Recenzje książek

dobra powieść

PROTEST – Magdalena Zimniak

Magdalena Zimniak z wykształcenia jest anglistką. Pisuje książki oraz opowiadania, które ukazywały się w Akancie i Magazynie Fantastycznym. Jest laureatką konkursu na opowiadanie kryminalne ogłoszonego przez agencję literacką Pal Twins i Związek Literatów Polskich (opowiadanie „Zapach róż”) oraz laureatką konkursu wydawnictwa Replika na opowiadanie erotyczne (opowiadanie „Wstydliwy Sekret”). W swoim dorobku pisarskim ma między innymi takie książki jak: „Jezioro cierni”, „Pokój Marty”, „Willa”, „Szlak”. Wspomniałam o tej pisarce w jednym z moich wcześniejszych wpisów Panel Literacki Dyskusyjnego Klubu Książki Kobiet Pióra i Pazura

Protest to kryminał z mocną dawką powieści psychologicznej.

PREMIERA KSIĄŻKI 23 LUTEGO 2022

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA
stron 431

W 1979 roku młodziutka Krysia za namową rodziców poddaje się aborcji, dziewczyna nie chce zdradzić kto był ojcem jej nienarodzonego dziecka. W niedługim czasie matka dziewczyny popełnia samobójstwo, a wiele lat później dorosła już Krystyna również idzie w ślady matki. Są jednak osoby, które nie wierzą w to, aby obie kobiety targnęły się na swoje życie. W roku 2020 Trybunał Konstytucyjny orzeka, że aborcja ze względu na ciężkie i nieodwracalne zmiany płodu jest niezgodna z Konstytucją. Do Anity, siostry Krystyny od lat balansującej na granicy szaleństwa wracają wspomnienia sprzed lat. Sytuację zaognia Julia, córka Anity, młoda kobieta buntująca się orzeczeniem Trybunału, chętnie biorąca udział w protestach na ulicach miasta. W głowie Anity zaczyna pojawiać się coraz więcej pytań, zaczynają powracać wspomnienia dawno wyparte z świadomości i siostra Krystyny próbuje na własną rękę odszukać prawdę o śmierci dwóch ukochanych kobiet. Tymczasem nieoczekiwanie umiera kolejna bliska osoba z kręgu Anity i w tym przypadku to już z całą pewnością nie jest samobójstwo. Ktoś zamordował przyjaciółkę Anity. Kto i dlaczego to zrobił? Czy ta sama osoba maczała palce w śmierci matki i siostry Anity? Dlaczego Anita nigdy nie potrafiła pokochać macochy, kobiety, z którą związał się jej ojciec po śmierci pierwszej żony?

Biorąc do ręki kolejną książkę tej autorki byłam pewna, nie będzie łatwo. Znając „pióro” Magdaleny Zimniak, wiedziałam, że książka nie będzie z tych lekka, miła i przyjemna. Ale ponieważ uwielbiam książki tej pisarki, nie mogłam sobie odmówić sięgnięcia po jej kolejną powieść.

Są książki po których przeczytaniu długo nie potrafię fabuły pozbyć się z głowy. I do takich książek właśnie mogę zaliczyć wszystkie napisane przez tę właśnie autorkę.

Spoglądając na okładkę tej książki, pierwsze co pomyślałam, to że jest to kolejna feministyczna pozycja wyrażająca otwarcie bunt przeciwko temu, co dzieje się w naszym kraju i co próbują zrobić z kobietami obecni politycy.

W pewnym sensie moje myśli poszły w tym kierunku, ale sedno fabuły to nie tyle kobiecość w sensie fizycznym co psychicznym, a właściwie emocjonalnym.

W powieści poznajemy trzy kobiety – Anitę (matkę), Julię (córkę) i Sylwię (macochę, czyli tę, która zajęła miejsce matki Anity). Wszystkie trzy kobiety łączą ze sobą dawne tajemnice, przez wiele lat nieodkryte.

Anita, od dziecka miała problemy z opanowywaniem emocji, chowała się do szafy próbując w ten sposób ukryć się przed problemami. Po zagadkowej śmierci swojej mamy, uznanej za samobójstwo, dziewczynka jeszcze bardziej zamknęła się w sobie i… w swojej szafie. Miejsce matki dość szybko zajęła jej przyjaciółka, lecz mimo tego, że ze wszystkich sił starała się zdobyć serca córek swojego partnera, a następnie męża w Anicie była jakaś blokada. Kobieta nie potrafiła nie tyle pokochać macochy, co podświadomie winiła ją za śmierć matki. Czy jej intuicja się myliła?

