Recenzje książek

Komedia kryminalna

SZCZĘŚCIARZE Z WYGRANEJ – Małogorzata A. Jędrzejewska

(…) Obszedł samochód, spojrzał na drogę. Wokół panowała grudniowa ciemność, niewielki blask rzucała tylko samotna przydrożna latarnia. W jej świetle zdarzenie wyglądało na poślizg, ale nie był pewien. (…) Tylne drzwi za kierownicą nie były do końca zamknięte. (…)

Małgorzata A. Jędrzejewska urodziła się w 1962 roku. Jest nie tylko pisarką, ale również polonistką i bibliotekarką, socjoterapeutką, instruktorką teatralną i kulturalną, reżyserką i scenarzystką amatorskiego teatru młodzieżowego, a także koordynatorką projektów, lifecoache. Do tej pory wydała powieści: „A jednak” (2010), „Marzenia nie bolą” (2013) i „Gawędy mojego Anioła Stróża” (2022)

Szczęściarze z Wygranej to komedia kryminalna.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 MAJA 2024

Wydawca Małgorzata A. Jędrzejewska, stron 224

W okolicach miejscowości Wygarna dochodzi do wypadku, w którym ginie lokalny działacz i polityk, który od pewnego czasu obnosił się z pewną tajemnicą. Niestety ową tajemnicę zabiera ze sobą do grobu. Po roku od wypadku sprawa powraca. Zaczyna się od tego, że kilkoro mieszkańców miasteczka otrzymuje tajemnicze przesyłki, których treść napisana jest z wyciętych z kolorowych czasopism liter. Urszula Brzostek dostaje list z pendriv’em, na którym jest dość nieczytelne zdjęcie. W Sylwestra ktoś włamuje się do jej mieszkania, a niedługo po tym w niewyjaśnionych okolicznościach ginie młody chłopak. Tajemnicze zdarzenia przybierają na częstotliwości. Kilka osób, związanych kiedyś z zespołem muzycznym Szczęściarze z Wygranej zaczyna własne dochodzenie. Kto przysyła do nich tajemnicze przesyłki? Co stało się z dawną koleżanką, która zniknęła po pewnym wyjeździe zespołu? Czy mieszkańcy Wygarnej sami rozwiążą tajemnice?

Biorąc do czytania tę książkę nie byłam pewna, czego mogę się po niej spodziewać. Miałam już przyjemność przeczytania dwóch książek autorki i każda z nich była inna.

Ta książka to połączenie kryminału i komedii z odrobiną romansu. Autorka tak poprowadziła fabułę, że ku mojemu zaskoczeniu, nie potrafiłam się od niej oderwać, chociaż początkowo trochę się gubiłam w postaciach (w ilości postaci) 😉

Na szczęście, przebrnąwszy przez 1/3 książki wszystkie postacie występujące w tej lekturze nie były mi już obce.

Autorka zabiera swoich czytelników do małej miejscowości, w której wszyscy o wszystkich, wszystko wiedzą, wiecie co mam na myśli, prawda?

Niby życie w takiej miejscowości powinno być spokojne, sielskie i nieco nudne, ale niestety bywają sytuacje, które ten spokój są w stanie skutecznie zaburzyć. Takimi właśnie sytuacjami są tajemnicze listy, które otrzymuje kilkoro mieszkańców, a których treści, czy może raczej zawartości odnoszą się do przeszłości tych osób.

Z całą pewnością autorka nie pozwala na to, aby czytelnik się nudził, wciąga w wir tajemnicy i ukrywanego przez lata sekretu oraz równie tajemniczego zniknięcia osoby związanej kiedyś z bohaterami tej opowieści.

(…) Efektem niedzielnej debaty były dwa wnioski. Pierwszy dotyczył szukania Inez – i tu Malwina zobowiązała się przekonać Grzesia do podjęcia nieoficjalnych działań, ale Marek też uśmiechał się tajemniczo. Drugi zlecono Urszuli – miała spotkać się z BB oraz Ritą i wyciągnąć z nich wszystko co możliwe. (…)

Ciekawie przedstawione osobowości bohaterów, zarówno tych pierwszo planowych jak i drugo- i trzecio-, są z pewnością dużym plusem dla fabuły. Mnie dosłownie zauroczyła pewna para seniorów, którzy próbowali nie tyle wtrącać się do życia innych, co odważnie w nich uczestniczyć.

