dramat
UKRAINKA – Agnieszka Lis
(…) Czas to oszust, wiesz? Ukrywa swoją wartość, a gdy się o niej przekonujesz, on już pędzi na złamanie karku. Przy czym to człowiek ten kark sobie łamie, a czas bez uszczerbku pędzi dalej. (…)
Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.
Ukrainka to powieść obyczajowa.
PREMIERA KSIĄŻKI 09 SIERPNIA 2023
stron 315
Natasza kilka lat wcześniej przeprowadziła się z Ukrainy do Polski, aby umożliwić matce leczenie. Zamieszkali w starym domu w podrzeszowskiej wsi. Niestety Polska nie okazała się miejscem szczęśliwym dla dziewczyny i jej najbliższych. W gąszczu dramatów Natasza miała wsparcie jedynie ze strony swojej polskiej przyjaciółki Karoliny. Wybuch wojny w Ukrainie po raz kolejny wywraca życie dziewczyny. W Rzeszowie stacjonują amerykańscy żołnierze i dopiero poznanie czarnoskórego Roberta, mającego polskie korzenie pozwala dziewczynie na odrobinę szczęścia. Czy uda im się złączyć swoje dwa odmienne życia w jedno? Jak wojna w Ukrainie wpłynie na życie Nataszy i Roberta? Czy każdy zasługuje na miłość?
Kto zagląda czasami na mój blog, ten wie, że Agnieszka Lis jest jedną z moich ulubionych autorek, która nie boi się żadnych tematów.
To pisarka, której książki mogę zarekomendować przed ich przeczytaniem, bo mnie żadna z nich jeszcze nie zawiodła swoją fabułą.
To autorka pisząca emocjami i chociaż w jej książkach odnajdujemy sporo dramatów, to muszę przyznać, że każdą jej powieść czytałam z zapartym tchem.
Po przeczytaniu tej książki długo nie potrafiłam zmobilizować się do napisania o niej kilku słów. Fabuła mnie zachwyciła i jednocześnie mną wstrząsnęła. Cały czas czuję emocje jakie we mnie wywołała i myślę, że to jest jedna z tych książek, które na zawsze zostają w pamięci czytelnika.
Niech nikogo nie zwiedzie piękna okładka, za którą możemy się spodziewać lekkiej, miłej i przyjemnej lektury. Fabuła powieści to wulkan dramatu, który pozostanie głęboko w sercu wielu osób. Ale kto zna „pióro” tej autorki, ten wie, że nie otrzyma naiwnej i humorystycznej historii.
Agnieszka Lis nie owija swoich opowieści w przysłowiowy „złoty papierek”. Tu nic nie jest czarno-białe, bo cała gama kolorów życia momentami aż drażni oczy i umysł.
Autorka pisze o przyjaźni między Polką a Ukrainką, o przyjaźni szczerej, takiej prawdziwej, która potrafi pokonać wszelkie zło. Jest na dobre i na złe, bo tylko takie przyjaciółki rozumieją się bez słów i nawet jak jedna zrobi coś wbrew drugiej to wszystko zostaje wybaczone.
Pisze o alkoholizmie, który potrafi zniszczyć nie tylko człowieka od niego uzależnionego, ale nawet najbardziej oddaną mu osobę. O tym jak bardzo nisko można upaść pociągając za sobą w dół niemocy bliskie osoby raniąc ich do głębi serca. To trudny i bardzo bolesny temat, ale autorka świetnie sobie z nim poradziła.
(…) Rozpaczam na widok naszego domu, który zmienił się w gnojowisko. Buntuję się przeciwko temu, że żałoba ojca jest moim poniżeniem. Ale to ciągle mój ojciec i nie chcę o nim mówić źle. Chcę go pamiętać takim, jaki był kiedyś. We Lwowie. (…)
W gąszcz dramatów jakimi są: żałoba po matce, wojna w Ukrainie, czy bezradność w obliczu choroby alkoholowej, autorka wplotła piękną miłość. Niby taką zwyczajną. Miłość Ukrainki i Afroamerykanina, udowadniając, że każdy zasługuje na takie uczucie i każdy ma szansę na lepsze życie.