(…) Szafa stała się moim światem, azylem bezpieczeństwa. Wcześniej czy później ktoś ją otwierał albo wychodziłam sama, wiedziałam, że tak trzeba. Czasem jednak, nawet rozmawiając z Wojtkiem, czułam tęsknotę za duchotą mojej skrytki. (…)

Sylwia po śmierci przyjaciółki, nie potrzebowała dużo czasu, aby stać się pełnoprawną członkinią rodziny. Szybko zdobyła serce wdowca i jednej z jego córek, a w późniejszym czasie została idealną, ukochaną babcią, do której lgnęły dzieci Anity. Idealna żona, idealna macocha, idealna babcia, czy można być aż tak idealnym człowiekiem i nie mieć niczego złego na sumieniu? A może to tylko idealny kamuflaż?

(…) Oprócz odrobiny miłości nie oczekiwała niczego w zamian. I Paweł ją kochał. Jego starsza córka też. Natomiast między Anitą a macochą zawsze stał mur. To nie Sylwia go postawiła, wręcz przeciwnie. Jeśli Anita osiągnęła w dzieciństwie względną równowagę, zawdzięczała to żonie ojca. Młodsza córka Pawła od początku miała problemy psychiczne. (…)

Julia jest córką Anity, młodą kobietą, która stara się walczyć o swoje prawa, nie chce być zdegradowana do roli żony i matki, nie chce by ktoś decydował za nią i instrumentalnie traktował jej ciało. Stara się być bardzo opiekuńcza wobec matki, która nie potrafi sobie radzić ze sobą, zwłaszcza po tragicznych śmierciach jakie miały miejsce w jej życiu. Najpierw samobójstwo matki, potem samobójstwo siostry, a następnie tragiczna śmierć męża, której Anita chyba nie przyjęła do wiadomości, bo cały czas z nim rozmawia. Czy Julia uwierzyła w śmierć Krystyny, swojej ulubionej ciotki?

Jeżeli ktoś myśli, że jest to zwykła powieść obyczajowa o kobietach i dla kobiet, to muszę szybko to sprostować.

To powieść pełna tajemnic ciągnących się latami, w której aż roi się od niejasności i domniemań. Jej bohaterki i bohaterowie (bo mamy tu również postacie męskie) są bardzo indywidualni osobowościowo, ich życie jest bardziej skomplikowane niż można przypuszczać.

To połączenie thrillera i kryminału w mocnej odsłonie powieści psychologicznej, którym przez całą fabułę towarzyszy dość mroczny klimat skrzętnie skrywanych tajemnic sprzed lat, nieodstępujące nawet na chwilę napięcie i mocne wątki psychologiczne.

(…) Ktoś mnie śledził. Ktoś mnie gonił od domu Magdy. To paranoja, Nie jestem normalna. Słyszę głosy. Widzę umarłych. Kroki też mogłam słyszeć tylko ja. One mogły być w mojej głowie. (…)

I tak jak wspomniałam wcześniej, nie powiem, że jest to lekka, łatwa i przyjemna lektura na weekend, bo chociaż czyta się ją szybko, pod warunkiem oczywiście zaangażowania w historię całym sercem, to jestem pewna, że jak ktoś już sięgnie po tę książkę, to nie będzie potrafił jej odłożyć.  

Mogłabym jeszcze dużo napisać o tej książce, ale myślę, że i tak najważniejsze w odbiorze jakiejś lektury jest indywidualne odbieranie jej przez czytelnika.

Mogę jedynie zapewnić, że nikogo ta książka nie znudzi, zresztą czytelników, którzy znają twórczość tej autorki przekonywać nie muszę do sięgnięcia po tę powieść.

To jest książka o kobietach, o ich lękach, sile dążenia do celu, słabościach i odwadze. To historia kobiet, które stanęły na drodze do szczęścia czy kariery takim, którzy nie cofnęli się przed niczym, aby osiągnąć swoje cele. To historia ludzi, co do których nigdy nie można być pewnym czy jest przyjacielem czy wrogiem.

To lektura, która przyciągnie fabułą i długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. A ciekawa narracja zarówno poprowadzona z punktu widzenia kilku osób jak i czasów (raz jest w osobie pierwszej czasu teraźniejszego, a raz w osobie trzeciej czasu przeszłego) jest urozmaiceniem, które działa jak dodatkowy punkt zaczepny w trakcie czytania pozwalając odnieść się do fabuły z różnych punktów widzenia.

Dziękuję Autorce i Wydawnictwu Skarpa Warszawska za te emocje, bo dla mnie Magdalena Zimniak jest prawdziwą mistrzynią emocji.

