Recenzje książek

dobra lektura

KAMIENICA SHOPENHAUERÓW – Anna Sakowicz

(…) Przed sobą miała twarz jednookiego złodziejaszka. Uśmiechał się cynicznie, ale też było w wyrazie jego twarzy coś kuszącego. Nie cofnęła się jednak, by go wpuścić. (…) spoglądali na siebie w milczeniu. Pierwszy raz jej nie szarpnął, nie obłapił za głowę lub szyję, nie napierał na nią ciałem. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Sakowicz, to mieszkanka Starogardu Gdańskiego pochodząca ze Stargardu Szczecińskiego. To absolwentka filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego. Pracowała jako nauczycielka języka polskiego i etyki, była doradcą metodycznym oraz redaktorem naczelnego regionalnego pisma pedagogicznego. Jako autorka zadebiutowała pisząc do szczecińskiego „Punktu Widzenia”. Swoją pierwszą książkę wydała w roku 2014 i od tej pory prawie każdego roku zadowala swoje czytelniczki kolejną książką. Pisze dla dorosłych, ale i też dla dzieci, a jej książki pokochały tysiące czytelniczek, wśród których jestem również ja, co potwierdzam w kilku wpisach na tym blogu.

Kamienica Shopenhauerów to powieść obyczajowa retro z mocnym wątkiem kryminalnym.

PREMIERA KSIĄŻKI 17 KWIETNIA 2024

Wydawnictwo FLOW, stron 395

Frieda jest siostrzenicą kuchmistrzyni zatrudnionej w jednym z najznakomitszych gdańskich domów, rodziny Shopenhauerów. Dziewczyna marzy o własnej karczmie, ale póki co musi się podszkolić pod okiem dobrej kucharki. W domu Shopehauerów zostaje przyjęta dość ciepło zarówno przez służbę jak i państwo Johannę i Heinricha. Pewnej nocy Frieda zastaje w domu złodziei, boi się jednak komukolwiek o tym wspomnieć. Kiedy wydaje się, że wszystko układa się w miarę dobrze, dochodzi do makabrycznej zbrodni, z rąk opryszków ginie ciotka dziewczyny. Frieda wciąż pamięta opryszków, którzy nocną porą odwiedzili dom Shopenhauerów i podejrzewa, że jeden z nich mógł w zemście zabić kuchmistrzynię. Młodzi mężczyźni mocno zakorzenieni w pamięci dziewczyny nie pozwalają jej o sobie zapomnieć i wreszcie w obliczach strachu Frieda wyznaje prawdę, w głębi duszy nie wierząc jednak, aby złodziej z jednym okiem mógł być mordercą. Przekonuje ją również do tego przyjaciel tajemniczego młodzieńca, który poruszył serce dziewczyny piękną grą na piszczałce. Czy mordercą Anny jest jeden z opryszków, czy może ktoś mieszkający w domu Shopenhauerów? Czy Fridzie uda się dojść do prawdy i dlaczego zamknięcie w lochu jednookiego złodzieja wzbudziło wśród gdańszczan tak wielkie oburzenie, że doszło w mieście do zamieszek? Komu powinna zaufać Frieda by rozwikłać zagadkę śmierci ciotki?

Po książki Anny Sakowicz sięgam z prawdziwą przyjemnością, bo wiem, że jest to pisarka, która bardzo się stara nadaniu swoim powieściom rzeczywistości, o której w danym momencie pisze. I w tej książce widać ogromną pracę jaką autorka włożyła w to, aby opowieść o młodej kuchmistrzyni stała się dla czytelników wiarygodną.

Muszę przyznać, że kryminalna fabuła powieści nieco mnie zaskoczyła, ale świadczy to tylko o tym, że Anna Sakowicz potrafi sobie poradzić z każdym gatunkiem literackim, ponieważ mamy tutaj powieść z mocnym akcentem historycznym odnoszącym się do dawnego Gdańska, a także ciekawą intrygę kryminalną.

Świetnie wykreowane postacie przybliżają czytelników do bohaterów, co z pewnością bardzo pozytywnie wpływa na odbiór powieści. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam i Friedę, młodą kuchmistrzynię i służącą Aghatę jak i dwóch młodych opryszków Bena i Roberta.

Piękna okładka już zbliża czytelników do okresu o jakim pisze autorka i chociaż mogłoby się wydawać, że jest to sielankowa opowieść o domu zacnej gdańskiej rodziny, to mamy tutaj również kilka wątków, które bardzo poruszą zapewne niejedno serce. W tym konkretnym przekazie mam na myśli rodzinę jednego z opryszków, który zatrzymał się w domu swojego wuja. Pokazane przez autorkę, brud, smród i ubóstwo połączone z przemocą i nadmiernym używaniem alkoholu to równie ciemna strona fabuły jak morderstwo dokonane w środku miasta na niewinnej kobiecie.