Kolejnym plusem książki są również dialogi, których jest całkiem sporo, są poprowadzone tak, że czytelnik mocno zaangażowany w rozmowę ma ochotę wtrącić się do rozmowy. Czasami bardzo poważnej, a czasami z nutką humoru, ale z całą pewnością nie nudnej.

W tej powieści mamy wszystko, czego można oczekiwać od dobrej, relaksującej lektury, jest tajemnica, jest zbrodnia (a nawet kilka) i jest odrobina romansu. Fabuła momentami rozśmiesza, ale momentami też skłania do refleksji.

Jeżeli zastanawiacie się nad lekturą, która pozwoli Wam na dobry relaks, to myślę, że ta właśnie książka jest tą, po którą warto sięgnąć. Lekka, łatwa i bardzo przyjemna w czytaniu, chociaż poruszane w niej wątki nie zawsze należą do tych lekkich. Są i takie przy których serce przyspiesza jak szalone.

(…) Urszula zobaczyła, że Rita biegnie w stronę ulicy. Coś tu nie pasowało, ale stwierdziła, że nie może zostawić koleżanki samej na pastwę ewentualnego wroga, więc poleciała za nią. Amelia nie zastanawiała się nad niczym, tylko podążyła ich śladem. Gdy wybiegła za róg, zobaczyła kłębowisko ciał na chodniku. (…)

Myślę, że i bohaterowie, i fabuła sprawią, że jak już ktoś weźmie książkę do ręki, to trudno będzie ją odłożyć nawet na chwilę, przynajmniej ja nie potrafiłam.

Książka jest ładnie wydana, na bielutkim papierze, co jest wygodne w czytaniu, bo często książki drukowane na papierze gorszej jakości nie są ani estetyczne, ani przystępne w czytaniu. Autorka wydała książkę własnym sumptem jako self publishing dlatego tak zostały dopracowane szczegóły wizualne. Narracja jest tak poprowadzona, że czułam prawdziwą przyjemność z czytania.

POLECAM tę lekturę nie tylko na lato i długie letnie wieczory, ale po prostu dla czystego relaksu. Myślę, że nikogo ta książka nie zawiedzie pod względem fabuły, a jak już bliżej pozna się bohaterów, to z niechęcią będzie się z nimi żegnało.

Dziękuję Autorce za propozycję przeczytania tej książki i czekam z niecierpliwością na kolejne jej powieści ciekawa czy jeszcze mnie czymś tak mile zaskoczy.

UPIÓR W MOHERZE – Iwona Banach

(…) Były w miejscu znalezienia zwłok, a może i na miejscu zbrodni, utytłane we krwi. Podrapane i potłuczone z powodu wypadku ze składzikiem. W porze, o której nie tylko ich, ale i nikogo innego nie powinno tu być. To nie wróżyło dobrze. (…)

Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiegoW 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.

Upiór w moherze to komedia kryminalna.

PREMIERA KSIĄŻKI 13 MARCA 2024

Wydawnictwo DRAGON, stron 319

Życie bibliotekarzy z pewnością nie jest nudne, ale czy ktoś może powiedzieć, że jest ciekawe? W pewnej bibliotece pracowników odwiedza bardzo nietypowy gość, będący literackim bohaterem książek miejscowego pisarza, prosząc o pomoc. Ów gość podejrzewa, że autor opisujący jego przygody ma zostać zamordowany, co jemu jako bohaterowi opowieści tego autora nie jest na rękę. W tym samym czasie trzy polskie pisarki i jeden pisarz próbują znaleźć nietypowy sposób na wypromowanie swojej twórczości. Razem wpadają na pomysł, aby sfingować zabójstwo. Nie wiedzą jednak, że nim uda im się do tego doprowadzić w miasteczku faktycznie zostaje popełniona zbrodnia. Żeby było bardziej dramatycznie wszyscy próbują złapać osobnika grasującego w okolicy nazywanego Upiorem w moherze. Kto okaże się mordercą i dlaczego zginie niczego nieświadomy człowiek? W jaki sposób bohater literacki będzie w stanie pomóc w rozwiązaniu zagadki kryminalnej? Kto pierwszy dotrze do mordercy, policja czy mieszkańcy miasteczka?