POLECAM tę powieść zarówno kobietom (w każdym wieku) jak i mężczyznom, jestem pewna, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

CÓRKA GENERAŁA – Magdalena Witkiewicz

(…) Babcia powiedziała, że to jeden z najcenniejszych prezentów, jakie może mi dać. Obraz przedstawiał wzburzone morze, nad którym kłębią się ciemne chmury, ale gdzieś na horyzoncie lekko przebija słońce. (…)

Magdalena Witkiewicz gości na moim blogu już po raz… ojoj… któryś. Dla przypomnienia   napiszę tylko, że urodziła się w 1976 roku i mieszka w Gdańsku.  Z wykształcenia jest marketerką. Jest miłośniczką literatury oraz dzieci (w szczególności swoich). Jej pierwsza powieść, Milaczek, poprawiła humor tysiącom czytelników. Nie będę się rozpisywała o tej autorce, ponieważ kto tutaj do mnie zagląda, wie, że chętnie sięgam po jej książki a co za tym idzie, opinie o nich często pojawiają się na moim blogu. Pisze dla dorosłych i dla dzieci, a jej książki są dosłownie rozchwytywane.

Córka generała to powieść obyczajowa z nutką wojennego dramatu, romansu i historii Gdańska.

PREMIERA KSIĄŻKI 9 MARCA 2022

Wydawnictwo SKARPA WARSZAWSKA
stron 383

W pięknym Wolnym Mieście Gdańsku z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej odczuwa się zbliżającą wojnę. I chociaż widmo jej nikogo nie napawa optymizmem, to młodość ma swoje prawa, a serce nie sługa. Andrzej jest polskim studentem szaleńczo zakochanym w pięknej Elise, gdyby nie sytuacja polityczna w mieście, w którym oboje mieszkają ich miłość miałaby zupełnie inny wymiar. Jednak Elise jest córką niemieckiego generała mocno sympatyzującego z Hitlerem i jego ideologiami. Ojciec oczywiście nie popiera związku córki z Polakiem i zrobi wszystko aby rozdzielić młodych. Kiedy pewnego dnia w domu Elise dochodzi do dość niefortunnego incydentu z udziałem Andrzeja, wydaje się, że losy Elise i Andrzeja zostają przesądzone. Przyjaciele chłopaka początkowo również nieprzychylnie podchodzący do związku Polaka z Niemką powoli zaczynają się przekonywać do dziewczyny. Wybucha jednak wojna i losy wielu z nich zostają pokrzyżowane. Czy zakochani w sobie młodzi ludzie będą mieli jeszcze szansę na spotkanie? Czy Andrzej będzie potrafił pokochać inną kobietę? Czy Elise odnajdzie w życiu szczęście z dala od miasta, w którym zostawiła swoją wielką miłość?

Kiedy skończyłam czytać tę książkę nie było mi łatwo zabrać się za pisanie recenzji, ponieważ cały czas emocje we mnie mocno buzowały.

Autorka wspomina, że to fikcja literacka, ale ja tyle wysłuchałam już opowieści wojennych, tyle wspomnień, że wcale bym się nie zdziwiła, gdyby nagle pojawił się ktoś i powiedział: „to moja historia”.

Nie od dziś wiadomo, że wojna w wielu ludziach wyzwoliła bestie, wpajana latami nienawiść i pogarda dla innych nie mogła pozostać bez echa. Ale ja wiem, że nawet w najgorszych warunkach wielu ludzi pozostaje LUDŹMI.

W tej książce mamy na to i piękne i bolesne przykłady, i tak jak zawsze powtarzam, że są ludzie źli do szpiku kości i są tacy, dla których drugi człowiek nie jest tylko wrogiem, jest człowiekiem takim samym jak oni.

O tym właśnie jest ta książka, o prawdziwym człowieczeństwie, które mimo strachu, bólu, niepewności, a często nawet nienawiści pozostaje człowieczeństwem.

To opowieść o miłościach zrodzonych w czasach, kiedy wielu nie potrafiło kochać, ale czy miłość pyta nas o zdanie, gdy serce wyrywa się do drugiej osoby?

(…) Nie mogę nawet słuchać Beethovena. Dla Elizy już zawsze będzie mi się kojarzyło tylko z nią. Kiedyś tak kochane przeze mnie, teraz jest nie do zniesienia. Czasami zastanawiam się, jak bardzo zadrwił ze mnie los, że zakochałem się w Niemce. I to nie w zwykłej, przeciętnej, a córce jednego z najbardziej szanowanych przez niemieckich narodowców generałów. (…)

Autorka przedstawia nam osoby dla których słowa „empatia”, „pomoc”, „miłosierdzie” są czymś tak naturalnym, że w sytuacjach ekstremalnych, nie zastanawiają się nad tym czy to co robią jest dobre czy nie, czy narażają własne życie, czy nie prowokują losu, tylko działają tak, jak im podpowiada serce.