(…) – Stary łajdak – szepnął Robert i mocniej zacisnął palce na piszczałce. Potem złapał dziewczynkę za rękę i podwinął jej rękaw. Tak jak się domyślał, na skórze małej widać było sine ślady. (…)

Dla dodania pewnego rodzaju tajemniczości autorka kilka rozdziałów powieści zatytułowała imieniem dziewczynki, która przyszła na świat właśnie w tej patologicznej rodzinie, a losy której zapewne zostaną rozwinięte w kolejnej części tej historii, której zapowiedź już możemy zobaczyć na okładce książki.

Przyznam szczerze, że bardzo emocjonalnie podeszłam do wątków odnoszących się do tej rodziny, która została pokazana tak obrazowo, że podczas czytania wręcz czułam odór wydobywający się z mieszkania tych ludzi.

Ale jeśli chodzi o zapachy, to muszę przyznać, że towarzyszyły mi i przyjemne doznania, kiedy główna bohaterka królując w kuchni przygotowywała apetyczne dania, używając do tego wielu ziół i zapachowo-smakowych dodatków.

Pięknie pokazane życie osiemnastowiecznego Gdańska, w którym kontrastuje przepych z nędzą, miasto kuszące zakazanymi rozkoszami, a z drugiej strony zwykłe życie mieszkańców, w którym kary za przewinienia potrafią być bardzo dotkliwie i za kradzież można zawisnąć na szubienicy, a jednocześnie pozwala się na to, żeby mężczyźni traktowali swoje żony i dzieci jak worki treningowe, a pracodawcy dla przykładu chłostali służbę to z pewnością obrazy, które na długo pozostaną w pamięci czytelnika.

Dokładność z jaką autorka opisuje zarówno stroje ówczesnych ludzi i to nie tylko mieszczan, ale i służby, a także drobiazgowe opisy przygotowanych potraw czy opisy miejsc, to moim zdaniem prawdziwy majstersztyk.  

Tutaj wszystko jest tak realnie pokazane, że momentami trudno uwierzyć w to, że powieść jest fikcją.

Wplecione w tekst nazwy i powiedzonka jakie powszechnie słychać było w tamtym Gdańsku, to wisienka na torcie. Ubarwiły one historię do tego stopnia, że chciałoby się na chwilę „wskoczyć” do tamtego Gdańska.

(…) Przedproża kamienic ciągnęły się wzdłuż całej ulicy, każde z nich wyłożone zostało kamiennymi płytami. Prowadziły do nich szerokie schody, a ciężkie ogrodzenia zabezpieczały je od ulicy. Pomiędzy przylegającymi do siebie przedprożami wznosiły się wysokie na cztery lub pięć stóp przymurki. Na nich w kamiennych korytach spoczywały blaszane rury zbierające wodę z dachów, wypływającą na zewnątrz przez paszcze wykutych z kamieni głów delfinów, wielorybów lub innych stworzeń wodnych… (…)

Polecam tę książkę osobom lubiącym zagłębiać się w historię, ja po przeczytaniu tej powieści musiałam pójść na spacer na Główne Miasto i próbowałam sobie wyobrazić miejsca, w których przebywali bohaterowie. Ale polecam ją również miłośnikom kryminałów retro, jak i tym osobom, które lubią ciekawie opowiedziane historie obyczajowe. Myślę, że przy tej książce nikt nie będzie się nudził.

Dziękuję Autorce za ogrom emocji jaki wywołała we mnie ta historia i dziękuję Wydawnictwu FLOW za egzemplarz, który mogłam przeczytać w ramach współpracy barterowej.

KUŹNIA PRZEKLĘTYCH – Anna Klejzerowicz

(…) Czekając na telefon od Grety, niespokojnie krążyła dookoła samochodu. Nadal nie wiedziała, czego się obawia, ale wciąż czuła nieokreślony lęk. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga.

Anna Klejzerowicz jest gdańszczanką, chociaż obecnie mieszka w okolicach Gdańska. Jest kobietą wszechstronnie zaangażowaną, nie tylko pisarką i publicystką, ale również redaktorką, zajmującą się także fotografią. Autorka zbiorów opowiadań grozy z cyklu: “Złodziej dusz. Opowieści niesamowite”, powieści kryminalnych: „Sąd Ostateczny”, „Ostatnią kartą jest Śmierć”, „Cień gejszy” (książka – laureatka plebiscytu „Przy kominku” w 2011 r), opowiadań w licznych antologiach, a także tekstów prasowych – beletrystycznych i publicystycznych. Przez wiele lat współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych. Z wykształcenia jest mgr resocjalizacji, prywatnie „kocia mama”, miłośniczka gór, książek i sztuki.