Książki Iwony Banach to czysta śmiechoterapia, z której uwielbiam korzystać nie zwracając uwagi na ogromne pokłady ironii wplecionej w fabułę. Biorąc do czytania jedną z komedii kryminalnych tej autorki zawsze mam gwarancję dobrego relaksu.

Fabuła tej książki dzieje się w małym miasteczku, w którym z pewnością mieszkańcy nie mogą narzekać na nudę.

Głównymi bohaterami tej historii są trzy autorki książek o różnej tematyce, jeden pisarz, dwoje bibliotekarzy i… bohater książek, który objawia się pod postacią dość ciekawego ducha. Są również dwie dość wiekowe mamuśki, które za swoimi synami wskoczyłyby w ogień (jak to mamuśki).

Wymyślona przez autorkę intryga kryminalna, jak przystało na ten gatunek powieści jest interesująca i nieco krwawa, ale cała reszta jest oczywiście bardzo zabawna.

Autorka tak manipuluje czytelnikiem, że do końca nie wiadomo kto popełnił morderstwo, ponieważ tropy śledztwa prowadzą do różnych osób. Oczywiście finał z pewnością zaskoczy niejednego samozwańczego detektywa jakim staje się sam odbiorca tekstu.

Nieco prześmiewczo i z dużą dawką ironii autorka przedstawia funkcjonowanie w świecie literatury ludzi związanych z pisaniem książek. Ich dążenie do zdobycia popularności oraz życie prywatne, dalekie od tego literackiego.

(…) Pazurkowa postanowiła udać się do domu syna piechotą, na ramieniu dźwigając pachnącą salcesonową maczugę. Mało kto jest w stanie oprzeć się zapachowi dobrego salcesonu, z dużą ilością przypraw i czosnku. (…) Broń atakowała zapachem ją samą, bo od poprzedniego dnia nie miała w ustach nic konkretnego, ale przypuszczała też szturm na nozdrza osiedlowych kotów, które mimo walających się dookoła kocich chrupek i puszek wystawionych przez emerytki były jak zawsze głodne. (…)

Jak na małą miejscowość przystało, wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą i to nie tylko co tu i teraz, ale również to co miało miejsce w przeszłości. I jak wiadomo, często również w takich miejscowościach zdarza się, że wśród społeczności znajduje się ktoś, kto lubi nie tyle podburzać innych, co mącić w wiadomościach o tym co dzieje się w danej miejscowości i jakie to może mieć skutki uboczne. Tutaj taką osobą jest tajemniczy Upiór w moherze.

Świetnie i bardzo ironicznie przedstawiona społeczność zamieszkała w miejscu fabuły to nie jedyne zalety tej powieści, moim zdaniem na uwagę zasługują również wątki odnoszące się do nadopiekuńczości niektórych matek, traktujących swoich dorosłych synów jak bezbronne dzieci, muszę przyznać, że te wątki doprowadziły mnie prawie do łez (śmiechu).

Dziękuję autorce za przedstawienie kilku starszych pań nie jako stetryczałych staruszek, ale internetowych wampów, którym nie był obcy ani świat socjal mediów, ani informatorów internetowych.

(…) Dwie starsze panie siedziały w mieszkaniu i z zapamiętaniem tłukły w klawiatury laptopów, od czasu do czasu majtały myszkami, bo touchpady je denerwowały. W końcu w pewnym wieku ręce są mniej sprawne, a mysz to mysz. (…)

Dziękuję Wydawnictwu DRAGON za niespodziankę w postaci tej książki, którą polecam nie tylko miłośnikom tego gatunku powieści.

