Monthly Archives: listopad 2017
AFERA KRYMINALNA 2017
AFERA KRYMINALNA 2017 odbyła się już jakiś czas temu od 19 do 21 października, ale niestety chochliki chorobowe trochę mnie odciągnęły od laptopa i teraz dopiero zaczynam nadrabiać zaległości.
Dla tych którzy nie wiedzą, Afera Kryminalna to festiwal kryminału, który powstał w 2011 roku z inicjatywy Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku oraz gdańskiego wydawnictwa Oficynka. Od początku swojego istnienia festiwal gościł najznamienitszych twórców kryminału, thrillera i sensacji.
Tegoroczna edycja festiwalu obyła się aż w 7. bibliotekach – w Gdańsku, Gdyni, Gościcinie, Łęczycach, Rumi, Sopocie i Wejherowie. W programie znalazły się spotkania autorskie, prelekcje, warsztaty, gry kryminalne i pokazy filmowe.
Wśród gości festiwalu można było spotkać takich autorów jak: Krzysztof Beśka, Wojciech Burszta, Wojciech Chmielarz, Mariusz Czubaj, Jan Gołębiowski, Marta Guzowska, Joanna Jodełka, Jolanta Knitter-Zakrzewska, Marek Krajewski , Michał Larek, Magda Omilianowicz, Robert Ostaszewski, Agnieszka Pruska, Adam Regiewicz, Marta Reich, Tomasz Sekielski, Alfred Siatecki, Jakub Szamałek, Adam Ubertowski, Mariola Zaczyńska, Izabela Żukowska, Jakub Żulczyk oraz policjanci kryminalni z Piły, a gośćmi specjalnymi w tym roku byli Stefan Ahnhem i Johan Theorin.
Jeśli chodzi o mnie to niestety mogłam uczestniczyć tylko jednego dnia (w sobotę), ale postanowiłam przeznaczyć na tę przyjemność cały dzień i już o przed godz. 11 byłam w gdańskiej Bibliotece Manhattan.
1) Pierwsze spotkanie było z biegłymi ze szkoły kryminalistyki z Piły.
W czasie kiedy odbywało się spotkanie z biegłymi, w pomieszczeniu obok prowadziła warsztaty Joanna Jodełka, i chociaż bardzo chciałam być tu i tu musiałam z czegoś zrezygnować.
Panowie Paweł Leśniewski i Marcin Marczak, bardzo ciekawie opowiadali nie tylko o dydaktyce, ale również o badaniu miejsca zdarzenia, zabezpieczaniu na miejscu zbrodni śladów, również owadów i larw. Między innymi dowiedziałam się ciekawych rzeczy na temat dermatoskopii i daktyloskopii. Panowie przedstawili również ujawnianie linii papilarnych i wytłumaczyli, co oznacza skrót 3xN (niezmienne, nieusuwalne, niepowtarzalne). Dowiedziałam się między innymi, że linie papilarne opisuje się za pomocą tzw. minucji, czyli charakterystycznych cech, takich jak początki, zakończenia, rozwidlenia, haczyki itp. Fajnie jest tak czasami posłuchać o pracy policji, a zwłaszcza o metodach ich działania.
Chętni mogli wziąć udział w demonstracji ujawniania pędzlem magnetycznym własnych linii papilarnych na podstawie odcisku dłoni.
Poruszonymi tematami były również śmierci przez powieszenie, a także entomologia polegająca na rozpoznawaniu śladów obecności owadów. Agnieszka Pruska w jednej ze swoich książek opisuje przeleżałe zwłoki, na których policja zabezpiecza ślady owadów. To musi być niezbyt ciekawe zajęcie – rozpoznawanie śladów entomoskopijnych, albo relokacja zwłok na podstawie obecności na zwłokach owadów. Różnorodność i specjalistyczność danych owadów pozwala policji na określenie czasu, miejsca i osoby. Przy okazji dowiedziałam się, że istnieje 7 tysięcy odmian muchówek. Brrrr
Ciekawostką było również poruszenie tematu „Syndromu Czarnego Anioła” jako osoby zabijającej.
****************************************************************
2) Następnie Mariola Zaczyńska poprowadziła spotkanie o temacie: „Morduj zgodnie z naturą, czyli zęby, żądła, szczękoczułki”
Mariola Zaczyńska jest autorką czterech książek, a wkrótce na rynku pojawi się jej piąta.