Kibicowałam temu uczuciu, cieszyłam się ich szczęściem, bo każda miłość jest po to, aby się nią cieszyć. Ale nie spodobało mi się zakończenie książki i cały czas się zastanawiam, co skłoniło autorkę do tego, aby zaszokować czytelników jeszcze bardziej.
Bardzo boleśnie przedstawione zostały również wspomnienia rzezi polsko-ukraińskich jakie miały miejsce w czasie drugiej wojny światowej. Przyznam szczerze, że chociaż czytałam o nich niejeden raz, to opisy autorki wstrząsnęły mną po raz kolejny wywołując wodospady łez.
(…) Może i nie było z nami najgorzej. Kiedy odjechali, miałyśmy ciągle dom, niespalony. Cztery ściany i podłoga. Nic więcej. A nie, jeszcze wspomnienia. Takie, których nie byłyśmy w stanie w żaden sposób znieść. (…)
Nie pamiętam już kiedy ostatnio jakaś książka tak bardzo mnie wzruszała, ale życie nie zawsze jest piękne i radosne i chociaż często coś w nim jest kolorowe to nigdy nie wiemy kiedy te kolory zblakną i przybiorą barwę szarości.
„Ukrainka” to opowieść o młodej dziewczynie, której życie nie było usłane różami. Dziewczynie, która wiele w tym swoim krótkim życiu doświadczyła i chociaż wojna zastała ją w bezpiecznym miejscu, jako mieszkankę Polski to cały czas odgrywała w jej życiu ważną rolę.
Polecam tę książkę całym sercem chociaż uprzedzam, aby przed rozpoczęciem czytania przygotować sobie solidną paczkę chusteczek, myślę, że będą potrzebne wielu czytelniczkom.
To nie jest powieść przeznaczona wyłącznie dla kobiet, panom również ją szczerze polecam.
Dziękuję Autorce za kolejną porcję ogromnych emocji i dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska za to, że mogłam tę książkę przeczytać w ramach współpracy barterowej.
UZNANIE – W&W Gregory
(…) Cisza. Uderzam kilkakrotnie, miarowo kijkiem od szczotki w szybkę. Słyszę szamotaninę, po chwili przekręcenie klucza i w drzwiach pojawia się twoja głowa ze zblazowaną miną. Mój syn. Jedynak. Wyglądasz na posiadacza dowodu osobistego, choć tak naprawdę masz dwa lata mniej. To efekt twojej wagi, o której zawodowo myślę „plus sześćdziesiąt”. (…)
W.&W. Gregory to pseudonim. Człowiek o dwóch obliczach: ścisłym i humanistycznym, absolwent Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej oraz Scenariopisarstwa w AMA Film School w Krakowie. Lubi gotować, smacznie zjeść i poznawać inne kultury. Nie lubi lania wody, hipokryzji i cwaniactwa. Interesuje się człowiekiem i o nim pisze. Jest autorem m.in. dystopijnej serii „Dwuświat” o podzielonym, pozbawionym ideałów świecie.
Uznanie to powieść społeczno-obyczajowa z nutką dramatu.
PREMIERA KSIĄŻKI16 SIERPNIA 2023
stron 235
Jan Sikora jest wdowcem samotnie wychowującym nastoletniego syna. Jest byłym zawodnikiem, a obecnie trenerem młodzieży w judo. Syn Jana jest inny niż wychowankowie, swoją tuszą bardziej przypomina zawodnika sumo niż judoka, jest daleki od ideału jaki sobie wymarzył ojciec. Jan doskonale sobie radzi w kontaktach ze swoimi wychowankami, ale nie potrafi dogadać się z własnym synem, na płaszczyźnie ojcowskiej ponosi same porażki. Pewnego dnia poznaje wysportowaną kobietę i skrycie ma nadzieje na poważny związek. Ale… czy Karolina, lubiąca dzieci zaakceptuje syna Jana? Czy ojcu uda się wreszcie nawiązać dobry kontakt z Michałem? Co takiego musi się wydarzyć, aby ojciec i syn porozumieli się?
Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę książkę, a znając już trochę „pióro” autora i spoglądając na okładkę, spodziewałam się zupełnie innej fabuły, takiej trochę z gatunku fantasy.
Okazało się jednak, że książka mnie zaskoczyła fabułą społeczno-obyczajową z dużą dawką wątków psychologicznych.
Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa dla rodziców nastolatków, z którymi rodzic ma pewnego rodzaju problemy emocjonalne.