Kuźnia przeklętych to kryminał z serii z dziennikarką Felicją Stefańską.

PREMIERA KSIĄŻKI 24 STYCZNIA 2024

Wydawnictwo Purple Book, stron 269

Lasy w okolicach Kryszewa są nie tylko piękne, ale kryją w sobie wiele tajemnic. W jednym z lasów znajdują się zrujnowane przez czas i ludzi pomieszczenia starej kuźni. Pewnego dnia dochodzi tam do morderstwa jednego z miejscowych polityków. Wkrótce policja znajduje kolejną ofiarę morderstwa w tym samym miejscu. Nikt nie wie, czy ludzie ci mieli ze sobą coś wspólnego. Miejscowi twierdzą, że kuźni pilnuje diabeł, który pozbywa się wszystkich intruzów. W śledztwo angażuje się nie tylko policja, ale również prasa. Dziennikarka Felicja Stefańska będąca rzeczniczką prasową gminy stara się na równi z organami ścigania rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw. Czy były to potyczki polityczne czy ekonomiczne? Komu zależy na tym, aby starą kuźnią nie interesowały się ani władze, ani ludzie postronni? Co stało się z byłymi właścicielami kuźni?

Seria z Felicją Stefańską jest drugą z kolei po tej z Emilem Żądło do której lubię wracać. I chociaż żal mi, że Emil nas (czytelników) już opuścił, to cieszę się, że pojawiła się Felicja. Chociaż podobno i ona postanowiła nas opuścić.

Fabuła książki dzieje się w niewielkiej miejscowości niedaleko Gdańska. W pięknych leśnych okolicach znajdują się pozostałości starej kuźni, która od wielu lat dla jednych jest ruderą, a dla innych sensacyjnym obiektem, w którym mieszka… diabeł i być może ukryty jest również skarb byłych właścicieli.

Główna bohaterka tej powieści, młoda kobieta jest lokalną dziennikarką, rzeczniczką gminy i… samozwańczą panią detektyw dla której nie ma spraw których nie da się nie rozwiązać. Ciekawska, odważna i bardzo spostrzegawcza potrafi rozmawiać z ludźmi, którzy stronią od rozmów z policją, dzięki temu często jest bardzo pomocną dla organów ścigania.

Autorka stworzyła kobietę, która nie jest ideałem, pali jak smok, wypija hektolitry kawy, ale jako dziennikarka jest dociekliwa i skuteczna w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.

Kto czytał wcześniejsze książki z Felicją Stefańską ten zdążył ją dobrze poznać, a kto jeszcze nie miał okazji to może zacząć nawet od tej książki, ponieważ każda z powieści jest oddzielną historią.

Kryminał jaki stworzyła Anna Klejzerowicz jest dość spokojnie toczącym się śledztwem dziennikarskim. Spokojnie, ale nie mozolnie, bowiem każdego dnia dziennikarka i jej asystentka odkrywają coś, co może mieć związek z prowadzonym przez policję dochodzeniem.

Fabuła książki to połączenie kryminału, obyczaju i odrobiny romansu. Wszyscy bohaterowie są wyraziści i sprawiają, że czytelnik nie ma powodu, aby podczas czytania się nudzić.

Odkrywając kolejne części kryminalnej zagadki odnoszącej się do morderstw dokonanych w starej kuźni przy okazji odkrywamy sporo ciekawostek dotyczących mieszkańców Kryszewa.

Czytając tę powieść cały czas zastanawiałam się nie nad tym kto zamordował, ale nad tym jaki miał motyw. Oczywiście na końcu wszystko jest wyjaśnione, ale mimo szczerych chęci, sama do tego nie doszłam.

(…) – Absolutnie nie. Byłem pewien tylko jednego, że to w miarę młody mężczyzna. Niczego więcej nie zarejestrowałem, byłem w szoku. Poza tym warunki nie należały do sprzyjających: ciemno, deszcze, strach, kiedy usłyszałem gdzieś niedaleko kroki. Tak, przyznaję, bałem się, że morderca wciąż tam jest. (…)

Śledztwo toczy się niespiesznie, ale chociaż powoli posuwa się do przodu, często czymś zaskakując nie tylko odkrytymi faktami historycznymi, ale również różnym powiązaniu mieszkańców miejscowości z byłymi właścicielami kuźni.

Myślę, że wielu czytelników lubi takie powiązania jakie zastosowała w swojej powieści Anna Klejzerowicz. Niby kryminał a można w nim znaleźć sporo wątków obyczajowych, ale również ciekawą dawkę historii.

Jeżeli macie ochotę na dobry kryminał, taki bez nadmiernej przemocy i wulgaryzmów to jest to idealna lektura. POLECAM.

Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za możliwość przeczytania tej książki i po raz kolejny wejście w świat Felicji Stefańskiej.

Jeżeli nie znacie jeszcze „pióra” autorki, to polecam zarówno książki z Felicją Stefańską jak i te z Emilem Żądło.

MAGICZNY CZAS – Agnieszka Lis

(…) Prezenty zawinięte w kolorową krepinę, ozdobione ręcznie przygotowanymi przez Danusię wizerunkami choinek, bombek i trochę niezdarnych mikołajów, a potem zawinięte w kwiaciarniany celofan prezentowały się bajkowo. (…)

Zdjęcie z prywatnego albumu autorki bloga

Agnieszka Lis to jedna z najpoczytniejszych pisarek literatury obyczajowej. To nie tylko pisarka, ale również pianistka i felietonistka. Ukończyła Akademię Muzyczną (z wykształcenia jest pianistką) oraz dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (chciała nauczyć się lepiej pisać). Jak sama mówi o sobie – jest pełna sprzeczności i uważa, że gdyby miała dzisiaj jeszcze raz decydować o kierunku studiów, zdecydowałaby tak samo, ponieważ muzyka nie tylko uwrażliwia, ale przede wszystkim wzbogaca, a rozumienie języka muzyki jest czymś szczególnym. To autorka, która pisze o życiowych perypetiach, bólu, rozstaniu, trudnych relacjach i chyba właśnie za to cenię ją bardzo jako pisarkę.

Magiczny czas to powieść świąteczna z mocnym akcentem dramatu, ale i również z nadzieją, która przeważnie w święta pojawia się w sercach wielu ludzi.

PREMIERA KSIĄŻKI 25 PAŹDZIERNIKA 2023

Wydawnictwo Skarpa Warszawska
stron 316

Danuta od lat związana jest z rodziną Barbary i Arkadiusza, jest dla nich kimś więcej niż gospodynią, chociaż u nich pracuje, gotuje, sprząta, opiekuje się dziećmi. Bywa, że jest również kimś w rodzaju przyjaciółki i powiernicy. Kobieta kiedyś miała marzenia, jak każda młoda dziewczyna, pragnęła miłości i tego kogoś kto byłby przy niej na dobre i na złe. Niestety życie przygotowało dla niej inny scenariusz, zamiast miłości i czułości otrzymała od ukochanego jedynie ból, strach i upokorzenia. Danuta nigdy nikomu się nie żaliła, z pokorą i skromnością przyjmowała na siebie kolejne trudy jakie zafundowało jej życie, i zawsze wierzyła w magię Bożego Narodzenia. Któregoś dnia jednak, dzięki swojej pracodawczyni wyrwała się z toksycznego związku i zaczęła życie od nowa. Nie poddała się, pokonała strach i znów zaczęła żyć normalnym życiem. Czy można zapomnieć o przeszłości? Czy święta spędzone w samotności są lepsze od tych spędzonych w dużym gronie rodziny i przyjaciół?

Czas książek świątecznych to dla mnie czas, na który czekam 11 miesięcy w roku. Są książki, które przeczytam i za tydzień już niezbyt pamiętam ich fabułę, ale są również takie, które budzą we mnie ogrom emocji i nie jestem w stanie przestać o nich myśleć. I do takich książek śmiało mogę zaliczyć tę i wiem, że osoba Danusi zostanie ze mną na długo.

Poznałam już niektórych bohaterów we wcześniejszych pozycjach świątecznych autorki, spędziłam z nimi niejedne święta i zawsze postać Danusi – gospodyni Barbary i Arkadiusza gdzieś przewijała się między innymi osobami.

„Magiczny czas” to książka w 99 procentach poświęcona właśnie tej cichej, skromnej i niezwykle pracowitej kobiecie.

Jeśli jednak ktoś myśli, że za słodką, świąteczną okładką znajdzie ciepłą świąteczną opowieść, to muszę uprzedzić, że tak nie będzie, i może się lekko rozczarować.

(…) Najpierw trzeba dojść do dna, musi wydarzyć się coś, co w trudnej sytuacji pozwoli się od niego odbić, co będzie radykalnym zwrotem. I to właśnie było to. (…)

Świąt tutaj jest sporo, wątki świąteczne zaczynają się od roku 1980, kiedy to główna bohaterka jest młodą, pełną nadziei i marzeń dziewczyną, kochającą i kochaną i bardzo szczęśliwą. Ale…

No właśnie później zaczyna się życie po „ale” kiedy marzenia zostają zdominowane przez szarą, brutalną rzeczywistość, miłość zostaje stłamszona strachem i bólem, a życie bardziej przypomina koszmar niż to o czym jako dziewczyna marzyła.