Pisarka opowiadała o miejscu, w którym mieszka, a które nazywa Smocze Pole. Jest to cudownie miejsce będące rajem dla starych, chorych zwierząt, które zgodnie żyją razem z pupilami pisarki pięknymi psami -pomeranianami. Obejrzeliśmy pokaz pt. „Smocze Pole – cztery pory roku”.
Kolejnym tematem były ZĘBY. I tu muszę polecić książkę tej autorki „Kobieta z impetem”, w której porusza on temat hodowli w Polsce zwierząt drapieżnych. Przy okazji obejrzeliśmy kolejny pokaz o Ogrodzie Zoologicznym Safari w Borysewie i dowiedzieliśmy się o legalnych ośrodkach hodowli tygrysów, lampartów, pum czy lygrysów (skrzyżowanie lwa z tygrysem). Zaczyńska opowiedziała wiele ciekawostek dotyczących hodowli dzikich zwierząt. Między innymi o krokodylach pływających w polskich rzekach (TAK, TAK, dobrze przeczytaliście), wyrzuconych przez pseudohodowców.
Ciekawym tematem były również żmijowate i grzechotniki i opisane przez nich zadawanie śmierci przez ukąszenie czy uduszenie. Ale przy okazji dowiedziałam się również, że na świecie istnieje 1050 gatunków skorpionów jadowitych. Im mniejszy tym bardziej jadowity.
Następnie była mowa o SZCZĘKOSZCZÓŁKACH, i tu trochę nas prowadząca postraszyła, bo powiedziała, że pająk o nazwie wałęsak, który jest bardzo agresywny i jadowity może pojawić się razem z… bananami. U nas w Polsce był już taki przypadek, że pewien mieszkaniec Krakowa kupił banany, a w domu zorientował się, że w „gratisie” dostał pająka. Jak się później okazało – jadowitego. Mężczyzna miał sporo szczęścia, bo toksyna zawarta w jadzie wałęsaka powoduje bolesną erekcję. Ukąszenie tego pająka może też doprowadzić do śmierci.
O czarnej wdowie, słyszał pewnie każdy, często jest „bohaterką” kryminałów, ponieważ ugryzienie tego pająka to idealny sposób na morderstwo. Natomiast ludzie ukąszeni przez ptasznika australijskiego (również bardzo niebezpiecznego) znajdowani byli w kałużach potu. Są jednak amatorzy hodowli takich zwierząt, i tak na przykład skolopedrię olbrzymią, gatunek południowoamerykańskiego wija, której jad jest śmiertelny dla dzieci i zwierząt, można kupić przez Internet. I to właśnie przez ekomorderców wykorzystywane są te wszystkie zwierzęta, płazy, gady, pająki itp.
****************************************************************
3) Kolejne spotkanie prowadzone przez Roberta Ostaszewskiego było z Michałem Larkiem.
Dotyczyło promocji jego najnowszej książki „Dekada” a konkretnie pierwszego tomu pt. „Furia”.
Przyznam szczerze, że dotąd nie poznałam żadnej książki tego autora, ale wszystko przede mną. M. Larek między innymi opowiadał o swoich warsztatach z pisania w Gimnazjach. Szokiem nie tylko dla niego, ale i dla nas było to, że dzieci/młodzież w wieku 13-15 lat mają bardzo mroczne i krwawe myśli. Interesują ich scenerie z trupami, maltretowaniami i przemocą.
Frekwencja była mniejsza niż na spotkaniu z policjantami Kryminalnej Piły, czy Marioli Zaczyńskiej, ale myślę, że to dlatego, iż pisarz ten jest młody i nie jest jeszcze zbyt znany wśród czytelników kryminałów.
Słuchałam jednak z zaciekawieniem jak odpowiadał dość wyczerpująco na wszystkie pytania zadawane przez prowadzącego. Nabyłam nawet książkę tego autora „Mężczyzna w białych butach” napisaną wspólnie z Waldemarem Ciszakiem. Książkę polecali panowie z Kryminalnej Piły. Zobaczymy czy mi się spodoba, tym bardziej, że książka napisana została na podstawie zdarzeń mających miejsce w Poznaniu.
****************************************************************
4) Na spotkanie z Martą Guzowską bardzo czekałam.
Ostatnio przeczytałam jedną z jej książek – „Czarne światło” i stwierdziłam, że chcę więcej. Tę pisarkę poznałam w Siedlcach na jednym z Festiwali Pióro i Pazur.