Mogłabym stwierdzić, że jest to lektura dla panów, przesiąknięta drobiazgowo przedstawionym sportem, może nie typowo dla mężczyzn, ale z pewnością większość osób, właśnie judo kojarzy ze sportem męskim.
Z wielu opisów sytuacji, czy przytaczania fachowego nazewnictwa, można domyślać się, że autor miał lub ma bliski kontakt z tym sportem.
Ale chociaż sporo miejsca w książce zajmuje judo, to fabuła nie odnosi się bezpośrednio do tego sportu. Judo jest tutaj bohaterem drugoplanowym, winowajcą, który sprawił, że wiele rzeczy skomplikowało się w życiu bohaterów powieści.
(…) Tymczasem ty wchodzisz do swojego pokoju i zamykasz się na klucz. Pewnie znowu kupiłeś sobie kolę i chipsy. Dlaczego ja się zgodziłem, by cała renta po mamie stała się twoim kieszonkowym? Jak znam życie, jeszcze babcia cię tuczy. (…)
Myślę, że ta książka jest głównie o samotnościach. Jednej – samotności nastolatka, który po śmierci mamy nie potrafi odnaleźć się w życiu swojego ojca, żyje w poczuciu własnej niedoskonałości i inności, z jednej strony pragnąc miłości i aprobaty ojca, a z drugiej strony nienawidząc go za obojętność. Drugiej – samotności mężczyzny nie dojrzałego do roli ojca chociaż świetnie radzącego sobie z młodzieżą. Człowieka żyjącego ambicjami zawodowymi i rozczarowanego postawą, zachowaniem i wyglądem własnego syna.
To trudna pod względem emocjonalnym lektura wywołująca całą gamę odczuć, od litości po niesmak.
Obaj nie potrafią się ze sobą porozumieć tylko dlatego, że nie potrafią lub może nie chcą ze sobą normalnie porozmawiać.
(…) Czy po nim zapłakałem? A kto by płakał po kimś takim? Chyba tylko jego judocy. Ja nie potrafię za nim zatęsknić, mimo że ode mnie odszedł dawno temu, że mnie zostawił wtedy na obozie, jedynym, na który nas zabrał, i zamiast spędzać z nami czas, zajmował się swoimi chłoptasiami. (…)
Ojciec chcąc dać synowi więcej swobody robi z niego kalekę życiowego, nie umie zaakceptować tego, co dzieje się w głowie i życiu syna. Ślepo zaangażowany w pracę i osiągnięcia sportowe swoich podopiecznych nie dostrzega potrzeb własnego syna. A ten z kolei mści się za to, że zamiast kochającego ojca mieszka pod jednym dachem z służbistą i trenerem.
Bardzo wyraźnie autor przedstawił walkę między ojcem a synem, która w pewnym momencie mogłaby doprowadzić do tragedii.
To jest opowieść o trudnej relacji syna i ojca w relacji której ciężko pogodzić ze sobą nagromadzone latami emocje. Złe emocje. Takie, które dzielą zamiast łączyć.
To nie jest lektura lekka, łatwa i przyjemna, ośmielę się powiedzieć, że jest to wręcz lektura trudna, ale zdecydowanie warta przeczytania, bo jest lekcją dla tych, którzy nie potrafią znaleźć porozumienia z bliską sobie osobą obwiniając ją za wszystkie swoje porażki życiowe.
To lektura o wychowaniu i wybaczaniu, o samotności, która jak najgorsza toksyna wdziera się w serce i umysł.
(…) A może ojciec też był tylko moim ideologicznym rywalem? Może go kochałem, bo nie da się nie kochać rodzica, kochałem bezwarunkowo, i ty także kochasz mnie z tego samego powodu? Pamiętam, że mimo tego, co mi robił, zależało mi na nim, na jego uznaniu. (…)
Ciekawa narracja będąca czymś w rodzaju zwierzeń, sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Narracyjnie mamy tutaj myśli zarówno ojca jak i syna. Każdy z nich rozmawia z drugą stroną ale tylko w swojej głowie, żaden z nich nie potrafi porozmawiać w normalny, ludzki sposób.
