Recenzje książek

katarzynamisołek

HASHTAG: moje_piękne_życie – Katarzyna Misiołek

(…) Samotność wżarła się w nasze trzewia, jest emocjonalnym rakiem współczesności, bolączką dwudziestego pierwszego wieku. Samotność stała się naszym chlebem powszednim, codziennością . Wielu bezgłośnie krzyczy z rozpaczy, ale mało kto skarży się na głos. Bo samotność jest wstydem, ciężko się do niej przyznać. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Hashtag: moje_piękne_życie to współczesna powieść obyczajowa z mocnymi wątkami psychologicznymi.

PREMIERA KSIĄŻKI 22 LISTOPADA 2022

Wydawnictwo NOVAE RES
stron 311

Joanna jest kobietą w średnim wieku, niepracującą zawodowo, matką dorosłej córki i instagramerką, „kreatorką szczęścia” współpracującą z wieloma mocnymi firmami, mieszkająca w pięknym domu w iście bajkowej okolicy. Jest również żoną znanego biznesmena, który nie potrafi zerwać pępowiny łączącej go z dość upiorną dla Joanny mamusią. Jest kobietą niezbyt szczęśliwą w swoim małżeństwie, ale promującą szczęście na Instagramie. Żyje dzięki pozorom, ale czy te pozory pozwalają jej na zadowolenie z życia? Czy dobra materialne potrafią zastąpić uczucia, do których podświadomie tęskni? Czy Joanna znajdzie w sobie siłę, by wyrwać się z matni złudzeń?

Po książki Katarzyny Misiołek sięgam chętnie, bo wiem, że są to powieści wartościowe, w których fabuła często dotyka trudnych relacji ludzkich, emocji i wielu ciekawych odniesień do realnego życia.

Ta książka również jest pełna emocji i chociaż główna bohaterka momentami mocno mnie irytowała swoją spontanicznością i nadmiernym pociągiem do alkoholu, to tak naprawdę czułam do niej wielką sympatię, głównie chyba za odwagę, że będąc typową kurą domową (no może nie całkiem typową) potrafiła przełamać ten stereotyp i od czasu do czasu pomyśleć o sobie i własnych przyjemnościach.

(…) Wszyscy jesteśmy egoistami. Zachłannymi na nowe podniety, ślepymi na potrzeby bliskich, głuchymi na głos rozsądku. Żyjemy wyłącznie dla siebie, nawet jeśli wydaje się nam, że jest inaczej.  (…)

Dosadnie pokazany problem wypalenia małżeńskiego, gdzie ten za którym kiedyś się szalało, kochało do ostatniego tchu i pożądało na samą myśl, nagle stał się obleśnym facetem z wystającym brzuchem i butelką piwa w dłoni. Zauroczenie prysło jak bańka mydlana zamieniając się w niesmak i odrazę. A przecież prawdziwa miłość trwa wiecznie.

Pokazany w powieści obraz wypalonego małżeństwa z całą pewnością nie należy do rzadkości, ale mało kto o tym chce mówić nawet w gronie najlepszych przyjaciół.

Bohaterka tej książki nie pozwoliła sobie na zamknięcie się w czterech ścianach luksusowo urządzonego domu, buntowniczo postanowiła korzystać z życia i chociaż chwilami czerpać z niego to co najlepsze. Carpe diem w swoistym wydaniu.

Może było w tym odrobinę za dużo alkoholu (ale to jest tylko moje zdanie, ponieważ ogólnie nie przepadam za alkoholem, szczególnie w dużych ilościach) i spontanicznego seksu, ale jak się nie ma tego w domu, to może warto poszukać poza domem.

Na uwagę zasługuje również ciekawie przedstawiona relacja rodziców z dorosłą (dziewiętnastoletnią), zbuntowaną i nieco rozpuszczoną córką, której wszystko w domu przeszkadza, wszystko jest złe, ale nie robi niczego, aby było dobrze.

Przyznam szczerze, że mocno irytowała mnie ta młoda osoba, która potrafiła tylko brać, nie dając nic w zamian. A kiedy brała to żądaniem, nigdy prośbą. Ale takie są często dzieci bogatych, snobistycznych rodziców, którzy na swoje pociechy nie szczędzą pieniędzy, jednocześnie nie potrafiąc się z własnym dzieckiem dogadać jak cywilizowani ludzie.

Mocnym akcentem fabuły jest również coś jakby kult żałoby po utraconym dziecku. Wiem, że są osoby, które nie mogą się pogodzić ze śmiercią kogoś bardzo bliskiego, w tym przypadku było to kilkumiesięczne dziecko, ale czy bycie w żałobie przez ponad dwadzieścia lat przywróci temu dziecku życie? Nie! Ale może odebrać życie tym, którzy pozostali.

(…) Zanim zasnę, wyobrażam sobie dwójkę moich dorosłych dzieci goniących się po plaży, w tym bardzo realną córkę i wyimaginowanego syna, ale odganiam te myśli i obiecuję sobie, że na jakiś czas pozwolę odejść Jeremiemu, a sobie zapomnieć i odpocząć od żałoby po jego utracie. Tęsknota za nim naznaczyła ponad dwie dekady życia, ale musze zacząć myśleć o tych, którzy zostali. (…)

Autorka wspomina również o depresji, chorobie, która dotyka zarówno biednych jak i bogatych, wykształconych i tych, którzy nie ukończyli prestiżowych szkół. W przypadku kobiety opisanej w książce, ktoś mógłby powiedzieć: przesadziłaś. Szczęśliwa (przynajmniej teoretycznie) mężatka, matka dwóch zdrowych synów, pracująca, atrakcyjna kobieta z depresją? No niestety, to bardzo podstępna choroba, której nawet chwilowe szczęście nie jest w stanie sprostać.

Głównym kierunkiem powieści jest życie Joanny polegające na wstawianiu do Instagrama ładnych zdjęć swojego pięknego domu, afiszowanie szczęścia na zewnątrz przy jednoczesnym duszeniu się w środku. Reklama życia, które jest zbyt piękne, aby było prawdziwe, ale życia, które uzależnia i staje się jakby drugim życiem danej osoby.

Mogłabym o tej książce napisać jeszcze wiele, ale po co? Lepiej przeczytajcie sami, bo warto sięgnąć po tę książkę. Mamy w niej nie tylko trudne tematy pełne dramatyzmu, mamy również piękne opisy przyjaźni i takiej zwykłej między kobietami jak i przyjaźni między kobietą w średnim wieku i młodym mężczyzną.

(…) Miło chociaż przez chwilę poczuć się jak w szczenięcych czasach. Hot dogi z budki, parking nad wodą, spontaniczny wypad wśród zadymki… Kiedy przestała robić takie rzeczy? I czy kiedykolwiek z Ryśkiem je robiliśmy? (…)

Mimo wielu trudnych tematów poruszonych w tej powieści, książkę czyta się lekko, szybko, z pewnością jest to zasługą stylu jakim pisze Katarzyna Misiołek.

Przyznam szczerze, że czytając, łapałam się na tym, że się uśmiecham, prawdopodobnie sprawiła to wpleciona w tekst ironia, której autorka nie żałuje swoim czytelnikom.

Sarkazm z jakim pisze jest tak bardzo odzwierciedleniem rzeczywistości, że trudno się przy tym nie uśmiechnąć.

POLECAM tę książkę, priorytetowo paniom, w każdym wieku, a w szczególności w wieku Joanny. Panowie również nie powinni się przy tej lekturze nudzić, chociaż czytając ją niejeden z nich zbyt wiele mógłby się dowiedzieć o sobie.

Dziękuję Autorce za tę pełną emocji książkę i z niecierpliwością czekam już na kolejną.

ŚNIEG OTULIŁ CIĘ BIELĄ – Katarzyna Misiołek

Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Śnieg otulił cię bielą, to dramat obyczajowy z nutką romansu, kryminału i thrillera psychologicznego.

PREMIERA KSIĄŻKI 13 PAŹDZIERNIKA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 375

Kiedy Martyna była małą dziewczynką, zmarła jej starsza siostra. Rodzice ukryli jednak przed córką prawdziwy powód śmierci. Zaraz po pogrzebie wyprowadzili się do innego miasta. Kiedy po latach dziewczyna dowiaduje się, że jej siostra została brutalnie zamordowana, próbuje powrócić do miejscowości swojego dzieciństwa i odkryć prawdę. Martyna nie wie, komu może zaufać i czy morderca jej siostry nadal mieszka w Bieszczadach. Będąc na miejscu spotyka dawnego znajomego, brata przyjaciółki, będącego obecnie pracownikiem Straży Granicznej, ale chociaż serce zaczyna bić do przystojnego mężczyzny to gdzieś w środku czai się niepewność. Początkowo Martyna wynajmuje pokój w pensjonacie, ale warunki jakie w nim zastaje szybko ją z tego miejsca wyprowadzają. Z przyjacielską pomocą przychodzi kobieta, którą siostra Martyny kiedyś bardzo ceniła i podziwiała. Czy Martynie uda się zaprzyjaźnić z kobietą, w domu której jej siostra spędzała większość swojego wolnego czasu? Kto i dlaczego zamordował nastolatkę? Czy zrobił to zazdrosny chłopak, czy ktoś komu bezgranicznie ufała? Czy Ewelina była taką osobą, jaką całe swoje życie wyobrażała sobie Martyna?

Biorąc do ręki tę książkę, nie spodziewałam się ani powieści świątecznej, ani słodkiego romansu, ale nie spodziewałam się również takich emocji. Początek książki mocno trzepnął mnie emocjonalnie. Dramatyzm fabuły dosłownie wciskał się we wszystkie zakamarki umysłu. Od początku wiedziałam, że nie będzie to lektura z tych – lekka, łatwa i przyjemna, znając „pióro” autorki nie spodziewałam się infantylnej historii.

Książka napisana została dość specyficznie, dwutorowo, rozdziały odnoszące się do roku 2004 i życia nastoletniej Eweliny przeplatają się z rozdziałami z roku 2019 dotyczącymi jej siostry Martyny. Narracja również jest raz w pierwszej osobie, a raz w trzeciej.

Autorka porusza w powieści poważne tematy, między innymi trudne relacje między nastolatką a rodzicami, kiedy bunt i chęć bycia kochaną staje się narzędziem w walce emocjonalnej jaka toczy się w umyśle młodej dziewczyny.

Zapracowani rodzice chociaż wiele robią dla dobra dziecka nie zdają sobie sprawy z tego, że to „dobre” to często chwile rozmowy i zainteresowanie tym co robi ich dziecko, lub kogo spotyka.

To powieść o strachu i nadziejach, wierze w drugiego człowieka i upokorzeniach. To książka o buncie i miłości, która nie zawsze jest taka o jakiej marzy młoda dziewczyna, czy nawet dorosła kobieta. Ale to również opowieść o odwadze.

(…) Nie odpowiedziała. Bliska płaczu pomyślała, że oto właśnie na jej oczach kończyła się piękna bajka, która miała trwać do końca świata i jeden dzień dłużej. Nie mogła się przecież dłużej oszukiwać, on jej nie kochał. Traktował jak ostatnią naiwną, wręcz upokarzał… (…)

W powieści mamy dwie główne bohaterki. Jedną jest zbuntowana nastolatka, która jak każda dziewczyna marzy o luksusach, sławie i wielkiej miłości, a której życie kończy się zbyt szybko. Druga jest dorosłą kobietą pragnącą wyjaśnić okoliczności niespodziewanej śmierci siostry, która zanim zginęła była dla małej wówczas siostrzyczki idolką.

Stosunki panujące w rodzinie, zapracowana matka, wieczne kłótnie rodziców i brak zainteresowania z ich strony miały dość negatywny wpływ na dziewczynki, szczególnie na starszą.

Książka, którą w pierwszej chwili skojarzyłam ze spokojną zimową opowieścią obyczajową, okazała się bardzo emocjonalnie działającym na mnie thrillerem. Wciągnęła mnie w otchłań fabuły jak najsilniejszy magnes.

(…) Tam zaczęła płakać i nie potrafiła się uspokoić. „Tak, taka właśnie jestem… piękna wydmuszka z pustką w oczach. Dziewczyna, która nie wie, co zrobić ze swoim życiem i panicznie boi się przyszłości. (…)

Balansując między przeszłością a teraźniejszością autorka pozwoliła nam na poznanie dwóch różnych osobowościowo dziewczyn, które były ze sobą blisko związane.

Świetny styl jakim pisze Katarzyna Misiołek i interesujące, bardzo realistycznie poprowadzone dialogi, nietuzinkowa fabuła i ciekawe osobowości bohaterów sprawiły, że nie mogłam się od lektury oderwać.

Polecam tę książkę miłośnikom kryminałów, thrillerów i powieści obyczajowych, ale myślę, że miłośnicy romansów również nie będą zawiedzeni.

Dziękuję wydawnictwu FILIA za kolejną tak pełną emocji książkę, która dosłownie zniewoliła mnie na dwa wieczory.

JUŻ CIĘ KIEDYŚ KOCHAŁAM – Katarzyna Misiołek

Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Już cię kiedyś kochałam to powieść obyczajowa z nutką romansu.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 LIPCA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 361

Dominika jest młodą, wykształconą kobietą, pracującą jako fotograf, która właśnie rozstała się z wieloletnim partnerem. Razem planowali żyć długo i szczęśliwie, ale jak to czasami w życiu bywa, człowiek ma swoje plany a życie swoje. Swoje trzydzieste szóste urodziny kobieta spędza w rodzinnym domu na Kaszubach, gdzie nie może się opędzić od ciągłych lamentów matki, która uważa, że w tym wieku jej córka powinna mieć już męża i gromadkę dzieci. Kiedy na drodze utalentowanej pani fotograf staje Konrad, jej była wielka miłość, a obecnie przystojny właściciel stadniny, samotnie wychowujący nastoletnią córkę, Dominice wydaje się, że los chyba jednak ma dla niej dobrą kartę. Ale cóż, kiedy w sercu wciąż „mieszka” były chłopak, ten który nagle z nią zerwał. Czy Dominika ułoży sobie życie z Konradem i zapomni o tamtej miłości? Czy powiedzenie „stara miłość nie rdzewieje” odniesie się zarówno do Konrada jak i do Artura, który zostawił ją po wielu latach bycia razem? Kto jest największą powierniczką sekretów Dominiki?

Jeżeli miałabym polecić komuś lekką, łatwą i przyjemną książkę na letni czas, to z pewnością ta lektura znalazłaby się w jednej z pierwszych pozycji.

Autorka zabiera czytelników w specyficzną podróż po Gdyni, Kaszubach i miejscach letniskowych nad polskim Bałtykiem z drobiazgowością prowadząc (prawie jak za rękę) po ciekawych miejscach. Ach jak czuje się to lato będąc przy gdyńskiej marinie lub leżąc na plaży. Oczywiście widzi się to wszystko oczyma wyobraźni.

Książka niby lekka, łatwa i przyjemna, ale myślę, że poruszone w niej tematy mogą być dla niektórych nie tyle trudne co drażliwe.

 Główna bohaterka jest singielką z własnego wyboru, kobietą atrakcyjną, wykształconą, inteligentną i samodzielną. Mimo porażki miłosnej stara się funkcjonować w miarę normalnie. Rozstanie z ukochanym boli, ale czy to jest koniec świata?

(…) Miłość… Bywa piękna, ale też trudna, bolesna i potrafiąca bezlitośnie poharatać duszę… A jednak wszyscy od wieków za nią gonią, wypatrują jej w tłumie, szukają w sercu. Pragną ponad wszystko… „Miłość uskrzydla. Szkoda tylko, że czasem ktoś nam te skrzydła podcina – pomyślałam, dolewając sobie wina. (…)

Dla jednych Dominika jest dobrze radząca sobie singielką a dla innych typową starą panną, której żaden facet nie chce. A prawda o jej statusie życiowym jest jaka jest i tylko ona sama wie z czego jej (teoretyczna) samotność wynika.

Jestem z pokolenia, w którym, kiedy dziewczyna do 25-tego roku życia nie wyszła za mąż i nie zaszła przynajmniej w pierwszą ciążę, to już znaczyło, że coś z nią nie tak. Ale przecież nie wszystkie i nie tylko dzisiejsze młode kobiety marzą o białym welonie, Ave Maria w kościele i tonie pampersów i dobrze, że potrafią zawalczyć o własne szczęście, które niekoniecznie musi nazywać się „małżeństwo”. Znam takie, które są bardzo szczęśliwe mieszkając samotnie lub będące w wolnym związku. Nie każdemu do szczęścia jest potrzebny ten urzędowy papier. To nie te czasy.

W powieści tak właściwie mamy trzy kobiety. Dwie młode, beztroskie, niezależne i na swój sposób zadowolone z życia i matkę jednej z nich, kobietę wychowaną w starej tradycji, że kobieta w pewnym wieku musi się łączyć z obowiązkiem typu mąż i dzieci.

(…) To nawet nie było tak, że na złość jej nie chciałam wychodzić za mąż. Ja po prostu nie potrzebowałam tego do szczęścia. Ale przecież matka zawsze wie lepiej… Ileż razy to słyszałam. (…)

Trochę rozbawiło mnie w tej książce podejście autorki i głównej bohaterki do mężczyzn, którzy w większości przedstawieni zostali tutaj jak nabuzowane testosteronem osobniki, którym tylko jedno jest w głowie.

Ale mamy tutaj również romans i miłość jako dwie skrajności, bo przecież można poczuć do kogoś coś, co wydaje się uczuciem, ale bazuje tak właściwie tylko na namiętności. A można pokochać kogoś tak, że nawet jak ta osoba skrzywdzi, zada ból emocjonalny, to i tak nie przestaje się za nią tęsknić. Paradoks? Nie, to właśnie miłość.

(…) Zazwyczaj nieprędko dawałam się oswoić, ale z nim wszystko było inaczej. „Być może dlatego, że kiedyś już go kochałam” – pomyślałam, samotnie kończąc kieliszek. Jemu nie nalałam, musiał jeszcze wrócić na Kaszuby i nagle poczułam żal, że się przy nim nie obudzę. (…)

Polecam tę książkę dla czystego relaksu, bo chociaż autorka porusza w niej trudne tematy, to robi to z takim wdziękiem i lekkością, że nie odbiera się tego zbyt dramatycznie.

Jeśli chodzi o mnie, to przyznam szczerze, że czytając tę książkę prawie cały czas się uśmiechałam, a wplatane w narrację często zabawne powiedzonka jednej z bohaterek, czy niektóre dialogi, doprowadzały mnie do łez… śmiechu.

Szukając lektury na urlop/wakacje/weekend nie przechodźcie obojętnie obok tej lektury. Myślę, że przeczytanie jej sprawi wiele radości i pozwoli porządnie się zrelaksować.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki, którą naprawdę gorąco polecam nie tylko na wakacje. Dzięki niej spędzicie cudowne chwile w Gdyni, na malowniczych Kaszubach czy w pięknych nadmorskich miejscowościach i poczujecie prawdziwe lato (nawet w sercu) 😉

JESTEŚ WSZYSTKIM, CZEGO PRAGNĘ – Katarzyna Misiołek

Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Jesteś wszystkim czego pragnę, to współczesna powieść obyczajowa z nutą romansu i dramatu.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 KWIETNIA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 347

Carla jest młodą Włoszką mieszkającą w Polsce. Przyjechała do tego kraju z mężem i sercem pełnym marzeń. Wspólnie z mężem otworzyła restaurację i miało być pięknie, tylko pandemia nieco pokrzyżowała plany młodych włoskich przedsiębiorców. Niestety małżeństwo również nie okazało się sielanką i pewnej nocy Carla po prostu wsiadła w pociąg i wyjechała szukać spokoju i szczęścia w innym mieście z dala od nieco zaborczego męża. Michał jest lekarzem bezgranicznie zaangażowanym w swoją pracę zarówno w Polsce jak i na misjach zagranicznych. Jego z pozoru szczęśliwe małżeństwo nagle rozpada się z pewnego dość upokarzającego mężczyznę faktu, który miał być radością a został goryczą. Pewnego dnia Michał zwraca w parku uwagę na samotną młodą skrzypaczkę i nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo jego życie od tego dnia ulegnie zmianie. Czy Carla poradzi sobie sama w obcym polskim mieście, czy będzie zmuszona wrócić do męża, a może nawet powrotu do Włoch? Czy dwoje przypadkowo spotkanych na ulicy ludzi może zbliżyć się do siebie na tyle, aby zacząć myśleć o wspólnej przyszłości? Czy można zaufać komuś kogo się ledwo zna i nie bać się, że zada ból i cierpienie?

Przyznam szczerze, że sięgając po tę książkę pomyślałam, że jest to „ciepły” romans, bo tak sugeruje opis na okładce. Tak „ciepły” romans, cokolwiek to znaczy. Ale słowo „ciepły” jako pierwsze nasunęło mi się na myśl. Znając jednak już trochę „pióro” autorki skłaniałam się raczej w innym kierunku, może powieści psychologicznej, może dramatu? Niewiele się pomyliłam, bowiem w tej powieści mamy wszystkiego po trochę.

Początek książki jest dość dramatyczny, chociaż to co spotkało Carlę można nazwać dramatem, ale to co spotkało Michała… raczej upokorzeniem.

Nie ukrywam, że od pierwszych stron czułam sympatię do głównych bohaterów i do samego końca kibicowałam im. 

Treść książki podzielona jest na krótkie rozdziały przemiennie następujące po sobie, gdzie raz „pierwsze skrzypce” gra ON, a raz (nawet dość dosłownie, bo Carla jest skrzypaczką) gra ONA.

Autorka umieściła fabułę w czasie dość trudnym i niepewnym jednocześnie jakim jest pandemia koronawirusa. To już któraś z kolei książka odnosząca się do tego covidowego dramatu. Czy miało to wpływ na zaangażowanie się w fabułę czy nie, to już ocenić musi każdy indywidualnie.

Mimo dramatycznych zdarzeń jakie dotknęły bohaterów, ta historia ma bardzo pozytywny oddźwięk. Potraf tchnąć w czytelnika nadzieję. Autorka udowadnia bowiem, że bez względu na czas i okoliczności znalezienie szczęścia jest możliwe.

(…) „A gdyby jednak spróbować? – pomyślał. – Wyjść do ludzi, złapać trochę słońca, zaszaleć w pustych alejkach i zrobić coś nowego? Wypełznąć w końcu poza własną strefę komfortu, odważyć się żyć zamiast ukrywać w mieszkaniu, użalając nad sobą?” (…)

Można pomyśleć, że dwoje mocno zranionych przez los ludzi będzie bardzo ostrożnie podchodziło do nowych uczuć, ale może właśnie to, że zostali życiowo poharatani dało im siłę i odwagę do tego, aby spróbować szczęścia z kimś innym.

Każdy człowiek potrzebuje uczucia miłości, zrozumienia i takiego zwyczajnego ludzkiego ciepła drugiego człowieka.

(…) Życie nie zawsze można reżyserować według własnego scenariusza. Czasem los kieruje nas na boczne ścieżki, na które z własnej woli nigdy byśmy nie weszli, i często właśnie na nich znajdujemy to, czego bezskutecznie szukaliśmy, idąc wybraną przez siebie drogą. (…)

Historia tych dwojga ludzi to nie jest banalny romans jakich spotykamy w literaturze wiele. Moim zdaniem to piękna historia miłosna dwojga ludzi, którzy zupełnie przypadkowo (a może to właśnie zaplanował dla nich los?) odnaleźli się w trudnych chwilach swojego życia.

(…) Byli dla siebie dwiema czystymi kartami, totalnymi niewiadomymi, które dopiero z czasem staną się bardziej przejrzyste. „Czy to źle? Nie, chyba nie. Każda znajomość zaczyna się w końcu od pierwszego kroku, spojrzenia, słowa” (…)

Skupiając się jednak na postaciach, muszę przyznać, że zachwyciła mnie pani Ludmiła. Starsza pani z duszą młodej dziewczyny. Ciepła, empatyczna, pogodna i bardzo optymistycznie podchodząca do życia.

Poruszyła mnie natomiast postać głównej bohaterki – Carli. Młodej kobiety, która uciekając od toksycznego męża nie załamała się swoją sytuacją materialno-zawodowo-bytową. Potrafiła w obliczu „być i żyć” schować dumę i udowodnić (sobie), że żadna praca nie hańbi. Nie prosiła o pomoc finansową, tylko zakasała rękawy i przyjęła każdą pracę, która pozwoliła jej na bycie niezależną.

Polecam tę książkę całym sercem i chociaż nie jest to typowy romans, to myślę, że powieść zachwyci niejedną czytelniczkę preferująca taki właśnie gatunek. To moim zdaniem piękna powieść o nadziei i szczęściu, które można znaleźć, nawet wtedy, gdy się go na siłę nie szuka.

Dziękuję Autorce za tę historię i dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki kilka dni po premierze.

OSTATNI DZIEŃ ROKU – Katarzyna Misiołek

Katarzyna Misiołek, to autorka powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów z cechami thrillera psychologicznego. Pisze również pod pseudonimem Daria Orlicz. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Przez kilka lat mieszkała w Rzymie, który do dziś jest bliski jej sercu. Była tłumaczką, radiową pogodynką i hostessą, obecnie współpracuje z kilkoma dużymi wydawnictwami prasowymi i książkowymi. Uwielbia literaturę i kino grozy, klimaty postapo, biografie i mroczne thrillery. Kocha fotografować, podróżować i… kupować buty.  

Ostatni dzień roku, to współczesny dramat obyczajowo-psychologiczny.

PREMIERA KSIĄŻKI (wznowienie tytułu) 3 MARCA 2021

Wydawnictwo FILIA
stron 445

Magda wybierając się ze swoim chłopakiem na zabawę sylwestrową, nawet nie przypuszcza, że ta noc na długo pozostanie w jej pamięci. Dowiadując się, że jej starsza siostra wyszła z domu i nie wróciła, zaczyna czuć niepokój. Niby minęło dopiero kilka godzin, ale Monice się takie wyjścia nie zdarzały. Zamiast hucznego świętowania zakończenia roku, zaczyna się gorączkowe poszukiwanie kobiety. Niestety Monika jakby zapadła się jak kamień w wodę. Zniknięcie szczęśliwie zakochanej mężatki, spędza sen z powiek zarówno jej mężowi, jak i całej rodzinie. Dramat tak mocno zaczyna wpływać na życie Magdy, że rozsypuje się jej związek z Bartkiem, zmieniają się relacje z rodzicami, a myśli wciąż galopują w stronę siostry, której nie ma. Mija rok i kolejne miesiące, a pa Monice nie ma śladu. Czy siostra wciąż żyje? Czy może leży gdzieś zamordowana w jakimś lesie? Czy mąż Moniki będzie w stanie ułożyć sobie życie bez niej? Czy Magda będzie potrafiła zapomnieć o siostrze?

Biorąc do ręki kolejną książkę tej autorki, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będzie to lektura lekka, łatwa i przyjemna, bo niejednokrotnie przekonałam się, jak bardzo autorka potrafi manipulować emocjami czytelnika.

W tej książce balansuje nadzieja z pogodzeniem się śmierci. Do końca nie jesteśmy w stanie odgadnąć co stało się z zaginioną kobietą.

Powoli budowane napięcie nie pozwala przestać myśleć o dramacie i chociaż bohaterowie tej powieści starają się wracać do normalności, to cały czas, gdzieś z tyłu głowy „dzwoni dzwonek”, przypominający im o tym, co się wydarzyło. Przy okazji wychodzą na jaw skrzętnie ukrywane sekrety, co jeszcze bardziej potęguję strach o zaginioną.

(…) Skuliłam się na tylnym siedzeniu. Świadomość, że w ogóle nie znałam własnej siostry, była boleśniejsza niż kiedykolwiek mogłabym to sobie wyobrazić. (…)

Ktoś, kto nie przeżył nigdy czegoś takiego, może pomyśleć, że cóż, stało się, nie ma ciała, nie ma zbrodni, a nadzieja pozwala widzieć przepadłą osobę jako zadowoloną z życia w świadomie podjętej nowej życiowej roli. Zastanawia tylko fakt, dlaczego odcięła się od wszystkich? Czyli, wciąż pozostaje jedna wielka niewiadoma.

Dramat rodziców, siostry, męża, jest jedną wielką raną, która otwiera się na każdą myśl o poszukiwanej. Jedni żyją nadzieją na szczęśliwy powrót, a inni… w brutalny sposób starają się żyrować na cudzym nieszczęściu. Czytając tę książkę pomyślałam sobie jakie to okrutne, że w obliczu czyjegoś bólu, nieszczęścia, rozpaczy, ktoś widzi tylko łatwy zarobek posługując się kłamstwem i własnym egoizmem. Ale tak niestety często się zdarza.

(…) Najpierw się całowali, potem on zaczął krzyczeć, uderzył ją w twarz… Szarpali się, w końcu zaciągnął ją do samochodu i pojechali. A później zobaczyłam jej zdjęcia na plakacie i zadzwoniłam. Pomyślałam, że może zasłużyłam na jakąś nagrodę, parę groszy, nie chcę wiele – usłyszałam. (…)

Autorka w bardzo dogłębny sposób pokazuje niemoc jaka potrafi zawładnąć człowiekiem w obliczu takiego zdarzenia. Sonduje walkę między „wierzę, że będzie dobrze” a „to koniec”. I najgorsze co w tym wszystkim się ujawnia to brak odpowiedzialności za siebie, za swoje myśli (bieganie matki po jasnowidzach z wiarą na odnalezienie córki) i za swoje zachowanie (ryzykowne, szalone i nieodpowiedzialne, stawiające kogoś w zupełnie innym świetle).

(…) Sypialnia była mała i zagracona. Książki, płyty, nawet rozrzucone po podłodze ciuchy – dopiero wtedy dotarło do mnie, że jestem w obcym mieszkaniu, z obcym facetem… Część mnie chciała uciec, ale ta druga, ta mroczniejsza, pragnęła czegoś zupełnie innego. (…)

Z całym szacunkiem do fabuły, muszę jednak przyznać, że główna bohaterka nie przypadła mi do gustu. Niezbyt często tak się zdarza, że autor/autorka tak przedstawi osobowość swojego bohatera, że jest na 99% postacią negatywną czy pozytywną. Magda, mimo całego jej emocjonalnego podejścia do sprawy, odebrana została przeze mnie właśnie jako postać negatywna. Myślę, że jest to niezwykle ważne, kiedy czytelnik skupiając się na fabule, dość mocno odbiera głównego bohatera. Magda mnie irytowała swoim zachowaniem mimo całego bólu i strachu jaki czuła po zniknięciu siostry. Momentami jej zachowanie było bardzo infantylne. Innym razem znów zachowując się jak dziwka, wzbudzała we mnie odrazę. Ale świadczy to tylko o tym, że autorka świetnie zbudowała postać, bo osoba nijaka, bezbarwna, bezosobowa nie wzbudziłaby w czytelniku takich emocji. A dobrze wykreowany bohater, to czasami połowa sukcesu książki.

(…) Przypomniałam sobie te wszystkie lata, dni sprzed zaginięcia Moniki, kiedy obsesyjnie dbałam o sylwetkę. Biegałam, skakałam na skakance, chodziłam na basen, fitness. (…) A potem zaginęła Monika i kompletnie przestałam o siebie dbać. (…)

Tak jak wspomniałam na początku, nie jest to powieść lekka, łatwa i przyjemna, ale dobry dramat nigdy nie jest lekturą łatwą w odbiorze, zwłaszcza jeżeli czytelnik bardzo emocjonalnie podchodzi do fabuły.

Ciekawy pomysł na fabułę, „ubrany” w odpowiednie emocje, z świetnie wykreowanymi bohaterami potrafi jednak przyciągnąć czytelnika. I myślę, że autorce to się udało.

Polecam tę powieść osobom wrażliwym i preferującym historie z życia wzięte. Taka historia jak ta, mogła się przecież zdarzyć również obok nas. Wiem, że to fikcja, ale fikcja opisana z dużą dozą realności wydaje się prawdą.

To powieść w dużej mierze psychologiczna, skupiająca czytelnika na uczuciowym podejściu do tragedii, ale również na emocjonalnym podejściu do siebie i do tego co może wywołać w człowieku mylne obrazy potencjalnego szczęścia. Szczęścia, a właściwie to chwilowego zapomnienia, które tylko na chwilę zagłuszy ból czający się podstępnie w umyśle człowieka.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za możliwość przeczytania tej książki.

Napisz do mnie
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/