Guzowska bardzo pasjonująco mówiła o pracy archeologa, ale stwierdziła, że chociaż jest to jej zawód, a praca daje jej wiele satysfakcji, to w tej chwili pisanie jest u niej na miejscu pierwszym. Mówiła również o pogodzie w Wiedniu, w którym obecnie mieszka, a w którym zmiany pogody są chyba gorsze niż u nas, i że często mieszkańcom tego miasta dokuczają silne wiatry i gęsta mgła.
Zastanawiałam się skąd u archeolożki zapał do pisania książek, i to kryminałów. Odpowiedź chyba jest prosta, archeolog w swojej pracy ma możliwość odkrywania wielu ciekawych miejsc, w których nie rzadko odkrywa szkielety ludzkie. I jak taki ktoś ma trochę wyobraźni, to fabuła książki gotowa. Autorka między innymi mówiła też o archeologii kryminalistycznej, oraz poznanym przeze mnie (dzięki książce „Czarne światło” ) bohaterze jej książek Mario Yblu, który mimo nieprzystosowania społecznego jest genialnym antropologiem. Przeczytałam dopiero jedną książkę z tym bohaterem, ale myślę, że na trzy kolejne też się skuszę. Jest jeszcze nowy cykl, z nową bohaterką – Simoną Brenner, archeolożką i złodziejką – seria powieści sensacyjnej, w której wartkość akcji i jej szybkość z pewnością przyciągnie niejednego czytelnika. Na tym spotkaniu Marta Guzowska promowała właśnie książkę „Reguła 1” z tą bohaterką w roli głównej.
Obecnie pisarka zaczęła pisać cykl powieści detektywistycznych dla dzieci. Pierwsza część być może zostanie wydana już wiosną 2018 roku. W książkach tych oczywiście nie ma szkieletów i mrocznych wątków, są zagadki na miarę wieku, a główni bohaterowie wzorowani są na dzieciach autorki, będących w wieku 7 i 12 lat.
Niestety i na tym spotkaniu nie było zbyt dużej frekwencji, a szkoda, bo można było usłyszeć wiele ciekawych rzeczy.
****************************************************************
5) Kolejne spotkanie odbyło się z Jakubem Żulczykiem.
Autor promował swoją najnowszą powieść pt. „Wzgórze psów”. To spotkanie również prowadził Robert Ostaszewki.
Twórczości tego autora również nie miałam okazji poznać i przyznam szczerze, byłam chyba jedną z nielicznych osób, które do tej pory nie wiedziała, kto to jest Jakub Żulczyk. Przed spotkaniem miałam ochotę wyskoczyć gdzieś na kawę, ale jak usłyszałam bardzo entuzjastyczną rozmowę dwóch młodych dziewczyn, które ekscytowały się tym spotkaniem, to stwierdziłam, że zostaję. Przy okazji dowiedziałam się, że jest on również współscenarzystą serialu kryminalnego „Belfer”. Niestety tego serialu również nie oglądałam, chociaż podobno jest niesamowity. Ileż ja mam do nadrobienia, żeby być na bieżąco.
Ilość osób, jaka przyszła na to spotkanie dosłownie mnie zszokowała. Miejsc stojących było chyba tyle co siedzących, a krzeseł było naprawdę sporo. Pomyślałam wówczas, jak mało do tej pory poznałam poczytnych polskich autorów. Wśród publiczności przeważali ludzie młodzi, tak jak sam pisarz.
Sam autor stwierdził, że nie czuje się pisarzem kryminałów, a jego książki to bardziej proza psychologiczna. Bardzo ciekawie odbywała się rozmowa z nim. Na pytania prowadzącego odpowiadał przykładami. Przyznał się, że prawie nie czyta literatury popularnej, a w książkach interesuje go przede wszystkim fraza. Czyta natomiast książki Iwaszkiewicza, Wiliama Faulknera, Tomasa Ligotti, Stephena Kinga czy Patricie Highsmith. Matko nawet nie miałam pojęcia o istnieniu tych powieściopisarzy (oprócz Iwaszkiewicza). Jako autora interesuje go wzięcie konkretnej sytuacji i przedstawienie jej tak, aby odzwierciedlić ją w głowie bohatera, pokazać co dzieje się w głowie danej osoby. Jego bohaterowie są typowymi autsiderami. W swoich książkach stara się przedstawić człowieka skonfliktowanego ze swoim światem.
