Rok 2015 – Literatura obca
OPACTWO NORTHANGER – Jane Austen
Jane Austen to angielska pisarka, która żyła w latach 1775-1817, Urodziła się w Steventon w hrabstwie Hampshire. Autorka powieści opisujących życie angielskiej klasy wyższej z początku XIX wieku. Mimo że sama wiodła stosunkowo odosobnione życie na prowincji, nie pozbawiło ją to zmysłu obserwacji i nie zubożyło dramaturgii jej utworów. Fabuła jej powieści najczęściej dotyczą zamążpójścia i związanych z tym problemów społecznych.
Educational Oxford
stron 238
Opactwo Northanger to romans, którego wątki umieszczone są w dziewiętnastowiecznej Anglii.
Siedemnastoletnia Katarzyna, jedna z córek państwa Morland wyjeżdża razem z zaprzyjaźnionymi sąsiadami do słynnego uzdrowiska w Bath, gdzie poznaje kilku młodych ludzi, wśród nich Izabelę Thorpe z którą bardzo się zaprzyjaźnia, oraz młodego mężczyznę, którym jest Henry Tilney, a w którym dziewczyna zakochuje się prawie od pierwszego wejrzenia. Dla ojca Henry’ego Katarzyna wydaje się bardzo dobrą partią do zawarcia małżeństwa z synem i zaprasza on ją do swojej posiadłości w Northanger jako towarzyszkę dla córki, podstępnie aranżując jej związek z synem. Pewnego dnia jednak, pan Tilney nagle nakazuje Katarzynie opuszczenie opactwa, nie tłumacząc przyczyny. Czego doświadczyła panna Morland w uzdrowisku i co na nią czekało w opactwie rodziny Tilney nie zdradzę, chociaż mam na to wielką ochotę.
Książka nie zrobiła na mnie wrażenia, może dlatego, że nie przepadam za tego typu klasyką. Denerwują mnie zachowania ówczesnej młodzieży i fałszywe stosunki międzyludzkie. Wiem, że autorka ma na swoim koncie kilka wyjątkowo dobrych powieści takich jak „Duma i uprzedzenie”, „Rozważna i romantyczna” czy „Emma”, ale… no cóż każdy lubi to co lubi.
Nie wiem sama dlaczego ta książka wywarła na mnie tak obojętne wrażenie, ponieważ uwielbiam naszą Marię Rodziewiczównę, która pisała w bardzo podobnym stylu co pani Austen.
Jak przystało na powieść dziewiętnastowieczną, nie tylko osobowości głównych bohaterów są bardzo specyficzne, ale przede wszystkim język jakim się porozumiewali. Dialogi prowadzone przez osoby z wyższych sfer, były dla mnie częściowo mało zrozumiałe. Myślę, że winą tego było zbyt małe zainteresowanie z mojej strony samą fabułą książki.
Autorka pisała dość specyficznie, w wielu momentach kazała czytelnikowi domyślać się tego co mogło się zdarzyć, gdyby nie zdarzyło się to co próbowała przedstawić w danym wątku. Trochę to zagmatwane, wiem, ale tak to właśnie odbierałam.
Bardzo szczegółowe opisy toalet damskich i męskich, oraz opisy umeblowania mieszkań, były dla takiego laika jak ja mało efektowne, ponieważ nie znam się na rodzajach materiałów, czy drewna. Język jakim się posługiwała dla czytelników w tamtych czasach być może był bardziej czytelny, ale dzisiaj wiele nazw brzmiało wręcz niezrozumiale.
Winą za to obarczam tylko i wyłącznie siebie, ponieważ prawdopodobnie zbyt małą mam wiedzę na temat tamtej epoki.
Jeśli chodzi o okładkę, to bardzo mi się podoba zarówno pod względem fotograficznym jak i kolorystycznym. Jest ewidentną zapowiedzią wątku miłosnego.
Cieszę się, że są osoby zachwycające się taką literaturą, a są… to wiem na pewno, ale ja do nich niestety nie dołączę. Polecam tę książkę sympatykom klasyki romansów, czy nawet romansów w ogóle. Nie napiszę, że książka jest zła, bo mogłabym obrazić osoby lubiące taką literaturę, do mnie ona niestety nie przemówiła.
Co ciekawe, uwielbiam oglądać filmy z tego okresu i już mam zamiar zobaczyć ekranizację tej książki, mam nadzieję, że odbiorę ją nieco cieplej niż samą lekturę.