Muszę przyznać, że życie tej kobiety opisane w książce bardzo mną wstrząsnęło i czytając uroniłam niejedną łzę. Był jeszcze inny powód tak emocjonalnego podejścia do tej powieści, ale wolałabym o tym nie pisać.

Ciepła, miła, empatyczna, zwykła kobieta przeżyła w swoim życiu więcej zła niż można to sobie wyobrazić. Toksyczne małżeństwo, które miało być idyllą na miarę ówczesnych czasów (tu mam na myśli lata 80, 90 ubiegłego wieku) okazało się koszmarem dla wielu trudnym do zrozumienia.

Danusia mimo wszystko bardzo kochała swojego męża, wszelakie razy jakie od niego dostawała tłumaczyła, że przecież to normalne, chłop musi się od czasu do czasu napić, a że w złości podniesie rękę na żonę, to… to też normalne.

(…) Wracała myślami do dawnego życia. Tęskniła za mężem. Pamiętała oczywiście o tym, jaki był naprawdę, ale to było wspomniane rozumem. Serce wołało za tamtym mężczyzną, który oświadczył się tombakowym pierścionkiem, mając za świadka kamiennego króla sielaw i tłumek zgromadzony na mikołajskim rynku. (…)

Ile kobiet tak żyje, w strachu o jutro, żyje ze wspomnieniami tych pięknych chwil i czułych dotyków, żyje nadzieją, że ten ukochany kiedyś chłopak wróci.

Święta to magiczny czas, zawsze przynosi ze sobą nadzieję, bez względu na to czy ktoś spędza go w gronie bliskich mu osób, czy w samotności.

Główna bohaterka nigdy się na nic nie żaliła, z podniesioną głową stawała nawet wtedy, gdy brakowało jej sił fizycznych i psychicznych.

Autorka w wyjątkowy sposób przedstawia toksyczny związek, w którym dominuje przemoc i upokorzenie. To nie jest powszechnie znana patologia, ponieważ Danusia robiła wszystko, aby jej dom wyglądał schludnie, a syn nie musiał się wstydzić biedy. Takich kobiet jak Danusia być może jest wiele, ale najważniejsze w ich życiu jest to, że w trudnych chwilach mają przy sobie ludzi o ogromnej empatii i determinacji.

Danusię z toksycznego związku wyciągnęła Barbara, pracodawczyni kobiety, która nie tylko podała jej pomocną dłoń w chwili „upadku”, ale pokierowała również dalszym życiem swojej gospodyni i jej syna.

Życie Barbary chociaż opływało w dostatek, o jakim wiele kobiet może tylko marzyć, też nie należało do idealnych. Ona również miała swoje marzenia i chciała je realizować wspólnie z ukochanym mężem, ale…

I tu znów pojawia się to nieznośne „ale”. Arkadiusz chociaż był wymarzonym partnerem miał swój mały hermetycznie zamknięty świat i chociaż kochał swoją żonę nad życie, nie chciał uczestniczyć w spełnianiu jej marzeń. Czy to małżeństwo można było określić szczęśliwym? Myślę, że nie do końca, bo przecież szczęścia nie można zbudować tylko dostatkiem i pieniędzmi, do tego potrzeba jeszcze odrobiny dobrej woli, czasami ustępstwa i zrozumienia potrzeb tej drugiej osoby.

Ta książka aż kipi od emocji i zapewne wiele czytelniczek czy czytelników wpadnie w pewnego rodzaju refleksje po zagłębieniu się w tę fabułę.

Dużo mogłabym jeszcze pisać o tej książce, tak mocno ona utkwiła w mojej głowie. Autorka porusza w niej wiele trudnych i smutnych wątków, które niestety są codziennością wielu kobiet.

Poruszył mnie również stosunek syna Danusi do matki, zwłaszcza wątki odnoszące się do świąt. Nie wyobrażam sobie, aby któreś z moich dzieci pozwoliło na to, abym w święta siedziała sama w domu, bez względu na to, czy ich partnerzy byliby ustosunkowani do mnie pozytywnie czy negatywnie. A syn Danusi na to pozwolił.

(…) Cmoknął matkę w czoło i po chwili już go nie było. Danka została sama z myślą, że życie bywa równie piękne, jak okrutne. Daje i odbiera wedle tylko sobie znanych zasad. Albo i bez żadnych reguł. A jednak warto żyć. Cieszyć się każdym dniem, czekać na promień słońca, a nawet na kroplę deszczu. (…)

Myślę, że ta powieść wielu osobom na długo zapadnie w pamięć, dlatego POLECAM ją całym sercem, nie musicie jej czytać w okresie okołoświątecznym, bo na dobrą książkę każdy czas jest dobry.