Mówił o swojej najnowszej książce „Wzgórze psów” (już jestem ciekawa tej lektury) oraz o pracy nad scenariuszem filmu „Belfer”. Następnie rozmowa z nim została nakierowana na ekranizacje naszych rodzimych pisarzy i tak dowiedzieliśmy się, że wkrótce na HBO wyświetlany będzie serial na podstawie jego książki „Ślepnąć od świateł”.
Cieszę się, że mogłam uczestniczyć w spotkaniu z tym autorem. Takich młodych ludzi, odważnych i przebojowych, którzy potrafią wybić się „po cichu” chciałabym widzieć w naszym kraju więcej. Napisałam „po cichu”, bo chyba nie ma on parcia na szkło, i mimo, że nie ma go wszędzie tak jak na przykład Kasi Bondy, czy Remigiusz Mroza, jest tak bardzo znany.
****************************************************************
6) Ostatnie spotkanie (ze względu na dość późną dla mnie porę), w którym uczestniczyłam było spotkaniem z Markiem Krajewskim.
I tu również frekwencja na spotkaniu przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Tłumy, tłumy, tłumy. Na autograf do książki, po spotkaniu stałam w kolejce chyba z pół godziny. Ale i tak chyba ilość chętnych po autograf była mniejsza niż do Jakuba Żulczyka.
Autor ten pisze głównie kryminały retro, czytałam jego książkę napisaną wspólnie z Mariuszem Czubajem (nie retro). Mówi o sobie filolog klasyczny i twierdzi, że jest takim człowiekiem retro, miłośnikiem muzyki barokowej i klasycznej. Twierdzi, że jest dobrym rzemieślnikiem, pracuje codziennie i systematycznie trzymając się w sposób celowy określonego czasu.
Jest zafascynowany Wrocławiem i jego niemiecką przeszłością, i dzięki temu fabuły jego książek są umiejscowione właśnie w takim Wrocławiu.
Na spotkaniu mówił również między innymi o postaciach kobiecych w książkach, oraz o swojej najnowszej powieści „Mock. Ludzkie Zoo” z Eberhardem Mockiem w roli głównej. I muszę przyznać, że mówił z dużą dawką humoru.
****************************************************************
Sobotni dzień Afery Kryminalnej minął mi bardzo szybko. Wróciłam do domu pełna wrażeń, nowych wiadomości i… nowych książek. Teraz zastanawiam się, kiedy ja to wszystko przeczytam? Ale… na wszystko przyjdzie przecież czas. Polecam takie spotkania autorskie, na każdym można dowiedzieć się czegoś ciekawego, nie tylko o samym autorze, ale również o książkach i jego warsztacie pisarskim.
TAJEMNICE STAREGO DOMU – Ilona Gołębiewska
Ilona Gołębiewska mieszka w Warszawie, ale gdy pisze książki, ucieka do starego domu na mazowieckiej wsi. Urodziła się w 1987 roku. Na co dzień pracuje ze studentami, prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, a także szkoli dorosłych i seniorów. Jest nie tylko pisarką, ale i poetką, która debiutowała w 2012 roku tomem „Traktat życia”.
Wydawnictwo MUZA rok 2017
stron 472
Tajemnice starego domu to powieść obyczajowa, której fabuła umieszczona została we świecie współczesnym. Jest kontynuacją losów bohaterów książki „Powrót do starego domu”.
Alicja jest kobietą zbliżającą się do czterdziestki. Po rozwodzie postanawia zamieszkać w starym domu swoich dziadków, w którym się urodziła i wychowywała do piątego roku życia. Na pozór wiedzie spokojnie i szczęśliwe życie w Pniewie, jednak los jej nie oszczędza i wciąż stawia na drodze wiele trudności. Jej spokój burzy nie tylko odnaleziony przypadkowo dokument, dzięki któremu na jaw wychodzi rodzinna tajemnica z przeszłości. Ale te rodzinne sekrety sięgają znacznie dalszej przeszłości dotyczącej tajemniczych dokumentów, które jej dziadek tłumaczył będąc w czasie w II Wojny Światowej w obozie koncentracyjnym. Do tego wszystkiego dochodzi walka w sądzie o adopcję osieroconego chłopca i wiele innych spraw dotyczących nie tylko głównej bohaterki. Czy przyjaciel Alicji, a wcześniej przyjaciel jej dziadka jest zdrajcą? Czy Alicja odnajdzie kobietę, która może być jej siostrą? Czy mały Michałek i jego babcia zaznają w końcu spokoju i staną się rodziną Alicji? Nie odpowiem na te pytania, ponieważ chcę, aby czytelniczki i czytelnicy sami poznali odpowiedzi, decydując się na przeczytanie tej książki.