Czytając tę książkę nie skupiamy się tylko na tytułowej córce generała, chociaż Elise von Hummel jest tutaj dość istotną postacią, jakimś specyficznym spoiwem, które łączy ludzi związanych z nią nicią przyjaźni. Postacie głównych bohaterów to osoby wyjątkowe, niby całkiem zwyczajne, nie wyróżniające się, a jednak nietuzinkowe. Myślę, że wiele czytelniczek czy czytelników poczuje z nimi swoistą więź.

Gama emocji zamknięta w fabule jest zbiorem wzruszeń, zarówno tych bardzo pozytywnych jak i negatywnych. Chociaż szczerze pisząc nie wiem, czy nie lepiej to nazwać wzruszeniami żalu i współczucia.

Na tle działań poprzedzających wojnę i działań wojennych jesteśmy jakby uczestnikami życia zarówno ludzi przeciętnych jak i tych, którzy byli oddanymi, wręcz fanatykami nazizmu i Hitlera.

(…) Przykre było to, że konflikty polityczne wpływały na zwykłych ludzi. Że zarówno zwykli Polacy, jak i zwykli Niemcy nie umieli już patrzeć na siebie inaczej niż przez pryzmat swastyk czy orłów w koronie. Nie liczyło się to, jakim człowiekiem jest ktoś nowo poznany, tylko to co ma napisane w dokumentach. (…)

Widzimy pięknie rodzącą się miłość, tę zakazaną, ale również taką zwyczajną, szczerą, młodzieńczą. Niby takie same, odnoszące się do takich samych młodych ludzi, a jednak bardzo różniące się od siebie.

Moim zdaniem na uwagę zasługuje również przedstawiona w powieści przyjaźń i to zarówno ta między dwoma kobietami jak i przyjaźń typowo męska, ale również przyjaźń przez duże P, która potrafiła pokonać wszelkie emocjonalne zawirowania, wszelkie tęsknoty i rozpacz po utraconych osobach.

To piękna historia pokazana z perspektywy kilku osób, bolesna w swoim przekazie a jednocześnie pełna optymizmu. To nie tylko opowieść o trudnej miłości, to opowieść o wojnie, przepełnionych nienawiścią ludziach i o tych, którymi ta nienawiść nie zawładnęła, pozwalając na zamienienie żalu w coś pożytecznego.

Myślę, że ten, kto zdecyduje się na przeczytanie tej książki nie będzie się czuł zawiedziony.

Ktoś może powiedzieć” „ale to już było”, „taki książek jest setki”, „to kolejna wojenna historia miłosna”. No i cóż z tego, ja mam niedosyt takich historii.

Ale przecież życie jest jak:

(…) wzburzone morze, nad którym kłębią się ciemne chmury, ale gdzieś na horyzoncie lekko przebija słońce. (…)

Dziękuję Autorce Wydawnictwu Skarpa Warszawska za te godziny pełne emocji, za te łzy wzruszeń, które uroniłam podczas czytania, i POLECAM tę lekturę zarówno miłośnikom historii wojennych, jak i miłośniczkom romansu. To piękna przygoda, którą należy przeżyć.

I chociaż premiera „rynkowa” książki jest 09 marca, to już od 23 lutego powieść będzie dostępna w punktach sieci empik.  

VAKHO. WILCZE SZCZENIĘ – Marek Boszko-Rudnicki

Marek Boszko-Rudnicki urodził się w Słupsku, ale mieszka w Szczecinie. Jest dziennikarzem i redaktorem kilku tytułów prasowych. Z wykształcenia jest informatykiem. Za swoje pracę otrzymał nagrody dziennikarskie. Jest pisarzem, autorem takich książek jak „Szpony diabła”, „Remedium 111” „Bękarty bogów” czy „Kołowrót dziejów”.

Vakho. Wilcze szczenię to powieść historyczno-przygodowa, której fabuła umiejscowiona została gdzieś na kresach w czasach walk bolszewickich.