Dziękuję Autorce za kolejną bardzo emocjonalną historię, a wydawnictwu Skarpa Warszawska bardzo dziękuję za egzemplarz.

DOMKI Z KART – Anna Ziobro

(…) – Chodzi mi o to, że często myślimy o powinnościach. O tym, co właściwe i pragmatyczne. I nie ma w tym nic złego, uważam, że tak należy robić, ale czasem warto pomyśleć o sobie. Zrobić coś, czego się pragnie, i najwyżej później mieć do siebie pretensje, że nie wyszło. (…)

Anna Ziobro to mieszkanka Rzeszowa. Jest tłumaczką i korektorką oraz autorką powieści obyczajowych między innymi „Tysiąc kawałków”, „Za ścianą ciszy” czy „Brakujący obrazek”. Fascynuje ją słowo pisane, dlatego nie wyobraża sobie życia bez laptopa i książek. Prywatnie mama, żona i właścicielka psa, a także miłośniczka sushi. Najlepiej odpoczywa w górach, gdzie szuka inspiracji.

Domki z kart to powieść obyczajowa będąca trzecią częścią Serii nadmorskiej.

PREMIERA KSIĄŻKI 06 WRZEŚNIA 2023

Wydawnictwo DRAGON stron 320

Lena i Marcin to dwoje młodych ludzi, którzy poznali się w dość osobliwych okolicznościach, ale mimo początkowego sceptycyzmu jaki towarzyszył ich znajomości poczuli wobec siebie coś więcej. Lena boryka się z niepamięcią, powstałą wskutek pewnego zdarzenia, a Marcin z chorobą, która z każdym dniem pozbawia go sprawności fizycznej. Ada, przyjaciółka Leny mimo młodego wieku stara się być dobrą matką dla swojego małego synka i chociaż marzy o czułości i bliskości drugiego człowieka nie potrafi dopuścić do siebie uczucia kogoś, kto jest bardzo blisko. W życiu Marcina niespodziewanie pojawia się ojciec, którego chłopak nie widział od małego. A zza granicy wraca brat Ady, który zniknął kiedyś nagle pozostawiając siostrze spory prezent. Czy Lena i Marcin wreszcie zdecydują się na ślub? Czy Ada zaakceptuje w końcu uczucie Leszka? Jak potoczą się losy Sebastiana?

Śmiało mogłabym napisać, że jest to książka skierowana do młodych czytelników, takich w wieku 20-30 lat, ale chociaż mam dużo więcej lat, również się w fabułę tej powieści wciągnęłam.

Jest to wprawdzie trzecia część Sagi nadmorskiej, ale śmiało można ją czytać jak odrębną książkę, chociaż gorąco zachęcam po sięgnięcie do tych wcześniejszych.

Autorka bardzo zgrabnie przybliża czytelnikom wcześniejsze losy bohaterów i można się wiele domyślić, ale i tak prościej będzie odnaleźć się w życiu tych młodych ludzi, kiedy pozna się ich bliżej sięgając po pierwszą i drugą część.

Książkę „czyta się” błyskawicznie dzięki prostemu, ale pięknemu stylowi jakim pisze Anna Ziobro. Lekko a zarazem bardzo emocjonalnie potrafi pisać niewiele autorek/autorów.

Fabuła podzielona jest na rozdziały, z których każdy odnosi się do konkretnej osoby. Wątki jednak zgrabnie łączą się ze sobą i chociaż nie wszystkie występujące w powieści postacie darzą się wzajemną sympatią, to jednak mają ze sobą wiele wspólnego.

Bohaterami tej powieści są młodzi ludzie, którzy mimo młodego wieku niosą na swoich barkach ogromny bagaż doświadczeń życiowych i to tych niezbyt przyjemnych.

(…) – Wracając do miłości, nie wiem, czy to jest coś, co należy podziwiać. Ona po prostu jest albo jej nie ma. Nie powinno się jej wartościować. Nie możemy uznać, że moja miłość jest lepsza od twojej, bo każda jest naprawdę inna… To trochę jak z domkiem z kart. Niby zawsze chodzi o to samo, a wszyscy budujemy go nieco inaczej. (…)

Poznajemy Marcina i Lenę, którzy spotkali się w dość osobliwych okolicznościach. Marcin zmaga się z ciężką chorobą, która fizycznie utrudnia mu życie, ale mimo kłód jakie życie rzuca mu pod nogi, ten młody mężczyzna stara się wyciągnąć z życia te dobre strony.

Lena, wskutek pewnego nieszczęśliwego dla niej zdarzenia zmaga się z lukami w pamięci. Z jednej strony bardzo jej to utrudnia życie, z drugiej jednak pozwala na poznanie życia z innej, może nawet lepszej strony.