Przyznam szczerze, że autorka mnie pozytywnie zaskoczyła. Fabułą jej pierwszej książki Powrót do starego domu nie zachwyciłam się, wydała mi się taka… zbyt cukierkowa i przewidywalna. Natomiast ta, jest jakby napisana przez zupełnie inną osobę.
Powieść wciąga od pierwszych stron, główna bohaterka ma wyjątkową zdolność przyciągania do siebie wszelkich problemów. Po części sama je sobie stwarza, ale jest bardzo dociekliwa i chce rozwiązać każdą sprawę. Chyba ją w końcu polubiłam i mam nadzieję jeszcze kiedyś się z nią spotkać. Ponieważ nie wszystkie problemy zostały w tym tomie wyjaśnione liczę na kontynuację.
To intrygująca i bardzo poruszająca opowieść o mocy przeznaczenia i tajemnicach rodzinnych. To obraz odwagi, determinacji i walki o to, aby poznać to, co ciąży na losach rodziny (i nie tylko). Autorka postawą głównej bohaterki udowadnia, że często to, co z pozoru jest niemożliwe jak się chce, staje się możliwe. To wiara w to, że można osiągnąć wszystko, jeżeli jest się odpowiednio silnym psychicznie i odważnym, szczególnie w sytuacjach, gdy pozornie błahe wydarzenie może zaważyć na życiu wielu osób.
Ta powieść to z całą pewnością, mieszanka wzruszeń i wielu pozytywnych emocji. Myślę, że nie tylko mnie podczas czytania wilgotniały oczy.
(…) Szczęście jest jednak złudne. Przychodzi i częstuje nas pstryczkiem w nos. Jest ulotne, nie daje żadnej gwarancji, w razie porażki pozostawia żal i wielką pustkę.(…)
Często jest tak, że echa przeszłości, powracają w teraźniejszości, a jakaś nieprzemyślana do końca decyzja może zapoczątkować lawinę niespodziewanych zdarzeń. I co z tym zrobić? Próbować te echa zamknąć głęboko w zakamarkach pamięci, czy pozwolić im wrócić?
Autorka udowadnia jednak, że o prawdziwe szczęście i spokój duszy, warto stoczyć nawet najcięższą walkę. Chociaż nie zawsze ta walka jest równoznaczna z tym, czego się pragnie i co planuje. Może przynieść zwycięstwo, ale może też przynieść rozczarowanie, że siła determinacji okazała się jednak zbyt krucha.
(…) Może nie warto niczego planować? Niczego oczekiwać? Lepiej żyć i każdy dzień traktować jak nową szansę. Tak jest łatwiej. Mniej oczekiwań to więcej szczęścia. (…)
(…) siła to nie tylko odporność na różne złe rzeczy, które się w życiu dzieją. (…) Siła to także umiejętność wybaczania. (…)
Moim zdaniem autorka pięknie przedstawiła osobowości bohaterów, których nie da się nie polubić. I chociaż główna bohaterka od początku nie wzbudzała mojej sympatii, to po każdym kolejnym rozdziale miałam jej dla niej coraz więcej.
Patrząc na okładkę, czytelnik spodziewa się słodkiej, sielskiej opowieści, ale wyznam szczerze, że chociaż tej słodkości jest w niej sporo, to sporo też jest poruszonych tematów trudnych, często bardzo bolesnych.
Ta powieść to intrygująca, mocna i poruszająca lektura dla wielu czytelników, i chociaż mówi się, że to literatura kobieca, ja polecam ją również panom. Można w niej się zatracić nie tylko z powodu wątków bardzo tajemniczych, których rozwiązywanie wciąga jak magnes. W tej powieści przedstawione są piękne miłości i przyjaźnie. Przenosimy się również do katastrofalnych wątków wojennych i trudnej sytuacji więźniów w obozie koncentracyjnym. Jest również wątek typowo sensacyjny, wręcz kryminalny. Czy pozostaje mi do powiedzenia coś więcej? Chyba nie.
Dziękuję wydawnictwu MUZA za możliwość przeczytania tej powieści, którą polecam i myślę, że kiedyś jeszcze do niej wrócę.
Ten piękny teledysk przeniesie Was odrobinę do pierwszej części powieści i być może zachęci do sięgnięcia po książkę, wiem, że wiele czytelniczek czeka na taką historię z zapartym tchem.
