawie cały czas się uśmiechałam. Muszę jednak przyznać, że autor w wyjątkowo dostępny i ciekawy sposób zaznajamia młodego czytelnika z światem prawno-policyjnym, w bardzo dostępny sposób tłumacząc na czym polegają wszelkie procedury takie na przykład jak: zatrzymanie, przesłuchanie, czy obrona prawnicza.
Kolejnym nieco humorystycznym akcentem tej powieści są nazwiska, lub przezwiska osób zaplątanych w intrygę kryminalną. Mamy na przykład Mieczysława Chciwego, Radzia Szprychę, czy Mieczysława Lepka Rączka. No i oczywiście ducha lustra, który sprawnie przeskakuje sobie z dużego ściennego zwierciadła do małego lusterka w puderniczce, pomagając młodym detektywom w prowadzeniu śledztwa.
Fabuła, fabułą ale wizualizacja historii również jest ważna. Aby nie było nudno (chociaż o nudzie przy tej książce nie można nawet myśleć) na wielu stronach umieszczone zostały humorystycznie narysowane scenki obrazkowe, których aurotem jest Hubert Grajczak.
Polecam tę książkę nie tylko młodym czytelnikom w wieku 11-15 lat, myślę, że niejeden dorosły, poważny czytelnik, będzie się świetnie bawił przy tej lekturze. Moim zdaniem nie ma nic lepszego od połączenia humoru z pełną zwrotów akcji historią kryminalną, a jak do tego dołożymy ciekawych pod względem charakteru bohaterów i wciągające dialogi, to… czego chcieć więcej?
Dziękuję wydawnictwo Edipresse Książki za możliwość przeczytania tej powieści i chociaż wstępnie chciałam ją oddać synowi mojej znajomej, to w końcu postanowiłam mu tę książkę jedynie wypożyczyć, bo kto wie… może za jakiś czas do niej wrócę?
ZBRODNIA I KARAŚ – Aleksandra Rumin
Aleksandra Rumin… no cóż niestety nie udało mi się znaleźć informacji o tej autorce, a nie chciałam przeznaczyć na szukanie całego dnia. Z okładki książki dowiedziałam się tylko, że autorka jest warszawianką z urodzenia i wyjątkową optymistką z ogromnym poczuciem humoru.
Zbrodnia i Karaś to komedia z wątkami kryminalnymi.
Na terenie kampusu uniwersyteckiego, zostają znalezione zwłoki jednego z profesorów, który nie był zbytnio lubianą osobą ani przez współpracowników ani przez studentów. I tak właściwie każdy znający profesora Karasia człowiek miałby pretekst do pozbawienia tego pana życia, nawet dwie sprzątaczki, które znalazły zakrwawione ciało. Kilku pracowników uniwersytetu postanawia własnymi drogami znaleźć winnego zbrodni, i chcą zrobić to nie dlatego, aby oddać w ręce stróżów prawa mordercę, ale aby samemu oczyścić się z podejrzeń. Czy uda im się rozwiązać zagadkę śmierci profesora Karasia? Czy sam zamordowany wie, kto wysłał go do innego świata? I co myśli o tej całej sprawie kot Stefan?
Znalazłam w sieci informację, że książka ta jest komedią kryminalną, nie wiem czy mogę się z tym określeniem całkowicie zgodzić, ponieważ owszem, komedii jest w niej całkiem sporo, myślę, że jakieś 90%, ale kryminału raczej mało, tylko dwa wątki dotyczące morderstwa i odrobina prowadznonego przez pracowników uczelni śledztwa.
Przyznam jednak, że jest to powieść napisana dość fantazyjnie. Autorka nie skąpi czytelnikom humoru, czasami tak niedorzecznego, że zakrawającego na mocną satyrę.
Powieść zaczyna się dość mocnym akcentem kryminalnym, ale potem przechodzi w coś, w rodzaju opisu osób i ich życia.
Do rozwiązania zagadki kryminalnej dąży nie tylko kilku współpracowników denata, ale i sam zamordowany, uwięziony między światami jako duch i przebywający cały czas na terenie budynku uczelni. Jako duch próbuje na własną rękę poznać sprawcę, aby wyzwolić się z tego stanu zawieszenia w jakim została jego dusza.
(…) Zaraz, zaraz, a ten amerykański film o duchach, który ostatnio oglądał? Faceta zaciukali, tak jak jego, i dusza biedaka nie mogła opuścić miejsca, w którym dokonano morderstwa. Było tam coś o tym, że zostanie uwolniona dopiero wtedy, gdy winny poniesie karę. No ładnie! Dzięki niekompetencji warszawskiej policji zostanie tutaj na zawsze. Do jasnej cholery! Wszędzie, tylko nie na Wójcickiego! (…)
Poznajemy kilku pracowników Uniwersytetu, z najdrobniejszymi szczegółami ich życia, prawie od początków przyjścia na świat, aż do chwili obecnej (a potem nawet w oddalonej przyszłości). Ironicznie opisane różne środowiska z jakimi związani są bohaterowie, to taki trochę zwrot w stronę absurdów życia.
Wśród bohaterów mamy nie tylko ludzi wywodzących się z różnych klas społecznych, ale mamy również kota, który jest mocno związany z uczelnią, a w pewnym momencie swojego życia zostaje nawet uniwersytecką maskotką.
Wracając jednak do ludzi, myślę, że autorka świetnie przedstawiła osoby, które z dyplomem magistra prowadzą życie często niegodne tego dyplomu. Mamy w tej powieści ironiczne odniesienie do tego, że aby coś w życiu osiągnąć wystarczy głowa pełna pomysłów i znajomości, zamiast wielu lat ciężkiej nauki i tytułu magistra. Autorka ukazuje, że dyplom magistra często jest tylko satysfakcją własną człowieka, i nie upoważnia do bycia w pierwszej kolejności kandydatów szukających godnej tego dyplomu pracy.
(…) Nie odwróciła się. Minęły kolejne trzy miesiące. Magister politologii Aniela Skawińska schowała do kieszeni dyplom wraz z resztkami dumy i zatrudniła się jako sprzątaczka na ukochanej Alma Mater. (…)
Osoba zamordowanego profesora jest przedstawiona w sposób wyjątkowy, zwłaszcza pod kątem stosunków z innymi ludźmi. Znienawidzony przez wszystkich mężczyzna nie miał chyba wśród swoich znajomych osoby, z którą by nie zadarł.
(…) – Pan dziekan raczy żartować? – Bolek nie ustępował. – „Ja byłem z nim” czy „ja byłam z nią” to żadne alibi. O trójce, która spędzała wieczór samotnie, nawet nie wspomnę. Wszyscy nienawidzili Karasia, więc równie dobrze kilka osób mogło działać w zmowie. (…)
Ta książka to nie tylko ogromna dawka humoru, ale również ironicznie i prześmiewczo ukazany obraz polskiego społeczeństwa i polskiej mentalności. Wytknięcie niedoborów zarówno w służbie zdrowia jak i na płaszczyźnie ekonomiczno-polityczno-socjalnej. Autorka w dowcipny sposób wprowadza czytelnika w poważne tematy, ale robi to tak, że nie sposób przestać się w trakcie czytania uśmiechać.
POLECAM tę powieść dla poprawy humoru. Gwarantuję dobrą zabawę przez całe 300 stron. Jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna i z pewnością nikogo nie narazi na nudę.
Dziękuję wydawnictwu INITIUM, za możliwość przeczytania tej powieści i polecam ją szczególnie miłośnikom książek z dużą dawką humoru, jak również miłośnikom komedii kryminalnych.