Ada, to siedemnastoletnia młoda matka, samotnie wychowująca syna-wcześniaka. I chociaż została boleśnie oszukana przez los i człowieka, któremu zaufała, nie poddaje się, wprawdzie czasami ma wrażenie, że lada moment zabraknie jej sił, to jej siłą jest jej mały synek. Myślę jednak, że odbiera życie tak a nie inaczej dzięki przyjaźni jakiej doświadcza i ogromnemu wsparciu bliskiej krewnej.

Leszek zamiast korzystać z dobrodziejstw młodości, musiał zbyt szybko wejść w dorosłość. Przy niepełnosprawnym ojcu, kilkorgu rodzeństwu i nie do końca radzącej sobie z emocjami matce staje na czele rodziny niosąc bagaż zbyt odpowiedzialnego i poważnego jak na swój wiek.

(…) Podobno w obliczu kryzysu człowiek potrafi stanąć na wysokości zadania. Siedemnastoletni Leszek nie widział innej możliwości, jak tylko spróbować zapewnić rodzinie byt. (…)

Natomiast Sebastian… no cóż, czasami nieodpowiednie towarzystwo może człowieka zniszczyć i sprowadzić na złą drogę. Ale nie oznacza to, że taki człowiek traci na zawsze swoje człowieczeństwo.

Myślę, że ta książka wzruszy i poruszy niejednego czytelnika. Życie tych młodych ludzi jest tak realnie opisane, że chciałoby się poznać ich osobiście, bo fabuła wcale nie wydaje się być fikcją.

To nie jest książka ociekająca lukrem, chociaż mamy w niej piękną miłość i piękną przyjaźń. To opowieść o życiu, które lubi rzucać kłody pod nogi, ale nie zawsze trzeba się o tę kłodę przewrócić.

(…) Można dać plamę, ale lepsze to, niż za jakiś czas spojrzeć wstecz i pluć sobie w brodę. (…)

Moim zdaniem to nietuzinkowa, pełna wrażliwości i empatii powieść, która chwyci za serce niejednego czytelnika. Jest jednocześnie piękna i trudna, jest taka… prawdziwa, chociaż momentami bardzo bolesna.

Na przykładzie kilku młodych ludzi widzimy jak różne mogą być osobowości i wrażliwości.

Polecam tę książkę głównie młodym czytelnikom, w wieku 20-30 lat, ale i starsze osoby nie będą się przy niej nudziły. To opowieść o życiu trudnym, niepozbawionym problemów zwłaszcza w młodym wieku.

Dziękuję Wydawnictwu DRAGON za propozycję przeczytania tej pięknej i wzruszającej książki, a autorce serdecznie gratuluję pomysłu na fabułę.

SPRAWY RODZINNE – Iwona Mejza

(…) Nigdy nie warto rozpaczać nad rozlanym mlekiem, bo to nic nie daje. Ale warto uczyć się na błędach, niekoniecznie swoich. (…)

Iwona Mejza urodziła się w 1965 roku i jest mieszkanką Oświęcimia. Jest zagorzałą czytelniczką kryminałów i wielbicielką książek Joanny Chmielewskiej i Edmunda Niziurskiego. Od wielu lat pisze opowiadania kryminalne publikowane w prasie, a w wolnym czasie fotografuje i zajmuje się ogrodem. Czyta i kolekcjonuje powieści kryminalne z całego świata. Związana jest z Klubem Miłośników Powieści Milicyjnej Mord. Jako pisarka zadebiutowała w roku 2012 książką „Wszystkie grzechy nieboszczyka”.

Sprawy rodzinne, to współczesna powieść obyczajowa.

PREMIERA KSIĄŻKI 09 SIERPNIA 2023

Monika jest młodą kobietą, w miarę szczęśliwą mężatką i wspólniczką w agencji finansowo-ubezpieczeniowej. Nieświadoma tego, że jej mąż ma bardzo pojemne serce żyje spokojnie u boku Aleksandra. Pewnego dnia nowa ukochana Olka będąca współpracownicą Moniki zapada się pod ziemię, i to właśnie Monika angażuje się w jej poszukiwania. W tej dość nietypowej sytuacji kobieta otrzymuje wsparcie od… teściowej. Po podjęciu decyzji o rozstaniu z mężem, kobiety bardziej zbliżają się do siebie nawiązując dość specyficzną przyjaźń. Czy Monice uda się uratować małżeństwo? Jak Monika potraktuje kochanki swojego męża, czy uda jej się zachować neutralność czy jednak stanie się ich wrogiem numer jeden? Jak na życie Moniki wpłynie rodząca się przyjaźń z teściową?

Na okładce książki jest napisane: …to ironiczna opowieść o tym, że życie potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie, a przyjaźń może narodzić się zupełnie nieoczekiwanie.