Dziękuję Autorce za piękną dedykację, oraz prezent jaki otrzymałam razem z książką.
PRZYPADKI AGATY W – Sandra Borowiecka
Sandra Borowiecka gościła już w moim świecie książek, dlatego nie chciałabym pisać o niej po raz wtóry. Jeżeli ktoś chciałby się więcej dowiedzieć o tej niesamowitej, odważnej i przedsiębiorczej osobie, zapraszam do wcześniejszych wpisów „Ani żadnej rzeczy” i „Która jego jest”.
Wydawnictwo Szpalta rok 2017 (ebook) 2018
stron 235
Przypadki Agaty W to współczesna powieść psychologiczna.
Agata jest młodą kobietą, która nie potrafi sobie poradzić ani ze sobą, ani z przeszłością. Pewnego dnia decyduje się skończyć ze wszystkim i podejmuje próbę samobójczą. Na szczęście dla niej próba ta kończy się w szpitalu, w którym pracuje dwóch lekarzy, kiedyś blisko związanych z nią. Pokiereszowana na duszy i ciele, nawet w takim miejscu jak szpital postanawia dokończyć tego, co wcześniej jej się nie udało. I nagle zjawia się tajemniczy mężczyzna – Pan Pierdieux, który próbuje jej pomóc i podejmuje się poprowadzenia jej terapii. Ale trauma z przeszłości ciągle do niej wraca. Co doprowadziło Agatę do takiej desperacji? Dlaczego ta młoda kobieta nie potrafiła odnaleźć dla siebie drogi do bycia szczęśliwą? Odpowiedzi na te pytania odnajdzie ten, kto zdecyduje się sięgnąć po tę niesamowitą lekturę.
Przyznam szczerze, że po skończeniu książki, długo myślałam o tym co o niej napisać. W mojej głowie kotłowały się myśli, nad którymi nie potrafiłam zapanować. Fabuła książki trochę mnie szokowała, przerażała, wzruszała, ale nie mogłam oderwać się od jej stron. Myślę, że szokowały mnie wątki mocno erotyczne i te bardzo psychologiczne. Momentami nawet bardzo wulgarne.
Po przeczytaniu jednak do końca, zaczęłam się zastanawiać nad tym jak silna i okrutna jest trauma z dzieciństwa, która potrafi zaburzyć życie i z każdym kolejnym rokiem odbijać się echem we wspomnieniach. Powoduje, że kobieta w dziecięcej przeszłości skrzywdzona przez najbliższych swemu sercu mężczyzn, nie potrafi sobie poradzić z kontaktami z mężczyznami w dorosłym życiu.
Główna bohaterka długo ukrywała przed światem fakt molestowania przez dziadka, którego kochała i nienawidziła jednocześnie. Nie potrafiła zrozumieć, że ktoś, kogo ona kocha, potrafi ją krzywdzić. To samo tyczyło się ojca, który był nie tylko bardzo agresywnym alkoholikiem ale również życiowym nieudacznikiem.
Autorka pisze, że jest to historia oparta na faktach. Ale, mimo iż jest prawdziwa, to moim zdaniem nie do końca tak naprawdę naturalistyczna. Mocne elementy psychologiczne przeplatają się w niej z magią i wątkami nie całkiem realistycznymi. Można zauważyć jednak, że bohaterka w pewnym momencie przestaje się poddawać a zaczyna analizować wszystko, kierując się w stronę pozytywnej przyszłości. Z całą pewnością jest to zasługa terapii jaką prowadzi z nią tajemniczy Pana Perdieux i zasługa enigmatycznej starszej kobiety pod opieką której, na jakiś czas pozostawił Agatę.
Główna bohaterka to mieszanina przeciętnej młodej kobiety z kimś wyjątkowym i nie do końca zrozumiałym. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy Agata jest bohaterką pozytywną czy negatywną, to nie wiem, w którą stronę bym się skłoniła. Z jednej strony jej współczułam, zdając sobie sprawę z tego, że samotność, problemy finansowe, nieumiejętność nawiązywania kontaktów i zaangażowania w stosunki z mężczyznami może doprowadzić młodą kobietę do rozpaczy. Z drugiej jednak strony jej problemy emocjonalne mnie przerażały, a jej zachowania momentami bulwersowały.