PREMIERA KSIĄŻKI 26 LIPCA 2021 ROKU

Wydawnictwo NowoCzesne
stron 411

Kiedy Polska zniknęła z map, nie zniknęła z serc Polaków zamieszkujących kresy.
Janek, młody mężczyzna mieszkający we dworze na polecenie dziadka wyrusza na polowanie, nie zdając sobie sprawy z tego jaki we dworze narasta niepokój. Gdy chłopak wraca, staje się świadkiem makabrycznych wydarzeń we wsi dworskiej: gwałtów, tortur, morderstw, rabunków, podpaleń. Nie wie, co stało się z jego rodziną i służbą. Postanawia ukryć się w borze. Pewnego dnia z łap niedźwiedzia ratuje wilcze szczenię, zyskując tym samym w młodej wilczycy wierną towarzyszkę. Honor i wychowanie nie pozwalają mu trwać w bezczynności. Najpierw w pojedynkę, a później przy wsparciu tych, którym uratował życie, odpłaca się bolszewikom. Z niedoświadczonego młodzieńca niepostrzeżenie staje się mężczyzną, dowódcą wzbudzającego strach najeźdźców nazywanego przez miejscowych Wilczego Pułku. Czy przyszedł czas na odrodzenie Polski? Czy Janek odnajdzie swoich najbliższych, czy będzie musiał pogodzić się z ich śmiercią?

Muszę przyznać, że to trzymająca w napięciu opowieść. Nie tyle o Bitwie Warszawskiej, ale o tym, co naprawdę działo się na kresach. To porywająca powieść przygodowa, którą autor ciekawie poprzeplatał faktami historycznymi z okresu wojny polsko-bolszewickiej.

Powieść zaczyna się tak mrocznie, przedstawiając tragiczną, brutalną i bolesną w swym przekazie scenę, że po kilku stronach miałam ochotę zamknąć książkę, nie byłam pewna tego, czy będę w stanie to czytać. Ale… jednocześnie fabuła przyciągała mnie jak magnes.

Początkowo autor powoli buduje napięcie sprawiając, że opisana w książce historia przyciąga z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Przyznam szczerze, że wręcz czułam narastający strach jednocześnie nie mogąc oderwać się od tekstu.  

Myślę, że wielu z nas trudno jest sobie wyobrazić iście polowe warunki, zwłaszcza zimą, w puszczy, w której na każdym kroku można natknąć się na wygłodniałe zwierzę, ale mimo wychowania w dworze, Janek został przez swoich opiekunów przygotowany do takiej sytuacji, chociaż zapewne żaden z nich, ani jego wuj, ani dziadek nie spodziewali się, że młodzieniec z dnia na dzień zostanie rzucony „na głęboką wodę”.

Przyznam szczerze, że polubiłam głównego bohatera od samego początku, może dlatego, że autor bardzo ciekawie przedstawił go pod względem osobowościowym. Mimo statutu materialnego i wyższości nad innymi, nie pokazał go jako rozpuszczonego pańskiego synka, któremu w głowie tylko rozrywki i dziewki. Może sprawiła to sytuacja polityczna i strach przed kolejnymi atakami bolszewików, ale chłopiec został wychowany twardą ręką na bardzo zaradnego żołnierza, i z pewnością pomogła mu w tym wrodzona inteligencja i sposób postrzegania życia daleki od lekkości i nieodpowiedzialności.

Kiedy ukrywał się w borze, musiał być przygotowany na to, że przez mieszkańców tego miejsca będzie traktowany na równi z innymi zwierzętami. Będzie musiał walczyć o swoje terytorium i o przetrwanie.

(…) Rzucił okiem na pochylenie wiązu pod kątem ewentualnej ucieczki na drzewo, gdyby zaszła taka potrzeba. Zwlekał jeszcze chwilę z ruszeniem się z miejsca, gdy potężny, pełen tryumfu ryk zerwał chwilową ciszę lasu. Drgał w powietrzu dobrą chwilę, modulowany gardłowym charchotem, ogarniając całą przestrzeń i obwieszczając kto jest panem i jedynym zwycięzcą. (…)

Główny bohater, młody chłopak wychowany we dworze nie został nauczony agresji i widząc to co dzieje się we wsi, co dzieje się z jego znajomymi, przyjaciółmi, nie potrafi zapanować nad bólem, jednocześnie powoli budując w sobie chęć zemsty.

(…) Ta walka, to było przełamanie prześladującej go od początku pewności i podświadomej obawy przed bolszewikami. Wraz z uderzeniem szabli stwardniał w środku, a wewnętrzna determinacja wzięła górę nad obawami i rozterkami. (…)

To nie jest książka stricte historyczna, ale moim zdaniem świetnie wyważone proporcje między fikcją a faktami historycznymi sprawiały, że nie odczuwałam chaosu często towarzyszącemu mi podczas czytania tego typu powieści. I nawet mnie, kobiecie niezbyt zaangażowanej pod względem ciekawości historią wojenną nie zniechęciły opisy walk żołnierzy na polach bitew, chociaż muszę przyznać, że niektóre opisy, szczególnie te drastyczne, bardzo wpłynęły na moją wyobraźnię.