Polecam tę książkę szczególnie rodzicom, którzy nie do końca radzą sobie w komunikacji ze swoimi pociechami. Może zamiast winić za wszystko krnąbrne dziecko, spróbujmy poszukać winy wychowawczej w tym co robimy sami.
„Zimny chów” nie jest dobry, ale czy dobrym wychowaniem jest ustępowanie dziecku na każdym kroku i tolerowanie jego zachowania będącego często swoistym buntem wobec rodzica?
Ale polecam tę książkę również młodemu czytelnikowi, szczególnie takiemu w wieku 16-17 lat, czyli w wieku jednego z bohaterów. Może czasami warto wyjść naprzeciw rodzicowi zamiast obwiniać go za wszystko co złe. Czujesz się niewidoczny? To pokaż się, a nie ukrywaj za zasłoną swoich żalów.
Dziękuję Autorowi i Wydawnictwu OPENER za możliwość przeczytania tej książki. I chociaż przyznam szczerze, że metaforyczna okładka nie przyciągnęłaby mojego oka jako czytelniczki, to po raz kolejny przekonałam się o tym, że nie jest ważna okładka, ważna jest fabuła, która się za tą okładką znajduje na kartach książki.
CÓRKA KOMENDANTA – John Boyne
(…) Kiedy dziecko potwora jest winne zbrodni ojca? Wina i współudział mają niejedno oblicze. (…)
John Boyne to irlandzki pisarz mieszkający w Dublinie. Urodził się w 1971 roku. Ukończył Trinity College w Dublinie, studiował również twórcze pisanie na University of East Anglia. Jest autorem książek dla dorosłych jak i dla młodszych czytelników, a jego powieści publikowane są w ponad 50 językach.
Córka komendanta to kontynuacja powieści Chłopiec w pasiastej piżamie. Powieść obyczajowa z historią wojenną w tle.
PREMIERA KSIĄŻKI 18 KWIETNIA 2023
stron 446
Gretel Ternsby od wielu dekad mieszka w okazałym apartamencie w reprezentacyjnej dzielnicy Londynu. Pomimo przerażającej przeszłości wiedzie spokojne i wygodne życie. Nie opowiada o ucieczce z nazistowskich Niemiec. Nie opowiada o ponurych latach spędzonych z matką w powojennej Francji. Nie opowiada też o ojcu, komendancie jednego z najbardziej znanych niemieckich obozów zagłady. A przede wszystkim nie wypowiada imienia swojego brata. Pewnego dnia do mieszkania na parterze wprowadza się młoda rodzina. Pomimo wspomnień, które przywołuje kilkuletni Henry, pomiędzy nim a Gretel nawiązuje się nić przyjaźni. Wkrótce potem dochodzi do awantury pomiędzy piękną matką Henry’ego a despotycznym ojcem. Gretel staje na podobnym rozdrożu, na jakim znalazła się dawno temu. Wtedy nie zrobiła nic, teraz decydując się na uratowanie małego chłopca, ma szansę zmierzyć się z poczuciem winy, żalu i z wyrzutami sumienia. By to zrobić, konieczne może okazać się ujawnienie tajemnic, które skrywała przez całe życie. Czy Gretel odważy się stanąć przeciwko silnemu wrogowi jakim jest ojciec chłopca? Jak bardzo trauma przeszłości zaważy na tym, aby wreszcie wyjść ze skorupy ucieczki?
Opis fabuły pochodzi od wydawcy.
Ktoś kto czytał książkę lub oglądał film „Chłopiec w pasiastej piżamie” zapewne z przyjemnością sięgnie po tę powieść, bowiem bohaterką jej jest siostra Bruna.
Czytając tę lekturę zastanawiałam się nad tym jak traumy dzieciństwa mogą mocno wpływać na dorosłe życie. Jak bardzo może ciążyć odpowiedzialność za coś, na co tak właściwie nie miało się wpływu.
(…) Tak jak Szmulowi, pomyślałam. Tak miał na imię. Ten chłopiec z tamtego miejsca. Ten, który mnie błagał, żebym nie doniosła Kurtowi, że kradł ubrania. Zabije mnie, powiedział. Tak. Szmul. To imię brzmiało jak podmuch wiatru. (…)
Gretel nie była małą dziewczynką, była nastolatką, kiedy wraz z rodzicami zamieszkała w domu sąsiadującym z obozem koncentracyjnym. Faktem jest, że nie miała żadnego wpływu na to co robił jej ojciec, ale obojętny stosunek do tego mógł być dla niej w przyszłości taką samą winą jak wina ojca, chociaż z pewnością w mniejszym stopniu.