Sięgnięcie po tę książkę z pewnością będzie dobrą zabawą przyprawioną wulkanami śmiechu i świetnym relaksem.

LAS I CIEMNOŚĆ – Marta Matyszczak

(…) Bąkowa nie miała wątpliwości, że patrzy na zwłoki. Wrzask poniósł się echem po okolicy, płosząc parę kormoranów przysiadłą na brzegu jeziora Paniewo. (…) Zamazał jej się obraz przed oczami. I dopiero po chwili dotarło do niej, że ten ogłuszający, z każdą sekundą coraz bardziej ochrypły krzyk wydobywa się z jej gardła. (…)

Marta Matyszczak
Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Marta Matyszczak pochodzi z Chorzowa. Z wyksztalcenia jest dziennikarką i pasjonują ją kryminały. Prowadzi portal poświęcony literaturze kryminalnej – Kawiarenka Kryminalna. Była uczestniczką warsztatów literackich podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz Festiwalu Conrada w Krakowie. Jest laureatką konkursów na opowiadanie kryminalne MFK Wrocław i Kryminalna Piła. Jest również autorką scenariuszy kryminalnych fars teatralnych. Kocha psy i podróże, szczególnie tropem powieściowych bohaterów.

Las i ciemność to kolejna część serii Kryminał pod psem, jest to komedia kryminalna, której głównymi bohaterami są Szymon Solański i Róża Kwiatkowska, oraz pies Gucio.

PREMIERA KSIĄŻKI 01 LIPCA 2020

Wydawnictwo Dolnośląskie, stron 301

Szymon Solański i Róża Kwiatkowska biorą ślub! Uroczystość ma się odbyć w Płaskiej, w samym sercu Puszczy Augustowskiej. A jednak zamiast weselnych dzwonów zabrzmią tam policyjne syreny… W śluzie na Kanale Augustowskim zostaje znalezione ciało mężczyzny. Detektyw Solański, z pomocą nieodłącznego kundelka Gucia, musi prędko wykryć zabójcę, by móc w spokoju stanąć na ślubnym kobiercu.
Tymczasem Róża wspomina swoje pechowe wakacje sprzed lat. Spędziła je właśnie tutaj. Na jaw wychodzi mroczna przeszłość dziennikarki. Czy budzące grozę wydarzenia z lat dziewięćdziesiątych łączą się ze współczesną tragedią? I co mają z tym wspólnego tajemniczy dom nad jeziorem oraz przydrożny krzyż w lesie?

Po książki Marty Matyszczak sięgam zawsze, gdy potrzebuję porządnej dawki śmiechoterapii i muszę przyznać, że żadna z jej książek jeszcze nie zawiodła moich oczekiwań czytelniczych, ale bardzo podreperowała mój stan psychiczny, często mylony z melancholią. Komedia kryminalna to jeden z moich ulubionych gatunków, sięgam po tego typu książki zawsze, kiedy czuję, że zbliża się do mnie jakiś kryzys emocjonalny. A książki tej autorki są cudowną terapią i antidotum na wszelkie rodzaje stresu czy stanów przed depresyjnych.

Fabuła książki napisana jest w dwóch przedziałach czasowych. Rok 1999 to wspomnienie Róży Kwiatkowskiej, która wówczas była nastolatką, a drugi przedział czasowy to współczesność i pobyt Róży i Szymona (już narzeczonego) w pewnym urokliwym miejscu nad jeziorem.

(…) Po pierwsze, nie jestem aż tak tępa, żeby się wbijać w kostium dwuczęściowy. Po drugie, jacht owszem był, ale nie należał do żadnego szejka, tylko do króla zlewozmywaków. Wymieńcie sobie jeszcze morze na jezioro Pniewo, Cannes na Płaską i szampana na jabola, a będziecie mieć pełny obraz sytuacji. (…)

Mamy tutaj zatem rozdziały odnoszące się do przeszłości Róży, mamy rozdziały, w których jest teraźniejszość, ale mamy również rozdziały, w których narratorem jest pies Gucio i świat widziany właśnie oczami kundelka będącego własnością detektywa Szymona Solańskiego.