Jak już wspomniałam wcześniej nie jest to książka o Bitwie Warszawskiej, ale dość szczegółowo opisane w niej zostało zaplecze wojny polsko-bolszewickiej. Nie zawsze znajdujemy takie detale w powieściach historycznych, gdzie emocje zwykłych ludzi nie znających dotąd odpowiedzialności wojennej muszą zetrzeć się z tym, że w każdej chwili można stracić kogoś bliskiego.

Na uwagę zasługuje pięknie przedstawiona przyjaźń między młodym mężczyzną a wilczycą. Przyjaźń, która jest wyjątkowo silna. Wilczyca broni swojego pana i na każdym kroku ostrzega przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, jest jak najwierniejszy pies.

Piękny, nieco staropolski język jakim pisze autor dodaje powieści swoistego indywidualizmu, a wplatane w dialogi teksty pisane rosyjską cyrylicą, czy też wplatane nazewnictwo typowe dla łowczych czy żołnierzy dodają fabule autentyczności.

Polecam tę powieść zarówno osobom, które lubią powieści przygodowe, jak i tym, którzy preferują powieści wojenne i historyczne.

Dziękuję Wydawnictwu NowoCzesne za możliwość poznania twórczości tego autora i już cieszę się na myśl, że powstanie kontynuacja tej powieści o czym dowiedziałam się z jednego z wywiadów z autorem.

SZCZĘŚCIARZE – Agnieszka Lis

GDY NIE WIESZ, GDZIE SZUKAĆ POMOCY. Gdy wydaje ci się, że na świecie nie ma już światła, gdy nikt nie potrafi wskazać rozwiązania… okazuje się, że jest w tobie siła, która umożliwia pozornie niemożliwe.

Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.

SZCZEŚCIARZE to powieść obyczajowo-psychologiczna z dużą dawką dramatu.

PREMIERA KSIĄŻKI 12 STYCZNIA 2022 ROKU

Wydawnictwo
SKARPA WARSZAWSKA
stron 302

Nastoletnia Edyta ma wrażenie, że nie jest tym kim jest. Z pozoru normalna nastolatka, jednak w środku ukrywa się w niej ktoś, kogo tak właściwie nikt nie zna. Gdy zwykła rowerowa przejażdżka z przyjaciółmi kończy się dla dziewczyny tragicznie, w jej głowie coraz częściej zaczynają pojawiać się mroczne myśli. Walczy o swoją sprawność fizyczną, ale czy jest w stanie wygrać również w psychiką? Otoczona miłością, a może nawet nadopiekuńczością próbuje odnaleźć szczęście, czy może kiedyś powiedzieć o sobie „jestem szczęściarą”? Konsekwentnie dąży do celu, chociaż po drodze musi pokonać wiele życiowych kłód, ale czy w końcu uda jej się osiągnąć ten cel?

Ta książka to lektura pełna emocjonalnych zwrotów, nie jest ani lekka, ani łatwa, ale z pewnością ważna. Obok takich historii i takich książek nie powinniśmy przechodzić obojętnie.

Fabuła poprowadzona została dwutorowo, początkowo odbieramy ją tak, jakby dotyczyła dwóch różnych osób. Być może ona dotyczy dwóch osób, ale z pewnością łączy je jedno ciało. Fabuła odnosząca się do młodej dziewczyny, doświadczonej przez życie ciężkim urazem kręgosłupa przeplata się z fabułą odnoszącą się do młodego mężczyzny zmagającego się z problemami natury psychiczno-osobowościowej.

Narracja powieści również jest zmienna, raz w osobie trzeciej, a raz w formie wywiadu, czy może raczej zwierzeń.

Autorka wyjątkowo drobiazgowo przedstawia zarówno walkę wewnętrzną młodej osoby, która źle czuje się we własnym ciele, a później walczy z sobą, aby po wypadku zacząć w miarę normalnie funkcjonować ruchowo, ale pokazuje również jak silna i bezcenna potrafi być miłość rodzicielska.

Poświęcenie czasu dla własnego dziecka jest niczym w porównaniu z poświęceniem siebie, własnych pragnień, wewnętrznej siły i miłości będącej swoistym motorem w walce z czasem i emocjami drugiej osoby.

Dwa bardzo trudne tematy poruszone w tej powieści są być może dalekie w odebraniu istoty ich dramatyzmu dla wielu osób, ale czy możemy być pewni, że kiedyś nie będą dotyczyły nas, czy osób nam bliskich?