Prześladowanie, poszukiwanie i karanie rodzin zbrodniarzy wojennych jakimi byli bezwzględni naziści być może nie było sprawiedliwym, ale niestety miało miejsce nie tylko w Europie. Jaką winę za zbrodnie wojenne ponoszą dzieci tych ludzi, przecież nawet gdyby się zbuntowały wobec polityki jaką żyli ich ojcowie czy matki, nie byłyby w stanie niczego zmienić.
(…) – Ach, więc nadal twierdzisz, że jesteś niewinna? Widziałaś przyjeżdżające pociągi. Widziałaś wysiadających ludzi. Baraków była ograniczona liczba, a jednak ciągle zapełnialiśmy je ludźmi, choć nigdy nie widziałaś, żeby ktoś wyszedł przed bramę. I chcesz mi powiedzieć, akurat ty, że cię to nie zastanowiło? (…)
Ojciec dziewczyny został skazany za swoje zbrodnie i uśmiercony, ale to nie zwolniło jej od odpowiedzialności jaką inni ją obciążyli.
Po zakończeniu wojny ani jej ani jej matce nie dane było spokojnie żyć w jednym miejscu, bo dla pewnych środowisk i one powinny były zostać ukarane.
Fabuła książki podzielona jest na trzy etapy życia głównej bohaterki, która będąc już w bardzo zaawansowanym wieku wspomina swoje życie.
Po zakończeniu wojny, pod zmienionym nazwiskiem próbuje ukryć się w Paryżu. Czy ucieczka z Niemiec i przeprowadzka do Francji pozwolą jej na życie bez strachu, że ktoś odkryje jej prawdziwą tożsamość?
Kolejnym etapem życia Gretel jest Australia, w której przez przypadek spotyka mężczyznę będącego niegdyś bliskim współpracownikiem jej ojca. On również ukrywa się pod zmienionym nazwiskiem, czy żałuje tego co kiedyś robił? Będąc teraz przykładnym obywatelem, kochającym mężem i ojcem ma prawo do spokojnego życia bez wyrzutów sumienia?
Główna bohaterka ma dwa wyjścia albo puści wszystko w niepamięć, albo wyda mężczyznę odpowiednim służbom, ale co może zyskać a co stracić podejmując którąkolwiek z decyzji?
Ostatnim etapem jest Anglia, w której Gretel dożywa sędziwego wieku. I chociaż ułożyła sobie życie u boku mężczyzny, którego pokochała, to cały czas nęka ją lęk przed tym, że ktoś odkryje kim jest i jaką ukrywa przeszłość.
Zachwyciła mnie ta książka i polecam ją nie tylko miłośnikom historii wojennych. Lubię książki z retrospekcjami, a tutaj ich nie brakuje.
To piękna, zmuszająca do refleksji lektura o tym, jak bardzo przeszłość może mieć wpływ na przyszłość.
(…) Takie chwile pojawiały się niespodziewanie i bardzo mnie stresowały. Odczytywałam je jako znaki od Boga, przypominające, że choć w codziennym życiu zaznaję spokoju i szczęścia, nigdy nie powinnam zapominać o swojej roli w horrorze, bo moja wina była wyryta w mojej duszy tak nieodwołalnie, jak liczba wytatuowana na ręce panny Aaronson. (…)
To książka o odpowiedzialności za czyjeś czyny, będąca czymś w rodzaju wyrzutów sumienia. Ale to również opowieść o odwadze cywilnej, nie każdy ma tyle odwagi, aby wtrącić się w cudze życie i wyegzekwować sprawiedliwość. Może właśnie przeżycia z przeszłości sprawiły, że kobieta będąc jedynie małym trybikiem społeczności odważyła się zawalczyć o spokój i bezpieczeństwo małego chłopca.
Myślę, że ta powieść poruszy najczulsze struny w sercach czytelników, ponieważ jest pewnego rodzaju analizą ludzkich uczuć, przeżyć i sumienia. Z pewnością wywoła wielkie emocje.
Świetnie wykreowana osobowość głównej bohaterki jest takim puzzlem zamykającym całość.