Trailer pełnometrażowego filmu nakręconego na podstawie książki.
POTEM – Guillaume Musso
Guillaume Musso jest pisarzem francuskim. Z zawodu jest nauczycielem, absolwentem ekonomii. Jako autor zadebiutował w roku 2001 powieścią „Skidamarink”. Drugą powieść pt. „Potem…” napisał po wypadku samochodowym, z którego cudem uszedł z życiem. Na podstawie tej powieści w 2008 roku został nakręcony film.
Wydawnictwo ALBATROS A. Kuryłowicz rok 2006
str 303
Potem to współczesna powieść obyczajowa, której fabuła ociera się o zjawiska paranormalne.
Nathan jest adwokatem pracującym w jednej z bardzo prestiżowych firm w Nowym Jorku. Pochodzi z biednej rodziny; matka wychowywała go sama ponieważ ojciec nie czuł się w obowiązku brania na siebie odpowiedzialności jaką niesie ze sobą rodzina. Matka Nathana jest sprzątaczką zatrudnioną w domu znanego adwokata, któremu do szczęścia nie brakuje niczego. Chłopiec zaprzyjaźnia się z córką pracodawców matki, a przyjaźń ta z czasem zamienia się w głębsze uczucie, które kończy się małżeństwem. Nathan robi wszystko aby stanąć na piedestale lepszego życia, chce być lepszym adwokatem od teścia i w pewnym momencie jego kariera staje się ważniejsza od wszystkiego. Jego ambicje zawodowe zabijają w nim prostotę chłopca z przeszłości i… niszczą jego małżeństwo. Któregoś dnia do jego kancelarii przychodzi mężczyzna, podający się za Posłańca śmierci, udowadnia mu, że widzi nadchodzącą śmierć u ludzi, których ona wkrótce dotknie. Mimo początkowego sceptycyzmu, myśl o zbliżającej się śmierci coraz bardziej zaczyna prześladować Nathana, w końcu zaczyna przyzwyczajać się do niej i akceptować to, co jest nieuniknione. Ale… czy młody prawnik umrze w kwiecie wieku, czy jego życie potoczy się inaczej tego nie zdradzę.
Książka wciąga od samego początku chociaż pierwsze jej rozdziały ukazują bohatera w dość negatywnym świetle, to z każdym kolejnym rozdziałem można poczuć do niego coraz więcej sympatii.
Ten młody pisarz ma dość specyficzny sposób przekazywania treści, aczkolwiek robi to w bardzo ciekawy sposób. Każdy kolejny rozdział poprzedzony jest cytatem albo z jakiegoś filmu, albo książki, bądź też słowami jakiejś znanej osobistości nie koniecznie ze świata literatury. Oczywiście każdy cytat w pewien sposób nawiązuje do tego, co będzie miało miejsce w wątku opisanym w danym rozdziale.
Powolne dozowanie wrażeń i tajemniczości powoduje, że książkę czyta się z zapartym tchem, chociaż… muszę przyznać, że tej lektury nie odebrałam tak emocjonalnie jak poprzedniej, którą miałam okazję przeczytać.
Jest jednak coś, co przykuwa uwagę czytelnika i powoduje, że z każdą kolejną stroną czuje się narastającą ciekawość „co dalej” a to oczywiście utrudnia chęć odłożenia książki i przerwania czytania na dłuższy czas.
Ciekawie przedstawione osobowości zarówno głównego bohatera jak i innych towarzyszących mu osób, zwłaszcza jego małej córeczki, są takim dopełnieniem fabuły. Nie każdy potrafi w tak zróżnicowany sposób ukazać swoich bohaterów, ale Musso się to udało.
Cieszę się, że koleżanka zasugerowała mi tego autora, bo chociaż nazwisko nie było mi obce, to jakoś nie mogłam się przemóc do sięgnięcia po jakąś jego książkę. Może to dlatego, że ja raczej preferuję polskich autorów. Teraz jednak wiem, że samo wspomnienie wydawnictwa Albatros zmobilizuje mnie zagłębienia się w lekturze. Nazwisko Andrzeja Kuryłowicza zawsze będzie mi się kojarzyło z dobrymi książkami, ponieważ jeszcze nie trafiłam na książkę wydaną przez wydawnictwo Albatros, która by mnie zawiodła.
Polecam zatem i tę lekturę, mam nadzieję, że uda mi się przeczytać inne książki tego autora. Jeżeli ktoś szczerze mógłby mi którąś polecić, to będę wdzięczna.