(…) Edyta krzycząca? To zachowanie właściwe dla patologii, a może to szpital wyzwalał takie emocje? Może Edyta dotarła do jakiejś granicy, za którą jest już tylko wściekłość i żal? Ale dlaczego? Przecież ma wszystko, co tutaj mogłaby otrzymać. Więcej niż inne dzieci. Bezgraniczną miłość, troskę, oddanie, serdeczność… (…)

Zagłębiając się w problemy zarówno głównej bohaterki jak i postaci z nią związanymi, widzimy jak trudne czasami bywa funkcjonowanie w świecie pełnym sprzeczności. Jak różne może być zaangażowanie pracowników medycznych czy rehabilitantów w to, aby człowiek po wypadku uwierzył w siebie i walczył o siebie cały czas, tak aby dramatyzm jego życia nie stał się normą, a zmienił się w normalność (oczywiście w miarę tego, co człowiek sam sobie wypracuje).

Bardzo trudny temat odnoszący się do postrzegania siebie (lub kogoś) w innej niż obecnie osobowości, czy w innym ciele, to wciąż w naszym kraju temat tabu, a przecież tacy ludzie są i funkcjonują i… męczą się sami ze sobą.

Ile trzeba odwagi i determinacji, aby przyznać się do tego, że psychicznie czuje się kimś innym? Ile siły wewnętrznej i uczucia trzeba, aby móc zrozumieć taką osobę i zacząć ją wspierać zamiast krytykować? Dla jednych to bzdura, wymysł, fanaberia, a dla innych wewnętrzny dramat i marzenie do spełnienia.

Są sytuacje w życiu, w których największą siłą jest miłość i wzajemne wsparcie, bo tylko dzięki temu można przetrwać emocjonalną nawałnicę, która szalejąc może zniszczyć wszystko co napotka po drodze, ale gdy obok jest ktoś, kto ochroni przed tą burzą, kto otoczy uczuciowym parasolem, nie pozwoli porwać, to wkrótce zaświeci słońce.

(…) Ważne dla niego było, że trwali razem, tak jak sobie przyrzekali – w zdrowiu i chorobie. Trwali, podtrzymywali się w trudnych chwilach, których nie szczędziło im życie, i wzajemnie chronili się, na ile było to możliwe. Rodzina to fundament… (…)

Polecam tę lekturę całym sercem zwłaszcza wyrafinowanym czytelnikom, którzy potrafią czytać „między wierszami”. Autorka bowiem nie tylko przedstawia nam kolejną historię, kolejnego człowieka, ale wręcz zagląda do ludzkiej duszy, która często kryje w sobie wiele niewiadomych.

Dziękuję za następną pełną emocji lekturę zarówno AUTORCE jak i wydawnictwu SKARPA WARSZAWSKA i jestem pewna, że ten kto sięgnie po tę lekturę, nie pożałuje wyboru, ale i obudzi w sobie sporo refleksji.

DZWONKI, GWIAZDKI I SŁOMKI – Renata Kosin

*** DZWONKI, GWIAZDKI I SŁOMKI / NA BELCE ZACEPIĘ / Z MIODU, KORZENI I MĄKI / PIERNIKI ULEPIĘ ***

Renacie Kosin wspomniałam już kilka razy goszcząc ją tutaj zarówno przy okazji opinii o jej wcześniej przeczytanych książkach, jak również we wpisie z Festiwalu Literatury Kobiecej w Siedlcach. Dla przypomnienia dodam tylko, że autorka pochodzi z Podlasia, ale od dawna mieszka na Warmii. Jest z wykształcenia humanistką, absolwentką Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Zadebiutowała wiele lat temu zbiorem scenariuszy, napisanych dla młodzieżowej grupy teatralnej, z którą pracowała. W 2011 roku otrzymała nagrodę w II Ogólnopolskim Konkursie Literackim „Podróże bez granic”. Jej pasją nie jest tylko pisanie książek, ponieważ inne pasje: plastyczne, rękodzielnicze, kulinarne, ogrodnicze również próbują zawalczyć o odrobinę jej czasu.

Dzwonki, gwiazdki i słomki to powieść świąteczna, której fabuła umiejscowiona została w małej wsi na Podlasiu.

