czasyprl
CZAS WOLNY W PRL – Wojciech Przylipiak
Wojciech Przylipiak jest dziennikarzem, kolekcjonerem zabawek z PRL-u, pamiątek, komputerów i elektroniki sprzed lat. Ich historie opisuje na swoim blogu BufetPRL.com. Był redaktorem dodatku „Kultura” do „Dziennika Gazety Prawnej”, dziennikarzem magazynu „Esquire”, „PAP”. Współpracuje z czasopismami i portalami kulturalnymi, pisząc o popkulturze, także tej sprzed 1989 roku. W wolnych chwilach gra na Commodore 64, bawi się polskimi zabawkami z lat 70. I zaczytuje w „Świecie Młodych”.
Czas wolny PRL to książka reportażowa, nieco humorystyczna, nieco poważna, zapełniona anegdotami i filmowymi (Polskiej Kroniki Filmowej) cytatami o wypoczynku w Polsce Ludowej.
Myślę, że wielu ludziom sprawi przyjemność taki powrót do przeszłości, chociaż ta nasza przeszłość nie była tak bogata i tak kolorowa. Ale jedno co mogę powiedzieć, to jako dziecko nigdy się nie nudziłam, a wakacje rodzice organizowali mi tak, żebym nie musiała siedzieć na tym naszym brudnym Śląsku. Obowiązkowo były kolonie, potem wczasy z rodzicami a resztę wakacji pobyt u babci i dziadka w małym miasteczku w środkowej Polsce.
Autor zabiera swoich czytelników do czasów, do których jedni wracają z sentymentem a inni… nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że kiedyś świat wyglądał inaczej i mimo wszystko ludzie potrafili być szczęśliwi.
Jak wyglądał jedyny wolny dzień w tygodniu jakim była niedziela? Wielu młodych ludzi, nie wyobraża sobie nawet tego i buntuje się na zamknięte w niedzielę sklepy, że kiedyś ta niedziela była dniem na który czekało się cale sześć dni. Miasta wówczas pustoszały, na ulicach było pusto, szczęśliwcy wyjeżdżali za miasto, a ci co pozostawali w nim, siedzieli często w czterech ścianach swoich domów. Tak, to dla jednych był idealny czas wypoczynku na łonie natury i z rodziną, a dla innych koszmar samotności.
W tej książce jest dość obszerny rozdział o świętowaniu takich dni jak 1 maja, czy 22 lipca. My, pokolenie lat 60., 70., 80. pamiętamy barwne pochody pierwszomajowe, festyny, uroczyste (chociaż często bardzo nudne) akademie i radość spędzania czasu wśród grona znajomych czy rodziny. Radość dlatego, że wówczas na straganach można było kupić wiele ciekawych rzeczy, których na co dzień, nie było w sklepach.
(…) 22 lipca to była też najlepsza data w kalendarzu do przecinania wstęgi. Z pompą oddawano do użytku nowe obiekty. Rokrocznie ten dzień po prostu naznaczony był ważnymi wydarzeniami państwowymi. (…)
Były święta, na przykład Trybuny Robotniczej w Katowicach, czy Trybuny Ludu w Warszawie, którym oczywiście towarzyszyły propagandowe festyny z zespołami muzycznymi i wieloma atrakcjami dla dzieci. A ludzie… ludzie chętnie w nich uczestniczyli, bo to było coś innego niż szara rzeczywistość.
Czy wiecie co to były emdeki? MDK – czyli Młodzieżowy Dom Kultury, w wielu miastach był miejscem, w którym spędzało czas sporo młodzieży. Mój tata prowadził zajęcia z modelarstwa w takim domu, a ja oczywiście obowiązkowo uczestniczyłam tam w różnych zajęciach typu kółko kulinarne, nauka szycia i cerowania, kółko malarskie, kółko fotograficzne czy filmowe itp. Niestety w żadnym z tych kółek nie „zagrzałam” zbyt długo miejsca, bo ciągle interesowało mnie coś innego. Ale młodzież nie mogła narzekać na nudę, bo jak ktoś chciał, to zawsze znalazł coś dla siebie.