W kryminałach pod psem jednym z głównych bohaterów jest właśnie pies Gucio. Jego przemyślenia na temat ludzi i jedzenia są tak zabawne, że nie sposób się podczas czytania nie uśmiechnąć. Oczywiście jest w nich zawarta spora dawka ironii, ale któż to wie, co siedzi w głowie takiego kundelka?

W tej części Róża i Szymon postanawiają zawrzeć związek małżeński, czy dojdzie do realizacji tego postanowienia przekona się oczywiście ten, kto sięgnie po książkę, ja póki co tego nie zdradzę 😉

Chorzów to moje miasto rodzinne, w którym się urodziłam i wychowałam, dlatego wspomniana w fabule Cwajka jest mi bliska. (Cwajka, czyli Chorzów II) A kiedy w dialogi wpleciona jest gwara śląska, to ja już czuję się jak w domu 😊

(…) – Bier mi stąd te gumiklyjzy – darła się Buchtowa na pomocnika kuchennego, który w rozpaczy chwycił drżącymi dłońmi patelnię z zasmażoną kapustą i próbował ją przetransportować na przeciwległy blat. – Pierona! – ryknęła Brygida. – Czy ciebie się ciepło na uszy?! – zwróciła się do chłopaka. – Godałach: gumiklyjzy! Ja, tak to jest takiego pociuloka wpuścić do kuchni. Chopa do garów przystawić to jak koza do fortepianu.

Autorka okazjonalnie zabrała swoich bohaterów w malownicze rejony lasów i jezior, ale pozwoliła sobie również na wspomnienie Chorzowa, w którym mieszkają główni bohaterowie.

Marta Matyszczak nie pozwala na nudę, swoimi intrygami kryminalnymi dosłownie wodzi czytelników za nos i pozwala wspólnie z bohaterami rozwiązywać zagadkę kryminalną, która nie zawsze jest prosta do rozwiązania.

To z całą pewnością jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, chociaż same morderstwa do przyjemnych sytuacji nie należą.

Zabawne zachowania bohaterów często przedstawione w dość ironiczny, a nawet infantylny sposób, są uzupełnieniem poważnego wątku kryminalnego.

Świetnie wykreowane postacie być może nie są wzorcowymi, ale mają w sobie sporo uroku i nie można ich nie polubić.

Oczywiście prym wśród bohaterów wiedzie wiecznie głodny, biedny kundelek, którego z pewnością pokochają nawet ci, którzy nie przepadają za psami.

Ta książka jest chyba jedną z ostatnich z serii Kryminału pod psem i muszę przyznać, że zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Mam jednak nadzieję, że autorka nie pożegnała się z Różą, Szymonem i Guciem.

Na szczęście na mojej półce książek „do przeczytania” mam jeszcze kilka z tej serii, więc ja się z tymi bohaterami jeszcze nie żegnam.

Jeżeli ktoś ma ochotę na dobrą zabawę i nutkę tajemnicy, to z pewnością ta książka mu tego dostarczy.

POLECAM gorąco na dobry humor i na dobry dzień 🙂

BIAŁE ŚWIĘTA, ZIMNY TRUP – Iwona Banach

(…) Postać zbliżyła się do okna, bardzo, bardzo. Przytknęła twarz do szyby i wpatrywała się w Amelię czarnymi oczodołami. W każdym razie miała dwie wielkie czarne, przepastne plamy oczu. Sprawiała wrażenie, że chce zajrzeć do wnętrza pokoju. Jedna z sękatych rąk się wygięła, tak jakby ją bezgłośnie do siebie przyzywała albo pokazywała klasycznego fuka. (…)

Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiegoW 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.

Białe święta, zimny trup to świąteczna komedia kryminalna.