Znajomość z tajemniczym terapeutą jest dla głównej bohaterki czymś wyjątkowym zarówno w sensie fizycznym jak i emocjonalnym. Przy tym mężczyźnie kobieta zaczyna się zmieniać, jakby dojrzewać do bycia tu i teraz. Ale żeby móc żyć „ tu i teraz” musi najpierw pozamykać wszystkie bolesne rozdziały swojego życia, swojej przeszłości.
Moim zdaniem, autorka odważnie podeszła do napisania tej powieści sięgając po bardzo trudną tematykę. Opisała to, co dla wielu ludzi jest tematem tabu. Ale coraz więcej kobiet podejmuje wyzwanie akcji społecznej „MeeToo”. Przestają trzymać w sobie traumatyczne wspomnienia i zaczynają o tym mówić głośno. Może, gdyby udało się otworzyć ludziom oczy na ogromne rozmiary tego problemu, to uratowało by to wiele kobiet przed taką traumą, z jaką musiała zmagać się główna bohaterka książki. Molestowanie dzieci to trudny i bolesny temat, zwłaszcza, że te niewinne istoty oczekują od swoich oprawców szczerej i czystej miłości. I kiedy zamiast niej zostają skrzywdzone pod płaszczykiem fałszywej miłości, to niestety, ale ich dorosłe życie jest właśnie takie jak bohaterki tej książki. Trzeba na nowo uczyć się kochać, zwłaszcza siebie i przestać winić właśnie siebie.
(…) Musisz nauczyć się kochać, siebie przede wszystkim. Każdy centymetr swojego ciała, pokochać go bezgranicznie. Swoją duszę. Umysł. Uwierzyć w swoją siłę. I wiedzieć, że tego procesu nie da się już cofnąć.(…)
Polecam tę książkę osobom lubiącym powieści obyczajowe, ale takie, w których optymizm walczy z pesymizmem. To powieść bez zbędnego „lukru”, ale doprawiona mocnym realizmem. To jest opowieść o młodej kobiecie, której życie powoli rozpadało się na milion ostrych i kaleczących duszę kawałków. Jest to swoiste kompendium, poradnik psychologiczny, który dzięki metaforom ukazuje walkę o siebie i własne życie. Myślę, że każdy, kto zdecyduje się na przeczytanie tej książki, nie przejdzie obojętnie obok opisanej w niej historii i długo nie będzie potrafił jej zapomnieć. Rozpisałam się trochę, ale ciągle nie potrafię okiełznać myśli, które walczą ze sobą w mojej głowie.
Dziękuję za możliwość przeczytania tej niesamowitej powieści Autorce oraz Wydawnictwu Szpalta.
Fragment książki:
(…) W uszach dzwonią tysiące dzwoneczków. Próbuję wyobrazić sobie, że to piękne dzwoneczki złote, trzymane przez elfy albo wróżki, które latają wokół mojej rudej głowy. Na chwilę pomaga. Potem jednak dzwoneczki cichną i zastępuje je niewyraźnie wołanie, męski, silny głos, który rozsadza mi głowę:
– W twoich żyłach płynie Agape. (…)
Nazwa Agape pochodzi z języka starogreckiego (agápe) jest to „miłość: najwyższa forma miłości, zwłaszcza miłość braterska, dobroczynność, miłość Boga do ludzi i ludzi do Boga, dosłownie tłumacząc jest to afekt, życzliwość, szacunek, np. „witać z uczuciem” (…)
Według Martina Luthera Kinga (…) Agape oznacza osiągnięcie takiego stanu, w którym miłuje się każdego człowieka, (…) Miłuje się wtedy osobę, która czyni zło, ale nienawidzi się jej czynu. (…)
OSTATNIE SREBRNIKI – Tadeusz Biedzki
Tadeusz Biedzki urodził się w 1953 roku w Rudzie Śląskiej. Jest nie tylko pisarzem – autorem powieści historyczno-sensacyjnych, ale również podróżnikiem, którego interesuje historia, egzotyka i Trzeci Świat. Przez czytelników, już w roku 2013 został nazwany polskim Danem Brownem. W 2012 roku jego książka „Sen pod baobabem” wybrana została podróżniczą książką roku. W 2016 roku w konkursie literackim im. Arkadiego Fiedlera, za książkę „W piekle eboli” otrzymał nagrodę Bursztynowego Motyla.
Wydawnictwo Bernardinum rok 2017
stron 216
Ostatnie srebrniki to kryminał, sensacja i historia.