Jestem przekonana, że wielu czytelnikom fabuła nasunie sporo pytań, ale i zmusi do refleksji. Zapadnie w pamięć tak jak historia „Chłopca w pasiastej piżamie”.
Polecam tę powieść, chociaż nie jest ona lekka i łatwa, sporo w niej dramatyzmu, ale z pewnością jest warta przeczytania.
Dziękuję Wydawnictwu REPLIKA za propozycję poznania tej lektury w ramach współpracy barterowej. Myślę, że fabuła na długo pozostanie w mojej pamięci.
NIEBIESKI -Agnieszka Lis
(…) Justyna widziała aurę ludzi od dziecka, było to dla niej tak naturalne jak oddychanie. Dlatego rysowała siostrę na niebiesko, a kota sąsiadów na żółto-zielono. Ojciec miał zwykle granatowe włosy… (…)
Ząbkowice Śląskie 2022
Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga
Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.
Niebieski to powieść obyczajowa z nutką tajemnicy i szczyptą thrillera.
PREMIERA KSIĄŻKI 22 MARCA 2023
stron 318
Justyna ma niesamowite zdolności, widzi aury innych ludzi. Kiedy poznaje pewnego mężczyznę, jego aura zachwyca ją do tego stopnia, że postanawia wyjść za niego za mąż i wyjechać razem z nim na przemyską wieś. Próbuje odnaleźć się w nowym życiu z Hubertem i jego matką, która oczekuje od Justyny jedynie tego, aby młoda synowa dała jej wnuka. Justynie nie jest łatwo wżyć się atmosferę domu ani w lokalną społeczność, tym bardziej że dziewczynę nawiedzają różne wizje, słyszy czyjeś głosy i otaczają ją różne aury. Czy przeniesienie się za ukochanym z miasta na wieś było dobrym pomysłem? A może dziewczyna traci zmysły żyjąc pod presją teściowej? Co wydarzyło się w tej rodzinie dawno temu i dlaczego kapliczka z sąsiedniego lasu zdaje się przywoływać młodą mężatkę?
Nie ukrywam, że pierwszy raz nie mogę się zdecydować do jakiej grupy zakwalifikować powieść i dodam, że chociaż książka mnie zaciekawiła, to mam po jej przeczytaniu bardzo mieszane uczucia.
Z całą pewnością historia opisana w powieści nie jest banalna, jest oryginalna i zaskakująca, ale… no właśnie, gdzieś z tyłu głowy cały czas siedzi mi jakieś „ale”.
Jest to lektura inna niż dotychczasowe książki, które udało mi się przeczytać, a mam ich już za sobą sporo. Agnieszka Lis za eksperymentowała z nowym gatunkiem i chyba jej się to udało.
Autorka wprowadziła w fabułę odrobinę magii, mrocznej tajemnicy, które z pewnością dodają tej historii swoistego smaczku i górują zaciekawieniem odnoszącym się do tematu.
(…) Usłyszała urywany oddech, jakby ona sama biegła zbyt szybko. Wdychała powietrze płytko i nierówno, przerażała ją słabość w nogach, drżenie mięśni. Strach? Wiatr przyniósł ze sobą ciemność, rozglądała się dookoła, dostrzegała jedynie niewyraźne cienie, rozmazane obrazy, czuła pośpiech, irytację i obojętność jednocześnie. Ktoś się śmiał. Ktoś krzyczał. (…)
Świetnie wymyślona intryga mająca zaskakujące zakończenie to z całą pewnością coś nietuzinkowego, jeśli chodzi o powieści obyczajowe.
Przyznam szczerze, że Justyna – główna bohaterka, kobieta młoda, inteligentna i ślepo posłuszna teściowej i mężowi nieco mnie irytowała. Pomijając fakt, że ciągle sprzątała, to zachowywała się dość poddańczo w stosunku do reszty rodziny, tak jakby normalnym było to, że jest na każdym kroku upokarzana czy bita przez męża.
Autorka w ciekawy sposób pokazała zarówno młodą kobietę, która weszła w środowisko wiejskie jak i małą, hermetyczną społeczność, w której wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą jednocześnie unikając bliższych relacji czy przyjaźni.
Książka niby spokojna, bez nagłych zwrotów akcji, ale muszę przyznać, że cały czas trzymała mnie w napięciu.