PREMIERA KSIĄŻKI 11 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo DRAGON stron 319

Emilia Gałązka jest dość specyficzną osobą, którą jak wszystkich ogarnia przedświąteczna gorączka. Odzwierciedleniem tej gorączki jest usiłowanie za pomocą spawarki i lutownicy wykonanie niezniszczalnej choinki, która ma powstać z ostrzy pił i gwoździ. Magda jest młodą mamą, która postanowiła przenieść rodzinną imprezę do domu, w którym nie będzie zagrażało widmo Emilowej choinki. W domu tym mieszka Paweł z Simoną i właśnie w tym domu zostają znalezione zwłoki. Gdyby mało było grozy, okazuje się, że w okolicy grasuje wilkołak. Czy metalowa choinka okaże się zabójcza? Kto kryje się pod postacią wilkołaka? I czy śnieżna wigilia okaże się dla mieszkańców miasteczka spokojną czy raczej katastrofalną w skutkach?

Po przeczytaniu dwóch dość mrocznych thrillerów kryminalnych postanowiłam trochę odreagować. Sięgnęłam więc po kolejny kryminał, ale tym razem na wesoło.

Styl jakim pisze Iwona Banach jest bardzo ironiczny, ale ja lubię ten rodzaj humoru. Ta książka rozbawiła mnie do łez i sprawiła, że momentami śmiałam się w głos.

Jak to zwykle bywa w komediach kryminalnych, oprócz humoru musi być jakaś sensacja, a nawet odrobinę horroru.  W książkach tej autorki znajdziecie to na pewno. Intryga kryminalna skonstruowana jest tak, że do końca nie potrafimy odgadnąć, kto zabił. Przyznam szczerze, że kilka razy błądziłam trochę po omacku i nie trafiłam, ale to chyba świadczy tylko o tym jak skutecznie autorka potrafi wyprowadzić czytelnika w pole.

(…) A to wycie było przejmujące i niosło się jakoś tak mrocznie po lesie, i pobrzmiewało grozą oraz możliwie, że tęsknotą – w końcu Rafael był tu pierwszy raz, i to bez Emilii. (…)

Dość dynamicznie i tajemniczo posuwająca się akcja nie pozwala na nudę. I chociaż prowadzone przez policjanta śledztwo też mocno kluczy między wątkami, to jednak coś tam w końcu udaje się ustalić.

Przyznam szczerze, że wnioski i ustalenia końcowe mocno mnie zaskoczyły, nigdy nie spodziewałabym się takiego zakończenia 😉

Bohaterów jest sporo i początkowo trochę się w tych postaciach gubiłam, bo nie mogłam zapamiętać kto jest z kim i dlaczego, ale jak to mówią „im dalej w las…”. No, może nie jest to dobre porównanie, ale im dłużej zagłębiałam się w fabułę, tym lepiej orientowałam się w jej bohaterach.

A same postacie? No cóż, myślę, że nawet o policjancie nie można w kontekście tej książki myśleć poważnie.

Osobowości i zachowania wszystkich bohaterów wykreowane świetnie, choć z dużą dawką ironii. Ktoś podchodzący do tej lektury poważnie mógłby powiedzieć, że normalni ludzie tak się nie zachowują. Normalni nie, ale stworzeni na potrzeby rozrywki, jaką z pewnością jest komedia kryminalna – tak.

(…) Trzeba przyznać, że Paweł zabrał się do sprawy fachowo. Wyczuwszy woń grozy z dolnych partii dzieciaka, na środku kuchni rozścielił koc, a na nim podkład higieniczny, ten o wymiarach sześćdziesiąt na dziewięćdziesiąt, co pasowało do wielkości dziecka. Położył Maję na podkładzie i rozpiął śpioszki. Przesiąkły już obficie brązową mazią. Wyciągnął małą ze śpioszków oraz z pieluszki, której jednak nie rozpiął. Dzięki temu jej śliczne tłuściutkie nóżki były jeszcze bardziej upaprane i oczywiście brązowe. (…)

Wątki obyczajowe wplecione w fabułę dodają całości osobliwego smaczku, ale z pewnością nie szkodzą oprawie kryminalnej.