W tureckiej części cypryjskiej Nikozji polska turystka kupuje starą drewnianą szkatułkę. Nawet się nie domyśla, że ta nietypowa pamiątka z podróży przysporzy jej i mężowi sporo kłopotów, i zmusi ich do kolejnych podróży. Podczas niefortunnego upadku szkatułka odkrywa dodatkowe dno, pod którym ukryte zostały dwie srebrne monety i stary dokument. Wanda i Tomasz postanawiają poznać historię starej szkatułki i dwóch srebrników. Nie zdają sobie sprawy z tego jak cennym okazuje się ta niewinnie wyglądająca pamiątka z Nikozji. W pewnym kościele w Barcelonie zostaje zamordowany kapłan. Czy tajemnicza szkatułka i założony w 2012 roku Zakon Piłata i Judasza, który przyznał się do mordu księdza, mają ze sobą coś wspólnego? Czy próba rozwiązania zagadek nie okaże się śmiertelnym zagrożeniem dla polskiego małżeństwa?
Muszę przyznać, że jak tylko wzięłam książkę do ręki, poczułam, że nie będzie to powieść lekka, łatwa i przyjemna. Pierwszy rzut oka na strony, w jakich została wydana, jednak utwierdził mnie w przekonaniu, że czeka mnie ciekawa lektura. Zamiast czystych, białych lub żółtych (w zależności od gramatury papieru) stron, tekst umieszczony został na stronach z tłem obrazowym. Myślałam, że będzie to przeszkodą w czytaniu, ale na szczęście tak się nie stało.
Autor zabiera czytelnika w podróż od polskiego Rogoźnika po Rzym i Barcelonę. Ale nie tylko po świecie podróżuje czytelnik, ponieważ fabuła książki zabiera go również w podróż historyczną, zaczynając od roku 38 p.n.e, czasy Kaliguli czy Poncjusza Piłata. Znakomicie połączona pasja i wiedza historyczna ze znajomością świata i realiów współczesnej Europy to po prostu literacki majstersztyk.
Niesamowita fabuła powieści przenosiła mnie na zmianę, raz do współczesności – roku 2016, a raz do znanej i mniej znanej mi historii. A wszystko dzięki ciekawości głównych bohaterów, którzy postanowili poznać historię tajemniczej szkatułki i ukrytych w niej srebrników.
Akcja książki zaczyna się w roku 2016 w cypryjskiej Nikozji i Barcelonie przenosząc czytelnika dwa tysiące lat wstecz do starożytnej Jerozolimy i Rzymu. Rozdziały napisane są przemiennie, czyli raz jesteśmy w czasach współczesnych a raz w czasach odległej historii. I przyznam szczerze, że fabuła trzyma w napięciu od pierwszych stron. Pod koniec książki, to już nie potrafiłam się oderwać od niej.
Myślę, że nazwanie autora polskim Danem Brownem, czy Umberto Eco, to z pewnością nie porównania bezpodstawne. Pamiętam jak czytałam powieści obu tych autorów, tak samo trzymały mnie w napięciu.
Główni bohaterowie być może nie są zbyt efektownie przedstawieni, pod względem osobowości, czego nie mogę powiedzieć o niektórych bohaterach drugoplanowych. Ale myślę, że i tak najważniejsza jest fabuła, która wciąga jak magnes.
Ta niesamowita powieść z pewnością jest warta przeczytania. Niewielu pisarzy potrafi tak pięknie połączyć wątki historyczne z sensacyjnymi i kryminalnym w jedną całość. I tu składam ukłon w stronę autora.
Ciekawe jak wyglądała zakupiona w Nikozji przez polskich turystów szkatułka?
Polecam tę książkę. Myślę, że wystarczy jeden weekend na przeczytanie jej, ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej, kiedy ktoś zacznie czytać, trudno mu będzie oderwać się od powieści. Z pewnością jest to lektura, która zadowoli większość czytelników, ja przynajmniej jestem już więcej niż pewna, że chociaż przeczytałam dopiero jedną z książek tego autora, to postaram się wkrótce poznać resztę jego literackiego dorobku. Cieszę się i dumna jestem z tego, że możemy się pochwalić takim pisarzem, który po mistrzowsku potrafi poprowadzić czytelnika przez zaułki historii, ukazując wydarzenia z przeszłości wpływające nie tylko na jej bieg, ale również na współczesność. A co do wyglądu, to chociaż rzadko zdarza mi się sięgać po książkę sugerując się okładką, to ta z całą pewnością mnie przyciągnęła.
Dziękuję wydawnictwu Bernardinum za możliwość przeczytania tej książki, którą polecam całym sercem.