W tej książce znajdzie czytelnik prawie wszytko co jest potrzebne do stworzenia ciekawej i wciągającej lektury, czyli miłość, sensację i odrobinę tajemniczości.
MARIA ANTONINA. Z WIEDNIA DO WERSALU – Juliet Grey
Juliet Grey to pseudonim literacki pisarki, która od dłuższego czasu zajmuje się historią europejskich rodów panujących. Mieszka na zmianę raz w Nowym Jorku a raz w południowym Vermoncie. Poza licznymi powieściami i książkami historycznymi ma na swoim koncie również wiele ról aktorskich. No i to by było na tyle ile udało mi się znaleźć o tej pisarce.
Wydawnictwo Bukowy Las rok 2013
stron 389
Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu to powieść historyczna, pierwsza części trylogii o królowej Francji.
Młodziutka Maria Antonina, córka cesarzowej Austrii bardzo szybko musiała pożegnać się z dzieciństwem. Już jako dziesięcioletnia dziewczynka, została przeznaczona na żonę, również młodego francuskiego delfina Ludwika Augusta, wnuka Ludwika XV. Aby sprostać wymaganiom króla Francji, matka nie szczędziła starań, aby jej mała córeczka przeobraziła się w prawdziwą, piękną damę, która zachwyci nie tylko przyszłego męża, ale i swoich przyszłych poddanych. Dziewczyna opuściła rodzinny dom (prawie) przygotowana do swojej nowej roli, nie spodziewała się jednak tego, co zastała na dworze francuskim zarówno w samym pałacu w Wersalu jak i wśród otaczających ją dworzan. Początkowy szok jaki przeżyła nauczył ją jednak czegoś i pozwolił godnie reprezentować swojego męża i swój rodzinny kraj. Wplątana w dworskie intrygi, rzucona na głęboką wodę dworskiej etykiety, szybko musiała dorosnąć ale jej wrodzony spryt, upór, odwaga w dążeniu do celu mimo infantylności pozwoliły jej szybko zjednać sobie nie tylko ówcześnie panującego króla Francji (dziadka jej męża Ludwika Augusta) ale również poddanych.
Maria Antonina to bardzo ciekawa postać; będąc we Francji miałam okazję przebywać w Wersalu, który nie zafascynował mnie tak, jak wioska Marii Antoniny. Znajoma, która oprowadzała mnie po Paryżu wiele opowiadała mi o tej królowej i bardzo zaciekawiła jej niezwykłą osobowością.
Być może właśnie dlatego zainteresowałam się tą książką. Lektura napisana jest bardzo ciekawie i to nie tylko dlatego, że w fabułę wplecione są wątki historyczne. Czytałam jednym tchem, mimo dość małych (jak dla mnie) liter. Treść podzielona na niezbyt długie rozdziały, pozwalała mi na mój ulubiony ciąg czytania: „jeszcze jeden rozdział i idę spać”.
Autorka z wyjątkową precyzją i bardzo obrazowo opisywała zarówno stroje jakie wówczas noszono, czy fryzury ale i zachowania poszczególnych osób.
Książka napisana jest w osobie pierwszej i czyta się ją tak, jakby czytało się prawdziwy pamiętnik Marii Antoniny. W treści wplecione są listy, oparte na autentycznej korespondencji krążącej między Austrią a Francją, głownie między Cesarzową Marią Teresą a hrabią de Mercy przebywającym wraz z młodą delfiną w Wersalu.
Niestety minusem podczas czytania były dla mnie zwroty w języku francuskim, które nie zawsze były tłumaczone w stopce strony. I nie widzę powodu, aby pisząc w języku polskim nazywać jakieś rzeczy czy zachowania ludzi w obcym języku. To dla niektórych czytelników może być dużym utrudnieniem, aczkolwiek daje to możliwość głębszego przeniesienia się do Francji, zwłaszcza do tamtej epoki i czasu, w jaki przenosimy się za pomocą powieści.
Polecam tę książkę zwłaszcza fanom historii, osobom, które lubią mieć w swojej biblioteczce książki ciekawe, oparte na prawdziwych wydarzeniach. W tej lekturze fakty historyczne są przeplatane fikcją literacką, ale gdyby tak nie było książka być może nie byłaby tak ciekawa.
Z niecierpliwością będę wypatrywała kolejnych tomów tej trylogii.