Autorka przedstawia społeczność małej miejscowości z takim poczuciem humoru, że trudno się podczas czytania nie roześmiać. Ale chociaż jest to pokazane mocno ironicznie, to niestety można się w tym dopatrzeć sporo prawdziwego życia.

Można by powiedzieć, że jest to powieść świąteczna, bo jest zima, jest śnieg, są przygotowania do wigilii, no i sama wigilia też jest, ale zorganizowana bardzo nietypowo jak na realia polskich rodzin.

Pod względem kryminalnym jest morderstwo, jest tajemnica i tajemniczy ludzie, ale przede wszystkim jest ogrom wielkiej zabawy.

Ktoś może powiedzieć, że jest to bardzo infantylna historia, ale nie – historia jest poważna tylko infantylnie przedstawiona.

Jeżeli macie ochotę na odrobinę czystego relaksu z dużą dawką humoru, to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Gwarantuję czas spędzony bez nudy, ale za to na dobrej zabawie.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu DRAGON, że pozwolili mi na chwilę oderwać myśli od szarości znienawidzonego listopada (tak, tak książkę przeczytałam w listopadzie, ale jakoś nie miałam czasu na napisanie swojej opinii o niej). Ale fakt, że wciąż pamiętam jej fabułę świadczy chyba na plus tej powieści, bo często są książki, które przeczytam, a za tydzień już nie pamiętam o czym były. Myślę, że kiedyś jeszcze do tej lektury wrócę, bo dobrej zabawy nigdy za wiele.

KLĄTWA UTOPCÓW – Iwona Banach

(…) Usłyszała głosy. Wydało jej się, że dochodzą z zaświatów albo spod ziemi. Były przytłumione i nieprzyjemne. Pomyślała nawet, że to mogą być utopce albo jakieś inne demony, które w tej ziemnej jamie urządziły sobie wygodną spiżarnię, ale po kilku minutach dotarła do niej o wiele gorsza prawda. (…)

Iwona Banach urodziła się w 1960 roku w Bolesławcu. Jest nie tylko polską pisarką, autorką kilkunastu powieści, ale również tłumaczką literatury pięknej. Ukończyła romanistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz resocjalizację w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracuje jako nauczycielka i tłumaczka języków francuskiego i włoskiegoW 1998 roku otrzymała wyróżnienie w Konkursie Twój Styl – Dzienniki Roku, a w 2013 roku zdobyła pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Wydawnictwa „Nasza Księgarnia”.

Klątwa Utopców to komedia kryminalna.

Wydawnictwo DRAGON
stron 319

Dagmara jest młodą kobietą, która w ostatnich tygodniach myśli tylko o zbliżającym się ślubie. Plany dziewczyny krzyżuje mama, która wysyła Dagmarę z pomocą do dziadka. Senior jest osobą dość specyficzną, cały czas czuje się Generałem i z iście wojskowym podejściem traktuje wszystkie opiekunki, które po krótkim czasie przebywania w jego towarzystwie uciekają. Dagmara postanawia pojechać do dziadka z przyjaciółką, w pewnym momencie jednak znika i dziadek, i przyjaciółka, a wokół domu zaczynają kręcić się podejrzane typki. Kobieta rusza na poszukiwania i dociera do zrujnowanego budynku będącego kiedyś szpitalem psychiatrycznym. W podróży do miejscowości, w której może przebywać dziadek towarzyszą jej narzeczony oraz dwoje jego znajomych. Czy uda się Dagmarze odnaleźć przyjaciółkę i dziadka i czy zniknięcie tych dwojga to było porwanie czy podstęp? Kim tak właściwie jest narzeczony Dagmary, czy jest tym za kogo się podaje? Co wydarzy się w miejscowości do której dotrze ekipa ratunkowa?

PREMIERA KSIĄŻKI 23 SIERPNIA 2023

Czy jest coś, co lepiej potrafi poprawić humor od książki, którą czytając cały czas się uśmiechasz?