(…) Jak u nas we wsi słońce – to tam burza. Jak u nas deszcz – tam praży. I tak w kółko – coś się dzieje dziwnego wokół kapliczki. Po prostu tam nie chodź, co sobie będziesz szkodzić. (…)
Niebieski to kolor aury jaki widzi młoda kobieta najpierw nad poznanym chłopakiem, a później również wokół innych osób. Niebieski to kolor dobra i uczciwości, czy mógł się zmieniać w zależności od zachowania danej osoby? Dlaczego Justyna nie odeszła od Huberta, kiedy jego aura zmieniła się.
Nie mogłam zrozumieć głównej bohaterki, która tak bardzo zakochała się, że postanowiła zostawić wygodne życie w mieście by przeprowadzić się na wieś i w milczącym pozwoleniu godzić się z tym co tam ją osaczało.
Ciekawym zabiegiem okazały się wprowadzone w fabułę wizje jakich doświadczała Justyna; wołanie lasu i odkrywanie przeszłości kobiety, która dawno temu była w takiej samej sytuacji co Justyna.
Myślę jednak, że najlepsza jest końcówka książki; takiego zakończenia z pewnością żaden czytelnik się nie spodziewa. Jak dla mnie to zakończenie jest prawdziwym majstersztykiem.
I chociaż cały czas mam mieszane uczucia co do tej lektury, to uważam, że jest to świetna powieść pełna tajemnicy, magii, poruszająca ważne tematy, zwłaszcza psychologiczne i społeczne. Obrazowo oddanie realiów wiejskiego życia, to tylko uzupełnienie fabuły.
Jak już wspomniałam wcześniej, z pewnością jest to lektura nieszablonowa, nie zaliczę jej do lekkich, łatwych i przyjemnych, bo jest to lektura wymagająca skupienia, chociaż czyta się ją szybko i płynnie, ale to już zasługa stylu jakim pisze Agnieszka Lis.
(…) Wróciła do domu, rozglądając się niespokojnie wokół. Dopiero za ogrodzeniem minęło uczucie strachu, przed którym uciekała. Ucichł też ostatecznie pisk, który cały czas wokół siebie słyszała. Naprawdę się bałam – pomyślała. (…)
Jeżeli szukacie książki innej niż większość powieści obyczajowych, to myślę, że ta będzie odpowiednim wyborem.
Polecam, zwłaszcza wymagającym czytelnikom.
Dziękuję Autorce za te pełne emocji chwile z książką a Wydawnictwu Purple Book za egzemplarz w ramach współpracy barterowej.
RODZINNE STRONY – Iwona Mejza
Zawsze dobrze mieć kogoś, z kim milczy się równie przyjemnie, jak rozmawia.
Iwona Mejza urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od wielu lat pisze opowiadania kryminalne publikowane w prasie, a w wolnym czasie fotografuje i zajmuje się ogrodem. Czyta i kolekcjonuje powieści kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści Milicyjnej Mord. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.
Rodzinne strony to druga część serii MIASTECZKO ANIELIN, powieść obyczajowa z dawką dramatu, odrobiną humoru i romansu.
PREMIERA KSIĄŻKI 07 WRZEŚNIA 2022
stron 316
Marta jest młodą kobietą, która kilka lat wcześniej zamieszkała w Anielinie z rodzicami i małą Polą. Szukając ciszy i spokoju chcieli zacząć wszystko od nowa niestety rodzinna tragedia przekreśla wiele planów. Anielin to piękna miejscowość, zwłaszcza latem, w której mieszkają bardzo ciekawi i życzliwi wszystkim ludzie. W księgarni braci Pruskich i pizzerii U Romano im bliżej jesieni robi się coraz mniejszy ruch, kioskarka Felicja swoim zwyczajem zbiera plotki, a Agata, właścicielka sklepu, martwi się, jak uporać się z powrotem męża z za granicy. Senna atmosfera miasteczka zostaje zakłócona, gdy Marcin ulega wypadkowi, mąż Agaty okazuje się innym człowiekiem niż ten który wyjechał, a bracia Pruscy wreszcie postanawiają wyjawić swoją wielką tajemnicę. Jakie jeszcze tajemnice skrywa miasteczko? Czy Marta i Pola odnajdą w Anielinie swoje miejsce na ziemi? Kim tak właściwie jest Marcin, młody mężczyzna, który pojawił się nie wiadomo skąd i od razu podbił serca wszystkich mieszkańców Anielina włącznie z sercami Marty i Poli? Czy babcia Marty i pan Ksawery znajdą wspólny język? A może pani Felicja znajdzie swoją bratnią duszę?