Znając „pióro” tej autorki bez wątpliwości sięgnęłam po jej najnowszą powieść. I chociaż fabuła trochę mnie szokowała i trochę bawiła, to uważam, że bardzo miło spędziłam czas z bohaterkami, chociaż przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że ta z pozoru lekka, łatwa i przyjemna lektura wywoła we mnie tyle emocji.

Czytając uśmiechałam się, ale i wzruszałam, a to chyba jest najlepszą rekomendacją dla książki.

Czytałam ją z dużym zainteresowaniem chociaż podejście do życia głównej bohaterki trochę mnie zaskakiwało, może dlatego, że chwilami czułam nierealność zachowania tej dorosłej, inteligentnej kobiety. Wiem, że można się zaprzyjaźnić z kochanką męża, ale żeby od razu traktować ją jak najbliższą rodzinę? To chyba nie dla mnie 😉

(…) Naprawdę wolałabym zapomnieć o tym, co nawywijał. A nawet wolałabym zapomnieć o tym naszym małżeństwie. Czysta karta. Coś mi mówiło, że jednak moje chęci mocno rozmijają się z realiami. (…)

Ta powieść to momentami refleksyjna, a momentami nieco ironiczna opowieść życiowa o przyjaźni, rodzinie, ale chyba przede wszystkim o poszukiwaniu siebie w gąszczu różnego rodzaju problemów.

Jest z jednej strony uczuciowa, pełna dobrych i złych emocji, ale jest także pełna smutków i radości. Z całą pewnością jednak kipi nadzieją i zapewne niejedną osobę zmusi do przemyśleń.

Styl jakim pisze Iwona Mejza jest lekki i przyjemny w odbiorze treści, trochę ironiczny a nawet zabawny, ale autorka potrafi też wzruszyć do łez.

Historia Moniki mogłaby się wydarzyć wielu kobietom, ale zastanawiam się, ile z nich zachowałoby tak zimną krew i potraktowało swoje rywalki z takim przyjacielskim podejściem jak to zrobiła ona.

(…) Znaliśmy się tyle lat, w sumie to ja naiwnie myślałam, że go znam, tak naprawdę, do głębi, jak kogoś, kto nie ma przed najbliższą osobą tajemnic. Ale Olek okazał się jedną wielką tajemnicą. (…)

Autorka porusza w swojej powieści kilka ważnych tematów. Mamy zdradę jako wątek główny, mamy relacje rodzinne będące często konfliktem w społeczności zaściankowej, ale mamy również bardzo ważny wątek choroby nowotworowej.

Główna bohaterka to kobieta młoda, piękna, mądra i zaradna. To kobieta, która mimo stawiania czoła wielu problemom potrafi spojrzeć na życie tak, aby nie upaść i się nie załamać. Mało tego, nawet w obliczu mnóstwa własnych problemów potrafi wyciągnąć pomocną dłoń nawet do swojego potencjalnego wroga.

Patrząc na okładkę można się spodziewać słodkiej i przyjemnej opowieści, ale niech nikogo ta okładka nie zwiedzie, bo fabuła momentami jest dość przewrotna.

Z pewnością mogę powiedzieć, że ta powieść niesie w sobie wiele mądrości życiowej, takiej, w której nie dominuje złość i nienawiść, ale empatia i wybaczenie.

Życie czasami potrafi mocno zaskoczyć, ale czy każdy z nas potrafi pokonać przeciwności z podniesioną głową, tak aby wyjść z wygraną?

POLECAM tę książkę szczególnie paniom, bez względu na wiek. Polecam ją na weekend, myślę, że fabuła nie pozwoli Wam odłożyć jej na dłużej, a wiadomo w weekend zawsze mamy więcej czasu na czytanie. Myślę, że główna bohaterka i jej sprawy rodzinne pozwolą na porządny relaks.

Dziękuję Wydawnictwu Dragon za kolejną interesującą w odbiorze lekturę, dzięki której spędziłam bardzo miły czas.

Napisz do mnie
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Książki które przeczytałam
Recenzje moich książek
  • Leśniczówka
  • Pamiątka z Paryża
  • Jutra nie będzie
  • Lawenda
  • Płacz wilka
  • Carpe Diem
  • Listy do Duszki
  • Muzyka dla Ilse
  • Dziewczyny z Ogrodu Rozkoszy
  • Kołysanka dla Łani
  • Złoty konik dla Palmiry
  • Dziewczynka z ciasteczkami
  • Obiecuje Ci szczęście
  • Kamienica pełna marzeń
Znajdziesz mnie również na
lubimyczytać.pl granice.pl booklikes.com nakanapie.pl sztukater.pl instagram.com/formelita_ewfor/ facebook.com/KsiazkiIdy/