Iwona Banach ma tę zdolność, że nawet pisząc powieść z dość infantylnym przekazem, momentami potrafi rozbawić do łez.

Właśnie z tego powodu lubię sięgać po jej książki. Fabuła ma wszystko co powinien mieć dobry kryminał. Jest tajemnica, jest morderstwo, jest oszustwo i są bardzo zagadkowi bohaterowie, którym czasami kibicujesz od początku książki aż do jej końca.

Tym razem autorka zabiera czytelników do wsi Utopce, w której według wierzeń mieszkańców utopce (czyli stwory mieszkające w wodzie) pożywiają się ludźmi.

Jedna z głównych bohaterek podstępem zostaje ściągnięta do wspomnianej wyżej wsi, w której musi zamieszkać w zrujnowanym przez czas i ludzi budynku byłego szpitala psychiatrycznego.

(…) Dagmara poczuła się mniej więcej tak ja Mia Farrow w Dziecko Rosemary. Co prawda nie zaszła w ciążę z diabłem, ale reszta się zgadzała. Otaczała ją wielka pajęcza sieć intryg, oszustw i kłamstw. Wszyscy byli przeciwko niej. (…)

Oczywiście jej pobyt w tym jakże „urokliwym” miejscu okraszone jest dziesiątkami zdarzeń, z których nie wszystkie należą do przyjemnych.

Autorka w prześmiewczy, mocno ironiczny sposób przedstawiła lokalne społeczeństwo skupiając swoją uwagę bardziej na wadach niż zaletach.

Bohaterowie tej historii są bardzo barwni pod względem osobowościowym i mam tutaj na myśli zarówno ludzi jak i zwierzęta (czy zwierzęta mają osobowość? 😉 Chyba nie, ale każdy zapewne domyśli się co miałam na myśli).

Myślę, że wielu czytelników będzie się zastanawiało nad tym, kto tak właściwie jest tym dobrym bohaterem, a kto tym naprawdę złym. Niektóre z postaci występujących w książce są tak barwnymi osobami, że przebywanie w ich towarzystwie może nieźle namieszać w głowie.

Iwona Banach w swojej powieści porusza kilka ciekawych tematów, od trochę spontanicznej i toksycznej miłości, poprzez wątek odnoszący się do życia seniorów, aż po żądzę mordu nie zawsze w celach uzyskania korzyści majątkowych.

(…) … ale Dagmara nie była zachwycona. Rywalizowanie o Filipa z osóbką o inteligencji majonezu nie za bardzo jej pasowało, ale nie mogła nic poradzić na to, że kwitła w niej zazdrość. Nie łzawa, typu „mój ci on”, ale taka, która rozgląda się za porządną ostrzałką do noża… (…)

Autorka pisze tak realistycznie, że czytając o pewnym bardzo nieprzyjemnym zapachu, miałam wrażenie, że zaraz go poczuję, a czytając o komarach zaczęłam się drapać 😉

Są momenty grozy i są momenty pełne humoru. Są bohaterowie pozytywni i negatywni, no i jest pewna tajemnica, która scala całość i zapewne niejednej osobie spędzi sen z oczu.

(…) Pioruny waliły coraz częściej, a w ich przebłyskach ponury dom wyglądał jeszcze bardziej makabrycznie. Burza tworzy cudowną atmosferę zagrożenia, szczególnie gdy w pobliżu grasuje morderca. (…)

Polecam tę książkę dla czystego relaksu. I chociaż to kryminał z trupem (a nawet dwoma) to śmiało mogę tę lekturę zaliczyć do tych lekka, łatwa i przyjemna. Muszę przyznać, że nieźle się przy niej bawiłam, a fabuła z pewnością na długo pozostanie w mojej głowie.

Nie każdy potrafi bardzo poważne tematy przedstawić z taką dawką humoru.

Dziękuję Wydawnictwu DRAGON za propozycję przeczytania tej książki, która z pewnością dla wielu będzie prawdziwą rozrywką.

Napisz do mnie
lipiec 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/