PUŁAPKA NOWEGO ROKU – Jolanta Kwiatkowska
Z twórczością Jolanty Kwiatkowskiej spotkałam się już po raz trzeci. Dwie jej poprzednie książki, które przeczytałam zrobiły na mnie tak duże wrażenie, że mogę tylko powiedzieć „chcę więcej” i po przeczytaniu trzeciej wcale mi nie przeszła ochota do „więcej” wręcz przeciwnie „chcę”. W pierwszym moim wpisie dotyczącym książki tej autorki zacytowałam słowa, które znalazłam gdzieś w Internecie i chętnie przytoczę je jeszcze raz dla tych, którzy nie czytali:
… to pisarka, która zadebiutowała w roku 2009 książką „Jesienny koktajl”. Twierdzi, że nie zdobyła żadnego szczytu, nie odkryła żadnego lądu i nie zrobiła innych nadzwyczajnych rzeczy. Lubi uczyć się życia, aby nie przegapić chwil szczęścia, które zsyła każdy dzień. Skromna i tajemnicza zarazem…
Wiem, że jest na naszym rynku pisarskim sporo dobrych i bardzo dobrych pisarek o których niewiele osób słyszało, dlatego bardzo chciałabym aby twórczość tej pisarki zdobyła serca czytelniczek/czytelników tak, jak zdobyła moje serce.
Wydawnictwo mg rok 2012
stron 319
Rok 2014 skończyłam zaczynając książkę Pułapka Nowego Roku i tym samym zaczynając rok 2015. Przyznam szczerze, że zrobiłam to z premedytacją.
Jest to książka napisana jednoosobowo w formie pamiętnika, jednak nie są to tylko wspomnienia, to myśli przeplatane bardzo ciekawymi dialogami.
Katarzyna jest świeżą emerytką, czyli kobietą 50+. W noc sylwestrową postanawia zrobić remanent swojego życia i wyrzucić z pamięci to, co nie zasługuje na zatrzymanie, a zostawić to, co sprawiało miłe bicie serca. Aby przedłużyć czas „inwentaryzacji” przesuwa wskazówki zegara kilkakrotnie wstecz, by móc spokojnie, o północy rozpocząć nowe życie. Po Nowym Roku, jej życie faktycznie nabiera innego tempa, ucząc się żyć pełnią szczęścia wraz ze swoimi przyjaciółkami organizuje je tak, by to były najpiękniejsze ich dni. Los oczywiście nie szczędzi jej niespodzianek, ale niczego nie potrafi zepsuć całkowicie, bo z każdej sytuacji można znaleźć pozytywne wyjście.
Kiedyś autorka stwierdziła, że nie potrafi pisać romansów sielskich i słodkich powieści. Nie mogę się zgodzić z tymi słowami, chociaż fakt, do książek o „leśniczówkach”, „sosnówkach” i „rozlewiskach” jest jej daleko, i nie o taką sielskość mi chodzi. Ale jej powieści oprócz tego, że zawierają wiele mądrości życiowych, filozoficznie i psychologicznie przedstawionych za pomocą wątków opisanych w książkach, jest w nich sporo sielskich klimatów. Sielskich, to znaczy takich, w których niejedna z nas żyje, być może nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
W książkach tej pisarki znajdzie czytelnik dużą dawkę przemyśleń, które niejednokrotnie dopadają każdego z nas. Tematy poruszane w jej powieściach są poważne, czasami nawet bardzo poważne, ale napisane z niespotykaną dawką humoru, bywa, że dawką ironii, co powoduje, że od książki nie można się oderwać. Przynajmniej tak jest w tej książce.
Między bohaterami/bohaterkami nawiązuje się tak silna nić sympatii i miłości, że czytając tekst, często czułam jakieś wewnętrzne ciepło, które rozgrzewało mnie od środka. Pozytywne emocje górowały.
Gdyby ktoś zapytał mnie wprost, o czym jest ta książka, odpowiedziałabym jednym tchem „O ŻYCIU”, ale przede wszystkim o miłości i to różnej, bo miłości między matką i córką, miłości między kobietą i mężczyzną, miłości przyjacielskiej. Czyli… o przyjaźni… Przyjaźni między matką i córką, przyjaźni między kobietą i mężczyzną (chociaż niektórzy twierdzą, że nie ma takiej) i o przyjaźni między kobietami. To książka o znajdowaniu radości w każdej nadchodzącej chwili, bo szczęście można znaleźć wszędzie tylko trzeba nauczyć się go szukać.
Tej książki nie da się przeczytać dla zabicia czasu, to jest lektura, którą trzeba przeczytać z pełnym zrozumieniem i wyciągnąć z niej własne wnioski.
Polecam tę książkę zwłaszcza paniom w okolicach 50, ale nie tylko. Myślę, że każda czytelniczka (lub czytelnik) znajdzie w niej coś dla siebie. Chciałabym móc napisać, że jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale nie wiem czy sama w stu procentach się z tym zgadzam, bo znam gust niektórych (zwłaszcza młodych) i wiem, że mogłaby być dla nich zbyt trudna.
Ale powiem tak: jest lekka, bo czyta się ją bardzo lekko i szybko, czy jest łatwa? To już zależy od podejścia do literatury. Z pewnością jest przyjemna, bo witalność, energia i radość życia, jaką mają w sobie bohaterki tej książki, z całą odpowiedzialnością za nastrój przenosi się na czytającego.
Dla tych, którzy nie znają jeszcze twórczości tej autorki gorąco polecam również inne jej książki, które do tej pory udało mi się przeczytać: