Recenzje książek

historia

ZBAWICIEL – Leszek Herman

Leszek Herman jest mieszkańcem Szczecina. Z wykształcenia jest architektem, projektantem i współwłaścicielem szczecińskiej Pracowni Projektowej Konserwacji Zabytków. W latach 1993–1995 był autorem cyklu artykułów dla „Gazety Wyborczej” o niezwykłych budynkach i miejscach w Szczecinie i na Pomorzu, ilustrowanych własnymi odręcznymi rysunkami. Od 2005 roku razem z bratem prowadzi autorską pracownię projektową. Prywatnie jest miłośnikiem tajemnic historycznych i architektonicznych, historii sztuki, dobrej książki, roweru, jazdy konnej i spotkań przy piwie z przyjaciółmi. Do tej pory ukazały się cztery jego powieści: „Sieci widma”, „Biblia Diabła” (Muza, 2018), „Sedinum” (Muza, 2015) oraz „Latarnia umarłych” (Muza, 2016). 

Zbawiciel to współczesny kryminał miejski, którego fabuła umiejscowiona została w Szczecinie i Kopenhadze, w którym w dziennikarskie śledztwo bardzo sprytnie zostały wplecione wątki historyczno-architektoniczne.

PREMIERA KSIĄŻKI 14 PAŹDZIERNIKA 2020

Wydawnictwo MUZA.SA

stron 606

Na szczecińskiej Łasztowni, wielkiej wyspie położonej naprzeciwko starego miasta w Szczecinie, w czasie prac budowlanych odnalezione zostają dziwne przedmioty związane najprawdopodobniej jeszcze z czasami wojny. Nie byłoby w tym nic osobliwego gdyby nie to, że pracownicy w pewnym momencie natrafiają na dziwne, zalane betonem piwnice. Kilka dni później w czasie koncertu muzyki organowej w katedrze spada na uczestników koncertu, przymocowany pod sklepieniem ładunek z torbą pełną kolorowych płatków kwiatów. Nikt nie traktuje tego poważnie do momentu, kiedy media otrzymują  e-mail z groźbami pod adresem deweloperów, w którym znajduje się również dziwny szyfr. W następstwie tego maila dochodzi do katastrofy budowlanej, gdzie nagle przewraca się rusztowanie. Najdziwniejsze jednak jest to, że na miejscu również pojawiają się płatki kwiatów. Równocześnie w redakcji „Dziennika Szczecińskiego” dochodzi do rozłamu personalnego spowodowanego ostatnimi wydarzeniami. Paulina i Piotr postanawiają przeprowadzić prywatne śledztwo, a w rozwiązaniu tajemniczego szyfru pomaga im przyjaciel, architekt Igor. Niestety sytuacja z dnia na dzień staje się coraz bardziej niebezpieczna. Kto stoi za zamachami bombowymi w Szczecinie? Kim jest tajemniczy młody mężczyzna zatrudniony jako nurek na jachcie przyjaciół Pauliny i Igora? Kim jest tajemniczy terrorysta podpisujący się jako  Heiland der Welt?

Początek książki nie przyciągnął mojej uwagi tak, jak na to liczyłam, chociaż nie mogę powiedzieć, że mnie nudził. Ale czasami człowiek ma lepsze i gorsze dni i nie zawsze wszystko dociera do niego tak jak powinno. Jednak po około 120 stronach fabuła jakby „ruszyła z kopyta”. Zaczęło się dziać i wiele i ciekawie i już wtedy wiedziałam, że trudno mi będzie odłożyć książkę chociaż na chwilę.

(…) – Marcin! – Paulina pobiegła za nim. – Mamy podejrzenie, że to ma coś wspólnego z wybuchem w katedrze. (…) – Znaleźliśmy na tych zawalonych rusztowaniach takie same płatki kwiatów, jakie były w katedrze. Poza tym na zdjęciach internautów widać je w czasie, gdy lecą rusztowania. (…)

Rozdziały są ułożone przemiennie, mamy więc współczesność i przeszłość związaną z wydarzeniami II wojny światowej. I tu muszę przyznać, że ciekawość sięga momentami zenitu, bo chociaż dokładnie wiemy co działo się w czasie wojny, to zdajemy też sobie jednak sprawę z tego, że pozostało po tym okresie wiele tajemnic.

Równolegle z tajemniczymi wydarzeniami w Szczecinie, pojawia się wątek dotyczący dziwnego zniknięcia młodego człowieka w Kopenhadze. I tak, czytelnik jest jakby w dwóch miejscach jednocześnie zastanawiając się czy oba te epizody mają ze sobą coś wspólnego.

Końcówka książki to dosłowny wyścig z czasem, bo ciekawość sięga maksimum i chce się jak najszybciej dotrzeć do końca. (Oczywiście jest to często kosztem oczu, które nie wytrzymują intensywnego i długiego wpatrywania się w tekst książki.)

Nie da się ukryć, że autor ma sporą wiedzę architektoniczną, która dorównuje dość obszernej wiedzy historycznej. Dla laika, pewne opisy związane z planami geodezyjno-architektonicznymi mogą być niezrozumiałe, ale dodają fabule autentyczności i realności.

Efektownie przedstawieni bohaterowie są chyba tylko dodatkiem do fabuły, która chociaż trochę zagmatwana, bardzo przyciąga. A gdy dodamy do tego dialogi, które są często dość ciekawym efektem dyskusji, czasami prowadzonej umiejętnie, przez profesjonalistów różnych dziedzin, po momentami humorystyczne rozmowy w grupie przyjaciół, to myślę, że nie trzeba już dodawać nic innego, aby zachęcić do sięgnięcia po tę lekturę.

Są momenty grozy, są momenty spokojne, są momenty z nutką humoru, czyli… dla każdego coś miłego.

(…) Oboje wstrzymali oddechy i prawie w tym samym momencie po drugiej stronie płotu pojawiła się postać w kapturze. Wspięła się na furtkę i zeskoczyła z niej na zewnątrz. Paulina poczuła ciarki na plecach. Postać ubrana była w ciemne luźne spodnie, chyba od dresu, i bluzę z głęboko naciągniętym na głowę kapturem. (…)

Muszę jednak dodać jeszcze, że styl jakim pisze autor jest bardzo… obrazowy, wręcz malowniczy. A po opisach miasta, jego zabytków, miejsc czy budowli, człowiek ma ochotę wsiąść w pociąg i pojechać zobaczyć te wszystkie miejsca w Szczecinie. I myślę, że jak sytuacja się w naszym kraju unormuje, to z przyjemnością odwiedzę to miasto.

(…) Morze było całkiem spokojne. Gładka jak stół granatowa płaszczyzna migotała w promieniach powoli zbliżającego się do horyzontu słońca. Na zachodzie niebo zaczynało zmieniać barwę. Na bezchmurnym błękicie pojawiły się pierwsze żółte i pomarańczowe refleksy niczym maźnięcia pędzla na obrazie impresjonisty, a morze na samym brzegu widnokręgu pociemniało granatowo. (…)

Nie jest to lektura z tych lekkich, łatwych i przyjemnych, które czyta się dla czystego relaksu. Jest to lektura, moim zdaniem z tych z wyższej półki. Nie ma tu infantylnych zachowań bohaterów, a większość jest poważne i rzeczowo ujęte.

Polecam tę powieść miłośnikom dobrych kryminałów i miłośnikom historii. Myślę, że bez względu na płeć, każdy znajdzie w niej coś dla siebie ciekawego. Nie czytałam poprzedniej książki tego autora ale przeczytałam Biblię diabła, która dość mocno mną wstrząsnęła, dlatego zdecydowałam się na sięgnięcie po tę lekturę. I… chyba mam sporo do nadrobienia.

Dziękuję Wydawnictwu MUZA.SA za propozycję przeczytania tej powieści, profesjonalnej i ciekawej. Myślę, że jak ktoś zdecyduje się na przeczytanie jej, nie pożałuje swojego wyboru.

NIEDŹWIEDŹ WOJTEK, NIEZWYKŁY ŻOŁNIERZ ARMII ANDERSA – Aileen Orr

Aileen Orr urodziła się o dorastała w szkockim miasteczku Lockerbie. Studiowała w London School of Economics, a po ukończeniu nauki pracowała w Bank of America. Jest założycielką The Wojtek Memorial Trust, a także doradcą deputowanego parlamentu szkockiego, Michaela Russela.

Niedźwiedź Wojtek niezwykły żołnierz Armii Andersa to książka reportażowa opisująca losy nie tylko dzielnego niedźwiadka, którego przygarnęli polscy żołnierze, ale również historia wojenna oraz historia losów Polaków przebywających na terenie Szkocji po zakończeniu II wojny światowej.

To porywająca i pełna niezwykłego uroku, a co najważniejsze, prawdziwa historia jednego z najbardziej niezwykłych kombatantów II wojny światowej.

Wydawnictwo REPLIKA
stron 291

Przechodząc któregoś dnia obok kościoła garnizonowego mieszczącego się przy ulicy Monte Casino w Sopocie, zauważyłam piękny pomnik niedźwiedzia Wojtka. A ponieważ historią II wojny światowej interesuję się od lat, postanowiłam bliżej przyjrzeć się misiowi, który zasłynął nie tylko, jako żołnierz, ale również jako świetny kumpel wielu ludzi, nie tylko polskich żołnierzy. Poszperałam trochę w Internecie i dowiedziałam się, że nie tylko w naszym Sopocie znajduje się pomnik słynnego misia, takich pomników w Europie jest wiele.

PREMIERA książki luty 2020

(…) pamięć o niedawnych bohaterach powoli przemija. Mimo to, po niemal pięćdziesięciu latach, niedźwiedź wychodzi z zapomnienia, stając się obiektem międzynarodowego zainteresowania. (…)

Narracja książki jest w pierwszej osobie czasu przeszłego. Czytelnik jest niejako „słuchaczem” opowieści o Wojtku. Treść jest w formie pamiętnika napisanego przez wnuczkę jednego z żołnierzy, który miał tę przyjemność poznać Wojtka osobiście. Treść jest bez dialogów, ale z dużą ilością opisów zarówno miejsc jak i ludzi związanych z niedźwiedziem-żołnierzem.

Mały niedźwiadek trafił w szeregi Armii Andersa, maszerującej w 1942 roku z Persji do Palestyny. Jak wiadomo mały, był maskotką żołnierzy, ale gdy nieco podrósł stał się ich prawdziwym utrapieniem, chociaż Polacy bardzo go kochali.

Autorka opisuje wiele zabawnych sytuacji, jakie były udziałem tego często dość niesfornego niedźwiedzia, który potrafił narobić żołnierzom i kłopotów i wywołać uśmiechy na ich twarzach. Zwierzę nie stroniło od alkoholu, co często było prawdziwym utrapieniem dla jego kompanijnych towarzyszy.

Legenda Wojtka narodziła się tak właściwie w czasie bitwy pod Monte Casino, kiedy niedźwiedź z własnej woli zaczął pomagać żołnierzom w przenoszeniu skrzynek z amunicją artyleryjską.

(…) Rutynowego postępowania z zasobnikami amunicyjnymi nauczył się, obserwując żołnierzy, którym postanowił pomóc z własnej woli, bez słowa zachęty z ich strony. Stojąc na tylnych łapach, rozkładał swe potężne ramiona, w które żołnierze składali ciężkie skrzynie z amunicją, po czym bez wysiłku przenosił je do podręcznych składów amunicyjnych zlokalizowanych w pobliżu stanowisk ogniowych. (…)

Ta książka to historyczny zapis losów żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrzenia Artylerii 2. Korpusu, którzy po zakończeniu wojny od 1946 roku przebywali nadal poza granicami Polski. Szczególnej uwadze poświęcono fakt pobytu polskich żołnierzy w Szkocji, głównie w obozie przejściowym Winfield w Berwickshire.

Pomnik Wojtka w Sopocie

Opowiedziane przez autorkę historie dotyczące polskich żołnierzy i ich zwierzęcego kompana, są napisane bardzo ciekawie. Czasami rozbawiają do łez, a czasami wzruszają do łez. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić żalu, jaki zagościł w sercach żołnierzy, dla których Wojtek był nie tylko zwierzęciem, ale i przyjacielem, kiedy musieli zdecydować o oddaniu go do edynburskiego zoo. Ale każdy z tych mężczyzn musiał wrócić na łono rodziny, a taki ogromny niedźwiedź to nie piesek, którego można trzymać w domu, bo chociażby zapewnienie mu pożywienia stawało się bardzo kłopotliwe. Wojtek potrafił zjadać 300 jabłek dziennie, czy zwykłego człowieka stać było na utrzymanie takiego pupila?

Dla mnie opisany moment pożegnania się z Wojtkiem był bardzo wzruszający, i przyznam się szczerze, że kilka chusteczek poszło w ruch. A co dopiero musiał przeżywać jego opiekun?

(…) Niedźwiedź w towarzystwie swojego opiekuna spokojnie wszedł w obręb zamkniętego wybiegu, mającego być przez następne 17 lat jego domem (a raczej więzieniem). Piotr odpiął łańcuch, na którym prowadził Wojtka. Gdy go zdjął, Wojtek zgodnie ze swym zwyczajem, polizał po twarzy klęczącego przy nim żołnierza. (…) Kilka minut później, wstrzymując łzy, po cichu opuścił wybieg i zamknął jego bramę. (…)

Myślę, że ta książka w wielu czytelnikach wzbudzi emocje, ale warto poświęcić kilka wieczorów i poznać historię sławnego „polskiego” niedźwiedzia. Polecam tę lekturę nie tylko miłośnikom historii wojennej, z pewnością nie jest to książka skierowana dla tych, którzy preferują komedie romantyczne, czy kryminały. Ale jest to książka, którą chociażby dla poszerzenia wiedzy dotyczącej działań wojennych powinno się przeczytać.

Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za możliwość przeczytania tej historii. Cieszę się, że została ona uwieczniona na kartkach książek, bo powinniśmy pamiętać o wszystkich, którzy walczyli w czasie II wojny światowej, nawet (a może przede wszystkim) o dzielnych zwierzętach towarzyszących naszym żołnierzom.

ŁZY STAREJ SOSNY – Grażyna Kamyszek

Grażyna Kamyszek jest autorką prozy polskiej, urodziła się w 1950 roku w Sztumie, i jest kolejnym przykładem na to, że spełniać swoje marzenia można (i powinno się) w każdym wieku. Ukończyła filologię polską na UG i studia podyplomowe z bibliotekoznawstwa. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego w Postolinie i w Ustce. Jest autorką scenariuszy i realizatorką wieczorów poetyckich przybliżających twórczość H. Poświatowskiej, E. Stachury i K. K. Baczyńskiego – wystawianych na scenie Domu Kultury w Ustce. Jest również współredaktorką wydania tomu poezji „Młode głosy”(1997), promującego twórczość młodzieży. Aktualnie na emeryturze. Mieszka w Ustce, a latem w Barcicach.

Łzy starej sosny, to współczesna powieść obyczajowa z dodatkiem historii wojennej i odrobiną romansu.

Wydawnictwo Literacki BIAŁE PIÓRO rok 2019
stron 319

Gizela jest kobietą, która młodość ma już dawno za sobą. Po śmierci matki mieszkała cały czas z dość apodyktycznym ojcem. Kiedy on zmarł, wreszcie poczuła się wolna. Gdy jedna z sąsiadek proponuje jej zastępstwo za córkę w niemieckim pubie, kobieta nie zastanawia się zbyt długo i wyjeżdża. Na miejscu czekają na nią nie tylko ciężka praca, ale i nowe przyjaźnie, a także pewna skrywana przez lata tajemnica, której ona, nieświadomie jest częścią. Gizela mimo 60 lat, rodzi się na nowo, uwolniona spod władzy ojca, zaczyna spoglądać na życie zupełnie innym wzrokiem. Co wydarzyło się w Niemczech kiedyś, i co wydarzyło się teraz? Czy wspomnienie ojca pozostanie w kobiecie na zawsze czy pozwoli jej żyć własnym życiem? W jakim wieku jest czas na miłość i seks?

 Autorka gościła już na moim blogu i muszę przyznać, że kiedy „odkryłam” jej twórczość wiele lat temu, wiedziałam, że będę do jej książek wracać.

Płacze sosna sędziwa, stulatka ciągle żywa. Żywiczne łzy nadziei między ludzi dzieli. Płacz, płacz, sosno poczciwa! Płacz póki jesteś żywa.

W tej powieści nie mamy szablonowej bohaterki, kobiety młodej, ładnej, niezależnej zawodowo trzydziestki, ale mamy zahukaną „starszą” panią, której życie nie oszczędzało, a która dopiero w wieku 60 lat zaczyna doceniać walory tego życia.

Muszę przyznać, że niewiele jest na polskim rynku takich książek, ale myślę, że wiele kobiet w wieku, który już jakiś czas młodość ma za sobą, chętnie zaczyta się w takiej lekturze.

Życie lubi zaskakiwać. Czasami o czymś marzymy, czasami za kimś bardzo tęsknimy, czasami szukamy szczęścia nie tam, gdzie ono się znajduje.

Czy można tęsknić za kimś, kto nigdy nie starał się upiększyć naszego życie, tylko zgorzkniałym, pełnym żalu do świata zachowaniem i buntem utrudniał i zniechęcał? Jak bardzo człowiek potrafi podporządkować się drugiemu człowiekowi dla „świętego spokoju”? Czy taki ktoś zna znaczenie słowa „szczęście”, czy tylko próbuje je sobie wyobrazić?

(…) W późniejszych latach nie potrafiła zakolegować się z nikim, nie mówiąc o przyjaźni. W jej słowniku nie istniał taki wyraz. Przeszła przez życie samotna, u boku coraz bardziej wymagającego ojca. Nie dostrzegała piekła, jakie jej zgotował swoją roszczeniową starością. (…)

Autorka zabiera czytelnika nie tylko do wydarzeń współczesnych, ale również do dalekiej przeszłości. Historia wojenna, czyli wątek powieści poświęcony ludziom zesłanym na roboty do Niemiec, to kolejny dowód na to, że wielu Niemców, mimo toczącej się wojny nie traktowało swoich potencjalnych wrogów jako ludzi złych, wielu widziało w nich takich samych ludzi jak oni. Byli oczywiście i tacy, którzy pławili się w znęcaniu nad swoimi pracownikami-niewolnikami, ale byli i tacy, którzy nie uznawali drastycznych metod i szanowali człowieczeństwo.

(…) Piotr nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, kiedy po całodniowej pracy brał prysznic i kładł się do łóżka, z trudem pojmując, że jeniec może być traktowany jak człowiek , a nie jak bydlę poganiane batem. W porównaniu z niedogrzaną i przeludnioną noclegownią u bauera czuł się w małym pokoiku jak gość w czterogwiazdkowym hotelu. (…)

Człowiek bez względu na wiek, całe życie potrzebuje ciepłych uczuć, bo one dają nadzieję i powodują, że szczęcie staje się realne. Czy kiedyś jest za późno, na to  aby się zakochać? Czy wiek może być przeszkodą do tego, aby poczuć te „motyle w brzuchu”? Miłość to przecież tylko jedno z uczuć jakimi można obdarować drugiego człowieka i w równym stopniu siebie. Dlaczego tak wielu ludzi boi się miłości, unika krępujących zachowań, tłumi swoje pożądanie? Czy tylko młodość ma prawo do zakochania? Moim zdaniem jest tylko pewna różnica, młodzieńczą miłość można przyrównać do zauroczenia, które zwykle trwa zbyt krótko, dojrzała miłość to splot wielu wątpliwości i analiz.

(…) Gdy zawrócili, to co przed chwilą stało się takie spontaniczne, w Gizeli zamigotało niepewnością. Czy dobrze robi? Czy jest gotowa na fanaberie? Przecież ma sześćdziesiąt lat i w jej wieku pewnych rzeczy nie wypada robić! (…)

Muszę przyznać, że powieść ta jest pełna refleksji. Autorka oszczędnie używa dialogów, ale raczy czytelnika wszelkiego rodzaju wspomnieniami, rozmyślaniami, i analizami życiowych. Z całą pewnością swoją fabułą udowadnia, że w każdym wieku jest czas na zmiany, zarówno te duchowe jak i te zewnętrzne. Trzeba tylko odważyć się zrobić tej jeden dodatkowy krok. Krok do szczęścia.

Czasami trzeba się cofnąć do przeszłości, aby zrozumieć więcej, ale najważniejsze to iść do przodu, a przeszłość zostawić, czerpać z niej jedynie te mądrości, które nie zaszkodzą przyszłości.

Polecam tę książkę szczególnie paniom, chociaż myślę, że wielu panom ta lektura również przypadnie do gustu. Nie powiem, że polecam ją osobom w wieku tak zwanym „słusznym” bo kiedy tak właściwie on się zaczyna? Polecam tę lekturę ku refleksji, nigdy nie wiadomo co nas może spotkać za kilka, czy kilkanaście lat? A może nasze życie wywróci się do góry nogami tak jak wywróciło się bohaterce tej książki?

Polecam tę lekturę dlatego, bo myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Mamy tutaj wątki obyczajowe w które wplecione zostały wątki historyczne, sporo wątków psychologicznych, trochę sensacji i szczyptę dojrzałego romansu. Czyli… dla każdego coś miłego.

GAMBIT – Maciej Siembieda

Maciej Siembieda urodził się w 1961 roku w Starachowicach. Jest absolwentem polonistyki Uniwersytetu Opolskiego, a otrzymał doktorat z komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Od prawie trzydziestu lat jest dziennikarzem, reportażystą, trzykrotnym laureatem tzw. polskiego Pulitzera, czyli nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyznanej mu w kategorii reportażu. Laureat ponad dwudziestu nagród w konkursach na reportaż. Prowadzi dziennikarskie śledztwa historyczne. Jako pisarz zadebiutował w roku 2017 powieścią 444 i od razu stał się autorem bestsellera. Jego kolejna powieść Miejsce i imię to kolejna lektura bijąca rekordy czytelności. (O obu tych książkach pisałam, wystarczy klik w tytuł)

Gambit to połączenie thrillera wojennego z powieścią szpiegowską.

(…) Siedząc na łóżku, przypomniała sobie, jak wuj Kuryło uczył ją grać w szachy. Jej celem jest wygranie partii, tłumaczył. Czasami, żeby ten cel osiągnąć i zdobyć lepszą pozycję na planszy, z rozmysłem poświęca się pionki, a nawet figury. Kiedyś pojmiesz sens tego manewru, Nazywa się gambit. (…)

Wydawnictwo AGORA rok 2019
stron 415

Rok 1966. Jerzy Ostrowski, konstruktor samochodów i mistrz szachowy zostaje uprowadzony przez nieznanych mężczyzn. Jest przekonany, że zostanie na nim wykonany wyrok zemsty za brata, który naraził się kiedyś nowym władzom Polski. Brat Jerzego – Włodzimierz, pseudonim „Ryś” w czasie wojny ułan AK, przez jakiś czas jest oddelegowany jako ochroniarz dziewczyny działającej w polskiej partyzantce. Wanda Kuryło jest córką podoficera wojska, zastrzelonego na początku wojny. Włodzimierza i Wandę po pewnym czasie zaczyna łączyć nie tylko wspólna aktywność wojskowa. Dziewczyna najpierw zaczyna działać w podziemiu warszawskim, jednak wplątana w spisek pseudo gwiazdy podziemnego wywiadu musi opuścić Warszawę. Po wojnie zostaje agentką specjalną MI6, a następnie agentką kontrwywiadu amerykańskiego. W czasie wojny Wanda ma za zadanie odnalezienia złoża ropy, jednak jedyna osoba, która może jej w tym pomóc ginie w Oświęcimiu, a jej ochroniarz nagle znika. Czy Włodzimierz okaże się zdrajcą? Dlaczego po wojnie Wanda nie wróci do Polski? Czy Wandzie uda się poznać tajemnicę człowieka, którego kiedyś kochała?

Treść książki podzielona jest na dwie części: CZARNE – okres wojenny i BIAŁE – czas powojenny.

Jak pisze autor, historia braci Ostrowskich jest prawdziwa, chociaż ich imiona i nazwisko zostały zmienione i wiele wątków opisanych w tej powieści zostało utworzonych na faktach. Główna bohaterka – Wanda jest postacią fikcyjną, która została powołana do scalenia opowieści. Myślę jednak, że bez niej ta historia byłaby zupełnie inna. I chociaż jedną z głównych bohaterek jest stworzona przez autora kobieta, to z całą pewnością mogę stwierdzić, że nie jest to lektura tylko dla pań.  

W fabule nie brakuje wątku miłosnego, ale jest on wpleciony w trudną i bolesną rzeczywistość wojenną, w której główna bohaterka jest jak Krystyna Skarbek – polska agentka brytyjskiego wywiadu tajnej służby.

(…) Miłość dojrzewała w nich krótko, ale wybuchła z siłą wulkanu. Była nie tylko naturalnym przywilejem młodości, ale też protestem przeciwko czasom codziennego lęku, zagrożenia i pogardy dla życia (…)

Od początku książki czytelnikowi towarzyszy pewna tajemnica dotycząca jednego z braci, którego los w pewnym momencie wojennej zawieruchy złączył z główną bohaterką – Wandą. Oczywiście jak w dobrych kryminałach czy thrillerach bywa, ta tajemnica na samym końcu książki zostaje odkryta i… myślę, że niejedna osoba będzie mocno zaskoczona, bo domysłów w trakcie czytania jest sporo.

Czytając tę lekturę nie można się nudzić, a jeżeli ktoś poznał wcześniejsze powieści tego autora to z pewnością wie, czego może spodziewać się po kolejnej. Autor zaskakuje wartką akcją, w którą wplata czasami ciekawe, czasami intrygujące, a czasami wręcz irytujące sytuacje czy zachowania bohaterów.

W książce mamy oprócz niesamowitej opowieści, kawał dobrej historii, zarówno tej wojennej jak i powojennej dotyczącej nie tylko Polski.  

Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Z całą pewnością jest to lektura dla wyrafinowanych czytelników, ale myślę, że przeczytanie jej przyniesie sporo satysfakcji zarówno paniom jak i panom. To książka zarówno dla miłośników dobrych kryminałów, jak i osób preferujących historię, w szczególności historię wojenną. Ale ciekawe osobowości bohaterów, jak i ich losy nie związane z działalnością polityczno-szpiegowsko-wojenną, przyniosą sporo zadowolenia czytelniczego.

Książka z całą pewnością należy do tych, których fabuły nie zapomina się po kilku dniach po przeczytaniu, bo zostaje ona w głowie na długo, nie tylko z powodu tego, że wiele wątków miało miejsce w rzeczywistości, ale dlatego, że tak właśnie zostały spisane.

Polecam tę powieść koneserom czytelnictwa i już nie mogę się doczekać kolejnej książki tego autora, która ukaże się już niedługo. Powieść, która trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony z pewnością warta jest przeczytania.

ŁĄKI KWITNĄCE PURPURĄ – Edyta Świętek

Edyta Świętek urodziła się w 1975 roku w Krakowie, a przez ponad 20 lat mieszkała w Nowej Hucie.  Z wykształcenia jest ekonomistką, ukończyła Zarządzanie Firmą na Krakowskiej Akademii im. A. Frycza-Modrzewskiego. Jest aktywna zawodowo, jednocześnie pisząc powieści, których dorobiła się już całkiem sporą ilość.

Łąki kwitnące purpurą to druga część sagi o rodzinie Szymczaków, i cyklu Spacer Aleją Róż.

Wydawnictwo REPLIKA rok 2017
stron 382

Rodzina Szymczaków coraz gęstniej zaludnia Nową Hutę. Najpierw przyjechał do niej najstarszy brat, a później kolejno dołączyła do niego reszta rodzeństwa. Główny bohater po nieudanym małżeństwie próbuje na nowo ułożyć sobie życie, jego młodsza siostra uchodząca za wdowę, też całkiem nieźle sobie radzi i gdyby nie fakt, że w ich rodzinnej wsi zostają odkryte zwłoki zamordowanego przed laty mężczyzny, który za życia czerpał przyjemność w upokarzaniu rodziny Szymczaków, pewnie wszyscy żyli by spokojnie i szczęśliwie. Niestety na najstarszego z braci pada cień podejrzenia o morderstwo, czy winny jest ten kogo oskarża milicja i brat zamordowanego? Kto z rodzeństwa Szymczaków zdecyduje się na opuszczenie wsi i zamieszkanie w Nowej Hucie. Do kogo uśmiechnie się szczęście, a kogo to szczęście opuści?

Przyznam szczerze, że pierwszą część sagi przeczytałam dość dawno temu, ale jej fabuła i historia rodziny cały czas siedzi w mojej głowie. Nie zawsze pamiętam przeczytane książki, widać ta trafiła w moje gusta.

Druga część to kontynuacja, ale autorka na początku nawiązuje do fabuły pierwszej części i gdyby ktoś przypadkowo zaczął od tej drugiej, myślę, że bardzo szybko odnalazłby główny wątek.

Bardzo realistycznie opisana rzeczywistość powojennej Polski lat 50-tych z uwzględnieniem podejścia ludzi do wiary i kościoła, dla których kościół był ogniwem łączącym ludzi, a nie ich dzielących jak jest teraz. Wiara w niego (w Kościół jako instytucję) i zasady tej wiary wpajane od dzieciństwa były wówczas drogowskazem życia.

Kiedy jednak czytałam o tym jak wielką wiarę pokładali ludzie wówczas w kościół i jak bardzo ubolewali nad gnębieniem go, to myślałam sobie: jak zachowaliby się ci ludzie teraz, w obliczu kościoła, który częściej dzieli ludzi niż łączy.

I chociaż jest to powieść obyczajowa, pewnym sensie mogę powiedzieć, że jest to książka historyczna, bowiem autorka w bardzo czytelny i wręcz drobiazgowy sposób ukazuje ówcześnie panujący ustrój, dogłębnie zanurzając się w sferę polityczną otoczoną obłudą fałszywej wiary w lepsze życie i sytuacje gospodarcze.

(…) Prezydent przyjechał zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem. Brygadzista szczęśliwie uniknął spotkania ze znienawidzonym decydentem, którego pokątnie nazywano sługusem kacapów lub marionetką Stalina. (…)

Saga rodziny Szymczak, to tak naprawdę opowieść o więzach rodzinnych, które mimo przeciwności losów zawsze były mocne i trwałe. Cudowny kontakt między rodzeństwem i siała niosąca nie tylko pomoc, ale również pocieszenie w trudnych chwilach. Więź nakazująca dbać o siebie wzajemnie i pamiętać o rodzinnych korzeniach, wychowaniu i szacunku.

(…) Stanowili jedność i siłę. Kochająca się rodzina – na dobre i złe. Nawet jeśli koleje losu rozproszyły ich między Krakowem, Pawlicami oraz Mrągowem, gdzie pełnił służbę Leszek, to i tak każde z nich dobrze wiedziało, że w trudnej sytuacji staną za sobą murem. (…)

Autorka pokazuje nam krok po kroku jak powstawała Nowa Huta, jednocześnie wzruszając i zaskakując kolejnymi losami rodziny Szymczaków.

Świetnie wykreowane osobowości głównych bohaterów zbliżają czytelnika do nich i pozwalają nawet emocjonalnie się z nimi związać.

Takich ludzi jest i było wielu, chociaż nie do wszystkich czułam sympatię, to każdy na swój sposób stał się ważną postacią tej opowieści.

Tak jak z bohaterami ulubionych seriali, tak i z bohaterami tej sagi można się mniej lub bardziej identyfikować, kibicując tym ulubionym, a krytykując czy potępiając nawet, tych którzy nie są pozytywnymi postaciami.

Ale chociaż wielu z nich ma zarówno dobre jak i złe strony w swoich charakterach, to kończąc kolejny tom, już człowiek jest ciekaw ich dalszych losów.

Plusem tej powieści jest również to, że autorka opisując zdarzenia czy to polityczne, czy gospodarcze danego okresu, często odnosi się do informacji zamieszczanych w ówczesnej prasie.

Przede mną jeszcze kilka części tej wspaniałej sagi, chociaż nie wiem kiedy sięgnę po kolejny tom. Pewnie będzie to wkrótce, bo ciekawość jest silniejsza od patrzenia na książki.

Dzisiaj jednak mogę z czystym sumieniem polecić całą sagę, wiem że autorka ma całe rzesze fanek i czytelniczek, ale jeżeli ktoś jeszcze nie poznał jej książek, to może czas zacząć?

Mamy tutaj tyle wątków, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jest romans, jest zbrodnia, jest sporo historii i przede wszystkim jest wciągająca opowieść o cudownej rodzinie. Polecam.

Wpis dotczący mojej opinii o pierwszej części Spaceru Aleją Róż znajdziecie TU 

Napisz do mnie
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/