Muszę przyznać, że autor poświęcił spory rozdział ogródkom działkowym. W rozdziale tym podzielił się ze swoimi czytelnikami nie tylko informacjami dla działkowiczów, opisem altanek ale przede wszystkim życia towarzyskiego jakie toczyło się w tych miejscach. Dla wielu ludzi takie ogródki były oazą spokoju, świeżego powietrza i oczywiście wypoczynku.
Dzisiaj latamy samolotami, jeździmy autokarami, lub jedziemy na urlop własnym samochodem, ale mało kto wie, ile frajdy (chociaż często męczącej) sprawiał autostop. Nie każdy miał odwagę na taką podróż, ale kto już się odważył raz, chętnie to w kolejnym roku powtórzył. To były podróże pełne szaleństwa i odwagi, zarówno ze strony turysty jak i kierowcy. Niewielu zdawało sobie jednak sprawę z niebezpieczeństw jakie mogły się przecież zdarzyć każdemu.
(…) Rogatki Krakowa, droga w kierunku Bytomia. Na nogach pionierki, spodnie uszyte z płótna żaglowego, kurtka z naszywkami herbów miast. Do tego przesadnie ciężki i niewygodny plecak. Po dwóch godzinach prób udaje się zatrzymać ledwo dyszącego stara. Szybko wrzucasz plecak na pakę i wskakujesz. Nie szkodzi, że auto przewozi skrzynie z głowami dorszy i jedzie tylko 15 kilometrów w tę stronę, w którą chcesz. (…)
Jak wiele radości potrafił dać człowiekowi czas spędzony na łonie natury, bez luksusowych hoteli, bez posiłków w hotelowej restauracji tylko własny lub wypożyczony namiot, przyczepa campingowa czy mały domek. Nikt nie narzekał, że twardo, że niewygodnie, bo każdy starał się czerpać z takiego polowego wypoczynku jak najwięcej. Taki wypoczynek z całą pewnością miał swój urok.
Już od 1946 roku istniał Fundusz Wczasów Pracowniczych, wielu ludzi zatrudnionych było w państwowych zakładach pracy, więc i możliwość wyjazdu do ośrodka wczasowego była łatwiejsza. Tam już nie trzeba było samemu sobie gotować, bo była stołówka w której podawano trzy posiłki dziennie, a kaowiec dbał o to, aby urlopowicze nie nudzili się zbytnio. Bo przecież wypoczywać też trzeba umieć.
(…) Władza organizując obywatelom wakacje, z jednej strony chciała integrować klasę robotniczą z inteligencją, a z drugiej prowadzić akcję kulturalno-oświatowo-propagandową. To drugie należało do kaowców (…)
Autor zabiera czytelników do miejsc znanych i prestiżowych, dla jednych luksusem był Sopot, Jastarnia, Ustka i wypoczynek nad polskim morzem, dla innych to było Zakopane. Każdy jednak starał się przynajmniej te dwa tygodnie pobyć z dala od domu.
(…) Komplet uszyty z niebieskiego płótna harcerskiego polecany przez ikonę mody PRL-u, Barbarę hoff, w jej stałej modowej rubryce w „Przekroju”. Klapki typu „Riwierki”, torba plażowa „Prognoza” albo „Australijka”. (…)
Jeżeli pamiętasz lata 50. 60. 70. 80 to ta książka sprawi Ci sporo radości zabierając w lata młodości 😊 ale nawet jeżeli nie urodziłeś/urodziłaś się w tamtych latach to wsiadaj do wehikułu czasu jakim jest ta świetna lektura i przenieś się do czasów PRL-u. Dowiesz się co ludzie robili w jedyny wolny dzień tygodnia jakim była niedziela, jak świętowali 1-go maja i 22-go lipca, co to były emdeki i jak grano w cymbergaja.
Polecam i… zapraszam w podróż do przeszłości. Czasy PRL-u wcale nie były nudne.
Dziękuję Wydawnictwu MUZA. SA i Autorowi za tę cudowną podróż do przeszłości. Tę książkę powinien mieć w swojej biblioteczce każdy, jedni aby móc wracać wspomnieniami do pięknych lat swojej młodości, a inni aby pamiętali, że urlop to nie koniecznie drogie wyjazdy i dalekie kraje, ale często coś bliższego, naturalnego, potrafi sprawić, że zapamiętasz ten czas na dłużej.