Miasteczko Anielin to takie miejsce, do którego chce się wracać, bo mieszkający w nim ludzie stwarzają w nim atmosferę ciepła, przyjaźni i bezpieczeństwa.
Po przeczytaniu pierwszego tomu Przyjaciółka nie mogłam się doczekać kontynuacji tak byłam zauroczona, zwłaszcza dwoma starszymi panami, czyli braćmi Pruskimi i małą Polą.
Autorka zapraszając czytelników do Anielina nie gwarantuje miłej sielanki, wręcz przeciwnie, pokazuje nam i piękne strony życia w małym miasteczku i te mroczne odnoszące się do życia prywatnego niektórych mieszkańców.
Momentami jest słodko, ciepło i zabawnie, ale bywa też mocno dramatycznie, bo życie przecież nie zawsze jest słodkie, czasami lubi zafundować odrobinę goryczy.
Ale mimo dramatyzmu w niektórych wątkach powieść jest bardzo optymistyczna, można powiedzieć, że nawet najbardziej negatywne zdarzenie ma pozytywne zakończenie. Ale mi się ładnie zrymowało 😉
Większość postaci pojawiających się w fabule, to osoby do których możemy mieć zaufanie i z pewnością które dają się lubić, ze wspomnianymi wcześniej braćmi Ksawerym i Teofilem oraz z przeuroczą Polą na czele.
(…) Jak teraz by się czuł i co miałby odpowiedzieć, gdyby nie szara koperta i zawarte w niej informacje? Nie chciał odzierać brata ze złudzeń. Teofil był człowiekiem o gołębim sercu i niestety podatnym na manipulacje, zwłaszcza jeżeli wydawało mu się, że jest komuś coś winien, a takie wrażenie stworzyła Eliza. (…)
Niestety tragedie i dramaty mają to do siebie, że nie pozwalają zbyt szybko pozbyć się wspomnień bolesnych i smutnych. I chociaż człowiek starałby się ze wszytskich sił, to lubią wracać jak bumerang. Tak jest i w przypadku Marcina i w przypadku Marty. Na szczęście między nimi jest mała iskierka w postaci kilkulatki, która potrafi rozładować najsmutniejsze wspomnienie.
Autorka nie szczędzi czytelnikom dramatyzmu chociaż powieść została napisana ładnym stylem i mogę powiedzieć, że czyta się ją płynnie i szybko. I jak już wspomniałam z fabuły „bije” optymizm, dlatego mimo kilku wątków wzruszających, większość czytałam z uśmiechem na twarzy.
To jest książka opowiadająca o życiu w małym miasteczku, w którym na porządku dziennym jest życzliwość i zaufanie do drugiego człowieka. Tu, gdy ktoś ma jakiś problem, śmiało można zgłosić się o poradę czy pomoc do sąsiada.
(…) Ale czy na wszystko trzeba zasłużyć? Czy nic nie może być nam dane? Czy nie można tak po prostu żyć i być szczęśliwym? W końcu ma się jedno życie i trzeba wykorzystać je jak najlepiej, pomimo błędów i porażek. (…)
To również książka o miłości, wprawdzie przedstawiony w niej romans nie należy ani do burzliwych, ani erotycznych, ale zbudowany jest głównie na przyjaźni.
To także książka o więzach rodzinnych i tych pięknych połączonych prawdziwą miłością i tych trudnych, często przez lata ukrywanych pod grubą warstwą żalu.
Nie czekajcie na specjalne zaproszenie, tylko wpadajcie do Anielina. Gwarantuję, że nawet zimny wiatr i jesienno-zimowa zadymka nie przeszkodzi Wam w ciepłym odebraniu tej powieści i nie pozbawi przyjemności pobytu w tym miasteczku.
Dziękuję Autorce za te piękne chwile pełne emocji, dziękuję wydawnictwu DRAGON za możliwość poznania tej książki i kolejną „podróż” do Anielina.