PREMIERA KSIĄŻKI 20 PAŹDZIERNIKA 2021 ROKU

Wydawnictwo FILIA
stron 367

Matylda jest mieszkającą w Warszawie dwudziestokilkuletnią singielką, której marzą się tradycyjnie święta Bożego Narodzenia na wsi. Korzystając z okazji, że jedna z jej koleżanek wyjeżdża na święta do rodziny mieszkającej na wsi, dziewczyna dosłownie wprasza się do jej rodzinnego domu. Niestety wyidealizowany obraz wsi okazuje się zupełnie inny, a wieś pod wieloma względami odstaje od wyobrażeń jakie ma Matylda. Ale dziewczyna nie poddaje się i z całych sił próbuje dopasować zastaną rzeczywistość do swojej wizji, co prowadzi do wielu nieoczekiwanych i zabawnych zdarzeń. Czy uda się Matyldzie spędzić święta tak jak sobie wymarzyła? Czy miejska dziewczyna znajdzie przyjazną duszę wśród mieszkańców wsi? Jak odbiorą zachowanie i pomysły dziewczyny ludzie, u których się zatrzymała i czy ktoś na wsi kultywuje jeszcze tradycję, o której można przeczytać w książkach?

Jeżeli ktoś szuka książki lekkiej, łatwej i przyjemnej, to myślę, że śmiało mogę tę lekturę polecić.

Autorka zabiera czytelnika w przyjemny, zimowy świat wsi, który być może nie wygląda jak w powieściach Sienkiewicza, ale z całą pewnością cudownie oddaje zimowo-świąteczny klimat.

Główna bohaterka to z pozoru infantylna blondynka jak z dowcipów, ale w gruncie rzeczy, to bardzo uczuciowa i empatyczna osóbka, która potrafi sobie zjednać nie tylko ludzi, ale i zwierzęta.

(…) – Możemy go sobie stworzyć, to nic trudnego, a praca nie jest żadną przeszkodą, Wprost przeciwnie, może pomóc. Jeżeli robisz coś z radością w sercu, wówczas cię to nie męczy. A czym jest świąteczna atmosfera, jeżeli nie radością samą w sobie? (…)

Typowa dziewczyna z miasta marzy o sielskiej spokojnej wsi. Praca w korporacji być może daje jej pieniądze i satysfakcję, ale czy zapewnia szczęście? Funkcjonująca między wyidealizowanym światem wirtualnym, w mediach społecznościowych, czująca się w nim jak ryba w wodzie, skrycie marzy o ciszy, spokoju i prawdziwej miłości. Ale czy taką miłość można spotkać w miejscu dalekim od miejskiej, pełnej rozrywek i wyzwań rzeczywistości?

Jeśli chodzi o mnie, to polubiłam dziewczynę od pierwszych stron, chociaż jej infantylność początkowo trochę mnie irytowała. Ale bardzo szybko odnalazłam w niej odważną, otwartą na nowe wyzwania kobietę, która wie czego od życia chce.

Autorka nie pokazuje nam wsi o jakiej wielu z nas czytało i jaką wielu z nas sobie wyobraża. Pokazuje nam wieś nowoczesną, wykształconą i gotową na nowe pomysły.

Wiadomo, że w mentalności wiejskiego społeczeństwa nie wszystko można wyeliminować, ale przecież jak się chce, to wiele można zmienić na lepsze, a jak nie dosłownie na lepsze to na nowocześniejsze.

(…) Zrobiło jej się dziwnie gorąco, gdy Zoe wspomniała o sercu i jego głosie. Bo prawda była taka, że Matylda robiła wszystko, by go w sobie zagłuszyć. Istniało wiele powodów, dla których nie powinna go słuchać. O tym wciąż nie była gotowa rozmawiać. A jeżeli już, to nie z zielarką… (…)

Przyznam szczerze, że bardzo mi się podobała ta powieść. Spora dawka dobrego humoru sprawiła, że czytałam z czystą przyjemnością.

Ciekawie przedstawione osobowości głównych bohaterek i postaci drugoplanowych, których nie było zbyt wiele, więc nie można się było w nich pogubić, to dodatkowe plusy tej powieści.

Wciągające dialogi i niesamowity klimat typowej śnieżnej zimy, a także nutka tajemniczości to również dobre strony tej lektury.

Jest bardzo zimowo, jest humorystycznie, trochę romantycznie i świątecznie, ale w starym wydaniu (podłaźniczka zamiast tradycyjnej choinki, ciastka wróżące przyszłość) czy wyszukane potrawy kuchni molekularnej 😉

Myślę, że jak ktoś lubi powieści obyczajowe, to nie będzie się przy tej lekturze nudził. A po skończeniu jej, zapewne dopadną go pewnego rodzaju refleksje na temat tego, co tak właściwie w życiu jest ważne.

Dziękuję Wydawnictwu FILIA za prpozycję przeczytania tej książki, którą polecam szczerze, zwłaszcza w okresie około świątecznym (ale nie tylko 😉).

Napisz do mnie
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/